Osoby:Kobieta, Wróżka, Calineczka, Żaba, Motyl, Biedronka, Mysz, Kret, Jaskółka, Elf.AKT IKOBIETA:Czy aby przyjdzie wezwana Wróżka? Czekam na nią już długo... A może obraziła się? One są takie drażliwe. O, coś daleko porusza się, pewnie to ona... Tak, to na pewno Wróżka.WRÓŻKA:Przybywam na twe wezwanie, widzę, że się niecierpliwiłaś.KOBIETA:Tak, z wielkim utęsknieniem czekam na ciebie, Wróżko, bo słyszałam, że jesteś nie tylko potężna, ale i dobra.WRÓŻKA:Widzę po twych oczach, że gnębi cię wielki smutek. Cóż jest jego przyczyną?KOBIETA:Brak radości w moim domu. Chciałabym mieć córeczkę. Od wielu lat czekam na nią, ale złe czary, które kiedyś rzucone zostały na mnie, przeszkadzają mi w tym. Cóż mam robić, droga Wróżko?WRÓŻKA:Nic się nie martw, zaradzimy złu. Postaram się coś wymyślić. Oto jest ziarenko jęczmienia. Ale to nie jest takie zwyczajne ziarenko, które sieją w polu, albo rzucają na pokarm kurom. Weź je (wręcza), wsadź do ziemi i pielęgnuj. Podlewaj też codziennie.KOBIETA:To wszystko?WRÓŻKA:Tak, to wszystko. Potem zobaczysz sama, co z tego będzie. Na razie wykonaj moje polecenia.KOBIETA:Dziękuję ci, dobra Wróżko. Zrobię wszystko, co poleciłaś.WRÓŻKA:A teraz żegnaj i bądź dobrej myśli. Do widzenia.KOBIETA:Do widzenia.
AKT IIKOBIETA:Och, cóż za prześliczny kwiat zakwitł nocą, jakie barwne i piękne ma kwiatki. Podleję go jeszcze (podlewa).
WRÓŻKA:
Aby nie zrywaj tego kwiatu, poczekaj, niech się rozwinie.KOBIETA:To Ty dobra Wróżko? Skąd się wzięłaś?WRÓŻKA:Przybywam sprawdzić moc swego czaru. Wszystko jest jednak tak, jak chciałam. Odchodzę i życzą szczęścia oraz radości, bo jej niebawem doznasz.KOBIETA:Żegnaj Wróżko, już jestem szczęśliwa. (kwiat powoli zaczyna się rozwijać)CALINECZKA:Och, jaki piękny jest świat wokół. A kto ty jesteś, piękna pani?KOBIETA: (podbiega do Calineczki i całuje ją)Twoją mamą. Dobra Wróżka wyczarowała mi ciebie.CALINECZKA:Mamą? Jak się cieszę. Tak chciałam mieć mamę!(wychodzi z kwiatu)KOBIETA:Chodź ze mną do domu, pokażę ci wszystko, zobaczysz, gdzie zamieszkasz od dziś. (odchodzą)ŻABA:Jaka piękna dziewczynka, będzie dobrą żoną dla mojego synka. Muszę zakraść się gdzieś w pobliżu. Gdy dziewczynka będzie sama, złapię ją i zaniosę do swego domu na błotach. (wchodzi Kobieta z Calineczką)KOBIETA:Jesteś taka śliczna i maleńka, nazwę cię Calineczka. Pobaw się w tym ogrodzie, przyjdę po ciebie niedługo.CALINECZKA:Jak tu wszędzie pięknie. Długo przebywałam uśpiona w ziarenku, a potem w pąku kwiatu. Nie wiedziałam, że na zewnątrz może być tak ślicznie. (wchodzi Żaba) A co to za dziwne stworzenie?ŻABA:Jestem Żaba. Mieszkam na błotach, zaraz za tymi drzewami.CALINECZKA: (drżącym głosem)Dzień dobry Żabo, ale nie zbliżaj się do mnie, bo ja się ciebie boję.ŻABA:Nic się nie bój, moja mała. Chodź ze mną na błota, poznam cię z moim synkiem.
CALINECZKA:Och, nie, wolę zostać tutaj.ŻABA:Mój synek spodoba ci się. Jest taki piękny jak ty. Zostaniesz jego żoną.CALINECZKA:Nigdy, nie zbliżaj się do mnie. (żaba łapie ją, szamocą się)ŻABA:Jeśli nie chcesz sama, zabiorę cię siła. (ciągnie ją za scenę)CALINECZKA:Puść mnie, nie chcę nigdzie iść, puść.ŻABA: (zmiana kilku elementów dekoracji)Uf, ale się zmęczyłam ciągnąc to nieznośne stworzenie. Siądź tu na tym liściu. Woda wokół, więc mi nie uciekniesz. Idę przygotować mieszkanie dla was na błotach i zawiadomić mego synka, jaką piękną narzeczoną mu przyniosłam.CALINECZKA: (siada i płacze)Co ja teraz pocznę? Mama na pewno mnie szuka. Jaka wstrętna Żaba. Kto mi pomoże?ŻABA:Mój synek jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić. Popatrz z daleka jakiż on piękny! Och, daleko szukać takiego pięknego Żabika. Popatrz, jak rozkosznie rozciąga się we śnie.CALINECZKA: (patrząc w tę stronę)Och, jaki on brzydki. Nie chcę go za męża. Puść mnie. Żabo, nie chcę.ŻABA: (z gniewem)Coś ty powiedziała? Mój Żabik brzydki? Ty zarozumiała dziewczyno! Natychmiast go poślubisz. Idę zaraz obudzić go.CALINECZKA: (załamując ręce)Co ja teraz zrobię? Wszędzie woda, nie mogę uciec. Jak jestem nieszczęśliwa, boję się brzydkiej ropuchy, nie chcę być żoną jej syna, nie chcę mieszkać na błocie.MOTYL:Nie płacz, Calineczko, ja ci pomogę. Już rak rzeczny przeciął łodygę liścia. Chwyć się mnie. Dzięki temu będziesz szybciej płynęła. Nie dostanie cię brzydka ropucha.CALINECZKA:Dziękuję ci, kochany Motylu. Spieszmy się, bo żaba zaraz wróci. („odpływają”-pod liściem można zamocować wrotki)ŻABA: (krzyczy za nimi)Zatrzymaj się natychmiast, zatrzymaj!MOTYL:Nie bój się. Żaba została daleko. Możesz dalej spokojnie płynąć sama. Do widzenia Calineczko!
CALINECZKA:Do widzenia Motylu. Dziękuję ci za pomoc. Niedaleko jest brzeg, podpłynę do niego i będę ocalona. Jak wspaniale się płynie.ŻUK:Skąd się tu wzięłaś, dziewczynko?CALINECZKA:Przypłynęłam z daleka na tym liściu.ŻUK:W sama porę. Właśnie szukam żony. Zabiorę cię do swego domu. Pokaże cię przyjaciołom, a potem weźmiemy ślub.CALINECZKA:Ale ja nie chcę. Pragnę wrócić do swego domu.ŻUK:Nic z tego. Zabieram cię i koniec. (ciągnie ją za sobą) Uf, usiądź tu na pieńku i nie próbuj uciekać, bo w lesie jest pełno moich braci. Masz tu trochę pachnącego miodu, posil się. Naprawdę jesteś bardzo piękna.CALINECZKA:Cóż ja zawiniłam, że mnie ciągle ktoś prześladuje? Nawet nie wiem, w którą stronę mam iść. (rozgląda się) Wszędzie tyle drzew. Jestem już taka zmęczona i chce mi się spać, nie mogę zrobić kroku. (kładzie się i zasypia)ŻUK: (zaciera ręce)Bzz, bzz. Usnęła ze zmęczenia. To dobrze. Zaprosiłem gości, żeby poznali moją wybrankę. Będę miał piękną żonę.BIEDRONKA:Podobno, żuku żenisz się. Gratuluję. A kim jest ta wybranka?ŻUK:Oto ona. Nie mów tak głośno, bo ją obudzisz. Przed chwilą usnęła.BIEDRONKA:Ona w niczym nie przypomina żuka. Nie podoba mi się. (odchodzi)CALINECZKA:Taki piękny miałam sen. Gdzie ja jestem?ŻUK:U mnie, u Żuka. Urządzam bal na twoją cześć. Widzę, że goście już idą. Rozmawiają z daleka. O, dostrzegli cię. Ciekawe jak im się spodobasz.Głosy za sceną:-Jakaż ona biedna, jaka malutka i nie ma skrzydeł.-Nie pasuje do nas.-Nędznie wygląda. Ani różków, ani skrzydeł.-Po prostu szkaradna, szkaradna!ŻUK:Hm, hm...Hm, hm... (chodzi wokół Calineczki i przygląda się) Może i rzeczywiście jesteś brzydka, hm... Naprawdę brak ci skrzydeł, nie umiesz fruwać. Nie, nie podobasz mi się. Wobec tego powinniśmy się rozstać. Idź sobie, życzę ci szczęścia.CALINECZKA:Odchodzę.NARRATOR: (szum wiatru)Całe lato przeżyła dziewczynka sama jedna w lesie. Z trawy uplotła sobie łóżeczko i zawiesiła je pod listkiem koniczyny dla ochrony przed deszczem. Żywiła się sokiem kwiatów i piła rosę, które stała na kwiatach. Tak minęło jej lato i jesień. Ale nadeszła zima, długa, mroźna zima. Ptaki odleciały do ciepłych krajów, kwiaty zwiędły, drzewa stały się nagie. Zrobiło się strasznie i nieprzyjemnie. Wkrótce i śnieg zaczął padać. Drżała z zimna. Tuż pod lasem rozciągało się pole, na którym kiedyś było zboże. Szła przez pole. Potykając się i zapadając w śnieg. Na koniec trafiła do norki myszy polnej, która tu miała swoje mieszkanie. Ciepło tam było i bardzo wygodnie. Calineczka stanęła w drzwiach.AKT IIINorka myszyCALINECZKA:Cała jestem przemarznięta. Czy możesz mnie poczęstować ziarenkiem pszenicy? Od dwóch dni nic nie jadłam.MYSZ:Biednie stworzenie, takie zmarznięte. Usiądź przy ogniu i ogrzej się. Zjemy razem podwieczorek. Możesz zostać u mnie na zimę, tylko dobrze zamykaj drzwi norki, żeby zimno nie wpadło.CALINECZKA:Dziękuję ci, będę opowiadała ci dużo bajek, umiem ich wiele, pomogę też w pracy. (nakrywają do stołu, siadają do jedzenia) O, ktoś puka.MYSZ:Mam bogatego sąsiada – Kreta. Odwiedza mnie często. Mieszka obok w norce. Pewnie to on. Proszę.KRET:Witam sąsiadkę. Przykrzy mi się samemu i przyszedłem pogawędzić trochę. O, czuję tu kogoś nowego. (zakłada okulary)MYSZ:To Calineczka, chce przezimować u mnie, biedactwo.KRET:Hm, hm... Widzę ją, choć bardzo słabo, śliczna dziewuszka.CALINECZKA:Pójdę poszukać dobrych ziarenek na kolację.MYSZ:Tak, idź.KRET:Bardzo mi się Calineczka podoba. Dobrze by mieć taką żonę.MYSZ:Ależ to ogromny zaszczyt. Zaraz porozmawiam z nią. Co za radość. Jutro zamówię u pająków wyprawę ślubną.KRET:Niech od dziś tkają. Do końca zimy musi być gotowa. (wraca Calineczka) To zostawiam was, miłe panie. Do widzenia.CALINECZKA:Wybrałam najpiękniejsze ziarno.MYSZ:Dobrze Calineczko, jesteś dobrą gospodynią. A teraz winszuję ci, moja droga, mój sąsiad Kret chce cię pojąć za żonę. Przed chwilą poprosił mnie o twoją rękę.CALINECZKA:Za żonę?MYSZ:Tak, ciesz się, to bardzo bogaty kret, jakie ma pokoje piękne i wspaniałe, a jakie błyszczące, aksamitne futerko.CALINECZKA:Ale ja go nie chcę, on taki stary, ślepy. Nie lubi śpiewu ptaków. Boję się zostać pod ziemią. Proszę cię, dobra pani Myszo, nie wydawaj mnie za Kreta.MYSZ:Głupstwa mówisz, ciszej, bo jeszcze usłyszy. Właśnie idzie. Słyszał to ktoś cos podobnego. Takie grymasy. Kret to bogacz, uczony. To wielkie szczęście dla ciebie, takiej ubogiej dziewczyny.KRET:Przeliczyłem już swój skarb. Muszę jeszcze naprawić komnaty i korytarze, by godnie przyjąć swą żonę. Czy ona wróciła? Zgadza się?MYSZ:Tak, stoi obok. Oczywiście, że się zgodziła.KRET:Ach tak, widzę ją. Nawet w okularach słaby mam wzrok. Doprawdy, ładnie się prezentuje. Zatem idę uporządkować wszystko. Do widzenia, Calineczko.CALINECZKA:Ale ja nie chcę zostać pod ziemią, ja kocham kwiaty, słońce!
KRET:Co tam kwiaty, słońce. Najpiękniejsze są ciemności. Nie lubię słońca, ono tak pali i piecze. (macha ręką i odchodzi)MYSZ:Nie martw się, sąsiedzie, do końca zimy wyprawa będzie gotowa. (Kret odchodzi, Mysz z oburzeniem zwraca się do Calineczki) Tylko bez humorów, moja miła, tak będzie, jak postanowiłam. A teraz idź do wyjścia norki, bo tam leży jakiś ptak. Trzeba go odsunąć, bo przeszkadza.CALINECZKA:To jaskółka. Zmarzło biedactwo. Takie zimno wokół. Ogrzeję ją własnym oddechem.MYSZ:Rób, co chcesz. Ja wychodzę.CALINECZKA:Obudź się ptaszku. O, zaczyna jej bić serduszko, odżywa, Jaskółeczko!JASKÓŁKA:Gdzie ja jestem?CALINECZKA:W norce Myszy. Ogrzałam cię oddechem, bo byłaś zmarznięta.JASKÓŁKA:Uratowałaś mi życie. Dziękuję ci. Może kiedyś będę mogła ci się odwdzięczyć, dobra dziewczynko. A teraz wracam na ziemię. Może uda mi się podążyć za moimi siostrami. Wrócę wiosną i odszukam cię. DO widzenia, Calineczko.CALINECZKA:Żegnaj Jaskółko. Cieszę się, że ożyłaś. (Jaskółka odchodzi) jak tu nudno pod ziemią. Kiedy przyjdzie wiosna? Ale wiosną mam zostać żoną starego Kreta.AKT IVSłychać śpiew ptakówCALINECZKA:Jak pięknie jest wiosną na świecie. A ja już na zawsze zostanę pod ziemią. Żal mi słońca, ptaków, kwiatów. (płacze)JASKÓLKA:Witaj, Calineczko.CALINECZKA:Jaskółko, moja kochana Jaskółko! Dokąd lecisz?JASKÓŁKA:Za ten las, rzekę i morze. Czy chcesz polecieć ze mną?CALINECZKA: Ależ tak, zabierz mnie ze sobą, bo jeśli zostanę, już nigdy nie ujrzę światła.JASKÓŁKA:Dlaczego?CALINECZKA:Za chwilę mam zostać żoną Kreta.JASKÓŁKA:To straszne, uciekajmy więc. Zaniosę cię tam, gdzie jest dużo kwiatów, śpiewają ptaki. Na pewno ci się spodoba.CALINECZKA:Zatem ruszajmy!(Zmiana dekoracji)CALINECZKA:O, zamieszkam w tym kwiecie. Jest taki śliczny. (kwiat się otwiera)ELF:Pozdrawiam cię, śliczna dziewczynko. Słyszałem o tobie i czekałem długo, aby cie poznać.CALINECZKA:Jakiś ty miły i ładny. Kim jesteś?ELF:Jestem duszkiem tego kwiatu i królem tego ogrodu. Cieszę się, że podobam ci się. Zostań u nas, opowiesz mi o swych przygodach.JASKÓŁKA:Do zobaczenia, lecę do swojego gniazda. Odwiedzę was jeszcze.CALINECZKA:Dziękuję ci Jaskółko, za wszystko.ELF:Przypnę ci skrzydła, abyś mogła fruwać tak jak my.CALINECZKA:Tak mi tu dobrze, że nigdzie nie chcę odchodzić, ale muszę wrócić do mojej mamy.ELF:Nie musisz, Calineczko, mama opłakała twoje zniknięcie, a dobra Wróżka wyczarowała jej chłopca i dziewczynkę.CALINECZKA:Czy jest szczęśliwa?ELF:Tak, zostań więc z nami, bo bardzo byś mnie zasmuciła.CALINECZKA: Zostanę. Pierwszy raz, od wielu lat, me serce raduje się.ELF:Czy chcesz zostać królową elfów i moją żoną?CALINECZKA:Tak, z radością to mówię.ELF: (bierze ją za rękę)Mieszkańcy mojego królestwa, oto wasza królowa.(wychodzą elfy, tańczą, w pierwszej parze Elf z Calineczką)Kurtyna
9
magoroma