Suchodolski - Kochaj życie, bądź dzielny - opracowanie.doc

(163 KB) Pobierz
Bogdan Suchodolski

Bogdan Suchodolski

Kochaj życie – bądź dzielny! Rozmowa o wartości życia

[Warszawa – wyd. I – 1928, wyd. II – 1930]

 

             

CZĘŚĆ I. DOBRA I ROZWÓJ KULTURY

 

              Jak patrzeć i szukać?

              Gdy z maleńkiego i zabrudzonego okienka jakiej chaty patrzymy na świat, jakże bardzo smut­nym się nam wydaje! Wąziutki pas łąki i pola przesłonięty jakby szarą i ponurą mgłą, jakby przysy­pany popiołem, jak gdyby zwiędły i martwy; rąbek nieba bez blasku, mętny i ciężko zwisły nad zie­mią; słońce przyćmione tuła się gdzieś po kątach łanów i leniwie zagląda do wnętrza chaty; pierś nie cieszy się rzeźwiącą siłą oddechu wolnego; cisza głucha, pusta, bez treści, bez twórczych niepokojów i oczekiwań serdecznych. Ciężko nam, gotowiśmy świat cały nazywać złym, brzydkim, a życie wśród niego niewesołem; może nawet odwrócimy wzrok i zniechęceni ukryjemy się w najczarniejszym kącie chaty.

              Lecz wyjdźmy przed drzwi, stańmy twarzą do wiatru wiejącego z pól i lasu, podnieśmy oczy ku słońcu i ogarnijmy wzrokiem bezmiar roztaczający się wkoło; weźmy rzeźwiący prąd w piersi, wsłuchajmy się w głosy łąk i boru, zwiastujące życie tętniące nieustającym zgiełkiem – jakaż cudowna zmiana! Rozległe pola okryte bujną i żywą zielenią, srebrnem zbożem, słońce je całuje radosne i świeże, wiatr przelata i kołysze drzewami, budzi i roznosi tysiące szmerów, głosów i śpiewu. Dusza nam śpiewa tą samą twórczą radością życia, serce rwie się z piersi w świat szeroki, ramiona pragnę­łyby ten drogi zagon ojczysty ogarnąć i przytulić, oczy cieszą się słońcem i rozsianemi barwami. Bu­dzi się zwolna, lecz łatwo ogarnia nas całych poważny i potężny hymn dziękczynienia, że świat jest taki piękny i taki bardzo drogi.

              Przeżywałeś na pewno takie uczucia i znasz je dobrze. Tak samo jest z widokiem świata: ciemny i bolesny wyda się temu, kto patrzy przez ciemną przesłonę. A ileż razy ludzie tak właśnie patrzą! Gdy spotka ich przykrość jaka lub zawód, gdy czują się zmęczeni lub niezdrowi, gdy szaruga jesienna padnie na ziemię, otuli zimnym całunem radosną zieleń i uciszy krzyk gwarliwy ptasząt – jakże szare i mizerne wydaje się to samo życie, którem radowali się innego, lepszego dnia! Potępiają je chętnie i narzekają boleśnie. Powiadają, że świat jest źle zbudowany i w ogóle żyć nie warto. Jed­nak nie mają słuszności, bo czynią wówczas tak, jak ów, co przez wąską i ciemną szybkę patrząc na piękno przyrody, nie widział go wcale i sądził, że w ogóle nie istniało. A przecież ono było, jeno trzeba było przed chatę wyjść, aby je dostrzec. Toteż gdy się nam co nie powiedzie, a świat wydaje się złym, nie trzeba mówić, iż jest złym na pewno i naprawdę. Trzeba się zastanowić, czy nie patrzymy nań z uprzedzeniem, przez ciemną przesłonę.

              Nie będziemy więc, szukając wartości świata, uważali za prawdę takiego chwilowego jego widoku. Nie tak będziemy patrzeć. Odrzucimy te przesłony. Przed dom wyjdziem i patrzeć będziemy swobodnem okiem.

              Ale, by znaleźć dobro życia, nie dość tak spojrzeć: trzeba jeszcze umieć szukać. Bo tak jakoś już jest, iż człowiek do dobrego przyzwyczaja się tak prędko, że rychło już ani wie, iż je posiada wciąż i z niego korzysta. Wśród dobra żyje i dzięki niemu, a nie wie tego i narzeka; dopiero gdy mu je od­biorą, poznaje, jaki skarb posiadał i utracił.

              Jaką radością jest być zdrowym i silnym, powie nie ten, kto zdrów i silny, lecz ten, kto schoro­wany i zapomniał, jak się o własnych siłach chodzi i pracuje. Niewidomy, którego otacza martwa ciemność i który nie ujrzy nigdy ni twarzy drogiej, ni piękna jasnego, ocenia i wie, jakim skarbem jest wzrok; ci, którzy go posiadają, nie myślą o tem. Dziecko z chorą nóżką, patrzące żałośnie na rozbie­ganych towarzyszów zabaw, z bolesnym żalem ocenia tę wielką radość, którą ma dziecko zdrowe, a której jemu odmówiono. Kto co dzień syto je i co noc ma gdzie wygodnie spać, nie ceni tego; ocenić to potrafi ten, kto dziś głodny, a nie wie, czy go jutro kto nakarmi, ani gdzie się do snu ułoży i kto nad nim czuwać będzie. Dziecko, póki ma rodziców, nie rozumie tak dobrze swego szczęścia, jak je poj­muje to, które ich straciło. Gdy los rzuci nas na ziemię obcą i daleką, wtenczas dopiero w tęsknocie i żalu czujemy całe szczęście pobytu wśród swoich i na rodzinnej ziemi, choć będąc tam nie uświada­mialiśmy sobie tej radości.

              I tak jest zawsze: dobro, które mamy, staje się dla nas czemś zwykłem, zrozumiałem samo przez się, powszedniem, nie uświadamiamy sobie całej jego wartości i ceny; dopiero gdy nam je los zły odbierze i daleko od nas odrzuci, gdy z bólu wyciągają się ręce i usta proszą błagalnie, aby wróciło – wówczas dopiero rozumiemy, jakie cenne i drogie było to, cośmy mieli.

              Zdrowie i młodość, siłę i radość codzienną, rodziców i rodzeństwo bliskie, własny zagon ziemi i kraj ojczysty – wszystko to i setki innych rzeczy oceni należycie ten dopiero, kto je postradał, starzec schorowany, tułacz po dalekich krajach. On powie, co warta młodość z jarzącem okiem, ile radości daje dotknięcie dłoni matki lub siostry i jak się serce cieszy szumem wód ojczystych.

              Pamiętając o tem, jak niełatwo spostrzega człowiek istniejące wokół niego wartości, szukać ich będziemy uważnie.

              Weźmiemy światło w drogę i badać będziemy wszystkie nawet przydrożne i szare kamienie, bo może się okazać, iż w niejednym kryją się skarby wieczne. Trzeba umieć patrzeć i znajdować.

              Uczniowie najbliżsi nie mogli poznać Chrystusa, gdy zmartwychwstał i siadł koło nich, choć słowa Jego mieli w sercach. Tak i koło nas przechodzi Dobro – i tak jest w nas ukryte.

              Pilnie musi je śledzić i uważnie patrzeć, kto je dojrzeć pragnie.

 

              Natura a kultura

              Słońce i gwiazdy, ziemia, góry i wody, łąki i lasy, zboża i krzewy, ptaki i zwierzęta, ciało nasze wreszcie – to wszystko świat natury. W świecie tym nic się niemal nowego nie dzieje od czasów ludzkiej pamięci. Słońce tak samo oświecało ziemię przed laty, jak dziś, a ona tak samo wokół niego krążyła. Drzewa od wieków wzrastały w ten sam sposób, zwierzęta od wieków nie zmieniały sposobu swego bytowania.

              W obrębie tego samego czasu, gdy w naturze wszystko było takie samo i nic się niemal no­wego nie stawało – jeden człowiek zmieniał wciąż warunki swego bytowania i swą duszę.

              Z jaskiń i nor wyprowadził się do chat i domów, aż wreszcie miasta piękne i wielkie pobudo­wał. Rzucił skórę służącą za okrycie i posłanie – stworzył sobie odzież lepszą i ładniejszą; urządził i przyozdobił wewnątrz mieszkanie swe; uzbroił swe ramię lepszą bronią i ugruntował niewzruszoną powagą swą wśród świata natury; wykorzystał dla siebie lasy i ziemię, kazał zwierzętom, by mu słu­żyły; rozrzucił po świecie drogi i szosy, zbudował mosty nad wodą i statki potężne; koleją żelazną opasał świat, podbił powietrze; głos swój przenosi z jednej półkuli ziemi na drugą; światło i siłę ma na swe zawołanie; coraz lepiej poznaje świat i prawa nim rządzące; otoczył troską i opieką zdrowie swe; wyzyskał ziemię i jej bogactwa, tworząc przemysł i handel; ustanowił prawa i państwa; wynalazł pi­smo i druk; tworzy dzieła sztuki i rozwinął duszę własną, budząc w niej przeróżne uczucia i dążenia. Tyle zdobywszy i tak przemieniwszy życie swe, iż do życia pierwotnego człowieka zgoła nie jest już podobne, człowiek nie ustał w pracy, lecz wciąż jeszcze tworzy i wciąż uzyskuje nowe zdobycze.

              W tym tedy świecie kultury, stworzonym i tworzonym wysiłkiem pokoleń, budowanym w ofiarnym trudzie przez wieki, szukać będziemy składników takich, których istnienie sprawia, iż życie toczy się wartko strumieniem piękniejszym i lepszym, niż gdyby ich zbrakło. Ten jeno fakt, iż zżyli­śmy się z niemi od dziecka i wzwyczaili tak, iż bez nich trudno nam nawet wyobrazić sobie życie, ten jeno fakt sprawia, iż nie dostrzegamy w pierwszym rzucie oka dobra i radości, które dzięki im mamy.

              Spróbujmy wszakże uprzytomnić sobie, jak wyglądałby nasz świat bez nich. Zrozumiemy wówczas, czem są, a jednocześnie zrozumiemy, o ile jeszcze piękniejsze i lepsze byłoby życie, gdyby te pracą ludzkości tworzone składniki były jeszcze silniejsze. Zaczniemy poszukiwania od tak zwanej kultury materialnej.

 

Kultura materialna

 

              Zdobycze techniczne

              Ludziom zamierzchłych czasów świat przedstawiał się jako żywioł surowy, groźny, tajemni­czy i nieokiełznany. Zewsząd groziło niebezpieczeństwo, a życie było niezmiernie ciężkie i trudne. Powoli wszakże człowiek opanował potężny żywioł i nagiął do własnych potrzeb i zamiarów.

              Zaprzągł do pracy parę i elektryczność i kazał im wykonywać prace najcięższe i wielokroć przerastające ludzie siły. Z ich pomocą dobrał się do głębi ziemi i wydobywa ukryte bogactwa: węgiel, rudy i sole. Przetwarza je na materiały potrzebne i użyteczne lepiej, niż dawny kamień do obrony słu­żący lub drzewo na opał. W potężnych zakładach fabrycznych wytwarza przeróżne narzędzia pracy, o jakich ani nie myślał, ani nie marzył człowiek dawniejszy. Dobrym pługiem uprawia ziemię, żni­wiarką tnie zboże, młockarnią bez trudu ziarno z niego dobywa. Zebrany plon łatwo wysłać w świat choćby najdalej. W podróż bowiem daleką nie idzie już człowiek z kijem pielgrzyma, lecz ma na swe usługi samochód, kolej, aeroplan; na morze nie wypływa w wątłej łodzi, ale potrafi zbudować statek silny i szybko mknący po wodzie, choć wiatr nie sprzyja, bez lęku zbłądzenia, choć chmury pokrywają niebo; gdy sam nie może przybyć na miejsce żądane – posyła swój głos i wolę z szybkością pioruna po drucie albo wprost przez powietrze po fali elektrycznej; przekopał góry, ponad przepaściami rzucił mosty, potworzył kanały tam, gdzie od wieków leżała ziemia – wszystko to, aby lepiej i swobodniej poruszać się po świecie i rozsyłać towary; wynalazł druk i maszyny bijące setki tysięcy pism w ciągu kilku godzin, by roznosić po świecie wieści o tem, co się dzieje; rozdzielił pracę między siebie i z łatwością zdobywa odzież i obuwie, bieliznę i sprzęt – o co z trudem walczyć musiał człowiek pier­wotny.

              Nieogarnione mnóstwo urządzeń ułatwia życie; wie o tem dobrze przyzwyczajony do wygód wielkiego miasta, gdy się zjawi na głuchej wsi: ze wszystkiem mu wówczas źle i niewygodnie.

              Ale nie tylko przeróżnemi urządzeniami człowiek ułatwił sobie życie: poznał źródła chorób i rozwinął sztukę lekarską. Przed wiekami w mękach konali ludzie, nie znając błogosławionego lekar­stwa, przynoszącego ukojenie lub ratunek. Dziś znają wiele, leczą rany i schorzenia bez bólu, a trwale; wiedzą, jak hartować swoje zdrowie i umacniać przed chorobą dzieci i starszych.

              A nie tylko dobrą opieką otoczył człowiek siebie: znając warunki dobrego rozwoju w ogóle i przyczyny złego, sprawił, iż ziemia bogatszy wydaje plon, niż dawniej, iż hodowla ziół i zwierząt rozwija się owocnie w myśl zakreślonych przez przyrodnika planów, więc otacza je opieką i dozoruje.

              Te urządzenia techniczne i udogodnienia nie są jeszcze dla wszystkich dostępne, ale powoli stają się coraz powszechniejsze. Nie są też one ostatnim kresem: myśl ludzka wciąż je ulepsza. Praco­wać można i trzeba, aby co prędzej dobra te i korzyści roznieść po całej ziemi; przez to łatwiejszem i mniej surowem staje się życie.

 

 

Kultura umysłowa

 

              Nauka

              Rozwinęła się nie tylko kultura materialna. Oprócz niej wybudowała ludzkość równie bogatą i wielką kulturę umysłową. Właśnie dzięki tej możliwy był i jest rozwój tamtej.

              Od wieków ludzkość doskonali swe środki poznawania – i obraz świata staje się coraz pełniej­szym i bardziej zbliżonym do prawdy. Pracę nad poznaniem świata i zjawisk życiowych i wyniki tej pracy nazywamy nauką. Rozwój jej możliwy jest jeno dzięki uzgodnionej i zbiorowej pracy licznych pokoleń wytrwałych pracowników.

              Praca naukowa zapewnia tym, którzy ją wykonywają, głęboką i trwałą radość. Zdobywanie prawd nowych i odkrywanie nowych zagadnień, poczucie, iż stoi się twarzą w twarz wobec wielkiej tajemnicy, budowanie wniosków i śmiałych przypuszczeń (hipotez) – wszystko to nęci i pociąga. Są też ludzie, którzy całe swe życie poświęcają takim badaniom i odsuwają od siebie wszystko, co nie jest nauką. Historia zna wielu uczonych głośnych i znakomitych, poświęcających dobrobyt, zdrowie i nawet życie nauce. To znaczy, iż dla tych ludzi nauka sama jest wielkiem dobrem życia; mają oni cel przed oczyma i pragną radosny trud wypełniać; lęk ich obejmuje przed końcem życia, bo czują, iż czasu mieli zbyt mało, aby wykonać to, co mogli i co zamierzyli. Lecz niewielu jest ludzi widzących radość i wartość w pracy naukowej. Ogromna większość nie może cieszyć się tem dobrem życia ani z niego czerpać radości.

             

              Oświata

              Ale nauka ma inne jeszcze znaczenie. Ona nie tylko zapewnia szczerą radość tym, którzy ją uprawiają: daje również skarby niezwykłe – wszystkim. Dzięki lepszemu poznawaniu świata, lepiej (jak widzieliśmy) może się człowiek w nim urządzić: poprawa materialnego i cielesnego bytowania naszego od niej zależy. To jedno. A drugie – to oświata. Ona jest także radosnym darem nauki. Nie daje ona już wprawdzie radości tworzenia samodzielnego, ale daje natomiast radość poznawania nie tylko jednostkom wybranym, ale i szerokim rzeszom. Posiadanie i zdobywanie oświaty jest jednem z trwalszych dóbr życia. Błogosławione są jej owoce, a smak ich słodki, kto ich popróbował. Nie omi­jajcie tego źródła „wody żywej”, lecz skłońcie się nad niem, aby czerpać zeń i pokrzepiać duszę. Niech was nie zraża trudny początek. Dziecko uciążliwie  uczy się liter i mozolnie poczyna czytanie, niechętnie przerabia zadania rachunkowe, woli patrzeć na przyrodę i bawić się w jej słońcu, niż czytać o niej z mądrej książki. Ale to jeno początek jest trudny – potem ileż skarbów radości mieć będzie!

 

              Oświata: ziemia

              Czy to nie dobrze, gdy po pracy siądzie człowiek przed domem lub w cieniu drzew, albo w zacisznej izbie, gdy na dworze zima i śnieg lub deszcz bije w szyby – i weźmie do rąk jaką książkę geograficzną? Opowie ona o ziemi rodzinnej dziwy prawdziwe, o których się nie wiedziało. Miesz­kańcowi stromych gór przyniesie wieść o zasłuchanej w szum morza rybackiej wiosce. Pasterzowi z hal przyniesie głos fujarki z lasów Polesia. Wiatr z gór powieje na doliny i o zalesionych Karpatach opowie ludziom płaskiego Mazowsza; o bogactwach tej ziemi i pracy górnika doniesie tym, którzy jej nie widzieli. Gdziekolwiek jesteś, będziesz wiedział, na jakiej ziemi, wśród jakich drzew i wód mieszka brat twój Polak, jak dom strzeże jego snu, na co patrzą co dzień jego oczy, czego imają się ręce. I więcej dowiesz się z takich książeczek: opowiedzą ci one o baśniach różnych i wierzeniach, o starych podaniach, tułających się w pamięci ludzkiej wokół jakich miejscowości, powiedzą o róż­nych domach i różnych chatach, o miastach nowych i dawnych, o zwyczajach i ubiorach góralskich, krakowskich, łowickich czy innych. Otworzą ci się oczy na łany twej ziemi, więcej zobaczysz i więcej wiedzieć będziesz, niż byś w wędrówkach pielgrzymich ujrzał i zapamiętał.

              A nie tylko o własnej ziemi dowiesz się wiele: oprowadzą cię te książeczki po świecie – hen – dalekim. Pójdziesz za niemi przez Europę całą od skalistej Skandynawii aż po Włochy zielone i mo­dre; usłyszysz o pięknie innych ziem, poznasz inne zwyczaje i inne życie. A potem jeszcze dalej w świat cię poprowadzą: poznasz bezmiar pustynny Afryki, po którym wielbłąd prowadzi ludzi po dro­dze znaczonej zaciszem oazy; pójdziesz w kraj dżungli, gdzie w krótkiej nocy rozlega się ryk tygrysa, a w dzień śmierć czyha na każdym kroku; poznasz lasy potężne drzew nieznanych zupełnie i po­ważny spokój palm ocieni twe czoło; rozeznasz ludy przeróżne – od spalonego słońcem murzyna aż do ukrytego w lodach północy Eskimosa; święty kraj Indyj stanie ci otworem, o słonecznej Japonii wieść przyjdzie do ciebie; i o tym kraju za oceanem, kędy twój rodak chętnie emigrował – o Ameryce. Toż ci się dopiero oczy otworzą na cuda tej ziemi, na jej ogrom i bogactwa: od krajów, gdzie gorejące słońce spala wierzchołki palm i wysysa cieniste i pełne szmeru źródła, aż po kraj, gdzie słabe i wątłe tuła się po lodowcach i śniegach; od lasów i stepów, kędy w wiecznym boju o światło i ziemię zma­gają się drzewa i krzewy, pnąc się wzwyż, aż do bezgłośnej pustki piasków i mórz; od ciągłej walki zwierząt drapieżców, ptaków, owadów, od radosnych zwycięstw i smutnych klęsk do kraju ciszy – białej i zimnej Północy; od gór wyniosłych, na których ludzka stopa jeszcze nie stanęła, do bogactwa głębin morskich, w których nikt jeszcze nie był; od kraju domków maleńkich i zielonych padóg, stoją­cych w cieniu palm, aż do miast rozległych i potężnych ogromnemi domami... Po całym wielkim świecie przejdzie twa myśl w niedługie godziny, spędzone przy książce czarownej.

             

              Oświata: przeszłość

              Albo czy nie uraduje cię wieść o dawnych czasach i dawnych ludziach? Gdy ci opowie dobra książeczka o tych, którzy przed wiekami żyli na twojej ziemi, o tem, jak żyli i jakie były ich dzieła i prace? Gdy się dowiesz i posłuchasz o zwycięstwach rycerzy i uciążliwych bojach wytrwałych po­wstańców?

              Kilkunastowiekowy trud i praca rodu ludzkiego stanie przed tobą: ujrzysz, jak przez mgłę przesądów powoli torowała sobie drogę prawda, ile pracy i badań trzeba było, by poznać ziemię i rozejrzeć się w budowie wszechświata, aby zrozumieć budowę ludzkiego ciała i nauczyć się je leczyć. Całe życie dawne stanie przed tobą: czasy, gdy człowiek krył się po lasach i jarach, broniąc się ka­miennym toporkiem od zwierza; czasy różnych wiar i różnych stopni rozwoju; świat grecki, bujny, radosny życiem sportowem i zadumany nad pozagrobowym losem ludzi; świat rzeźb i kolumn, świą­tyń i świętych gajów, bogaczy i niewolników. Ujrzysz, jak w świat dumnego Rzymu, rozkazującego z Kapitolu narodom Europy, wchodzi pokorny, cichy pielgrzym chrześcijański, okiem bezradosnem a surowem spogląda na przepych i próżno szuka w tłumie potęgi duszy, potem na śmierć się ofiaruje, ku uciesze gawiedzi, zebranej w ogrodach lub cyrku; a zwycięży wreszcie pokorą swoją i wiarą żywą obejmie świat. Poznasz, jak w średniowieczu klękają ludzie przed znakiem krzyża i o grób Zbawcy walczą w krajach dalekich. W rozmodlonych strzelistych kościołach u stóp ołtarzy i księży pokutę najcięższą przyjmują, we włosiennicy pędzą życie, wyrzekają się radości i wesela – widząc jedną tylko radość niebieską i Boga najdroższego kochając nade wszystko.

              I opowiedzą ci książeczki te, jak w życiu średniowiecznem krzepiona i bujna religijność wyła­nia się z ram i przepisów Kościoła, a dusza zapragnie sama mówić z Bogiem, u stóp Jego składać swój żal i dziękować za szczęście swoje. I jak się potem rozejdzie wolność po wszystkich dziedzinach ży­cia: rozwinie się sztuka i stworzy wspaniałe arcydzieła, co zdobić będą życie ku radości i weselu; na­uka sięgnie śmiało po prawdy zakryte i zedrze zasłonę; polityka pójdzie swoją drogą i rządzić będzie ludźmi dla ziemskich celów i zasad; powstanie z prochu pielgrzymiego tułacz klęczący, spojrzy po świecie, z radością odetchnie, ramiona rozpręży i siły przygotuje do życia, a nie zapominając o niebie, będzie jednocześnie na ziemi pracował. Potem siły rozumu wciąż się natężać będą, dumnie odrzucą tradycję, wiarę i głosić będą, iż świat poprowadzą ku celom wysokim; zdobędą nowe światy i nowe wynalazki staną przed nami, potężne udoskonalenia i zdobycze techniczne, prawa coraz lepsze i coraz sprawiedliwsze.

              O wszystkiem będzie w książeczkach tych: o ludziach wielkich, idących ofiarnie i mężnie na śmierć za kraj lub za wiarę, za prawdę lub za prawość; o ludziach oddających całe swe życie tułaczce i pokucie w samotnych celach; o ludziach, pędzących bujny żywot artysty po dworach możnych wład­ców; o ludziach żelaznej woli i wytrwałości, wiodących dzieło swe do końca, a tysiące i miliony ludzi ku celom swoim.

              Dobrze jest wiedzieć o tem wszystkiem i dobre są te chwile spędzane nad książką lub chwile zasłuchania, gdy kto czyta. Oczy patrzą wówczas na wieki i szeroki świat: i nic to, żeś ani nie był w krajach dalekich, o których słyszysz, ani nie żyłeś w czasach dawnych a odmiennych od dzisiejszych. Raduje cię i cieszy to, że wiesz więcej, niźli oczy twe widziały i widzą; więcej, niż stopy twe gruntu zmierzyły; raduje cię i cieszy, żeś nie jest jak ptak znający jeno gniazdo swoje i las najbliższy, ale że z miejsca swego widzisz i znasz wszystkie miejsca ziemi, że z chwilki, w której żyjesz, rozeznasz wieki, co przeszły. Raduje cię i cieszy, iż patrząc na świat ludzki i na przyrodę, znasz je i wiesz o nich wiele: że wiesz, skąd i dlaczego deszcz przychodzi i czemu lato następuje po wiośnie, a ona łagodzi zimę: że wiesz i znasz różne dziwy wśród świata. Dobrze z tem jest, radośnie i dumnie. 

              Pomyśl, o ile smutniejsze jest życie człowieka, który nic nie wie więcej ponad to, co sam wi­dział i przeżył. O ile mniej barwne jest ono – a jakże monotonne i skąpe. Jeno przed tobą ulega prze­strzeń i korzy się czas do stóp twoich.

*   *   *

Tak więc długiej i wytrwałej pracy licznych pokoleń zawdzięczamy, iż umysł nasz, pusty, gdy na świat przychodzimy, czerpać może i wzrastać w bogactwo. Rozwija się i potężnieje: służy coraz lepiej życiu, opanowując i poddając człowiekowi siły przyrody, cieszy go coraz lepszem poznawaniem świata i życia; odsłania wszystkim to, co jest, i to, co było, dając oświatę.

              Lepszem, bogatszem, pełniejszem i cenniejszem staje się życie dzięki tej wciąż rosnącej kultu­rze umysłowej.

             

Kultura uczuć

 

              Ale nie tylko umysł nasz, czerpiąc z kultury już stworzonej, rośnie, potężnieje i przyczynia się do coraz lepszego urządzenia życia. Podobnie i serce nasze, milczące i ubogie, gdy na świat przycho­dzimy, zapełnia się powoli różnemi uczuciami i staje się lepszem i bogatszem i dla nas, i dla innych ludzi, niż mogło być przed wiekami. Dziecię, gdy na świat przyjdzie, zna tylko uczucie przykrości i przyjemności zmysłowej: gdy je co boli albo mu dolega, skarży się płaczem i krzykiem; śpi spokojnie, gdy mu dobrze i cicho; nie wie nawet, że jego małe serduszko mieć będzie tyle w przyszłości uczuć przeróżnych, że maleńkie ściany mieszkania rozsuną się i przyjmą nieoczekiwanych domowników, że dłonie rodziców, opiekunów i ludzi rozplotą całą sieć strun na słabiuchnej i próżnej jeszcze osno­wie.

 

              Religijność

              Niedługo potem ręka matki uczy je kłaść znak krzyża na czole i na piersiach. Potem dzieciątko powtarza słowa pacierza, słucha o Bogu wielkim i sprawiedliwym, opiekunie surowym i ojcu dobrym, o aniele stróżu i niebie, klęka u stóp ołtarza, gdzie na krzyżu Ten, co maluczkich kochał i królestwo niebieskie dla nich gotował.

              Jeśli w burzach żywota późniejszych człowiek nie utraci religijności żywej – dobrze mu z nią będzie.

              Kto w sercu swojem ma ją cichą, prostą i skromną, a obejmującą przecież wszystko, wielką i zwycięską;  kto ufa i wie, że nad światem czuwa Bóg dobry, opiekun lasów i łąk, pasterz troskliwy zwierząt, Bóg, bez którego woli włos z głowy nie spadnie i zło nie ma przystępu: ten zna dobrze war­tość i radość religijności.

              Życie wydaje się wówczas niezwykle jasnem i zrozumiałem; dręczące pytanie: czemu? dla­czego? nie zjawia się wcale. Bo kto wierzy, ten Boga widzi w świecie: Sprawcę potężnego i Kierow­nika gwiazd, słońc, zim i wiatrów, Stwórcę przedwiecznego, ale czuwającego wciąż nad swojem dziełem. Kto wierzy, ten wie, skąd i dlaczego światy są takie, jakie są, jaki był ich początek i jaki je kres wyznaczony czeka. Wie także, czem jest człowiek i dokąd dążyć powinien, z Bożych ust czerpiąc niezmienne drogowskazy. Dusza jego błądzeń nie zna, w ciemnościach nie bywa, wie, gdzie jest światło i żywot wieczny. Serce lęku nie zna, ani ciężaru nie doświadcza: bo z rąk Boga płynie wszystko. Cierpienie mu nie bolesne, ani złość ludzka straszna. Cieszy się miłością i dobrym czynem; ufa w bezpieczeństwo swe i dobro, ufa Temu, który rzekł: „Jam jest chleb żywota; kto do mnie przy­chodzi, łaknąć nie będzie, a kto wierzy w mię, nigdy pragnąć nie będzie”. Idzie wśród ludzi dobrych kochając ich, z dobrem miłości między złych wstępuje, aby ich wieść ku światu, ku temu, co jest z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata.

              Dobrze jest, gdy nam ciężko i słabną siły w walce z przeciwnościami, ze złem, dobrze jest wznieść oczy w niebo, gdzie wieczne mieszkanie nasze. Dobrze zaufać, że wrócimy tam, skąd się już nie wraca, a gdzie radość niebieska płonie. Dobrze zapatrzyć się i zaufać, i wiedzieć, iż tam jest opie­kun i władca, iż tam są ci, którzy nas porzucili, lecz na nas czekają. W smutku i żalu upaść na kolana i głowę utulić w myślach o niebie. Rozpłakane serce pocieszyć głosami Bożego Słowa. Przed czy­nem trudnym modlitwą o siłę pokrzepić ducha; przed złem wewnętrznem obronić się szczerem wes­tchnieniem o pomoc.

              Dobra jest i błogosławiona religijność żywotna duszy naszej; spokój i moc, radość i otucha z niej są. Dlatego taką była siła ginących za wiarę, dlatego tak radosne było życie świętych. Bo przecież rzekł Chrystus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, iż kto słowa mego słucha, a wierzy Onemu, który mię posłał na żywot wieczny, nie przyjdzie na sąd, ale przeszedł z śmierci do żywota”. Dobra jest religijność nasza: wiara radosna i otucha silna. Dobra i lepsza niż za czasów pradawnych, gdy w lęku nieutulonym padał człowiek u stóp posągu, przedstawiającego groźnego Władcę, lub drżąc ze strachu składał ofiarą błagalną przed Złym. Dziś dalekie to od nas. Dziś w chwili zadumy wznosimy oczy ku niebu i czujemy dobro radosne, które jest w nas i w świecie; klęknij i myślą ogarnij wielkość niezmierzonego świata. W ukorzeniu dobrem przed jego ogromem cisza zstąpi i pokój; myśl błyśnie w duszy, że przecież wśród tych bezmiarów dobro rządzi i kieruje. Odczujesz w milczeniu, jak prąd życia przebiega wszechświat i ogarnia wszystko co żywe. Poczujesz się bliższym wszystkiemu i bra­tem ludzi; bezpiecznie ci będzie, jak w domu własnym, a przecież nieskończoność i bezmiar będzie wokół duszy twej. Nie gardź chwilami takich przeżyć, które nie wołane przychodzą do ciebie o zacho­dzie słońca, w ciszy kościoła, wśród gór lub morza, w szumie drzew. Pragnij ich i pożądaj, a przyjdą do ciebie. Ciesz się, że mieć je możesz i dziękuj, że serce twe potrafi je przygarnąć i przeżyć. Z tego dobra życia, ze źródła wody rzeźwiącej czerp.

 

 

              Piękno             

Pod wpływem kultury, która nas otacza, budzą się w nas jeszcze inne przeżycia: uczymy się radować pięknem. Zwierzę i człowiek pierwotny patrzą na świat ze stanowiska korzyści, jakie im on zapewnia, i niebezpieczeństw, któremi grozi. Szukają pierwszych i unikają drugich. Jest jeszcze bar­dzo wielu ludzi tak właśnie żyjących. Wprzęgnięci w jarzmo żywota, idą ciężką swą drogą z oczami wbitemi upornie w ziemię. Ramiona zawsze jednakowo naprężone, zawsze ten sam ciężki, uparty wysiłek, słabnący w chwilach odpoczynku, który jest snem i bezmyślnością. I tak wlecze się życie z dnia na dzień, schodzi i kona nędzne i szare wśród huku fabryk, w mrocznych pustkach kopalń, w salach biurowych, w szpitalach.

              A przecież jest piękno, które ucieszy i orzeźwi. Przecież w rozwoju kultury nauczyła się ludz­kość widzieć je i cenić, i stwarzać. Jest ono i nie przez ludzi stworzone, ale dla nich dostępne i drogie - jest już w przyrodzie.

             

              Piękno przyrody

              Gdy wykonywasz ciężką pracę na swym zagonie i znużony już jesteś pod koniec dnia, prze­stań chwilę pracować i spójrz wokoło. Żyta kłonią się bujnie i poważnie; las już do snu się ułożył i pożegnał ostatnie błyski słońca; w dolinie wioska twa ukryta wśród drzew cichutka i bardzo droga. Wsłuchaj się w tę ciszę przedwieczorną, podnieś wzrok, rozprostuj ramiona – czyż nie jest pięknie?

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin