12.htm

(65 KB) Pobierz

 

 

Anne McCaffrey       Jeźdźcy Smoków

    . 12 .    

Palec wskazuje

na oko krwiste,

Alarm dla Weyr

Nici będą spalone



 

   Wciąż masz wątpliwości, R'gulu? - spytał F'lar lekko rozbawiony uporem spiżowego jeźdźca.

   R'gul zdawał się nie słyszeć urągania. Zacisnął tylko zęby, jakby mógł nimi zmiażdżyć władzę, jaką miał nad nim F'lar.

   - Nie było żadnych Nici nad Pernem przez ponad czterysta Obrotów. I nie będzie ich więcej!

   - Oczywiście istnieje i taka możliwość - uprzejmie potwierdził F'lar.

   Jednak po oczach widać było, że wcale nie zgadza się z R'gulem. Jest bardzo podobny do swego ojca, pomyślał R'gul. Zawsze taki pewny siebie, zawsze odrobinę pogardliwy wobec tego, co robią i myślą inni. Arogancki, oto jaki jest F'lar. Bywał również impertynencki i podstępny, jeśli chodzi o tę młodą władczynię Weyr. I po cóż wysiłki R'gula, aby Lessa stała się jedną z najwspanialszych władczyń Weyr na przestrzeni wielu Obrotów. Zanim ukończył swe nauki, ona znała już doskonale wszystkie Ballady Pouczeń i Sagi. A potem to głupie dziecko zwróciło swe uczucia do F'lara. Czyż nie miała dość rozsądku, aby docenić zalety starszego, bardziej doświadczonego mężczyzny. Niewątpliwie czuje dług wdzięczności wobec F'lara za to, że odkrył ją podczas poszukiwań.

   - Musisz jednak przyznać - mówił F'lar - że kiedy promienie słoneczne o świcie dotkną Skalnego Palca, oznacza to moment zimowego zrównania dnia z nocą?

   - Każdy głupiec wie, że do tego właśnie służy Skalny Palec odburknął R'gul.

   - Zatem dlaczego nie chcesz przyznać, stary głupcze, że Skalne Oko zostało umieszczone na Gwiezdnym Kamieniu po to, by wziąć na celownik Czerwoną Gwiazdę, gdy zaczyna ona przejście? - wykrzyknął K'net.

   Krew napłynęła R'gulowi do twarzy. Nieomal poderwał się ze swego krzesła, gotów zbesztać bezczelnego żółtodzioba.

   - K'net - huknął F'lar. - Czy rzeczywiście tak bardzo lubisz patrolować Igen, że chcesz spędzić na tym kilka następnych tygodni? K'net zaczerwienił się i usiadł pospiesznie.

   - Jak wiesz, R'gulu, istnieją niezbite dowody na to, co powiedziałem - ciągnął F'lar ze zwodniczą łagodnością. - Palec wskazuje-na oko krwiste.

   - Nie cytuj mi wersów, których nauczyłem ciebie, gdy byłeś smarkaczem! - z oburzeniem wykrzyknął R'gul.

   - Zatem wierz w to, czego nauczałeś - odwarknął F'lar z niebezpiecznym błyskiem w bursztynowych oczach.

   R'gul był zaskoczony niespodziewanym wybuchem. Ponownie zrezygnowany opadł na krzesło.

   - Nie możesz zaprzeczyć, R'gulu - kontynuował spokojnie F'lar - że nie dalej niż pół godziny temu, o świcie, słońce balansowało u szczytu Palca, a Czerwona Gwiazda była dokładnie obramowana przez Skalne Oko.

   Pozostali jeźdźcy smoków przytaknęli swojemu wodzowi. Dało się zauważyć, że mieli już dosyć R'gula za jego nieustanne ataki na politykę F'lara. Nawet stary S'lel, niegdyś jawny zwolennik R'gula, skłaniał się ku opinii większości.

   - Nie było żadnych Nici przez czterysta Obrotów. Nie ma żadnych Nici - wymamrotał R'gul.

   - Zatem, mój drogi - odparł wesoło F'lar - wszystko, czego mnie nauczyłeś jest fałszem. Smoki są, jak chcą lordowie, pasożytami żerującymi na gospodarce Pernu, głupim anachronizmem. I my również. Dlatego daleki jestem od tego, by trzymać cię tutaj na przekór nakazom twego sumienia. Masz moją zgodę na opuszczenie Weyr i osiedlenie się gdzie chcesz.

   Rozległ się śmiech.

   R'gul był zbyt oszołomiony ultimatum F'lara, aby bronić się przed szyderstwem. Opuścić Weyr? Czy ten człowiek oszalał? Dokąd by poszedł. Od pokoleń był wychowywany dla Weyr. Wszyscy jego męscy przodkowie byli jeźdźcami smoków. Wprawdzie nie wszyscy spiżowymi, ale znaczna ich część. Ojciec jego matki był władcą Weyr, podobnie jak był nim on, R'gul, zanim Mnementh F'lara nie poleciał z nową królową.

   Jeźdźcy smoków nigdy nie opuszczali Weyr. Owszem, robili to, jeśli byli wystarczająco nieostrożni, aby utracić swe smoki, podobnie jak ten facet Lytol z posiadłości Ruatha. Ale nie opuściliby, na pewno, Weyr wraz ze smokiem!

   Czegóż ten F'lar, na smoka, od niego chce? Czy nie wystarczy, że został władcą Weyr w miejsce R'gula? Czyż ambicja F'lara nie została w wystarczającym stopniu zaspokojona przez zrealizowanie sprytnego blefu, którym skłonił lordów Pernu do wycofania się? Czy wreszcie F'lar musi dominować nad każdym jeźdźcem smoka, zarówno nad jego ciałem jak i jego wolą? Przez chwilę gapił się z niedowierzaniem na F'lara.

   - Nie wierzę, że jesteśmy pasożytami - powiedział miękko F'lar, przerywając ciszę. - Ani też anachronizmem. Bywały już niegdyś długie przerwy. Czerwona Gwiazda nie zawsze przechodzi wystarczająco blisko, aby zrzucić na Pern Nici. Oto właśnie dlaczego nasi genialni przodkowie umyślili, aby umieścić Skalne Oko i Skalny Palec tam, gdzie się one znajdują... aby upewnić się co do momentu, gdy nastąpi przejście. I jeszcze jedno - spojrzał na jeźdźców ze smutkiem - były już kiedyś takie czasy, gdy rodzaj smoczy niemalże wyginął... a Pern razem z nim - z winy podobnych tobie niedowiarków. - F'lar uśmiechnął się i rozparł leniwie na swym krześle. - Wolałbym nie przejść do ballad jako niedowiarek. A jak będziemy wspominać ciebie, R'gulu?

   W Sali Obrad wyczuwało się panujące napięcie. R'gul słyszał gdzieś blisko świszczący oddech i zdał sobie sprawę, że to jego własny. Spostrzegł zdecydowanie, malujące się na twarzy władcy Weyr. Zrozumiał, że ta groźba nie jest gołosłowna. Miał zatem do wyboru albo podporządkować się całkowicie autorytetowi F'lara, choć ustępstwo to raniło go boleśnie, albo opuścić Weyr.

   Ale gdzie mógłby pójść, jeśli nie do jednego z pozostałych Weyr opuszczonych od setek Obrotów? A czy - myślał nerwowo R'gul - nie było to wystarczającym dowodem nieistnienia Nici? Pięć opuszczonych smoczych legowisk? Nie, na jajo Faranth, nie będzie postępował tak podstępnie jak F'lar. Poczeka na swój czas. Gdy cały Pern odwróci się od tego aroganckiego głupca, on, R'gul, znowu powróci do władzy.

   - Jeździec żyje wśród smoczego ludu - odparł R'gul z całą dumą na jaką było go stać.

   - I akceptuje politykę panującego władcy? - ton głosu F'lara sprawił, że zabrzmiało to bardziej jak rozkaz aniżeli pytanie.

   Tak więc, aby nie złożyć krzywoprzysięstwa, R'gul pospiesznie skinął głową. F'lar nadal przyglądał mu się uważnie i R'gul pomyślał, czy ten człowiek nie potrafi czasem czytać w jego myślach tak, jak czyni to jego smok. Wytrzymał jednak spokojnie to spojrzenie. Przyjdzie i jego kolej. Poczeka.

   Gdy tylko F'lar uznał, że R'gul skapitulował, podniósł się z krzesła szybko i rozdzielił przydziały do dzisiejszych patroli. - T'bor, będziesz obserwatorem pogody. Rzuć okiem na te transporty z dziesięciną. Czy masz poranne sprawozdanie?

   - Pogoda o świcie była dobra... w całym Telgar i Keroon... może tylko trochę zimno - krzywiąc się odrzekł T'bor. - Transporty z dziesięciną mają przejezdne drogi i wkrótce powinny tu już być.

   Oblizał się na samą myśl o uczcie, która nastąpi po przybyciu zaopatrzenia. Sądząc po twarzach jeźdźców, inni myśleli tak samo.

   F'lar skinął głową.

   - S'lan i D'nol, macie kontynuować poszukiwania odpowiednich chłopców. Powinni być w miarę możliwości młodzieńcami, ale nie pomińcie nikogo, kto ma talent. Oczywiście byłoby lepiej przedstawić do Naznaczenia chłopców wychowanych w duchu tradycji. - F'lar uśmiechnął się półgębkiem. - Ale nie ma wystarczająco wielu w Jaskiniach Niższych, więc każdy się przyda. My też pozostaliśmy w tyle w rozmnażaniu się. Tak czy owak, smoki dojrzewają szybciej od swych jeźdźców. Musimy więc mieć więcej młodych mężczyzn do Naznaczenia, gdy Ramoth złoży jaja. Sprawdźcie również południowe posiadłości: Ista, Nerad, Fort i Południowy Boll, gdzie dojrzewanie następuje szybciej. Aby porozmawiać z chłopcami, możecie dokonać inspekcji posiadłości pod pozorem poszukiwania warzyw. Zabierzcie też ze sobą smoczy kamień i dokonajcie kilku przelotów, zionąc ogniem nad tymi wzgórzami, które nie były czyszczone od wielu lat. Ziejąca ogniem bestia robi wrażenie na młodych i wywołuję zazdrość.

   F'lar celowo spojrzał na R'gula, żeby zobaczyć, jak były władca Weyr zareaguje na ten rozkaz. W przeszłości R'gul był zdecydowanym przeciwnikiem wyruszania poza Weyr w poszukiwaniu większej liczby kandydatów. Po pierwsze, R'gul uważał, że w Jaskiniach Niźszych wystarczy osiemnastu młodzieńców. Wprawdzie niektórzy byli zbyt młodzi, jak na Naznaczenie, ale R'gul nie dopuszczał możliwości, aby Ramoth złożyła więcej niż dwanaście jaj, jak zwykła to robić Nemorth. Po drugie, R'gul pragnął uniknąć jakichkolwiek działań, które mogłyby wywołać wrogość lordów.

   R'gul jednak nie zaprotestował, a F'lar ciągnął dalej.

   - K'net, wrócisz z powrotem do kopalń. Chcę, abyś sprawdził rozlokowanie i zasobność wszystkich hałd smoczego kamienia. R'gulu kontynuuj ćwiczenie punktów rozpoznawczych z parami weyrzątek. Muszą być pewne tego, do czego się odwołują. Jeśli zostaną wykorzystane jako łącznicy i zaopatrzeniowcy, może zdarzyć się tak, że będą wysyłane pospiesznie i nie będzie czasu na zadawanie pytań.

   - F'nor, T'sum - F'lar zwrócił się do swoich własnych brunatnych jeźdźców - będziecie dziś oddziałem porządkowym. Uśmiechnął się widząc ich rozczarowanie. - Zacznijcie od Weyr Ista. Oczyśćcie Jaskinię Wylęgową i Weyr, aby mógł pomieścić x podwójne skrzydło. Aha, F'norze, nie pozostaw tam ani jednej kroniki. Są warte zachowania.

   - I to wszystko. Dobrych lotów.

   I z tymi słowy F'lar powstał, i wyszedł z Sali Obrad do weyr królowej.

   Ramoth jeszcze spała, a jej skóra jarzyła się. Złoty odcień pogłębił się przechodząc w brązowy, co wskazywało na ciążę. Wszystkie smoki są ostatnio niespokojne, pomyślał F'lar. Jednak, gdy zapytał o to Mnementha, ten nie potrafił podać żadnego powodu. Budził się tylko i potem znów zasypiał. To było wszystko. F'lar nie mógł mu nic sugerować, gdyż mijałoby się to z celem. Musiał na razie zadowolić się niejasnym przeczuciem, że niepokój ten ma jakieś instynktowne uzasadnienie.

   Lessy nic było ani w sypialni, ani też basenie kąpielowym. F'lar parsknął. Ta dziewczyna gotowa sobie zmyć całą skórę od tych ciągłych kąpieli. Z pewnością musiała żyć w brudzie w posiadłości Ruatha, aby ratować swe życie. Ale żeby kąpać się dwa razy dziennie? Zaczynał się zastanawiać, czy nie jest to delikatną I próbą obrażenia jego. F'lar westchnął. Och, ta dziewczyna. Czyż ona nigdy go nie pokocha? Czy uda mu się kiedykolwiek dotrzeć do samego wnętrza nieuchwytnej duszy Lessy? Miała jak dotąd więcej ciepła dla jego przyrodniego brata, F'nora, oraz dla K'neta, najmłodszego ze spiżowych jeźdźców, niż dla F'lara, z którym dzieliła łoże.

   Zirytowany, pociągnął kotarę z powrotem na swoje miejsce. Gdzie, na smoczy kamień, mogła podziać się właśnie dziś, kiedy po raz pierwszy od tygodni zdołał wyprawić wszystkie skrzydła jeźdźców z Weyr po to, by uczyć ją latania w pomiędzy?

   Ramoth będzie wkrótce niezdolna do lotu. Przyobiecał latanie w pomiędzy władczyni Weyr i zamierzał dotrzymać obietnicy. Lessa zaczęła nawet nosić strój do jazdy ze skóry whera, by zaznaczyć, że F'lar nie spełnił jeszcze obietnicy. Nie mógł zresztą czekać zbyt długo, bo ta szalona dziewczyna mogła odważyć się na samotny lot. Nie byłoby to najszczęśliwsze rozwiązanie.

   Ponownie przeszedł przez weyr królowej i spojrzał w dół przejścia wiodącego do Sali Kronik. Często można było ją tu zastać ślęczącą nad zmurszałymi skórami. To jest jeszcze jedna rzecz, która wymaga skrupulatnego rozważenia. Te kroniki stały się z wiekiem nieczytelne. Co ciekawe, starsze egzemplarze są wciąż w dobrym stanie. Jeszcze jedna zapomniana umiejętność westchnął.

   Gdzie jest ta dziewczyna? Odgarnął niesforny kosmyk włosów z czoła w geście typowym dla niego w chwilach rozdrażnienia czy zdenerwowania. Przejście było ciemne, co znaczyło, że nie mogło jej być w Sali Kronik.

   - Mnementh - zawołał cicho do smoka wygrzewającego się w słońcu na występie skalnym wiodącym do weyr królowej. - Co robi ta dziewczyna?

   Lessa, odparł smok z kurtuazją akcentując imię władczyni Weyr, rozmawia z Manorą. Jest ubrana do jazdy, dorzucił po krótkiej przerwie.

   F'lar z sarkazmem podziękował mu i szybkim krokiem podszedł ku wejściu. Gdy mijał ostatni zakręt, nieomal zderzył się z Lessą.

   Nie pytałeś utnie, gdzie jest, płaczliwym głosem odpowiedział Mnementh na ostrą reprymendę F'lara.

   Lessa zatoczyła się do tyłu. Spojrzała w górę na F'lara i zacisnęła usta z niechęci. W jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.

   - Dlaczego uniemożliwiłeś mi popatrzenie na Czerwoną Gwiazdę poprzez Skalne Oko? - dopytywała się twardym, rozdrażnionym głosem.

   Odrzucił włosy z czoła. Lessa ostatecznie dopełniła kielicha goryczy.

   - Zbyt wielu nie zmieści się na Szczycie - mruknął. Postanowił sobie, że nie da się wyprowadzić z równowagi. - A ty już przecież nie wierzysz w przyjście Nici.

   - Tak bardzo chciałam to zobaczyć - warknęła i omijając go ruszyła w kierunku weyr. - Jestem przecież władczynią Weyr i kronikarką.

   F'lar chwycił ją za ramię. Poczuł pod palcami napięte ciało. Zacisnął zęby żałując, jak setki razy od czasu, gdy Ramoth wzniosła się do swego pierwszego lotu godowego, że Lessa, tak jak i królowa, była też dziewicą. Nie pomyślał wcale o tym, by panować nad podnieceniem wzbudzonym przez smoka. Pierwsze doświadczenie seksualne Lessy było zatem gwałtowne. Zaskoczyło go to, że był jej pierwszym mężczyzną. Lata dorastania spędziła przecież na ciężkiej harówce wśród lubieżnych strażników i żołdaków. Najwyraźniej nikt nie zadał sobie trudu, aby zajrzeć pod odrażające łachmany i brud, pod którymi starannie się ukrywała. Starał się zawsze być delikatnym partnerem w łóżku, ale gdyby nie zaangażowanie Ramoth i Mnementha, tamten raz mógłby równie dobrze nazwać gwałtem.

   Miał nadzieję, że kiedyś Lessa odwzajemni jego namiętne pieszczoty. Był w pewien sposób dumny ze swych miłosnych umiejętności, a także uparty.

   Wziął głęboki oddech i powoli uwolnił jej ramię.

   - Dobrze, że ubrałaś strój do jazdy. Skoro tylko skrzydła wyruszą, a Ramoth obudzi się, nauczę cię latać w pomiędzy. Nawet w półmroku przejścia można było wyraźnie dostrzec błysk podniecenia w jej oczach. Usłyszał jej gwałtowny oddech. -Nie możemy już dalej odkładać tego na później, gdyż Ramoth osiągnie takie kształty, że nie będzie mogła w ogóle latać - mówił uprzejmie.

   - Naprawdę? - spytała już bez uszczypliwości. - Będziesz nas dzisiaj uczył?

   Żałował, że nie może widzieć wyraźnie jej twarzy.

   Chyba tylko raz czy dwa zauważył na tej twarzy wyraz miłości i czułości, który najwyraźniej wymknął jej się spod kontroli. Dałby wiele, by zwróciła takie spojrzenie ku niemu. Cieszył się, że wyrazy sympatii Lessy były przeznaczone wyłącznie dla Ramoth, a nie dla innego jeźdźca.

   - Tak, moja droga, naprawdę. Nauczę ciebie latania w pomiędzy. Chociażby po to - ukłonił się przed nią szarmancko aby powstrzymać cię od samowolnych prób.

   Jej zduszony chichot upewnił go, że jego złośliwość była celna.

   - Na razie jednak - powiedział - nie miałbym nic przeciw zjedzeniu czegoś. Wstaliśmy zanim kuchnia przygotowała posiłek.

   Weszli do dobrze oświetlonej jaskini. F'lar nie mógł nie zauważyć kąśliwego spojrzenia, jakie rzuciła mu przez ramię. Nie tak łatwo wybaczy mu, że nie było jej w grupie, która znalazła się tego poranka na Gwiezdnym Kamieniu. Z pewnością nie wystarczy nawet łapówka w postaci latania w pomiędzy.

   Jakże inaczej wygląda teraz ta wewnętrzna sala, odkąd Lessa została władczynią, zadumał się F'lar, podczas gdy ona spuściła windę po jedzenie. Podczas nieudolnego panowania Jory sypialnie były zawalone rupieciami, brudnymi rzeczami i nie pozmywanymi naczyniami. Również upadek Weyr i zmniejszenie liczby smoków były bardziej winą Jory niż R'gula, ponieważ to ona przyczyniła się do gnuśności, niedbalstwa i obżarstwa.

   Gdyby tak F'lar był choć o kilka lat starszy wtedy, gdy zmarł F'lon, jego ojciec... Jora była odrażająca, ale gdy smoki wznoszą się w locie godowym, kondycja partnera nie liczy się.

   Lessa wzięła z platformy tacę z chlebem i serem oraz kubkami ożywczego klah. Obsłużyła zręcznie F'lara.

   - Czy ty również nie jadłaś? - zapytał.

   Energicznie potrząsnęła głową. Warkocz, w który splatała swe gęste, ciemne włosy huśtał się na ramieniu. Fryzura ta była zbyt surowa dla jej wąskiej twarzy, ale nie pozbawiała jej kobiecości. F'lar ponownie zamyślił się nad tym, że to delikatne ciało zawiera tak wiele przenikliwej inteligencji i zaradności... raczej sprytu, tak, to jest to właściwe słowo - spryt. W odróżnieniu od innych, F'lar docenił zdolności Lessy i nie lekceważył ich.

   - Manora wezwała mnie, żebym była świadkiem narodzin dziecka Kylary.

   F'lar uprzejmie okazał zainteresowanie. Doskonale wiedział, że Lessa podejrzewa, iż jest to jego dziecko. Osobiście nie mógł wykluczyć, że rzeczywiście mógł to być jego potomek. Kylara była jedną z dziesięciu kandydatek znalezionych podczas tych samych poszukiwań, trzy lata temu, co Lessa. Podobnie jak wiele kobiet, które przeżyły Naznaczenie, Kylara odkryła, że życie w Weyr jest dość przyjemne. Uwiodła nawet F'lara - mówiąc ściśle nie całkiem wbrew jego woli. Teraz jednak, gdy został władcą Weyr postanowił zerwać tę znajomość. Wziął ją potem w swoje ręce T'bor i zajmował się nią aż do chwili, gdy przekazał ją, w mocno zaawansowanej ciąży, do Jaskiń Niższych.

   Pomimo miłosnych skłonności tak jak u zielonych smoków, Kylara była bystra i ambitna. Mogłaby być w przyszłości silną władczynią Weyr, dlatego też F'lar polecił Manorze i Lessie, by zajęły się "uświadomieniem Kylary". W charakterze władczyni Weyr... innego Weyr... jej namiętności mogą zostać wykorzystane dla dobra Pernu. Nie odebrała surowych lekcji opanowania i cierpliwości jak Lessa, ani też jej umysł nie jest tak przebiegły. Na szczęście darzy szacunkiem Lessę, a F'lar przypuszcza, że Lessa delikatnie wpływa na zachowanie Kylary. W przypadku Kylary, F'lar wolał nie sprzeciwiać się władczyni.

   - Wspaniały syn - mówiła Lessa.

   F'lar popijał swój klah. Najwyraźniej nie zamierzała mu nic insynuować.

   Po dłuższej przerwie dodała: - Dała mu na imię T'kil.

   ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin