Dowcipy cz 2.docx

(34 KB) Pobierz

Dowcipy cz.2

·         — Panie kelner, co macie do jedzenia?
— Proponuje pieczeń huzarską...
— A co to ja huzar, żebym jadł huzarską?
— To może pieczeń wieprzową?
— O tak, bardzo proszę.

·         — Mężczyzna w żółtych slipkach ma natychmiast opuścić teren pływalni — wrzeszczy ratownik.
— A dlaczego mam wyjść?
— Bo pan sika.
— Wszyscy to robią.
— Ale tylko pan z trampoliny.

·         W Muzeum Lenina w Poroninie odbyła się wystawa i konkurs na zegar najlepiej propagujący pamięć Lenina.
Trzecie miejsce zajął zegar w kształcie sierpa i młota.
Drugie miejsce zajął zegar z kukułką, która wychodziła i robiła:
— Kuku, Lenin, kuku, Lenin...
Pierwsze miejsce zajął zegar, z którego wychodził Lenin i robił:
— Kuku, kuku, kuku...

·         W Związku Radzieckim po raz pierwszy wydano Biblię. Jej pierwsze zdanie brzmiało następująco:
"Snaczala nie było niczewo, tolka towariszcz Bog prochazałsia ulicami Maskwy".

·         W czasie transmisji meczu piłkarskiego do drzwi Nowaka dzwoni sąsiad.
— Czy mógłbym u pana obejrzeć drugą połowę meczu?
— Oczywiście. Czyżby telewizor się panu zepsuł?
— Nie, tylko wyłączyli prąd, bo właśnie wybuchł u mnie pożar.

·         W zakładzie fryzjerskim uczeń goli klienta. Niechcący zaciął go, a szef widząc to zamachnął się, chcąc go za karę uderzyć. Uczeń zrobił unik, a cios spadł na klienta. Po przeprosinach, znów uczeń goli, ale ręce trzęsą się mu ze strachu i ponownie zaciął klienta. Szef podbiegł, zamachnął się ręką, uczeń zrobił zwód i znów cios dosięgnął biednego klienta. Po przeprosinach, dalej uczeń goli, ale jest już tak zdenerwowany, że nie może utrzymać brzytwy w rękach, która wysmykując się, obcięła siedzącemu ucho. Wystraszony klient chcąc uniknąć następnego ciosu szepnął:
— Kopnij pan to ucho pod stół, bo jak szef zobaczy to mnie chyba zabije.

·         W restauracji klient mówi do kelnera:
— Panie, ta zupa śmierdzi!
Kelner odsunął się na 5 metrów i pyta:
— A teraz?

·         Dwaj robotnicy na budowie rzucają monetę.
— Jak wypadnie resztka, gramy w karty — mówi jeden.
— Jak wypadnie orzeł, idziemy na piwo — dodaje drugi.
— A jak stanie na sztorc?
— Trudno, pech to pech, wtedy zabieramy się do roboty...

·         W kinie trwa seans filmowy. Ciemno...
Nagle rozlega się oburzony damski głos:
— Czy nie mógłby pan położyć swojej ręki gdzie indziej?
— Mógłbym, ale robię to pierwszy raz i nie mam jeszcze tyle śmiałości..

·         Dyliżans pędzi przez prerię. Co pół godziny woźnica zatrzymuje pojazd, schodzi z kozła, otwiera drzwi, a potem głośno je zatrzaskuje, chociaż nikt nie wysiada ani nie wsiada. Za siódmym razem ktoś z podróżnych pyta o powód tych czynności.
— Konie myślą — tłumaczy woźnica — że ktoś wysiada i raźniej im się potem ciagnie...
W tym momencie siwek mówi do karego:
— Do licha! Na każdym przystanku wsiadają nowi pasażerowie! Coraz trudniej ciągnąć!

·         Leżą dwa pawie na ulicy i jeden do drugiego:
— No jak leci chłopie?
— Niedobrze, dziewczyna mnie rzuciła!

·         W jednym z miast Związku Radzieckiego postanowiono postawić pomnik Czajkowskiego. W czasie uroczystego odsłonięcia rzeźby oczom obecnych ukazał się siedzący w fotelu Lenin.
— Miał być pomnik Czajkowskiego — dziwi się jeden z obecnych.
— Wszystko w porządku — odpowiada jeden z widzów — przeczytajcie napis na cokole: "Towarzysz Lenin słucha muzyki Czajkowskiego".

·         Diabeł założył się z Polakiem, Ruskiem i Niemcem, który lepiej wytresuje psa. Po roku czasu przychodzi do Ruska. Rusek, chudziutki, z wystającymi żebrami, a pies spasiony, że ledwo może się ruszać. Rusek wyciąga kiełbasę, daje psu, a ten zaczyna służyć.
Potem poszedł do Niemca. Niemiec ledwie trzyma się na nogach, a pies jak beka, łapy ma prawie w poziomie. Niemiec daje mu kiełbasę — pies zaczyna tańczyć.
Wreszcie przyszedł diabeł do Polaka. Ten zapasiony, ledwie mieści się w fotelu, a psa prawie nie widać. Polak wyciąga kiełbasę, "pewnie też da psu" myśli diabeł, a on sam zaczyna zjadać. Na to pies odzywa się ludzkim głosem:
— Daj mi, ach daj mi...

·         Francuz, Anglik i Polak złapali złotą rybkę, która w zamian za uwolnienie, obiecała spełnić po jednym ich życzeniu.
— Ja ma taką brzydką i starą żonę — mówi Francuz — chcę mieć ładną i młodą.
— Na mnie szef w pracy się zawziął — mówi Anglik — daj mi nowa pracę z wyższą pensją.
— A mój sąsiad ma stado krów — mówi Polak — spraw, aby mu te krowy pozdychaly...

·         Przyszedł Szkot w odwiedziny do kumpla. Po skromnym poczęstunku, jako deser podaje mu na malutkim talerzyku odrobinę miodu.
— Widzę John, że kupiłeś sobie pszczołę.

·         Na ulicy zepsuł się hydrant i leje się z niego woda. Przyszedł fachowiec, który kluczem francuskim zakręca zepsuty zawór. W tym samym czasie z przeciwnej strony ulicy nadchodzi pijaczek mocno zataczając się na boki. Wreszcie podchodzi do fachowca i mówi:
Pppanie, przestań pan kręcić tą ulicą bo nie mogę utrzymać równowagi!

·         Mistrz w pchnięciu kulą mówi do trenera:
— Dziś muszę pokazać klasę... na trybunie siedzi moja teściowa.
Eeee!!! nie dorzucisz...

·         — Jakie pani ma ładne zęby!
— To po mamie...
— I pasowały?!

·         Umiera Francuz. Na łożu śmierci pyta swoją żonę:
Emmanuelle, czy zdradziłaś mnie?
— Tak, pamiętasz miałam takie wspaniałe perfumy... To od niego.
Umiera Amerykanin. Na łożu śmierci pyta swoją żonę:
Susan, czy zdradziłaś mnie?
— Tak, pamiętasz miałam takie piękne futro... To od niego.
Umiera Rusek. Na łożu śmierci pyta swoją żonę:
Nataszka, czy zdradziłaś ty mnie?
— Tak, pamiętasz miałeś taką piękną czapkę... To on ci ją ukradł.

·         Pijak złapał nad morzem złotą rybkę i ona obiecała mu spełnić jego trzy życzenia w zamian za wolność. Pierwsze życzenie:
— Niech woda w rzekach zmieni się w wino!
Pijak podbiega do wpływającej do morza rzeczki, próbuje i rzeczywiście, świetne wino.
— To niech cała woda w morzach zmieni się w wódkę!
Próbuje wody z morza, świetna wódka. Facet ma jeszcze trzecie życzenie, myśli, myśli, myśli, nic mu nie przychodzi do głowy, w końcu mówi:
— No, złota rybko jeszcze pół litra i jesteśmy kwita!

·         Przychodzi facet do restauracji i zamawia:
— Barman, dla mnie setka, dla orkiestry setka i dla ciebie setka.
Gdy przyszło do płacenia okazuje się, że facet nie ma pieniędzy, więc barman wyrzuca go kopniakami z lokalu. Na drugi dzień facet jak gdyby nigdy nic przychodzi i zamawia:
— Dla mnie setka i dla orkiestry setka.
— A dla mnie to już nie? — pyta się zgryźliwie barman.
— Dla ciebie nie, bo jak wypijesz to rozrabiasz.

·         Kanibale złapali trzech białych turystów: Ruskiego, Amerykanina i Polaka. Odbywa się rada plemienna, z którego co zrobią (tj. w jaki sposób go skonsumują).
Rusek — najgłośniej protestował, że on jako obywatel Związku Radzieckiego itd. więc długo nie myśląc przeznaczyli go na zupę.
Amerykanin:
— Jestem obywatelem USA, musze porozumieć się z konsulatem!
— Upiec go!
Polak:
— ...
— A ty skąd jesteś? — zapytał się wódz.
— Z po... po... z Polski.
— Polska! Tam studiuje mój syn! Bądź moim gościem bracie. Co będziesz jadł? Zupę czy mięso?

·         Pewien człowiek wypadł za burtę ze swojej małej łódki i unosił się na wodzie gdy podpłynęła do niego większa łódź.
— Wskakuj, uratujemy cię — zawołali siedzący w niej ludzie.
— Nie — odpowiedział tonący — Bóg mnie uratuje.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy z kolejnymi łodziami gdy nadleciał helikopter.
— Przylecieliśmy by ratować cię — zawołał pilot.
— Nie, Bóg mnie uratuje — odpowiedział tonący.
Po utonięciu, kiedy tylko przekroczył bramy raju pobiegł do Jezusa.
— Pokładałem w Tobie nadzieję, a Ty pozwoliłeś mi utonąć — skarżył się.
— Daj mi spokój — odpowiedział Jezus — Przecież wysłałem ci na ratunek trzy łodzie i helikopter.

·         Spotykają się dwie dżdżownice. Jedna z nich mówi:
— Dzień dobry pani, czy zastałam pani męża?
— Niestety nie, chłopcy wyciągnęli go rano na ryby.

·         — Mamo, mamo, lampki na choince się palą!
— Nie mówi się palą lecz świecą.
— O! Mamo, mamo, firanki się świecą!

·         Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:
— Które z was dzieci chce iść do nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce tylko Jaś nie.
— A ty dlaczego nie chcesz — pyta ksiądz.
— Bo obiecałem tacie, że po lekcjach wrócę do domu.

·         Na zabawie chłopak ciągnie dziewczynę do łóżka. Ta opiera się mówiąc:
— Pójdę, ale dopiero po ślubie!
Chłopak daje je jej numer swojego telefonu i mówi:
— To zadzwoń do mnie jak już wyjdziesz za mąż.

·         W szpitalu rozmowa salowej ze szczęśliwą matką nowonarodzonego dziecka:
— Na korytarzu już czeka tatuś pani dziecka z pięknymi kwiatami, czy go wpuścić? — pyta się salowa.
— Broń Boże, zaraz przyjdzie mój mąż!

·         Teściowa poprosiła zięcia, by zaprowadził ją do lekarza. Po wizycie zięć pyta doktora:
— Czy jest jakaś nadzieja?
— Niestety, to tylko grypa!

·         Chłopiec pyta policjanta o godzinę, a ten przez długi czas patrzy się na zegarek nic nie mówiąc.
— No która godzina panie policjancie — niecierpliwi się chłopiec.
— Nie poganiaj mnie, przecież nie tak łatwo podzielić 15 na 41!

·         Na bezludnej wyspie rozbitek wyciąga z oceanu piękną dziewczynę dryfującą na beczce.
— Jak długo już tu jesteś? — pyta dziewczyna.
— Dziesięć lat — odpowiada rozbitek.
— To wyciągnąwszy mnie na tej beczce spełnią się twoje marzenia — mówi zalotnie dziewczyna.
— Niemożliwe, to w tej beczce jest piwo?!

·         Jaś pyta tatę:
— Tato, czy dzisiaj niania będzie spała z mną?
— Ze mną — poprawia go ojciec.
— Znowu z tobą! — złości się malec.

·         — Tato, jaki ci kupić prezent pod choinkę?
— Nic mi nie kupuj, nie mam pieniędzy!

·         — Czy wiesz jaka jest różnica między ubikacją a szafą?
— Nie.
— Niestety, ale nie mogę zaprosić cię do mojego domu!

·         Wybrali się na ryby chłop, robotnik i Lech Wałęsa. Zarzucili wędki tak niefortunnie, że poplątały się im żyłki, skutkiem czego wspólnie złowili złotą rybkę. Ta widząc, co się stało, mówi:
— Normalnie każdy z was miałby po trzy życzenia, a tak macie tylko po jednym.
— Ja mam wszystko — mówi chłop — mam dom, duże zbiory, ale co z tego skoro wszystko zjadają mi myszy. Zrób coś z tymi myszami!
— Masz tu taką małą myszkę, pójdź do domu i wypuść ją, a wyprowadzi ci wszystkie myszy z domu — mówi złota rybka.
— Ja też mam wszystko — mówi robotnik — mam mieszkanie, pracę, dobrą pensję, ale jak wracam do domu, to w kuchni znajduję masę karaluchów. Zrób coś z tymi karaluchami!
— Masz tu takiego małego karaluszka, pójdź do domu i wypuść go, a wyprowadzi ci wszystkie karaluchy z domu — radzi złota rybka i pyta się Lecha Wałęsy — a ty jakie masz życzenie?
— A ja poproszę takiego małego komunistę!

·         — Wiesz, miałem wczoraj straszny sen.
— A co ci się śniło?
— Śniło mi się, że jestem Francuzem!
— I co w tym strasznego?
— Ja przecież nie znam żadnego słowa po francusku!...

·         Gospodin Jelcyn, Monsieur Mitterand i Premier Szwecji Ingvar Carlsson spotkali się w zeszłym roku i ucięli sobie pogawędkę na temat codziennych problemów.
— Wiecie, powiedział gospodin Jelcyn, mam 12 ochroniarzy i jeden z nich jest agentem CIA, a ja nie wiem który.
Wtedy odezwał się Mitterand:
— Ja mam 12 kochanek i jedna z nich jest niewierna, a ja nie wiem która.
Na koniec skarży się Carlsson:
— U mnie, w rządzie mam 12 ministrów i tylko jeden z nich jest wspaniały, a ja nie wiem który...

·         Jest to opowieść o czterech osobach nazywających się: Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt.
Była ważna rzecz do zrobienia i Każdy został poproszony o jej zrobienie.
Każdy był pewien, że Ktoś może ją zrobić.
Ktokolwiek mógł to zrobić, lecz zrobił Nikt.
Ktoś rozzłościł się, bo była to praca dla Każdego.
Każdy myślał, że Ktokolwiek mógłby ją zrobić, jednak Nikt doszedł do wniosku, że nie zrobi jej Każdy.
Skończyło się na tym, że Każdy obwiniał Kogoś za to, iż Nikt zrobił to, co Ktokolwiek mógł zrobić.

·         Podczas telewizyjnego wywiadu z kandydatem na prezydenta dziennikarz zadaje pytanie:
— Czy to prawda, że podczas spotkania wyborczego publiczność rzucała w pana zgniłymi pomidorami?
— Ale wiele razy były też wielkie owacje — odpowiada kandydat.
— Kiedy?
— Za każdym razem kiedy trafili...

·         Rozmawiają ze sobą dwie dyskietki:
— Wiesz, wczoraj przeleciał mnie jeden komputer.
— To powinnaś być szczęśliwa.
— Tak, ale on miał wirusa!

·         Święty Mikołaj przynosi dzieciom różne zabawki. Wręczając je zadaje pytania. Pięcioletni Jaś dostaje kredki i pytanie od Mikołaja:
— Jasiu, powiedz mi, ile znasz kolorów?
— Cztery.
— A jakie to kolory?
Jaś z dumą oznajmuje:
— Pik, kier, karo, trefl!

·         Dwaj Amerykanie wynajęli łódkę i wypłynęli na jezioro łowić ryby. Byli całkowicie oszołomieni ilością złowionych ryb, tak więc jeden z nich powiedział do drugiego:
— Musimy wrócić tu jutro!
— Ale jak będziemy pamiętać gdzie jest to miejsce? — spytał drugi.
Pierwszy chwycił spray z farbą, namalował znak "x" na dnie łódki i powiedział:
— Teraz wystarczy po prostu znaleźć ten znak.
— Ty idioto! A skąd wiesz, że dostaniemy tę samą łódkę?

·         Wraca raz Amerykanin do domu po pracy, zdejmuje płaszcz i wchodzi do sypialni wołając:
— Kochanie już wróciłem!
Jednak ku jego zaskoczeniu zastaje żonę w łóżku ze swoim najlepszym przyjacielem. W furii chwyta podbiega do szafki, wyjmuje rewolwer i przystawia sobie do skroni. Widząc to jego żona zaczyna się śmiać.
— Nie śmiej się — krzyczy — ty będziesz następna!

·         — Słyszałeś w wiadomościach o wypadku lotniczym Boeinga 747 w Rosji, który rozbił się na cmentarzu?
— Nie, ile było ofiar?
— Ekipy wykopały jak dotąd 2000 ciał.

·         Rosyjski kamikadze wykonał 35 lotów zakończonych pełnym sukcesem.

·         — Mojej żonie co noc śni się, że wyszła za mąż za miliardera.
— To masz szczęście, bo mojej wydaje się to w dzień!!!

·         Przechodzą matka z córeczką koło kościoła. Matka mówi do dziecka:
— Patrz córeczko, tu jest dom Boży.
— Ale mamo, Bóg mieszka w niebie!
— Tak, ale tu prowadzi swój interes...

·         Mówi żona do męża:
— Kran się popsuł...
— A co to ja hydraulik?!
Następnego dnia znowu:
— Zamek w drzwiach się zacina...
— A co to ja ślusarz?!
Kolejnego dnia kolejny raz:
— Okno się nie domyka...
— A co to ja stolarz?!
Po kilku dniach mąż wraca z pracy i widzi wszystkie rzeczy naprawione. Zdziwiony pyta:
— Kto to wszystko naprawił?
— Sąsiad — odpowiada żona.
— Chciał coś za to?
— Tak, powiedział żebym zaśpiewała jakąś arię operową lub przespała się z nim.
— I co zaśpiewałaś?
— A co to ja śpiewaczka?!!!

·         Wchodzi policjant do księgarni i prosi o jakąś książkę. Sprzedawca pyta się:
— Ciężką czy lekką?
— Nie ma znaczenia, jestem samochodem.

·         — Jak się nazywa człowiek bez lewego oka, lewego ucha, lewej ręki i lewej nogi?
— Nie wiem.
— ALL RIGHT!

·         — Czy wiesz, dlaczego lepiej jest być chorym na płuca niż milionerem?
— Nie...
— Bo milionerzy umierają wszyscy, a chorych na płuca tylko 20%!

·         Wchodzi kanapka z serem i szynką do baru, podchodzi do lady i mówi:
— Podwójną whisky z lodem, proszę!
A barman odpowiada:
— Przepraszam, złociutka, ale ja nie podaję żywności.

·         W pociągu dwaj podróżni opowiadają sobie niestworzone historie:
— U mnie, w miasteczku jest taki ksiądz, co czyni cuda. Raz przyjechali do niego goście, około dziesięciu osób, a on miał tylko dwie ryby aby ich poczęstować. Wszedł do kuchni, klasnął w dłonie i z dwóch zrobiło się ich dziesięć.
— Wiem coś o tym. Raz grałem z jednym księdzem w pokera. Miałem cztery króle i już myślałem, że wygrałem, a on wykłada pięć asów.
— Ależ to nieprawda, przecież nie ma więcej niż cztery a...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin