Arlington Road (AKA Arlington Rd.) (1999) CD1.txt

(27 KB) Pobierz
00:00:44:Dalej. Zrób to, tchórzu.
00:00:50:Zrób to!
00:00:58:No już, zrób to.
00:01:00:Pospiesz się!
00:01:07:Zrób to!
00:01:23:Uciekaj!
00:01:57:Chłopcze?
00:02:00:Hej, chłopcze?
00:02:14:Co się stało?
00:02:20:Pomocy!
00:02:40:Trzymaj się, wszystko będzie dobrze.
00:02:42:Już niedaleko!
00:02:48:-Pogotowie?|-Tak.
00:02:51:-Wiozę do was dziecko!|-Co się stało?
00:02:55:Nie wiem! Wiozę wam dziecko!
00:03:00:Pomóżcie!
00:03:01:Pomóżcie mu!
00:03:04:Natychmiast zestaw opatrunkowy!
00:03:08:Zawieźcie go na oddział oparzeń.
00:03:12:Już dobrze. Zabierzcie go na intensywną!
00:03:14:Pan zostanie ze mną.
00:03:16:Jest pan ojcem?
00:03:18:Jest pan ojcem chłopca?
00:03:21:Szedł środkiem drogi.
00:03:26:Zna go pan? Jak się nazywa?
00:03:31:-Co?|-To ważne.
00:03:32:Co?
00:03:33:-Jak się ten chłopiec nazywa?|-Nie wiem.
00:05:47:Przepraszam, pan Faraday?
00:05:50:Jesteśmy rodzicami Brady'ego.
00:06:00:Nie można ich spuścić z oczu na minutę.
00:06:03:Powiedział, że idzie się pobawić do parku.
00:06:05:Nie chciał, żebyśmy wiedzieli, co robi.
00:06:13:Najważniejsze, że się udało.
00:06:22:On i jego koledzy...
00:06:24:wzięli fajerwerki, race i tym podobne,
00:06:26:związali to wszystko razem|i wystrzelili w parku superrakietę.
00:06:33:Brady...
00:06:33:To on ją odpalił.
00:06:37:Prawdopodobnie pozostali chłopcy|go podpuścili.
00:06:43:Zaczynałam się tu zadomawiać.
00:06:47:Dziś mi to przyszło do głowy.|Że zaczynam się czuć jak u siebie.
00:06:56:Wydobrzeje.
00:07:00:Zobaczycie. Wszystko będzie dobrze.
00:07:05:Dzięki, Michael.
00:07:11:Boże. Muszą przeżywać koszmar.
00:07:16:Mieszkają tu od dwóch miesięcy.|Nie zamieniłem z nimi słowa.
00:07:22:Nie można przyjaźnić się ze wszystkimi.
00:07:24:Patrzyłem, jak remontują dom,|jak ich dzieciaki...
00:07:28:bawią się na podwórzu. Dziś niosłem|na rękach ich umierającego syna.
00:07:33:Ten dzieciak...
00:07:33:mieszka po drugiej stronie ulicy.|Nie wiedziałem nawet, jak się nazywa.
00:07:58:Umarł?
00:08:00:Nie, wyzdrowieje.
00:08:03:Musi zostać trochę w szpitalu,|ale będzie zdrów.
00:08:06:Widziałem krew...
00:08:07:na ulicy.
00:08:11:Nic mu nie będzie, Grant.
00:08:15:Brooke mówiła, że zrobiła ci kolację.|Nie byłeś głodny?
00:08:25:Chcesz, żebym ja ci coś przygotował?
00:08:34:Czy ona będzie tu codziennie|zostawała na noc?
00:08:37:Nie, nie codziennie.
00:08:45:Rozmawialiśmy o Brooke.|Mówiłeś, że ją lubisz.
00:08:48:Przedtem bardziej ją lubiłem.
00:08:56:Spróbuj zasnąć, dobrze?
00:09:08:Kocham cię.
00:09:33:Wolności, sprawiedliwości,|samorządności, niezależności.
00:09:38:Wielu obywateli tego kraju uważa jednak,|że tej wojny jeszcze nie wygraliśmy.
00:09:42:Akty terrorystyczne,
00:09:45:polityczna przemoc od początku|towarzyszą opozycji w USA.
00:09:49:Dlaczego? Dlaczego dzieje się to|w tej krainie wolności?
00:09:52:Co prowadzi ludzi...
00:09:53:do takiego rozlewu krwi...
00:09:56:w imię idei?
00:09:57:Dlaczego w dobie narodowego dobrobytu|ten antyrządowy ruch jest tak silny?
00:10:12:Jak długo będziemy mówić,|że to nieistotny margines?
00:10:18:Czego nas uczą?
00:10:22:ŻONA I MATKA LEAH FARADAY|1961-1996 ZGINĘŁA W OBRONIE KRAJU
00:10:38:Pójdę się rozejrzeć.
00:10:56:Whit Carver, to bardzo uprzejme|z twojej strony.
00:11:03:Hej tam, panie Faraday.
00:11:06:-Jak on się miewa?|-W porządku.
00:11:08:Chodzimy do psychologa.
00:11:11:Mówi, że jest coraz lepiej,|ale wciąż jest bardzo zamknięty.
00:11:15:A jego ojciec?
00:11:18:Też w porządku.
00:11:21:Chodzi ze swoją studentką?
00:11:25:-Mówi, że jest coraz lepiej...|-Ale że wciąż jest bardzo zamknięty.
00:11:41:Powinien pochodzić na twoje zajęcia.
00:11:45:-Przerabiasz zawsze to samo?|-Tak.
00:11:52:Jak zwykle cię zapraszam.|Możesz wpaść jako gość.
00:11:59:Nie mam ochoty być przez ciebie sądzony.
00:12:00:Nie o to chodzi.
00:12:03:Wiem, o co chodzi.
00:12:10:Jak praca?
00:12:12:Wiesz, rutyna.
00:12:18:Tego właśnie mi brakuje:
00:12:19:rozmów o pracy.
00:12:22:Zawsze opowiadałem jej, co robiłem,|a ona nigdy nie mogła mi nic powiedzieć.
00:12:27:Nie sądziłem, że tego będzie mi brakować.
00:12:30:Zaproś mnie czasem na kolację.
00:12:32:Nie zdradzę ci żadnej|tajemnicy państwowej.
00:12:33:Ludzie ją pamiętają, Whit?
00:12:37:-Co masz na myśli?|-Koledzy w FBl?
00:12:40:Pamiętają czy zapomnieli?
00:12:48:Pamiętają, Michael.
00:12:55:Leah umarła dla swojego kraju.
00:12:59:Nie powinna była.
00:13:10:Witaj. Jak się masz?
00:13:11:-Nasz honorowy gość. Proszę.|-Nie spóźniliśmy się?
00:13:15:Oliver, przyszedł Michael!
00:13:15:Cheryl, to jest Brooke.
00:13:18:-Miłe mi.|-Jak się masz?
00:13:19:To musi być Grant. Jak się masz?
00:13:23:W kuchni jest jedzenie wyłącznie dla dzieci.|Dorośli nie mają wstępu.
00:13:29:-Wchodźcie.|-Przedstawię ci moich przyjaciół.
00:13:34:Brady wygląda świetnie.
00:13:37:Też byś tak wyglądał,|gdybyś nie musiał chodzić do szkoły.
00:13:40:Masz rację. Wykładam historię|Stanów na uniwersytecie.
00:13:45:Zawsze byłem słaby z historii.
00:13:48:Skazany na repety?
00:13:49:Tak, parę razy.
00:13:53:Gdzie ty pracujesz?
00:13:56:Jestem inżynierem budowlanym.
00:13:57:Znasz centrum handlowe w Reston?
00:14:00:Pracujemy nad rozbudową.
00:14:03:Chcesz mieć większe sklepy,|większe parkingi? Zwróć się do mnie.
00:14:11:Jak poznałaś Michaela?
00:14:17:Nic między nami wtedy nie było.|Znałam jego rodzinę. Znałam Leah.
00:14:22:To się zaczęło dopiero...
00:14:26:od niedawna.
00:14:32:Ale z was urocza para.
00:14:34:Ogromnie go cenię.
00:14:38:To taki dobry człowiek,
00:14:41:dobry ojciec.
00:14:56:-Jak długo mieszkaliście w St. Louis?|-Jakieś cztery lata.
00:15:00:Wychowałem się na farmie|w Carson, w stanie Kansas.
00:15:04:Nigdy nie mieszkałem na wschodzie.
00:15:07:Dzieciaki po raz pierwszy zobaczą ocean.
00:15:10:-Centrum Waszyngtonu schodzi na psy.|-Tak mówią.
00:15:14:"To nie jest Kansas, Toto."
00:15:17:Hannah?
00:15:18:Do łóżka.
00:15:22:-Uważaj na jego rękę!|-Mam dwie!
00:15:34:Odkąd jego matka...
00:15:40:Nie zaprzyjaźnia się łatwo.
00:15:47:Wszyscy potrzebujemy przyjaciół.
00:15:48:Przyjaciele potrafią odmienić życie.
00:16:06:-Tato?|-Tak. |Jak się pisze "ograniczony"?
00:16:12:Ograniczony: O-G-R-A-N-I...
00:16:19:Budujemy barak.
00:16:21:-Barak?|-Barak dla wojska.
00:16:25:Stop, tato.
00:16:27:Nie zna pan hasła.
00:16:30:Powiemy mu?
00:16:39:Generale Brady, tato.
00:16:43:Żadnych fajerwerków, generale Brady.
00:16:45:To są poufne informacje, panie Faraday.
00:16:47:-Nie zna pan hasła.|-Mówię poważnie, Brady.
00:16:52:Chodź, Grant.
00:16:53:Umyjcie ręce, chłopcy. Czas na kolację.
00:17:02:UNIWERSYTET PENSYLWANII|Nowy adres: 1501 Arlington Road
00:17:10:Cześć, Michael. Wejdź.
00:17:13:W mojej skrzynce był jakiś list do ciebie.
00:17:23:Musieli mnie z kimś pomylić.
00:17:25:-Ten sam rocznik?|-Tak, ale inny uniwersytet.
00:17:29:Spotkanie absolwentów.
00:17:35:Przepraszam za kłopot. Cheryl poszła|z dziewczynkami do kościoła.
00:17:37:Ja próbuję podgonić z pracą.
00:17:39:-Jak się miewasz?|-Dobrze.
00:17:42:-A Grant?|-Znakomicie.
00:17:45:Przepraszam.
00:17:52:Mogę do ciebie zadzwonić za chwilę?
00:17:57:Co masz na myśli?
00:18:00:Żartujesz?
00:18:04:Musimy się spotkać i o tym porozmawiać.
00:18:10:Popracuję nad tym dziś wieczorem.
00:18:15:Poczekaj chwilę.
00:18:21:-To centrum handlowe?|-Tak, zaczyna powoli ruszać. Wybacz...
00:18:24:Zobaczymy się w ten weekend?
00:18:27:-Tak! Na przysiędze Poszukiwaczy.|-Brady ciągle o tym opowiada.
00:18:30:Jestem pewien, że mu się spodoba|i że znajdzie tam mnóstwo przyjaciół.
00:18:34:Jeżdżą na biwaki, wycieczki.
00:18:37:Czasami...
00:18:38:zostawiają ci nawet wolną chatę.
00:18:43:Wiesz, ty i Brooke.
00:18:45:-Dzięki, sąsiedzie.|-Za co?
00:18:47:Że masz dziesięcioletniego syna.
00:18:57:Wiesz coś o centrach handlowych?
00:18:59:Byłem u Langów...
00:19:01:i rozmawiałem z Oliverem.
00:19:02:Zacząłem oglądać rysunek leżący na stole.|Powiedział, że to centrum handlowe.
00:19:07:-Nad tym właśnie pracuje.|-Ale to nie było to.
00:19:12:-Co masz na myśli?|-Widziałem.
00:19:14:To nie było centrum handlowe.
00:19:16:Słusznie, to aneks.
00:19:22:To był biurowiec, na pewno nie sklepy.
00:19:24:Może to jakiś inny projekt,|nad którym pracuje.
00:19:40:Nie miałem zajęć z budownictwa.
00:19:50:To był biurowiec.
00:19:58:Czternaście miesięcy temu,|w styczniowy poniedziałek...
00:20:00:ponad 60 urzędników poszło|jak zwykle do pracy...
00:20:04:w biurach federalnych, w gmachu|im. Roosevelta, w centrum St. Louis.
00:20:07:Tyle tylko, że tego poniedziałku|nie wrócili do domu.
00:20:10:W ciężarówce zaparkowanej|przed budynkiem...
00:20:14:ukryto ponad 25 kilo|materiału wybuchowego.
00:20:22:zamieniając w gruzy pokoje biurowe,
00:20:25:przedszkole znajdujące się w budynku...
00:20:29:i filię urzędu skarbowego,
00:20:31:która okazała się faktycznym celem ataku.
00:20:37:Ciężarówka została wynajęta|przez 33-letniego elektryka.
00:20:42:Deana Scobee.
00:20:44:Scobee siedział w więzieniu|za uchylanie się od podatków.
00:20:47:Kamery pokazały, że w chwili wybuchu|był w ciężarówce. Był więc jedną z 63 ofiar.
00:20:52:Wszyscy to pamiętacie?
00:21:01:Pojedynczy człowiek. Żadnej konspiracji.
00:21:07:Oszukał urząd skarbowy. Złapali go,|więc wysadził ich w powietrze.
00:21:14:Ludzie, którzy go znali,|opisali go jako człowieka przeciętnego,
00:21:17:przyjaznego.
00:21:21:Był w wojsku,|gdzie służył jako radiotelegrafista.
00:21:23:Miał niewielkie doświadczenie z bronią.
00:21:25:Rodzice określili go jako|umiarkowanego konserwatystę.
00:21:30:Dwa tygodnie przed wybuchem...
00:21:32:otrzymał w pracy podwyżkę.
00:21:36:Macie wrażenie, że to człowiek,|który działał sam, z własnej woli?
00:21:42:Ja nie wiem. Pytam.
00:21:44:Przecież FBl przeprowadziłe|dokładn...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin