Ballada o brzydkim kaczątku
W pewnej zagrodzieDzień był jak codzień.Zwykła kaczka zwykłe plany miała.Mieć jaja w domku.W jajach potomków.Każda kaczka tak by przecież chciała.Lecz kiedy z jajek kaczy drobiazg wykluł się jużPatrzymy na kaczątka i co widać, ach cóż?Że pośród żółtych kacząt, ślicznych, że ojejPaskudnie brzydkie kacze bobo pęta się.No i co teraz?Straszna afera!Tato-kaczor chce iść do klasztoru.Trzoda w ogóleOrzekła chórem,Że to wynik romansu z indorem.Pomówień zakres coraz większy był z dnia na dzieńGdy Ono Coś Na Kaczych Łapach zmieniało się.Lecz to nie żaden zwierz paskudny z kaczką żyłTo poskładany Ľle kod genetyczny był.
Kaczątko w zwierzątka zmieniało się kwakwaZ początku z kaczątka był pieskwa,hauhauPrzez chwilkę był wilkiem, a potem już jeżUuuuuu,tuptupDni kilka kotem był też.tup tup, miau miauW kurczaka się zmieniał cip cipW różne inne stworzenia. cipcipPrzez godzinę był rybą (...) W akwarium za szybą. (...) Prosiakiem przy misce KwikwiTak się zmieniał we wszystkich, kwikwiAż w końcu w Gucwińskich kwikwiDzień dobry
Był żmiją, czas mijał, już zmienił sto ciał ssssssLecz jednak w tym cel pewien miał. ssssss, miauPo żabie już prawie, już tylko słoń, kumkum,trutuAż w końcu łabędĽ jak koń. tututuW końcu wreszcie łabędĽ, łabędĽ jak koń! ihahahaha!
Słowa: Adam Pernal, Władysław SikoraMelodia:Adam Pernal
Powrót
JANEKKRAKUS1