Kazantzakis Nikos - Ostatnie Kuszenie Chrystusa.rtf

(2934 KB) Pobierz
SCAN-dal.prv.pl

Nikos Kazantzakis

 

 

 

Ostatnie kuszenie Chrystusa

(Tłumaczył Jan Wolff)


WSTĘP

 

Dwoista istota Chrystusa - ta ludzka, nadludzka tęsknota człowieka do Boga lub, ściślej mówiąc, tęsknota za powrotem do Boga i utożsamieniem się z nim - zawsze była dla mnie niezbadaną tajemnicą. Tęsknota ta, tak tajemnicza i realna równocześnie, otworzyła we mnie wielkie rany oraz głębokie, bystro płynące źa.

Największą moją udrę, źem wszystkich radości i smutków już od młodych lat była ta włnie nieustanna, bezlitosna walka ducha z ciałem.

we mnie ludzkie i praludzkie, odwieczne, ciemne siłyego; są też we mnie ludzkie, świetliste siły Boga, a moja dusza jest areną, na której obie te armie spotykają się i ścierają ze sobą.

Moja udręka była olbrzymia. Kochałem swoje ciało i nie chciałem by sczezło; kochałem swą duszę i nie chciałem by upadła. Walczyłem, chcąc pogodzić te dwie pierwotne siły tak sobie przeciwne i uświadomić im, że nie są wrogami lecz kompanami, tak aby mogły radować się swą harmonią - tak bym i ja mó radować się z nimi.

Każdy człowiek uczestniczy w boskiej naturze, tak duchem, jak i ciałem. Dlatego włnie tajemnica Chrystusa nie jest tajemnicą przeznaczoną wyłącznie dla wyznawców jednej religii; jest uniwersalna. Walka Boga z człowiekiem zawiązuje się w każdym z nas, tak samo jak tęsknota za pojednaniem. Najczęściej walka ta jest podświadoma i krótkotrwała. Słaba dusza nie ma tyle wytrzymałci, by długo opierać się ciału. Staje się ociężałą, staje się ciałem, tym samym kładąc walce kres. Ale w wypadku ludzi odpowiedzialnych, ludzi którzy dniem i nocą zwracają oczy ku Najwyższemu Obowiązkowi, konflikt między ciałem a duchem nie zna litości i może trwać do śmierci.

Im silniejsza dusza i ciało, tym ich walka staje się bardziej owocna i tym bogatsza jest ostateczna harmonia. Bóg nie kocha słabej duszy i zwiotczałego ciała. Duch chce być zmuszony do walki z silnym, wytrzymałym ciałem. Jest jak ciągle głodny, mięsożerny ptak; pożera i przyswaja sobie ciało, które stopniowo zanika.

Walka między ciałem a duchem, bunt i opór, pojednanie i poddanie się, wreszcie osiągnięcie najwyższego celu, zjednoczenie z Bogiem - taką drogę obrał Chrystus, który zachęca nas, byśmy podążali jego krwawym szlakiem.

Oto Najwyższy Obowiązek człowieka walczącego: rozpocząć wspinaczkę na ten wyniosły szczyt, który zdobył pierworodny syn zbawienia, Chrystus. Od czego zacząć?

Jeśli mamy być zdolni do podążania za nim, musimy dogłębnie poznać jego konflikt i udrę: jego zwycięstwo nad zaciskającymi się ziemskimi pętami, poświęcenie wielkich i małych ludzkich radości, nieustanne ofiary, jakie ponosił, i wielkie czyny, jakich dokonywał w drodze na Krzyż, szczyt męczeństwa.

Nigdy nie podążem krwawym szlakiem Chrystusa na Golgotę z takim przerażeniem, nigdy nie doświadczałem jego Życia i Męki tak intensywnie jak wówczas, gdy dniami i nocami pisałem “Ostatnie kuszenie Chrystusa". Zapisując to wyznanie udręki i wielkiej nadziei ludzkości byłem tak wzruszony, że miałem oczy pełne łez. Nigdy przedtem krew Chrystusa nie spływała do mego serca tak słodko i boleśnie, kropla po kropli.

Aby wejść na Krzyż, ten szczyt pośwcenia, i znaleźć Boga, ten szczyt świata duchowego, Chrystus przebył wszystkie etapy, które przechodzi człowiek walczący. Dlatego włnie jego cierpienie wydaje się nam tak znajome, dlatego dzielimy je i dlatego ostateczne zwycięstwo Chrystusa wydaje się naszym własnym przyszłym zwycięstwem. Ta głęboko ludzka strona natury Chrystusa pomaga nam zrozumieć go, kochać i naśladować jego Mę, jak gdyby była nasząasną. Gdyby nie miał w sobie tego ciepłego, ludzkiego elementu, nigdy nie dotknąłby naszych serc z taką wiarą i czułcią i nie stałby się wzorem dla nas. Walczymy, widzimy jak on walczy i stajemy się silniejsi. Widzimy, że nie jesteśmy samotni na tym świecie - on walczy po naszej stronie.

Każda chwila w życiu Chrystusa to moment konfliktu i zwycięstwa. Pokonał niezwyciężony urok prostych ludzkich przyjemności; pokonał pokusy, ustawicznie przemieniał ciało w ducha i wznosił się coraz wyżej. Osiągnął szczyt Golgoty i wspiął się na Krzyż.

Jednak nawet tam nie zakończyła się jego walka. Na Krzyżu czekała pokusa - Ostatnie Kuszenie. Zamglonym oczom Ukrzyżowanego duch Zła ukazał w ułamku sekundy zwodniczą wizję spokojnego, szczęśliwego życia. Chrystusowi zdawało się, że poszedłwną, prostą drogą człowieka, ożenił się i miał dzieci. Ludzie kochali go i szanowali, a teraz, jako starzec, siedzi na progu swego domu i uśmiecha się z zadowoleniem, wspominając tęsknoty swej młodości. Jak wspaniale, jak rozsądnie postąpił wybierając drogę człowieka! Jakim szaleństwem było pragnienie, aby zbawić świat! Cóż to za radość uniknąć niedostatków, tortur i Krzyża!

Takie było Ostatnie Kuszenie, które jak błyskawica zakłóciło ostatnie chwile życia Zbawiciela.

Ale natychmiast Chrystus potrząsnął gwałtownie głową, otworzył oczy i zrozumiał. Nie, nie jest zdrajcą, Bogu chwała! Nie jest dezerterem. Wykonał misję, któ powierzył mu Pan. Nie ożenił się, nie miał szczęśliwego życia. Osiągnął szczyt poświęcenia: zawisł przybity do Krzyża.

Z zadowoleniem zamknął oczy. I wtedy rozległ się wielki triumfalny krzyk: Wykonało się!

Innymi owy: wypełniłem swój obowiązek, zostałem ukrzyżowany, nie uległem pokusie...

Napisałem tę książ, bo chciałem przedstawić człowiekowi walczącemu najwyższy wzór; chciałem pokazać mu, że nie wolno bać sięlu, pokusy lub śmierci - bo wszystko to można pokonać, to już zostało pokonane. Swoim cierpieniem Chrystus uświęciłl. Pokusa walczyła o niego aż do ostatniej chwili, ale i ona poniosła klęskę. Chrystus umarł na Krzyżu i w tym momencie śmierć została pokonana na zawsze.

Każda przeszkoda na jego drodze stawała się kamieniem milowym, źem kolejnego triumfu. Mamy teraz przed sobą wzór - wzór, który swym światłem wyznacza nam drogę i daje siłę.

Moja książka nie jest biografią; jest wyznaniem każdego, kto walczy. Wydając ją, spełniłem swój obowiązek, obowiązek człowieka, który stoczył wiele walk i przeż wiele gorzkich chwil, i miał wielkie nadzieje.

Jestem pewny, że każdy wolny człowiek, który przeczyta tę tak peł miłci książ, będzie bardziej niż kiedykolwiek i lepiej niż kiedykolwiek kochał Chrystusa.

 

N. Kazantzakis


ROZDZIAŁ I

 

Ogarnął go chłodny niebiański powiew. Nad jego głową rozkwitły tysiące gwiazd; na ziemi para unosiła się z kamieni rozgrzanych żarem upalnego dnia. Niebo i ziemia tchnęły spokojem i słodką, głęboką ciszą odwiecznych odgłosów nocy, które zapadały w wieki milczenia. Panowała ciemność, zbliża się północ. Słce i księżyc, oczy Boga, były niewidoczne, zamknięte we śnie, a młody człowiek, którego umysł unosiła łagodna bryza, pogrąż się w błogiej medytacji. Lecz gdy myślał - jakaż samot...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin