M jak magia.txt

(263 KB) Pobierz
M - jak Magia, czyli randka romanticzna 
(telenowela)



Irytek � Rozdzia� 1


Dochodzi�a p�noc. Pos�pne wietrzysko p�dzi�o po niebie sk��bione chmury, gwizda�o w za�omach mur�w, �omota�o w�ciekle okiennicami, pr�buj�c wyrwa� je z zawias�w, a widz�c bezowocno�� swych pr�b, w odwecie bezlito�nie siek�o po szybach biczami deszczu. Od strony Zakazanego Lasu nios�o si� rozpaczliwe wycie przemoczonego do ostatniej nitki wilko�aka (�musia�a si� trafi� taka pogoda akurat w pe�ni�?!�). Wszelka inna �ywina pochowa�a si� w kryj�wkach i - je�li nie by�o potrzeby - nawet kawa�ka nosa nie wy�ciubia�a na zewn�trz. Centaury r�n�y w gwinta pod wielk� plastikow� p�acht�, rozgrzewaj�c si� fioletowym p�ynem z butelki, kt�rej etykietk� nie wiedzie� czemu zdobi� rysunek ludzkiej czaszki na tle skrzy�owanych ko�ci piszczelowych. Nawet Hagrid zamkn�� okno w �azience i poszed� spa�, zabrawszy pod pierzyn� niewielk� skl�tk� (�nic tak nie rozgrzewa jak te ma�e bestyjki, cholibka!�). 
A Hermiona czuwa�a. 
Czuwa�a co prawda w swoim dormitorium w wie�y Gryffindoru, odgrodzona od rozszala�ych �ywio��w grubym, kamiennym murem, kt�remu nie da�aby rady najwi�ksza nawet nawa�nica - czy to dziejowa, czy atmosferyczna. W pokoju wsp�lnym weso�o trzaska� rozpalony kominek, a specjalne zakl�cia rozprowadza�y b�ogie ciep�o po pokojach, nic sobie nie robi�c z lodowatego wichru za oknami. Ale w duszy nieszcz�snego dziewcz�cia trwa�a burza nie mniejsza ni� ta na dworze, a jej hu�tawka emocjonalna przybra�a rozmiary mugolskiej kolejki g�rskiej. 
Hermiona czuwa�a. 
Zegar dawno wybi� ju� p�noc i udr�czonej dziewczynie oczy zamyka�y si� same. Tylko my�l o ukochanym pozwala�a jej wytrwa�. Wyobra�a�a sobie wtedy jego przystojn� czekoladow� twarz, z kt�r� przeuroczo kontrastowa�y wyszczerzone w u�miechu �nie�nobia�e z�by. 
�M�j ma�y, kochany Bambi�, my�la�a czule, u�miechaj�c si� marzycielsko. �M�j s�odziutki Muzinek�. 
Bo Hermion� poci�gali wy��cznie czarnosk�rzy. Pa�a�a t� nami�tno�ci�, odk�d pozna�a przystojnego aurora, Kingsleya Shacklebolta. Co prawda tamta znajomo�� sko�czy�a si� tragicznie - ukochany wpierw nie dostrzega� jej awans�w, a gdy powodowana ��dz� Hermiona oznajmi�a mu otwarcie, czego ode� oczekuje, us�ysza�a �spadaj, ma�a�, co pozostawi�o ja z cierniem w sercu i zranion� dusz�. Ale �e w jej wieku sercowe rany goj� si� szybko, wkr�tce nieutulon� �a�o�� zast�pi�a m�ciwa satysfakcja. 
�Nie to nie, pacanie, nie wiesz, co tracisz!�, pomy�la�a i wyrzuciwszy Shacklebolta na �mietnik historii, skierowa�a swe uczucia ku innemu obiektowi. A gdy to zrobi�a, sama nie mog�a si� sobie nadziwi�, �e wcze�niej nie dostrzeg�a takiego ch�opaka. Chodzili w ko�cu do tej samej szko�y ju� od pi�ciu lat! To prawda, byli w r�nych domach, ale codziennie spotykali si� w Wielkiej Sali na posi�kach, no i niejednokrotnie mieli wsp�lne lekcje. I przez te wszystkie lata, przy tych wszystkich niezliczonych okazjach, ona mia�a jakie� bielmo na oczach! Dopiero teraz, niedawno, tu� po rozpocz�ciu sz�stej klasy zauwa�y�a, �e Blaise Zabini jest Murzynem! 
Doskonale pami�ta�a ten moment. Zabrak�o jej tchu w piersiach, a szesnastoletnie serce zatrzepota�o tak, jak gdyby chcia�o si� wyrwa� z bujnej hermioninej piersi. Nieruchomo, z roziskrzonym wzrokiem, wpatrywa�a si� w cud zjawisko i do przytomno�ci przywo�a�o j� dopiero pot�ne uderzenie w plecy, po kt�rym ma�o co si� nie przewr�ci�a. 
- Zakrztusi�a� si�, tego... czy co? Bo tak jakby, tego... przesta�a� oddycha�? - spyta� z niepokojem Ron, rozcieraj�c r�k�. 
- Nienawidz� ci�, Ronaldzie Weasley - wycedzi�a Hermiona i uda�a si� w stron� wie�y Gryffindoru, pieszcz�c w duszy obraz ukochanego. 
Niestety, wygl�da�o na to, �e Blaise nie odwzajemnia� jej uczu�. Co gorsza, dosz�y do niej plotki, �e nocami potajemnie spotyka si� z inn�! Hermiona nie wierzy�a w podobne insynuacje (Blaise nie by� taki, na pewno nie by�!) i postanowi�a to sprawdzi� tylko dlatego, by ugruntowa� si� w swojej pewno�ci. 
Rozmy�lania przerwa�a cicha muzyka. Ze stoj�cej na stoliku alabastrowej leliji - pami�tki po ciotecznej babce, b�d�cej wzorem cn�t wszelakich (lelij� dosta�a ona osobi�cie od kr�lowej Wiktorii, kt�ra nagrodzi�a w ten spos�b szerzenie dobrych obyczaj�w w�r�d panien obyczaj�w nienajlepszych) - pop�yn�y ciche d�wi�ki marsza weselnego Mendelsona. By� to znak, �e zadzia�a�o skomplikowane zakl�cie alarmowe, kt�re dziewczyna za�o�y�a przy wej�ciu do �lizgo�skich loch�w. 
Serce Hermiony zadr�a�o. A wi�c jednak! Ukochany wymyka si� gdzie� nocami! 
�Pewnie idzie do biblioteki�, pocieszy�a si� zaraz. 
Z szufladki biurka wyci�gn�a z�o�on� map� Hogwartu. Sporz�dzi�a j� sama na wz�r s�ynnej mapy Huncwot�w, ale w przeciwie�stwie do pierwowzoru, jej mapa pokazywa�a miejsce pobytu tylko tej jednej, interesuj�cej j� osoby. 
Przez chwil� dziewczyna wpatrywa�a si� w male�kie, czerwone, pulsuj�ce serduszko z literk� �B�, przesuwaj�ce si� powoli w stron� g��wnej klatki schodowej, przecinaj�ce Wielk� Sal� i hall i kieruj�ce si� na pierwsze pi�tro. Nawet przy du�ej dozie dobrych ch�ci trudno to by�o uzna� za tras� prowadz�c� do biblioteki. 
Pchni�ta impulsem, zerwa�a si� z krzes�a, z�apa�a wykradzion� Harry'emu peleryn� niewidk�, zbieg�a do pokoju wsp�lnego i pomkn�a w kierunku wyj�cia z wie�y. 
- �M� - jak Magia - wyszepta�a has�o. 
- Jak �magia�? Raczej jak �mi�o��, buhahaha! - roze�mia�a si� rubasznie Gruba Dama. - Co ty my�lisz, kruszynko, �e ja nie wiem, po co si� wymykasz tajemnie w �rodku nocy, hahaha? W dodatku w samej koszuli nocnej, hehehehe? R�owej, hihihi... Pami�tam, w twoim wieku, gdy by�am jeszcze pi�kna i m�oda... 
Hermiona zby�a tyrad� Grubej Damy wytwornym milczeniem. Przelaz�a przez dziur�, narzuci�a peleryn� i wpatruj�c si� w map� ruszy�a przed siebie. Chwil� p�niej musia�a uskoczy� gwa�townie pod �cian�, by unikn�� stratowania przez rozp�dzon� posta�. W ciemno�ci nie rozpozna�a intruza, ale nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e by� on (a w�a�ciwie by�a ona) p�ci �e�skiej. 
�ledzenie tajemniczej osoby nie by�o trudne i wkr�tce nasza bohaterka zorientowa�a si�, �e tak intruzka, jak serduszko na mapie zmierzaj� w te same rejony zamku. Straszne podejrzenie zakie�kowa�o w szesnastoletniej duszy. Podejrzenie, kt�re zamieni�o si� w pewno�� na korytarzu pierwszego pi�tra. Ze �ci�ni�tym gard�em patrzy�a, jak �ledzona posta� znika w drzwiach Sali Balowej, a w chwil� p�niej ukradkiem wsuwa si� za ni� znajoma sylwetka ukochanego. 
Niewiele my�l�c sama wesz�a do �rodka. Blaise i nieznajoma stali na �rodku sali i wygl�dali na bardzo sob� zaj�tych. Lodowate kolce przeszy�y serce Hermiony. Peleryna niewidka zsun�a si� z jej odr�twia�ych ramion, ale dziewczyna nie zwa�a�a ju� na nic. Na szcz�cie zakochani nie dostrzegli jej w mroku. 
Wtem za oknem zap�on�� jaskrawy zygzak b�yskawicy, zalewaj�c ca�� sal� upiornym, sinofioletowym blaskiem, i w tej jednej, strasznej sekundzie Hermiona rozpozna�a swoj� rywalk�. 
Romilda Vane!!! 

*** 

Delikatne szarpni�cie za du�y palec u nogi wyrwa�o Rona z p�ytkiego p� snu. 
A wi�c jednak! 
W przeciwie�stwie do Hermiony, Ron nie by� bieg�y w zastawianiu zakl�� alarmowych (Merlinem a prawd�, nie by� bieg�y w zastawianiu �adnych zakl��), ale nitka przeci�gni�ta w poprzek schod�w, poprowadzona pod drzwiami dormitorium i przywi�zana do nogi okaza�a si� wystarczaj�co skuteczna. Wygl�da�o na to, �e Hermiona postanowi�a wymkn�� si� gdzie� w �rodku nocy. A Ron mia� podejrzenia granicz�ce z pewno�ci�, �e wie, gdzie. 
Z pocz�tku, jak niemal ca�a szko�a, by� przekonany, �e uczucia dziewczyny kieruj� si� w stron� Dracona Malfoya i �e pod przykrywk� wzajemnej wrogo�ci p�onie szale�czy romans. Jak wiadomo, �kto si� lubi, ten si� czubi�. Pansy Parkinson tak sobie wzi�a do serca t� sentencj�, �e kt�rego� dnia bole�nie spra�a po pysku Malfoya, gdy ten wyj�tkowo chamsko odezwa� si� do Hermiony. 
Wkr�tce jednak Ron domy�li� si� prawdziwej to�samo�ci obiektu hermioninych westchnie� i to odkrycie wzburzy�o go jeszcze bardziej. Przy ca�ej swojej niech�ci do Malfoy�w nie m�g� nie wzi�� pod uwag�, �e by� to r�d krwi najczystszej z mo�liwych. Ponie�� pora�k� w starciu z przedstawicielem tak szacownej rodziny by�o wprawdzie rzecz� przykr�, ale zgodn� z naturalnym porz�dkiem rzeczy i w pewnym stopniu nobilituj�c�. Ale Zabini? Ten czarnuch (nie, Ron nie by� rasist�!), przyb��da i b�kart, kt�rego mamu�ka zmienia�a m��w jak r�kawiczki? No pasaran! Nie mo�na na to pozwoli�! Po jego (Ronalda) trupie! 
Ch�opak zerwa� si� z ��ka, za�o�y� kapcie, wyrwa� z szuflady Harry'ego map� Huncwot�w i jak burza wypad� z dormitorium. Przelaz� przez dziur� za portretem tylko po to, by ujrze�, jak Hermiona znika pod peleryn� niewidk�. 
W tym momencie omal nie stratowa�a go jaka� dziewczyna, biegn�ca w stron�, w kt�r� uda�a si� Hermiona. Przez moment Ron my�la�, �e si� pomyli� i �e to z ni�, nie z Zabinim, wybra�a si� spotka� jego ukochana. Na my�l, �e jest ona lesbijk�, ch�opaka ogarn�o obezw�adniaj�ce poczucie beznadziei. Je�li Mionka gustowa�a jedynie we w�asnej p�ci, to szanse Ronalda stawa�y si� pora�aj�co ma�e. Przez g�ow� przebieg�y mu strz�pki opowie�ci Freda i George'a o transwestytach i zacz�� nawet rozwa�a� koncepcj� chodzenia w damskich ubraniach, by przypodoba� si� ukochanej; na szcz�cie jednak jego obawy okaza�y si� p�onne. Hermiona nie ujawni�a si� nieznajomej, co by�o nieco pocieszaj�ce. Ba! Wygl�da�o na to, �e zacz�a j� �ledzi�. Posi�kuj�c si� map� Huncwot�w ruszy� za obiema dziewczynami. 

***

Harry'ego zbudzi� ha�as. Obr�ci� g�ow� i zd��y� jeszcze zobaczy�, jak Ron chwyta z jego biurka map� Huncwot�w i znika w drzwiach. 
�Co on znowu kombinuje?�, zaniepokoi� si� Harry. 
Kln�c pod nosem wyskoczy� z ��ka i si�gn�� do kufra po peleryn� niewidk�. Kufer by� pusty. 
�Kto� j� musia� zabra�, domy�li� si� Harry. 
Narzuci� na siebie zwyk�� czarn� szat� (w mrokach szkolnych korytarzy by�a tylko nieco mniej skuteczna od niewidki) i pomkn�� do wyj�cia z wie�y. 

*** 

Ginny ostro�nie wylaz�a zza fotela w pokoju wsp�l...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin