CAŁA ZIEMIA WITA SWEGO ZBAWICIELA.doc

(75 KB) Pobierz
„CAŁA ZIEMIA WITA SWEGO ZBAWICIELA”

„CAŁA ZIEMIA WITA SWEGO ZBAWICIELA”

J A S E Ł K A

 

Wiatr: Wieczór grudniowy, śnieżyce wielkie,

             Wiatr z północnej wieje strony,

             Tylko światło księżyca przez chmur pada zasłony.

 

Dziewczynka: Zapałki sprzedaję, zapałki roznoszę,

                           Dajcie sierotce chociaż dwa grosze!

 

Wiatr: Dziewczynko droga, czy nie zmarzły twoje rączki?

              A twoje nóżki? Tak liche masz ubranie?

              A ja jestem wiatr srogi! Szszszsz...........................             

 

Dziewczynka: Zapałki sprzedaję, zapałki roznoszę,

                           Dajcie sierotce chociaż dwa grosze!

                            Smutny jest mój los, marzną moje nóżki,

                           Czerwony mam z zimna nos.

                           Śnieg biały sypie od rana,

                           A ja w chustę odziana, zmarznięte moje rączki,

                           Trzymam kosz pleciony, pudełkami zapałek na sprzedaż wypełniony.

 

Ociec: Hej dziewczynko mała czemu tu siedzisz sama?

              Dzisiaj w wigilijny wieczór nikt sam zostać nie może.

              Choć podejdź do mnie, nie bój się. Co ty tu robisz sama?

 

Dziewczynka: Sprzedaję zapałki, ale dziś nie kupił nikt ani jednego pudełka,

                           Nikt nie dał ani jednego grosza. Zimno mi, jestem głodna i smutna.

 

Mama: Pójdź z nami do naszej chaty, odzienie ci włożymy,

              Na twoje bose nóżki buciki założymy.

              Zobacz, widzisz domek w oddali? Na dworze jest mroźno i zimno,

              A w domu ogień się pali. Choć z nami!

 

Siostra: Bartek pomóż mi posprzątać pokój, sama nie zdążę ze wszystkim

                I jeszcze mam ubrać choinkę.

 

Bartek: Ale super, grają naprawdę wspaniale.

 

Siostra: Bartek czy ty mnie słyszysz?

                Rusz się w końcu i pomóż mi!

 

Bartek: Kasia,  chcesz posłuchać! Pożyczę ci kasetę!

 

Kasia: Są święta, wolałabym, abyśmy włączyli kolędy.

              Pomożesz mi czy nie?!

 

Bartek: Na mnie nie licz! Nie mam czasu!

              Obiecałem koledze, że wpadnę przed Wigilią!

 

Kasia: Trudno! Poradzę sobie sama! Ale mi się brat trafił! (sprząta)

Mama: Dzieci, co robicie! Zobaczcie, przyprowadziłam dziewczynkę!

 

Kasia: Taka brudna, obdarta....... zimna.

 

Mama: Damy jej herbatę, ubranie i buty  (robi herbatę, daje buty i ubranie)

 

Ojciec: Dobrze by już było porozmawiać sobie,

              Jak choinkę chcemy w tym roku ozdobić.

              Święta już nadchodzą, blisko Dziecię Boże,

              Czy już mamy żłóbek, by Je w nim położyć?

 

Dziewczynka: A po co choinka?

 

Ojciec: Choinka przypomina nam drzewo z raju, drzewo życia a na nim owoc dzisiaj zastąpiony szklanymi bombkami, wijące się jak wąż -  kusiciel łańcuchy, a na czubku gwiazda, która świeci.

 

Mama: Najważniejszym momentem Wieczerzy Wigilijnej jest dzielenie się opłatkiem,              to symbol wzajemnej miłości, przebaczenia i jedności. Stół nakryty białym obrusem, a pod nim siano, które przypomina biedną świętą Rodzinę, że mały Jezus został położony w żłobie.

 

Kasia: Dlaczego przy stole jest puste miejsce?

 

Mama: W wieczór wigilijny możemy przyjąć niespodziewanego gościa, nikt nie powinien czuć się samotny.

 

Kasia: Wiem mamusiu, to miejsce dla naszej dziewczynki.

              A pod choinką będą prezenty?

 

Bartek: Mam nadzieję że dostanę dziś komputer.

                Jak myślisz, zmieści się pod choinkę?

                Może jeszcze zdjęcie z autografem dostanę?

 

Kasia: Jasne, że się zmieści, ale to ja dostanę! Ty się będziesz musiał zadowolić zdjęciem tego....... piłkarza.

 

Mama: Słyszę, że znowu się kłócicie! Święta są po to, aby nauczyć się wybaczania, a ja od rana słyszę same wrzaski.

 

Bartek: Bo to ja miałem dostać komputer, a ona mówi, że będzie dla niej.

 

Kasia: To nie prawda! On kłamie! 

 

Mama: Myślicie tylko o prezentach, jak wam nie wstyd, dzieci.

 

Ojciec: Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy. Spędzimy go razem przy wigilijnym stole              i będziemy wspominać narodzenie Jezusa.

 

Mama: W taki dzień należy się kochać, a nie kłócić! A komputer będzie wspólny, albo              nikt go nie dostanie. A teraz przygotujcie choinkę i bombki i wspólnie ją ubierzemy.

 

kolęda – Jakaś światłość nad Betlejem się rozchodzi

 

Anioł I: O cieszcie się ludzie całej ziemi Jezus przyjdzie do was z darami swoimi.

 

Anioł II: Jego Matka święta wszystkim wam pokaże

                  Zbawiciela naszego Pana.

                  Słowo Boże co było od wieków,

                  Z nieba zstępuje dla ciebie człowieku.

 

Anioł III: Czy wy ludzie wiecie, że Bóg obiecany rodzi się na świecie?

                    Wstawajcie, by pokłon i cześć oddać Panu.

                    Hej wietrze – posłańcze, zbliż do mnie swe loty.

 

Wiatr: Jestem, jestem na usługi, jak szeroki świat i długi.

 

Anioł I: Polecisz po ziemi i zbudzisz z uśpienia, przeróżne spotkane po drodze stworzenia.

 

Wiatr: Aniele, jak się to stanie? Przecież zima mrozem związała ziemię powrozem!

 

Anioł I: Choć w noc mroźną lecz radosną, jak na wiosnę niech wyrosną.

                Więc leć wietrze, niech rośnie, niech kwitnie każdy kwiat i krzew.

                Niech do żłóbka w stajence, przyjdą pokłonić się Panience.

 

Wiatr: Grzybku, grzybku jesteś tu?

 

Muchomor: Jestem, jestem.

 

Wiatr: Z zimowego zbudź się snu, cudownego nabierz tchu.

 

Muchomor: Nie budź mnie wietrzyku, swawolny psotniku. Na mnie jeszcze czas.

                       Zima trzyma me korzonki, bo dalekie dni, mrozem szumi las.

 

Wiatr: Choć daleki wiosny czas, ja mam rozkaz zbudzić was – więc rośnij.

 

Muchomor: Rosnę, rosnę jak na wiosnę.

 

Borowik: Ja wyciągam nogę, lecz wyżej nie mogę, no, już wstaję.

 

Pszczółka: Wstaję już wstaję, lecz bardzo się dziwie, czemu mnie wietrze budzisz?

 

Stokrotka: Rosnąć kazali, choć wiosna w dali, choć nam szarpie zawierucha nasze sukienki.

 

Wiatr: Wstawać, wstawać dosyć spanie, w drogę czas!

 

Wróbel: Cóż to za śpiewy, co to za hałasy, słyszę ja mały ptaszek, wydaje mi się, że ktoś tutaj płacze.

 

Wróbel II: Ach polny kwiatku nie martw się wcale, rośnij wytrwale dla naszego Pana.

                     Jakie szczęście zwiedzać sobie cały świat,

       Cieszę się, jestem wesoły i rad, że jestem zdrowy, cały gotowy.

                    Pójść mogę dalej, choćby na koniec świata, spotkać mego brata, niech się ze mną raduje.

 

Mak: Powiedz wietrzyku czemu nam rosnąć i kwitnąć kazano, chociaż dopiero grudzień na świecie? Po co nas w drogę wysłano?

Anioł II: Nie bójcie się! Nic wam nie zaszkodzi, nawet noc grudniowa. Dziś na ziemi              Jezus się rodzi, On was od zguby zachowa. Wstawać, rosnąć i szukać po świecie, aż Boże Dziecię znajdziecie.

 

Muchomor: Jestem na usługi i braciszek mój drugi.

 

Żabka: Co więc mamy zrobić? Czy udać się w drogę? Nad tym trzeba się spokojnie zastanowić.

 

Stokrotka: Więc myślmy, myślmy, bo mnie już od zimna sukienki kostnieją. Nim słońce wzejdzie na zawsze zmarnieją.

 

Borowik: Musimy wyruszyć, by dotrzeć do celu!

 

Mak: Ależ przyjacielu! Mamy się tułać przez noc całą?

 

Pszczółka: By Jezusa widzieć, tę ofiarę małą ponieść musimy. Choćby iść bez końca. Ja pójdę dalej, do słońca, do słońca.

 

Borowik: Kto nas pobudził i iść nam każe, czuwa nad nami, dalszą drogę wskaże. Chodźmy więc naprzód, niech się co chce dzieje.

 

Żabka: Choć droga daleka niechże nikt nie zwleka. Do Jezusa niech bieży. W Betlejem miasteczku, w żłobie na sianeczku, tam Stwórca nasz już leży.

 

Stokrotka: Więc spieszmy, roztoczmy wonie, schylmy się w niskim pokłonie przed Bożym majestatem.

kolęda: Z narodzenia Pana – 1 zwr.

 

Pasterz: Kawał pastwiska uszliśmy, owce piękną paszę miały, tylko zmęczenie nas ogarnia, trzeba by trochę odpocząć.

 

Pasterz: Trawy dość tutaj, do Betlejem niedaleko, możemy już rozpalić ognisko. Już owieczki kładą się strudzone.

 

Pasterz: Piękna noc nadchodzi. Dawno już takiej nie było, choć zimno wszędzie ogarnia, niebo pełne gwiazd, aż żal się do snu pokładać. Tak bym w niebo patrzył i patrzył, bo ono podnóżkiem Pana. Z tego nieba kiedyś zstępowali Aniołowie ku ojcu naszemu Jakubowi.

 

Pasterz: Pan sam się w obłokach pokazał, by rozmawiać a Abrahamem i Mojżeszem Ale ku nam nie pochyli się łaskawie, z nami nie porozmawia, a słuchałbym Go, słuchał dnie i noce. Sen by mnie nie zmorzył, a serce by się radowało.

 

Pasterz: Gdzie Mu się do nas prostaczków zniżać! Może do wielkich uczonych w Piśmie i w mowach, ale nie do nas!

 

Pasterz: Kroki jakieś słychać! Ktoś idzie?

 

Pasterz: Czy to jeden idzie? Moc pielgrzymek idzie di Betlejem. Cezar nakazał spis ludności, więc każdy tam iść musi skąd pochodzi.

 

Pasterz: Od rana gwar co niemiara! Muły, wielbłądy wokoło, a ludzie pukają do domów i gospody o nocleg i żywność pytają. Ani miejsca tam nie staje.

Pasterz: Słyszycie? Zbliża się ktoś! Nie wróg chyba?

 

Pasterz: A może zwierz dziki?! Nie rozpaliliśmy jeszcze ogniska!

 

Pasterz: Mężczyzna i niewiasta, to pielgrzymi.

 

Józef: Witamy was!

 

Pasterze: I my witamy was. Dokąd zdążacie?

 

Józef: Do Betlejem na spis ludności, noclegu szukamy.

 

Pasterz: Noclegu? To chyba nie tu na pastwisku? Betlejem za wami. Wrócić się musicie i zapukać do gospody.

 

Maria: Pukaliśmy już. Nie ma miejsca dla nas..... Józefie jestem zmęczona.......

 

Pasterz: Boście biedni, jako i my pastuszkowie. Złota i bogactwa na was nie widać. Dla bogatych to by i pałac się znalazł. Ale biednych nie chcą przyjąć, bo ich nie stać na zapłatę!

 

Pasterz: Próbowaliście pytać o nocleg po domach?

 

Józef: Tak, ale ludzi wszędzie wiele.

 

Pasterz: I co teraz uczynicie?

 

Maria: Będziemy czynić tak jak Bóg chce.

 

Pasterz: Gdyby dom mój był bliżej, to bym was ugościł, chleba, miodu postawił, byście głodu nie zaznali. Ale to kawał  drogi.

 

Józef: Czy są tu jeszcze jakie domy za pastwiskiem?

 

Pasterz: Tu tylko stajenka opodal, gdzie owce się kryją. Nic więcej.

 

Maria: Niech wam Bóg zapłaci za dobre słowa. Pójdźmy tam Józefie, spoczniemy zanim dzień nadejdzie.

 

Józef: W stajence? Na sianie?

 

Maria: Tak Józefie. Piękniejszą mi będzie ta stajenka nad złotem zdobne pałace. Żegnajcie!

 

Pasterz: Niech Pan będzie z wami i strzeże dróg waszych!

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin