„Nie otwieraj już nigdy…”
Każdego dnia przychodzę to drzwi twoich, pukam
Raz głośniej, raz ciszej, co z tego i tak nie słyszysz…
Udajesz że Cię nie ma, choć widzisz moje cierpienie przez okno
Powiedz co czujesz, gdy odchodzę od nich pełna żalu ?
Ja się wycofuję, lecz Ty wtedy otwierasz drzwi…
I chcesz bym wtedy przeszła próg ich.
Czy zabawne jest dla Ciebie, machając marchewką przed nosem
A potem rzucać nią w ocean rekinów, gdy ślepo biegnę za nią?
Podchodzisz do mnie, uśmiechasz się
Gdy ja na przystanku wspomnień wylewam Niagarę łez.
Patrzysz na mnie oczami tak szczerym w swym oddaniu…
Ty wiesz że topisz mnie jak śnieg za oknem w przedwiośnia dzień.
Każde Twoje słowo zapisane jest w sercu mym.
Jednak wiem że nie warto mi już strzepywać z nich kurz.
Upchnę każdą myśl w zakamarkach serca.
Może jutro nie będzie już śniegu…?
Może jutro nie będzie już Ciebie.
*Powyższy wiersz jest moim własnym utworem, więc proszę o…uszanowanie tego (;(;®
sam1996