Opowieści o XVII Karmapie.doc

(34 KB) Pobierz
Opowieści o XVII Karmapie

Opowieści o XVII Karmapie

Poniższe opowieści pochodzą z czasów, gdy J. Ś. Karmapa przebywał jeszcze w klasztorze Tsurphu w Tybecie.

 

Karmapa i żyła złota

Niejeden już raz XVII Karmapa, Orgjen Trinle Dordże, zaskoczył niedowiarków swymi niezwykłymi zdolnościami. Mówi o tym także poniższa historia. Pewien człowiek pragnął namówić ojca Pało Rinpoczego do zrobienia wielkiego biznesu. Wieść niosła, że jest w pobliżu pewna góra, która kryje w sobie złotą żyłę. Tak więc obaj mężczyźni kupili na spółkę szmat ziemi, na której znajdowała się góra, płacąc 2 000 000 juanów. Nie byli jednak pewni, czy warto inwestować dalej. Ponieważ ojciec Pało Rinpoczego miał wielkie oddanie i zaufanie do Karmapy, postanowili udać się do Jego Świątobliwości i poprosić o wróżbę Mo. Karmapa spojrzał na nich i odparł krótko, że w tym miejscu nie opłaca się niczego robić. Ojciec Pało Rinpoczego uwierzył w to natychmiast; słowa Karmapy przekonały go, by zrezygnować z przedsięwzięcia. Ale jego wspólnik nie chciał tak łatwo odstąpić od swego pomysłu. Nalegał, żeby zapytać raz jeszcze, bo może Jego Świątobliwość nie jest pewny swej odpowiedzi. Tak więc w trzy dni później znów pojawili się w Tsurphu, przywożąc liczne dary, po czym ten mężczyzna, który miał wątpliwości, zwrócił się do Karmapy: “Twój umysł jest Buddą, ale ty sam jesteś jeszcze dzieckiem. Powiedz, proszę, czy na pewno jest tak, jak mówiłeś.” Karmapa odparł: “Powiedziałem to, co miałem powiedzieć. Nie mam nic do dodania ani do cofnięcia” i więcej nie chciał z nimi rozmawiać. Tak więc zrezygnowali ze swych planów. Jednak za jakiś czas pojawiła się grupa chińskich biznesmenów, którzy także wpadli na pomysł, by dorobić się na tej górze pełnej złota. Tybetańscy wspólnicy odsprzedali więc swoją ziemię za 4 200 000 juanów, robiąc tym samym całkiem niezły interes. Chińczycy zaczęli kopać. Trwało to trzy miesiące. Najpierw rzeczywiście pojawiła się niewielka ilość złota, ale przy dalszej eksploatacji góra okazała się jałowa i biznesmeni musieli się wycofać. Od tej pory ojciec Pało Rinpoczego ufał Karmapie jeszcze bardziej, także u jego wspólnika wzrosła wiara we wszechwiedzę Jego Świątobliwości.

 

Poszukiwania mordercy

Jakiś czas temu we wschodnim Tybecie zabito człowieka. Policja chińska poszukiwała mordercy bardzo długo, ale nie mogli go znaleźć. Zdarzyło się jednak, że młodszy oficer z jakiegoś powodu znalazł się w obecności XVII Karmapy. Ponieważ wcześniej wiele słyszał o jego wszechwiedzy, pomyślał: “Cóż szkodzi zapytać, gdzie mógł się ukryć poszukiwany?” Jego Świątobliwość odpowiedział od razu, że znajdą mordercę na brzegu rzeki. Oficer pobiegł z tą wieścią do swego szefa, ale ten nie chciał o niczym słyszeć. Wzruszył tylko ramionami i mruknął: “A cóż on by robił na brzegu rzeki?!” Jednak asystent postanowił to sprawdzić i rozesłał policjantów, by przeszukali teren. Po pewnym czasie jeden z patroli dostrzegł na przedmieściach Lhasy porzucony na brzegu rzeki jakiś tobół, który z daleka wyglądał jak wypchany worek zboża. Zdziwiło to policjantów, podeszli więc bliżej i wówczas poczuli odrażającą trupią woń. Gdy zajrzeli do worka, okazało się, że krył on w sobie zwłoki poszukiwanego mordercy, który sam z kolei został przez kogoś zabity i porzucony nad rzeką.

 

Inkarnacja Pało Rinpoczego

Kiedy kilka lat temu J.Ś. XVII Karmapa odnalazł jedenastą inkarnację Pało Rinpoczego (patrz Mynsel nr 4), niektórzy powątpiewali, czy tak młody chłopiec może trafnie odczytać wszystkie znaki i poprawnie przeprowadzić cały proces odszukania i rozpoznania tulku. Jednak nowy Pało Rinpocze, gdy tylko wyrósł z wieku niemowlęcego, udowodnił niedowiarkom, że Karmapa się nie mylił.

Pało Rinpocze był wciąż jeszcze małym dzieckiem, gdy pewnego dnia, spacerując wokół klasztoru z dwoma asystentami, zatrzymał się i wbijając patyk w ziemię powiedział, że w tym miejscu ma coś bardzo ważnego do wykopania i wróci po to następnego dnia. Nazajutrz rzeczywiście poszedł z powrotem w to samo miejsce, tym razem z czterema asystentami, i polecił im, by zaczęli kopać. Okazało się jednak, że asystenci nie potraktowali serio tego, co mówiło tak małe dziecko i nie zabrali ze sobą żadnych narzędzi – mieli tylko duże noże, które zwykle służą do krojenia mięsa w czasie posiłku. Jednak Pało Rinpocze nalegał, by kopali, zaczęli więc rozgrzebywać ziemię tymi nożami. Jakież było zdziwienie, gdy wkrótce ich oczom ukazała się piękna muszla, a w chwilę potem autentyczny kamień Zi [Kamień Zi to owalny kamień w białe i brązowe wzorki. Znajdowany niezwykle rzadko. Tybetańczycy wierzą, że jest wytworem bogów i ma moc ochraniania od demonów i przynoszenia szczęścia.], za nim jeszcze jeden i znów kilka następnych. Tymczasem ludzie z okolicznych wiosek zorientowali się, że dzieje się coś niezwykłego. Zaczęli podchodzić coraz bliżej, aż w końcu zgromadził się cały tłum. Kiedy jednak znaleźli się zbyt blisko, pozostałe Zi zaczęły poruszać się w ziemi i zaraz potem znikły. Gdyby nie gapie, można było wydobyć ich dużo więcej. Później zaintrygowani asystenci pytali małego tulku, skąd wiedział, gdzie kopać, on zaś wyjaśnił, że skarby te sam ukrył dawno temu, gdy był jednym ze swych poprzednich wcieleń, szóstym Pało Rinpoczem.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin