071. Enoch Suzanne - Rozpustnik i dziewica (Lekcje miłości 02).pdf

(1220 KB) Pobierz
(Microsoft Word - 071. Enoch Suzanne - Rozpustnik i dziewica _Lekcje mi\263o\234ci 02_)
Suzanne Enoch
ROZPUSTNIK
I DZIEWICA
Prolog
- D Ň entelmen powinien wiedzie ę , Ň e kobieta ma swój rozum.
Evelyn Ruddick z brz ħ kiem odstawiła fili Ň ank ħ , nieco zaskoczona, Ň e rozmowa z
przyjaciółkami, która zacz ħ ła si ħ od oceny m ħ skich manier, stała si ħ taka... powa Ň na.
Owszem, musiała przyzna ę , Ň e wszyscy m ħŇ czy Ņ ni s Ģ niezno Ļ ni, ale wcale nie była
szcz ħĻ liwa z tego powodu.
Lucinda Barrett i lady Georgiana Halley jak zwykle miały racj ħ , ich dowcipna krytyka
była uzasadniona, a jej równie Ň , do licha, nie podobało si ħ lekcewa Ň enie ze strony cz ħĻ ci
ludzko Ļ ci nosz Ģ cej spodnie. Wła Ļ ciwe zachowanie m ħŇ czyzn. Evelyn uwa Ň ała, Ň e to
oksymoron, ale mimo wszystko nale Ň ało co Ļ zrobi ę z ich arogancj Ģ i samolubstwem.
Lucinda wstała z kanapy i podeszła do biurka stoj Ģ cego w drugim ko ı cu pokoju.
- Powinny Ļ my to zapisa ę - stwierdziła, bior Ģ c kilka kartek z szuflady i wracaj Ģ c z nimi
do przyjaciółek. - We trzy mo Ň emy wpłyn Ģę na tak zwanych d Ň entelmenów, do których nasze
zasady b ħ d Ģ si ħ stosowa ę .
- I przy okazji wy Ļ wiadczymy przysług ħ innym kobietom - dodała Georgiana, coraz
bardziej zdeterminowana i spokojna.
- Lista pomo Ň e chyba tylko nam. - Nadal sceptyczna Evelyn wzi ħ ła pióro od Lucindy.
- Owszem, pomo Ň e, je Ļ li zastosujemy te zasady w praktyce - o Ļ wiadczyła Georgie. -
Proponuj ħ , Ň eby ka Ň da z nas wybrała jakiego Ļ m ħŇ czyzn ħ i nauczyła go, jak robi ę
odpowiednie wra Ň enie na kobiecie.
- Wła Ļ nie - poparła j Ģ Lucinda, uderzaj Ģ c dłoni Ģ w stół.
Evelyn przeniosła wzrok z jednej przyjaciółki na drug Ģ . Brat pewnie by j Ģ skrzyczał za
marnowanie czasu na głupstwa, ale przecie Ň wcale nie musiał si ħ dowiedzie ę o ich planie. A
gdyby został w Indiach na zawsze, byłoby o jednego nicponia mniej do reformowania.
U Ļ miechn ħ ła si ħ na t ħ my Ļ l i przysun ħ ła do siebie pust Ģ kartk ħ . Prawd ħ mówi Ģ c, nawet,
je Ļ li ta lista nie na wiele si ħ przyda, przynajmniej b ħ dzie miała poczucie, Ň e zrobiła co Ļ
po Ň ytecznego. Georgiana si ħ roze Ļ miała.
- Mogłyby Ļ my opublikowa ę nasze zasady.
„Lekcje miło Ļ ci, spisane przez trzy wybitne damy." - Lista Evelyn.
1.
D Ň entelmen nigdy nie przerywa damie, jakby to, co miał do powiedzenia, było
wa Ň niejsze.
2.
D Ň entelmen, który pyta dam ħ o opini ħ , cierpliwie czeka na odpowied Ņ i nie Ļ mieje si ħ ,
gdy j Ģ usłyszy.
3.
D Ň entelme ı skie zachowanie to nie tylko otwieranie drzwi. Chc Ģ c zrobi ę wra Ň enie na
damie, m ħŇ czyzna musi zatroszczy ę si ħ o jej potrzeby tak samo jak o własne.
D Ň entelmen nie zakłada z góry, Ň e kiedy dama podejmuje si ħ jakiego Ļ zadania albo
po Ļ wi ħ ca wa Ň nej sprawie, jest to wył Ģ cznie jej hobby.
Evelyn odchyliła si ħ na oparcie krzesła i przeczytała, co napisała. Tak. To powinno
wystarczy ę . Teraz potrzebowała jedynie ofiary, a raczej ucznia.
U Ļ miechn ħ ła si ħ wesoło. Czekała j Ģ dobra zabawa.
Rok pó Ņ niej.
"Snad Ņ nie wiedziała, Ň e to serce młode,
Które chłód pychy milcz Ģ cej otaczał,
W sztuce uwodze ı miało sw Ģ metod ħ .
Sie ę mi on swymi nieraz Ļ wiat uraczał,
I od po Ļ cigu przenigdy nie zbaczał,
Je Ļ li co Ļ było godnego Ļ cigania."
1
Lord Byron, „W ħ drówki Childe Harolda", pie Ļı II.
4.
- Naprawd ħ nie musisz robi ę z tego powodu zamieszania - o Ļ wiadczyła Evelyn Ruddick,
odsuwaj Ģ c si ħ od brata. - Lucinda Barrett i ja jeste Ļ my przyjaciółkami od samego debiutu.
Victor zrobił krok w jej stron ħ i wyra Ņ nie zirytowany wycedził:
- B Ģ d Ņ cie przyjaciółkami przy innych okazjach. Jej ojciec nawet nie ma głosu w Izbie, a
mnie zale Ň y, Ň eby Ļ dzisiaj porozmawiała z lady Gladstone.
- Nie lubi ħ lady Gladstone - odburkn ħ ła Evie i sykn ħ ła, kiedy brat chwycił j Ģ za rami ħ . -
Ona pije whisky.
- Ale jej m ĢŇ jest wpływowym wła Ļ cicielem ziemskim z West Sussex. Pogaw ħ dka z
lekko wstawion Ģ osob Ģ to niedu Ň a cena za miejsce w Izbie Gmin.
- Łatwo ci mówi ę , bo nie na ciebie ona chucha. Przyszłam tutaj, Ň eby pota ı czy ę i
spotka ę si ħ z przyj...
Brat Ļ ci Ģ gn Ģ ł ciemne brwi.
- Przyszła Ļ , bo zabrałem ci ħ ze sob Ģ . A zrobiłem to wył Ģ cznie po to, Ň eby Ļ pomogła mi
w kampanii.
Oboje wiedzieli, Ň e przegrała spór, jeszcze zanim si ħ zacz Ģ ł. Evelyn nieraz
podejrzewała, Ň e Victor pozwala, Ň eby mu si ħ sprzeciwiała, bo lubi na koniec postawi ę na
swoim i pokaza ę jej wła Ļ ciwe miejsce.
- Wołałam, kiedy byłe Ļ w Indiach.
- Hm, ja te Ň . A teraz id Ņ , zanim uprzedzi ci ħ który Ļ z przyjaciół Plimptona.
Evelyn przywołała na twarz uprzejmy u Ļ miech i ruszyła przez zatłoczony parkiet, Ň eby
poszuka ę osoby, która mogła zapewni ę jej bratu decyduj Ģ ce głosy. Prawd ħ mówi Ģ c,
upodobanie do mocnych trunków nie było najwi ħ ksz Ģ wad Ģ lady Gladstone. Trzy lata
młodsza od m ħŇ a wicehrabina miała te Ň inne, bardziej bulwersuj Ģ ce słabostki. Evelyn ju Ň
zd ĢŇ yła usłysze ę naj Ļ wie Ň sze plotki.
Znalazła lady Gladstone z boku orkiestry, w niewielkiej niszy zastawionej krzesłami.
Wicehrabina siedziała na jednym z nich, w obcisłej szmaragdowej sukni z jedwabiu,
podkre Ļ laj Ģ cej słynne kr Ģ gło Ļ ci. Nad jej ramieniem pochylał si ħ m ħŇ czyzna,
ciemnobr Ģ zowymi włosami muskaj Ģ c jej ucho i złote loki. Był to bardzo nieprzyzwoity widok
w szacownej sali balowej lady Dalmer.
Evelyn przez chwil ħ zastanawiała si ħ , czyby dyskretnie nie odej Ļę , ale wtedy dałaby
Victorowi kolejny pretekst do nazwania jej głupi Ģ . Stała, wi ħ c w bezruchu, cho ę czuła si ħ
coraz bardziej nieswojo. W ko ı cu chrz Ģ kn ħ ła znacz Ģ co.
- Lady Gladstone?
Wicehrabina uniosła ciemne oczy.
- Zdaje si ħ , Ň e mamy towarzystwo - powiedziała z gardłowym Ļ miechem.
Jej towarzysz o szczupłej, bardzo m ħ skiej twarzy wyprostował si ħ i zdumiewaj Ģ co
zielonymi oczami bez po Ļ piechu zmierzył Evelyn od stóp do głów.
Dziewczyna oblała si ħ rumie ı cem. Wszystkie młode damy dbaj Ģ ce o reputacj ħ starały
si ħ unika ę wysokiego, niezwykle przystojnego, ale rozpustnego lorda St. Aubyna. Gdyby nie
polityczne ambicje, Victor nigdy nie pozwoliłby jej zbli Ň y ę si ħ do lady Gladstone wła Ļ nie z
powodu markiza.
- Dobry wieczór, milordzie - powiedziała, dygaj Ģ c.
St. Aubyn patrzył na ni Ģ jeszcze przez chwil ħ , po czym wykrzywił usta w cynicznym
u Ļ miechu.
- Troch ħ za wcze Ļ nie na takie stwierdzenie. Nast ħ pnie odwrócił si ħ na pi ħ cie i ruszył w
stron ħ pokojów, gdzie grano w karty.
Evelyn wypu Ļ ciła powietrze z płuc.
- To było niegrzeczne - powiedziała, gdy si ħ oddalił.
Lady Gladstone znowu si ħ roze Ļ miała. Policzki miała zarumienione, ale raczej nie od
panuj Ģ cego w sali gor Ģ ca.
- Moja droga, Saint nie musi by ę dobry, bo jest bardzo... bardzo zły.
Dziwne rozumowanie. No có Ň , ale nie przyszła tutaj, Ň eby dyskutowa ę o
niewychowanych osobnikach.
- Jestem Evelyn Ruddick, milady - przedstawiła si ħ , ponownie dygaj Ģ c. - Były Ļ my
razem na wieczorze bo Ň onarodzeniowym u Bramhurstów i wła Ļ nie tam pani powiedziała, Ň e
mog ħ j Ģ odwiedzi ę w Londynie.
- Och, czasami jestem zbyt wspaniałomy Ļ lna. Wi ħ c czego pani ode mnie chce, panno...
Ruddick?
Evelyn nienawidziła takich rozmów, bo przewa Ň nie wymagały od niej kłamstw. A ona
nienawidziła kłama ę .
- Przede wszystkim musz ħ stwierdzi ę , Ň e jeszcze nigdy w Ň yciu nie widziałam
pi ħ kniejszej sukni.
Wicehrabina rozci Ģ gn ħ ła w u Ļ miechu pełne wargi.
- Jaka pani miła! Ch ħ tnie polec ħ moj Ģ krawcow Ģ . Jeste Ļ my prawie w tym samym wieku,
ale pani... biust wydaje si ħ mniej...
Wydatny, doko ı czyła w my Ļ lach Evelyn, uwa Ň aj Ģ c, Ň eby si ħ nie skrzywi ę .
- To byłoby bardzo uprzejme z pani strony - powiedziała gładko i usiadła obok
wicehrabiny, cho ę wolałaby zje Ļę d Ň d Ň ownic ħ . Zmieniła ton na bardziej poufały. - Słyszałam,
Ň e polityczny sukces lorda Gladstones jest w du Ň ym stopniu pani zasług Ģ . Ja nie bardzo wiem,
jak mogłabym pomóc w karierze mojemu bratu Victorowi.
Twarz lady Gladstone przybrała wyraz wy Ň szo Ļ ci.
- Po pierwsze musi pani pozna ę wła Ļ ciwych ludzi, to znaczy...
- Gdzie on jest?! - zagrzmiał rozgniewany głos. W stron ħ niszy zmierzał zasapany
m ħŇ czyzna o nalanym, czerwonym obliczu i wyłupiastych oczach. - Gdzie ten łotr?
Wicehrabina usiadła prosto, cho ę było troch ħ za pó Ņ no na udawanie niewinno Ļ ci.
- A kogo szukasz, mój drogi? Gaw ħ dz ħ sobie tutaj z pann Ģ Ruddick, ale ch ħ tnie ci
pomog ħ .
Cudownie, pomy Ļ lała Evelyn, gdy lord Gladstone wpił w ni Ģ płon Ģ cy wzrok. Tylko tego
brakowało, Ň eby została wmieszana w słynne skandale markiza St. Aubyna. Victor ju Ň nigdy
wi ħ cej nie wypu Ļ ciłby jej z domu, cho ę sam nie był bez winy.
- Dobrze wiesz, kogo szukam, Fatimo. A mo Ň e ty, dziewczyno, widziała Ļ tego drania...
- Evie! Tu jeste Ļ ! - Lady Dare jak zwykle zjawiła si ħ we wła Ļ ciwym momencie. Uj ħ ła
przyjaciółk ħ za r ħ k ħ . - Musisz rozstrzygn Ģę spór. Dare upiera si ħ , Ň e ma racj ħ , cho ę oboje
wiemy, Ň e tak nie jest.
Evelyn ukłoniła si ħ lordowi i lady Gladstone, a Georgiana poci Ģ gn ħ ła j Ģ w
bezpieczniejszy k Ģ t sali.
- Dzi ħ ki Bogu! Ju Ň my Ļ lałam, Ň e jestem zgubiona.
- A co wła Ļ ciwie robiła Ļ z lady Gladstone? - zapytała Georgie.
Evelyn westchn ħ ła.
- Zapytaj Victora.
- Rozumiem. Twój brat próbuje zaj Ģę miejsce Plimptona w Izbie Gmin, tak? Słyszałam
pogłoski.
- Tak. Pi ħę ostatnich lat sp ħ dził poza krajem, a mimo to nadal nie pyta mnie o zdanie,
tylko po prostu wysyła, Ň ebym porozmawiała z osobami, które mog Ģ okaza ę si ħ u Ň yteczne.
To takie m ħ cz Ģ ce.
Na twarzy Georgiany odmalowało si ħ współczucie.
- Hm. Wprawdzie nie chodziło nam o braci, ale mogłaby Ļ udzieli ę Victorowi paru
lekcji.
- Wykluczone - o Ļ wiadczyła Evelyn. - Teraz kolej Lucindy. Zreszt Ģ , je Ļ li ty omal nie
okaleczyła Ļ Dare'a, ja chyba zamordowałabym Victora.
- Skoro tak twierdzisz. Ale z mojego do Ļ wiadczenia wynika, Ň e ucze ı sam mo Ň e ci ħ
wybra ę .
- Ha! Na pewno nie. Póki jestem słodka i czaruj Ģ ca dla głupich znajomych Victora, oni
zawsze b ħ d Ģ uprzejmi. Jeszcze kto Ļ spojrzałby na nich koso.
Lady Dare si ħ roze Ļ miała i uj ħ ła przyjaciółk ħ pod rami ħ .
- Do Ļę tego. Chod Ņ i zata ı cz z Tristanem. Mo Ň esz nawet go podepta ę , je Ļ li masz ochot ħ .
- Ale ja lubi ħ twojego Tristana - zaprotestowała Evelyn, dzi ħ kuj Ģ c w duchu za dobrych,
apolitycznych przyjaciół. - Tylko on od czasu do czasu robi gro Ņ n Ģ min ħ .
Georgiana u Ļ miechn ħ ła si ħ czule.
- Wła Ļ nie, prawda?
2
"Bezwstydna i Ļ cie była ze ı kozera,
Do biesiad tylko i Ň artów bezbo Ň nych...
Niczemu w Ļ wiecie serca nie otwiera,
Prócz dla urwiszów i dziewek nało Ň nych."
Lord Byron, „W ħ drówki Childe Harolda", pie Ļı I.
- Langley, widziałe Ļ mojego brata? - zapytała cicho Evelyn, bior Ģ c szal od kamerdynera.
- Jest w saloniku, panienko, ko ı czy czyta ę gazet ħ - odparł stary sługa tak Ň e Ļ ciszonym
głosem. - Oceniam, Ň e ma panienka jakie Ļ pi ħę minut.
- ĺ wietnie. B ħ d ħ u cioci Houton.
- Dobrze, panienko.
Kamerdyner odprowadził j Ģ do powozu i bezszelestnie zamkn Ģ ł za ni Ģ drzwi, ale Evelyn
wypu Ļ ciła powietrze z płuc, dopiero, kiedy kareta ruszyła krótkim podjazdem.
Dzi ħ ki Bogu! Ju Ň do Ļę si ħ nasłuchała, Ň e zaprzepa Ļ ciła szans ħ oczarowania lorda i lady
Gladstone. Gdyby brat wysłał j Ģ z kolejn Ģ misj Ģ albo spróbował poucza ę , z kim ma
rozmawia ę u ciotki, uciekłaby z Londynu i wst Ģ piła do cyrku.
Powóz z turkotem potoczył si ħ w dół Chesterfield Hill i skierował na północ. Dom
wujostwa od tak dawna nale Ň ał do rodu Houtonów, Ň e centrum Mayfair, modnej dzielnicy
Londynu, zd ĢŇ yło znacznie si ħ od niego oddali ę . Mimo nowego s Ģ siedztwa nadal był
imponuj Ģ cy, a je Ļ li ciotka Houton chciała odgrodzi ę si ħ od kupców i radców prawnych, po
prostu zaci Ģ gała story.
Pi ħ tna Ļ cie minut pó Ņ niej stangret skr ħ cił w Great Titchfield Road, - swój ulubiony skrót,
a Evie zobaczyła przez okno sierociniec Ufne Serce, dawne koszary armii królewskiej.
Wysokie, długie i szare gmaszysko ci Ģ gn ħ ło si ħ wzdłu Ň lewej strony ulicy. Wi ħ kszo Ļę jej
znajomych opuszczała zasłonki w powozie i udawała, Ň e go nie dostrzega.
Do niedawna ponura budowla j Ģ równie Ň przyprawiała o dreszcz, ale kiedy Ļ , zanim
uciekła wzrokiem, Evelyn dostrzegła w oknach dzieci. Wygl Ģ dały na ulic ħ , patrzyły na ni Ģ .
Tydzie ı temu poprosiła Philipa, Ň eby zatrzymał powóz. Z torebk Ģ cukierków i dobrymi
intencjami zbli Ň yła si ħ do ci ħŇ kich drewnianych drzwi i zapukała. Dzieci bardzo si ħ
ucieszyły, głównie na widok słodyczy, ale do Ļ wiadczenie było... pouczaj Ģ ce.
Od razu wyraziła ch ħę zło Ň enia nast ħ pnej wizyty, ale gospodyni obrzuciła j Ģ
sceptycznym wzrokiem i poinformowała, Ň e ka Ň dy wolontariusz musi zosta ę zatwierdzony
przez rad ħ nadzorcz Ģ sieroci ı ca.
Teraz Evelyn wychyliła si ħ przez okno.
- Philipie, zatrzymaj si ħ tutaj, prosz ħ .
Powóz podjechał do kraw ħŇ nika i stan Ģ ł. Tak si ħ składało, Ň e tego dnia i o tej godzinie
miało si ħ odby ę posiedzenie rady. Gdy stangret otworzył drzwi, Evie wstała.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin