Sens i wartość czystości przedmałżeńskiej.doc

(27 KB) Pobierz
Sens i wartość czystości przedmałżeńskiej

Sens i wartość czystości przedmałżeńskiej

 

Młodzi ludzie nie zawsze całkowicie zdają sobie sprawę z tego, że stali się obiektem niezwykle intensywnej, psychologicznie wyszukanej kampanii zmierzającej do uwikłania ich w działanie prowadzące do zawsze negatywnych, a często katastrofalnych skutków. Młodzież - 50 lat temu - nie podlegała tak silnej presji, aby czynić złe życiowe wybory. Sytuacja, w której żyjemy, nie ma odpowiednika w całej naszej historii. Te kampanie (często nieświadomie) prowadzą środki masowego przekazu (a wiec na masową skalę), różne instytucje, w kraju i za granicą, dysponujące ogromnymi środkami finansowymi, różnego rodzaju „autorytety" z naukowymi tytułami, „gwiazdy" popularnej kultury, niektórzy politycy.

Bezustannie wtłacza sie w świadomość i podświadomość młodzieży pewne sugestie: że „trzeba żyć na luzie", że „wolnośa znaczy robić to, na co ma się ochotę", że „przedmałżenski seks, to rzecz normalna byle tylko mieć przy sobie prezerwatywę", że „onanizm to dobry sposób na zrelaksowanie się", że „dorośli, a zwłaszcza rodzice, mają przestarzałe poglądy na seks, podobnie Kościół", itp. itd. Kampania ta zmierza do zniszczenia zasad postępowania, których dobro i mądrość sprawdziło doświadczenie wieków. Niszcząc te zasady, niszczy sie także człowieka.

Działanie seksualne angażuje nie tylko ciało, ale całą osobe. Dlatego wszelkie wykroczenia przeciwko czystości obyczajów godzą nie tylko w sfere cielesną, ale w całego człowieka - w jego sfere emocjonalną, wolitywną, duchową. Oto niektóre konsekwencje tych wykroczen:

- zarażenie sie chorobą przenoszoną drogą płciową, co prowadzić może nawet do śmierci;

- ukształtowanie w sobie hedonistycznego nastawienia do życia i egoistycznych zachowań. Przedmiotowe traktowanie ludzi;

- poznanie bycia wykorzystanym i oszukanym, ból poniżenia, obniżenie poczucia własnej wartości i godności, depresja, nieufność albo wrogość do płci przeciwnej;

- uzależnienie sie od seksu, podobne do uzależnienia od alkoholu czy narkotyków;

- zdegradowanie całej przebogatej rzeczywistości stosunków miedzyosobowych i wspólnoty małżenskiej głównie, albo i wyłącznie do sfery zmysłowej;

- lek przed ciążą, ciąża i związany z nią pośpiesznie zawarty ślub kończący sie bardzo czesto rozwodem;

- zamknięcie sobie dostepu do bogactwa wartości duchowych, utrata wiary, duchowa śmierć.

A oto niektóre konsekwencje zachowania czystości przedmałżenskiej:

- daje wolność od lęku przed ciążą i zakażeniem się cieżką chorobą przenoszoną drogą płciową. Pozwala cieszyć się spokojnym sumieniem;

- daje wolnośa do wszechstronnego rozwoju i skoncentrowania sie na własnych życiowych zadaniach. Daje siłę do realizowania tych zadań i ideałów;

- przy pokonywaniu własnego egocentryzmu, uczy samozaparcia, ofiarności, odpowiedzialności, a wiec prawdziwej miłości, która jest podstawą małżeństwa i rodziny;

- otwiera drogę do rozwoju głębszych związków miedzyosobowych i wyższej uczuciowości;

- hartuje wolę, stwarza człowieka wolnego, zdolnego wybierać między dobrem i złem;

- uczy radzenia sobie z wewnętrznymi trudnościami, a więc jest szkołą doskonałości. Daje głeboką satysfakcję ze zwycięstw nad sobą i uczucia „jestem wolny";

- utwierdza na drodze do Boga, wprowadza w orbitę dóbr niewypowiedzianie wielkich: dóbr łaski i dóbr wiecznych. Daje radość pełnienia woli Bożej.

Pójdziemy z prądem? Pozwolimy sie prowadzia prorokom życiowego luzu? Czy chcą dobra młodych? Czy można im ufać?

Na zachodzie niektórzy dawni propagatorzy „wolnej miłości" zaczynają dostrzegać skutki swej działalności i zmieniają ton. Dlaczego? Przed rokiem 1960 znano tylko 2 choroby przenoszone drogą płciową. Dzisiaj tych chorób jest blisko 30. AIDS nie jest wśród nich jedyną śmiertelną. W latach 1981-89 zmarło na AIDS 54 tys. Amerykanów oraz 90 tys. na inne choroby przenoszone przez kontakt płciowy. 70% mężczyzn i 80% kobiet zarażonych nie cierpi na żadne widoczne objawy choroby, która niezauważona może trwać przez całe lata. Chory może więc zarażać innych, nie będąc tego zupełnie świadomym.

Trzeba było śmierci kilkuset tysiecy osób, żeby niektórzy przynajmniej propagatorzy „rewolucji seksualnej" zaczeli cokolwiek rozumieć. Inni wciąż trwają przy swoim.

Ile tysiecy młodych Polaków musi umrzeć, ile tysiecy poważnie zachorować, żeby nasi rodzimi „wyzwoleni" dziennikarze, artyści, naukowcy, politycy zaczęli cokolwiek rozumieć?

 

Jan Bilewicz

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin