Polowanie na czekoladę [M].doc

(30 KB) Pobierz
Polowanie na czekoladę

Polowanie na czekoladę

 

 

Wbrew wszelkim opiniom, Severus Snape lubił swoją pracę. Tak,

wymagała ona od niego nadludzkiej niemal cierpliwości. Musiał także

użerać się z setką głupich dzieciaków, działających mu na nerwy Ale

wynagradzała mu to możliwość rozdawania szlabanów i uprzykrzania tym

małym potworkom życia do woli.

Nie był złym człowiekiem. Po prostu uważał, że czasami należy mu się

chwila relaksu. A że relaksował się w sposób uważany przez większość

społeczeństwa za co najmniej dziwny – cóż, to już nie był jego problem.

Mistrz Eliksirów uwielbiał po zmroku patrolować korytarze. Nie dość, że

było cicho i ciemno, czyli to, co Wielkie Nietoperze lubią najbardziej, to

jeszcze często nadarzała się okazja, aby złapać jakiegoś bachora i wlepić

mu karę. Nie żeby przyłapany osobnik coś nabroił. Ot tak, dla rozrywki.

Severus szedł właśnie korytarzem na pierwszym piętrze, gdy usłyszał

przed sobą niewyraźne odgłosy. Zupełnie jakby ktoś... siorbał... gorącą

czekoladę! Mężczyzna opanował szeroki uśmiech wpełzający mu na usta,

bezszelestnie wysunął się zza rogu korytarza i na paluszkach zbliżył się

do niewinnej ofiary.

Wiele osób przez całe życie zastanawiało się, jakim cudem Snape poruszał

się tak cicho. Otóż odpowiedź była zbyt oczywista, by komukolwiek

wpadła do głowy – chodził na palcach. Specjalnie skrojona, długa szata

zakrywała zawsze jego stopy, więc Severus nie martwił się, że ktoś

wykryje jego sekret.

Mistrz Eliksirów zaczaił się z tyłu na, na oko, trzeciorocznego Puchona i,

przybrawszy swoją minę Jestem-Wielki-Zły-Mistrz-Eliksirów-Bój-Się-Mnie-

Hahahaha, odkaszlnął cicho. Chłopak aż podskoczył ze strachu i odwrócił

się.

— No, no, no... — powiedział lodowatym głosem mężczyzna. — Co my tu

mamy? Ucznia wałęsającego się po zmroku i kradnącego słodycze z

kuchni? Oj niedobrze, panie Ingham, bardzo niedobrze...

— Ale, sir... to nie tak... ja panu wytłumaczę... — jąkał się przerażony

chłopak.

— Dość! – syknął Snape. — Szlaban, panie Ingham. Przez cały tydzień, u

mnie w lochach o siódmej. A także minus dwadzieścia punktów dla

Hufflepuffu. — Severus pochylił się i stanowczym ruchem zabrał

chłopakowi z ręki kubek z gorącą czekoladą. — A teraz wynocha zanim się

rozmyślę i każę przychodzić ci do lochów przez miesiąc!

Puchon pisnął, obrócił się na pięcie i uciekł w kierunku pokoju wspólnego

Hufflepuffu. Severus stał przez chwilę i patrzył za uciekającym chłopcem,

napawając się tym widokiem. Jego twarz rozjaśnił pełen wzruszenia

uśmiech.

— Nie musiałeś tego robić, wiesz? — Snape odwrócił się, by spojrzeć na

stojącego w cieniu Harry’ego Pottera. Chłopak – a właściwie już młody

mężczyzna – opierał się o ścianę obok starej zbroi. Sądząc po wyrażającej

pełną dezaprobatę minie, obserwował całą scenę. Severus wzruszył

ramionami.

— Nie musiałem. Ale chciałem. To prawie to samo.

Harry pokręcił z niedowierzaniem głową. Podszedł do Mistrza Eliksirów i

wyjął mu delikatnie kubek z dłoni.

— Widzisz, na tym polega twój problem – powiedział, biorąc łyk napoju –

Masz sadystyczne skłonności. Dlatego wszyscy się ciebie boją.

— Po pierwsze, panie Potter – burknął Snape, przejmując kubek – ja nie

mam problemów. Po drugie – upił trochę czekolady i przez chwilę

rozkoszował się jej ciepłem – jak dotąd ci to nie przeszkadzało. A tak w

ogóle – dodał po chwili, oddając kubek Harry’emu – to lepiej, jak się

ciebie boją, niż jak cię kochają.

— Za dużo kreskówek oglądasz, Sev – parsknął chłopak.

— A czyja to wina? Kto kupił to wstrętne, mugolskie pudło?

— Tak się tłumacz... – mruknął Harry, wypijając resztę napoju. Przez

chwilę stali w milczeniu. Potter uparcie wpatrywał się w puste naczynie. –

Myślisz, że Zgredek ma jeszcze trochę tej czekolady?

Severus otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na pusty kubek.

— Ty wstrętny dzieciaku, wypiłeś wszystko?!

— No... – zająknął się Harry. – Skrzaty w kuchni na pewno dadzą nam

jeszcze jak tylko poprosimy.

— Nie.

— Co nie?

— To nie to samo. Gorzej smakuje.

Potter gapił się przez chwilę na mężczyznę, jakby ten był kosmitą.

— Aha. To tego... ja pójdę do kuchni. A potem wracam do łóżka. A ty? –

Uśmiechnął się zawadiacko. Snape odwzajemnił uśmiech.

— Bardzo możliwe, że do ciebie dołączę. Jak tylko znajdę jeszcze jeden

kubek z gorącą czekoladą. – Z tymi słowami Mistrz Eliksirów odwrócił się

i pomaszerował w głąb korytarza. Harry roześmiał się i ruszył do kuchni.

To może być długa noc...

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin