Cartland Barbara - Ucieczka do raju.pdf

(665 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cartland Barbara - Ucieczka do raju.doc
Cartland Barbara
Ucieczka do raju
Zarina wyciągnęła ręce, a on przytulił ją do siebie.
Pocałował ją delikatnie, jakby bał się zrobić jej krzywdę, a jej
wydało się nagle, że poniósł ją prosto ku słońcu, gdzie skąpali
się w złocistym blasku.
Ten pierwszy pocałunek był uniesieniem i ekstazą.
Rozdział 1
ROK 1887
Wysiadłszy z powozu, którym przyjechała na wieś z Londynu,
Zarina Bryden wbiegła, podekscytowana, na schody wiodące do drzwi
frontowych. Stary lokaj, którego znała od dzieciństwa, czekał na nią w
hallu.
— Dzień dobry, panno Zarino — powiedział — serce się raduje
na widok panienki.
— Tak się cieszę z powrotu do domu Duncan! — odparła.
Po krótkiej pogawędce Zarina przeszła do salonu. Rozejrzała się,
witając wszystkie znajome rzeczy, których nie widziała od ponad
roku.
Po katastrofie kolejowej, w której straciła oboje rodziców,
zmuszona była opuścić dom rodzinny i przenieść się do Londynu.
Zamieszkała u stryjostwa; była to rozsądna decyzja, ponieważ
uczęszczała wówczas do Seminarium dla Panienek w Kinghtsbridge,
szkoły dla córek arystokracji. Zawarła tam wiele nowych przyjaźni.
Po ukończeniu szkoły, jako debiutantka, była zapraszana na
najelegantsze przyjęcia i najwytworniejsze bale. Powodzenie, którym
się cieszyła, wydawało się czymś oczywistym: Zarina była nie tylko
piękna, ale również bardzo bogata, odziedziczyła bowiem cały
pokaźny majątek pułkownika Harolda Brydena, którego była jedyną
córką.
Dostała także olbrzymi spadek po swojej amerykańskiej matce
chrzestnej, przyjaciółce matki, która z okazji chrzcin przyjechała do
Anglii. Pani Vanderstein, szczycąca się domieszką krwi rosyjskiej,
przekazanej jej przez któregoś z przodków, nalegała, by córka
chrzestna nosiła jej imię. Wyszedłszy dwukrotnie za mąż, nie miała
własnych dzieci, toteż umierając zapisała cały swój majątek Zarinie.
Wyższe sfery towarzyskie Londynu były żywo zainteresowane
amerykańskimi dziedziczkami. Nic więc dziwnego, że Zarina,
posiadająca ogromne konto w banku, przyciągała powszechną uwagę.
Jednakże młodzi ludzie, którzy proponowali jej małżeństwo, nie
kierowali się wyłącznie myślą o stosach dolarów; ich właścicielka
była niewątpliwie pięknością.
Obecnie sezon towarzyski dobiegł końca i Zarina postanowiła
wrócić do siebie na wieś. Był tam jej dom rodzinny — jedyny
prawdziwy dom. Chciała do niego powrócić już wcześniej, ale
stryjostwo obawiali się, by nie odżyła w niej rozpacz, w której
pogrążona była po stracie rodziców.
Rozglądając się po salonie, Zarina myślała, jak wiele znaczy dla
niej Bryden Hall. Tak dobrze pamiętała matkę, siedzącą w fotelu przy
oknie. Tam właśnie siadywała, czytając córce baśnie, które Zarina
uwielbiała w dzieciństwie. Ojciec z kolei przekazał jej miłość do
książek, które wypełniały bibliotekę. Opowiadał też córce o
fascynujących podróżach do różnych krajów, które zwiedził.
— Kiedy tylko dorośniesz, dziecinko — obiecywał— zabiorę cię
do Egiptu, by pokazać ci piramidy, a następnie popłyniemy otwartym
zaledwie przed osiemnastu laty Kanałem Sueskim na Morze
Czerwone.
— Pojedźmy teraz, papo — prosiła Zarina.
Ale ojciec potrząsnął głową.
— Musisz jeszcze nauczyć się wiele tu, na miejscu, nim zaczniesz
zwiedzać świat. Mówiłem ci wielokrotnie, że lubię mieć do czynienia
z kobietami światłymi, jak twoja matka, a nie z pustymi i próżnymi
paniami, których pełno w salonach.
Zarina pamiętała świetnie pogardę, z jaką ojciec wyrażał się o
wielu pięknościach święcących triumfy w salonach Londynu.
Znalazłszy się w eleganckim towarzystwie, Zarina zorientowała się,
że panie te cieszą się szczególnym zainteresowaniem księcia Walii.
Oczywiście ona sama również widziała jego książęcą mość,
eleganckiego, pełnego werwy i fantazji kawalera. Rówieśniczki
poinformowały ją dość prędko, że książę nie zwraca uwagi na młode
dziewczęta i że Zarina nie zostanie z pewnością zaproszona do
Marlborough House, na czym jej, prawdę powiedziawszy, zupełnie
nie zależało.
Zdawała sobie jednak sprawę, że jej stryjenka Edith radowałaby
się każdą chwilą spędzoną w obecności następcy tronu. Lady Bryden
znała zresztą wiele spośród grona najbardziej dystyngowanych pań.
Stryj Zariny, generał sir Aleksander Bryden, był komendantem
kawalerii królewskiej i, z tej racji, persona grata w wyższych kręgach
towarzyskich.
Dla bratanicy był on postacią budzącą onieśmielenie, nawet lęk.
Zarina zrozumiała prędko, że chcąc zrealizować swoje zamierzenia,
musi zdobyć wcześniej aprobatę swego opiekuna. Niełatwo przyszło
jej przekonać stryja, że z końcem sezonu towarzyskiego powinna
wrócić do domu.
— Twoja stryjenka ma bardzo wiele różnych zajęć i obowiązków
w Londynie — stwierdził.
— Wobec tego, stryju Aleksandrze, mam taki pomysł —
oznajmiła Zarina pojedźmy na kilka dni do Bryden Hall we dwoje.
Muszę przekonać się osobiście, jak się sprawy mają na miejscu. Poza
tym teraz, kiedy papa nie żyje, ludzie w miasteczku i ci, którzy
pracują w majątku, są moimi ludźmi.
Przedstawiła to w taki sposób, jakby dopatrzenie zarządzania
majątkiem było jej obowiązkiem, wiedząc, że tego rodzaju argument
trafi do przekonania stryjowi. Skapitulował istotnie, mówiąc:
— Dobrze, Zarino, pojedziemy na wieś w czwartek i zostaniemy
tam około tygodnia. Postaram się namówić twoją stryjenkę, żeby do
nas przyjechała, choć wiem, że musi być na zebraniach kilku różnych
komitetów.
Lady Bryden z wielkim zapałem zajmowała się działalnością
charytatywną, zwłaszcza że ułatwiało jej to bliższe kontakty ze
znakomitym towarzystwem dystyngowanych arystokratek, a nawet
osób z rodziny królewskiej.
Rozglądając się po salonie, Zarina czuła obecność matki tak
wyraźnie, jakby za chwilę miała z nią porozmawiać. Spodziewała się,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin