INICJACJA I STARSI MĘŻCZYŹNI.doc

(74 KB) Pobierz
INICJACJA I STARSI MĘŻCZYŹNI

INICJACJA I STARSI MĘŻCZYŹNI

                                                                      Tomasz Górski
Wychowanie

Artykuł ten stanowią przemyślenia 36-letniego mężczyzny oparte na osobistych doświadczeniach oraz informacjach, których źródła, przyznaję, w chwili pisania były trudne do dokładnego ustalenia.

Zrodziły się we mnie z co najmniej dwóch powodów.

Ponieważ zamierzam żyć długo, chciałbym powiększać listę czynów potwierdzających to, że wiodłem wartościowe życie, minimalizując poczucie strawienia go na głupoty. Mimo że starość to dla mnie jeszcze odległa perspektywa, próbuję już teraz uświadomić sobie zadania, które naturalną koleją rzeczy w mojej starości mógłbym z satysfakcją zrealizować wśród bliskich, aby w zgodzie ze sobą spełnić się jako stary mężczyzna. Ponadto w chwilach, kiedy spoglądam w swoją przeszłość, uświadamiam sobie fakt odrzucenia mnie przez starszych mężczyzn, którzy traktowali mnie jak pętaka. Albo pędraka. Na jedno wychodzi.

 

Są również takie chwile, kiedy jasne dla mnie się staje to, czemu młodym tak łatwo przychodzi okazywanie braku poważania dla starych, czemu są obiektem ich drwin i żartów, nierzadko bywają odzierani z szacunku, na który liczą z powodu swojej metryki i egzystencjalnego udręczenia, jaki wyrzeźbił ich sylwetki. Uważam, że w wielu przypadkach tego rodzaju zachowanie młodych ludzi ma głębokie uzasadnienie. Otóż moim zdaniem w ten sposób uwalniana jest ich złość wobec starszych mężczyzn, jak również wypełniające ich morze niespełnienia i zawodu z powodu braku poczucia męskiej tożsamości, nie odnalezienia „pieczęci męskości” (Eichelberger, 1998: 29), czyli udaremnienia przemiany z chłopców w mężczyzn, za co intuicyjnie (i słusznie) obwiniają starszych mężczyzn. Prawdopodobnie tego ogromu frustracji już nie dali rady przerobić w przeróżnych „trzepakowych grupach wsparcia”, o ile jeszcze takie istnieją w dobie funkcjonowania młodzieżowych gangów. Z tego powodu chybione z wielu względów byłoby obdarowywanie swoim żywym i ciepłym zainteresowaniem tej grupy osób już bez autorytetu, która zawiodła młodych, nie spełniła ich oczekiwań, jakie pojawiają się w określonym wieku rozwojowym, kiedy albo już się kłębi, albo nieuchronnie nadchodzi „burza hormonów”.

Dawno, dawno temu... na Ziemi, a nie w odległej galaktyce

Bywało, że na tę niewyartykułowaną potrzebę chłopców była przygotowana przez starszych mężczyzn poważna odpowiedź, a nie żałosne dyrdymały, kazania i dystans. Jasio odchodził, a raczej był porywany od matki do „obozu przetrwania”, którym rządzili starsi mężczyźni. Tam umierał chłopiec i rodził się mężczyzna, który od tej pory nie lękał się śmierci, którą już był przeżył prowadzony przez mężczyzn, którzy w przeszłości przeszli przez to samo.

Następnie Jan powracał do wioski i był przedstawiany kobiecie, która go urodziła. Witała go jako mężczyznę, gdyż pochowała już chłopca - Jasia. Okres czasu, który minął od ich ostatniego spotkania, był wystarczająco długi, aby przeżyć w pełni żałobę po stracie syna, jeśli było to matce potrzebne. Zazwyczaj nie, ponieważ z radością przyjmowała czas jego inicjacji. Jaś umarł psychicznie i społecznie, by narodzić się i pojawić jako dorosły. Wyszedł ze świata swojej matki i wstąpił do świata mężczyzn. Był gotowy do doskonalenia męskiego życia, w którym był ogrom miejsca na odwagę, siłę, męstwo, wrażliwość, uczucia, krzepę dla ukochanych i wymarzonych kobiet. Tak pokrótce można przedstawić rytuały inicjacyjne dojrzewających chłopców Inicjacja jest rozumiana jako proces przemiany wewnętrznej, której istotą jest przejście z niższego poziomu na wyższy w rozwoju świadomości. Dotyczy emocji, umysłu i ducha jednostki. Jest porównywana do zmartwychwstania lub ponownego narodzenia. R. F. Raglan sugeruje, że pojęcie to pochodzi od „słowa inive, oznaczającego wejście do jaskini będącej symbolem śmierci, zaświatów, podświadomości, zmartwychwstania, macicy; służącej za kryjówkę bogom, królom, demonom i dzikim zwierzętom” (Gołębiowska,2000:27).

Rytuały inicjacyjne służą wywołaniu i przyspieszeniu inicjacji. Nazywane są rytuałami przejścia, które swoim sensem wyraźnie różnią się od tych rytuałów praktykowanych w ciągu życia, bowiem ich zadaniem jest budowanie mostów pomiędzy przeszłością, teraźniejszości i przyszłością, a więc ich spinanie i łączenie.

Najczęściej rytuały inicjacyjne przebiegają w odmiennych warunkach od tych, w których dotąd żyła jednostka. Doznawane przez nią przeżycia nasycone są symboliką śmierci, zranienia i porodu. Powszechnym i centralnym wydarzeniem jest doświadczenie własnej symbolicznej śmierci. Te ekstremalne przeżycia mają przynieść całkowite zerwanie z przeszłością i pełny rozpad struktury ja jednostki, która do tej pory się ukształtowała. Ponadto symboliczne przeżycie własnej śmierci ma doprowadzić do uwolnienia się od lęku przed śmiercią, bowiem jak „ktoś mądry powiedział: »Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, gdy umrzesz«” (Eichelberger, 1998: 72).

Ważnym elementem rytuału inicjacji jest zranienie (fizyczne lub psychiczne) i towarzyszący mu ból. Na bolącym miejscu koncentruje się energia jednostki, dzięki czemu może rozpocząć podróż w głąb siebie. Rana i cierpienie stanowią wejście do tajemnic, lęków, mocy i potencji oraz przyszłości, z którymi ma się zmierzyć młodzieniec.

Jeden z rodzajów rytuałów inicjacyjnych jest związany z okresem dojrzewania. W jego wyniku dokonuje się przemiana emocjonalno-społeczna młodzieńca, który przekracza granicę dzielącą świat dziecka od świata dorosłych. W jego przebiegu pojawiają się następujące etapy:
• „zerwanie kontaktu z Domem Matki (równoznaczne z zerwaniem więzów edypalnych),
• przekazanie tradycyjnej wiedzy o historii, rytuałach, obrzędach, zwyczajach, przyrodzie,
• rytualne okaleczenia [...],
• postać »Duchowego Opiekuna« (nauczyciela lub »posłańca bogów«),
• poszukiwanie wizji (kontakt z nieświadomością, wejście w trans m.in. poprzez głodówkę, brak snu, doświadczenie bólu, środki halucynogenne),
• walka z demonami lub potworami (z własnymi lękami, wadami), które – zwyciężone – zamieniają się w sprzymierzeńców,
• symboliczna śmierć i ponowne narodziny w Domu Ojca” (Gołębiowska, 2000: 27).

Inicjacja jest pierwotną formą wychowania i tak jak jedzenie jest odpowiedzią na naturalną potrzebę głodu, podobnie rytuały inicjacyjne zaspokajają jedną z najważniejszych podstawowych potrzeb dojrzewających chłopców. Nie doświadczenie ich ze strony właściwych osób może wytworzyć poważną lukę w świadomości, odpowiedzialną za poczucie niespełnienia oraz braku sensu i wartości własnego dorosłego życia.

Nowo narodzony mężczyzna, nierzadko z nowym imieniem i liczący swoje urodziny znów od zera, przestaje żyć wyłącznie dla siebie i swojej rodziny. Staje się członkiem społeczności plemiennej biorąc na swoje barki odpowiedzialność za jej los i losy świata.

Czy to rozległa kraina ślepców oraz pięknych i przyjemnych, lecz bolesnych manowców?

Zauważyłem bez satysfakcji, że próżno by szukać we współczesnych pedagogicznych publikacjach jawnej refleksji nad obecną inicjacją, może za wyjątkiem seksualnej. Stanowi to odbicie rzeczywistości językowej, gdzie (może tym razem za wyjątkiem informatyków i specjalistów od zachowań dewiacyjnych) semantycznie „inicjacja” jest powszechnie identyfikowana z pierwszymi realizacjami potrzeb seksualnych w kontakcie z ciałem drugiego człowieka, w wyniku których dziewczyna przestaje być dziewicą, a chłopiec prawiczkiem. Przestaje być kimś dobrze znanym, ale możliwe, że nikt nie wie dokładnie, kim następnie się staje na resztę życia.

W utworze 'Young Lust' (Młoda żądza) na płycie „The Wall”, która została opublikowana w 1979 roku, Roger Waters śpiewa:
Will some woman in this desert land
Make me feel like a real man
(Waters, 2002: 170)

co można przetłumaczyć następująco:
Czy na tym pustkowiu trafi się kobieta,
która sprawi, że poczuję się na wskroś mężczyzną?

Rzecz jasna miałaby to być prostytutka albo panna przygodna, płytka puszczalska zaliczająca muzyków rockowych otoczonych nimbem popularności żując przy tym gumę albo paląc skręta. Floyd, bohater opowieści z klasycznego już albumu i filmu „The Wall”, obarcza tę młodą seksowną kobietę rolą ponad jej siły i możliwości – zadaniem wykrzesania ze zdegustowanego, rozczarowanego gitarzysty i narkomana mocnej męskiej siły wyłącznie poprzez uprawianie seksu. Jest to przykład manowców narcystycznego myślenia i postępowania, jakie wcale nie są takie rzadkie wśród osobników ludzkich płci męskiej szukających swojej tożsamości i pragnących pozbyć się swoich lęków raz na zawsze. Czy mogliby pójść inną drogą bez trwonienia czasu i energii na błądzenie, nierzadko do końca życia? Na kim spoczywa za to odpowiedzialność, której tradycja liczy tysiące lat?

Żadna kobieta nie uczyni z chłopca mężczyzny, chociaż pragnęłaby tego z całego serca. Nie jest w stanie tego dokonać, ponieważ, gdyby to było możliwe, mogłaby to uczynić matka powodowana swój ą macierzyńską miłością, chociaż i to nie jest pewne nawet w przypadku spełnionej i szczęśliwej kobiety. Jednakże kobieta kochająca szczerze swojego partnera, która gotowa jest na wiele poświęceń dla niego, starałaby się tego dokonać, ale jeszcze żadnej to się nie udało (Bly, 1993: 18). Jasne zatem jest, że to wyłącznie męska sprawa, gdyż więcej płci nie ma.

Mniej lub bardziej świadomie kobieta oczekuje od swojego partnera lub kandydata na niego gotowego do działania mężczyzny, a nie możliwości wychowania chłopca na mężczyznę, bo nie wie jak się do tego zabrać. I to z pewnością nie jest jej sprawa.

Jeszcze jedna męska rola społeczna odchodzi w niebyt?

Współcześni starsi mężczyźni również nie są w pełni zorientowani. Robert Bly uważa, że „nie robią tego, co należy” (ibidem: 31), co skwapliwie podchwytuj ą porzucone przez mężów kobiety przeświadczone o niekompetencji wychowawczej ojców ich dzieci. W ten sposób uzasadniają odsuwanie tych mężczyzn od wychowywania synów. Jednocześnie ten tropiciel znaczeń legend i mitów pokrzepia, że „w rzeczywistości wielu mężczyzn – do jakich i ja należę – odnalazło w sobie zdolności wychowawcze, które pozostawały w uśpieniu, dopóki nie były potrzebne" (ibidem: 29). Zwraca również uwagę na to, że rewolucja przemysłowa zmieniła tradycyjny ład wychowania trwający od tysięcy lat, którego istotą było przekazywanie synowi przez ojca, w trakcie codziennych czynności, wiedzy i umiejętności rzemieślniczych i gospodarczych. Ponadto tak jak matka syciła syna pokarmem pochodzącym z jej ciała, gdy ten był niemowlęciem, tak teraz ojciec, kiedy spędza z synem wiele czasu razem, jego „starsze ciało, jak moglibyśmy powiedzieć, przekazuje młodszemu substancję przypominającą pokarm [...]. Ciało – nie umysł – syna otrzymuje, a ojciec daje ów pokarm, przy czym wymiana ta odbywa się poza świadomością. Uzdrowicielski efekt pochodzi nie z nakładania samych rąk, lecz z całego ciała ojca. Komórki syna otrzymują porcję wiedzy na temat natury dojrzałego męskiego ciała. Młodsze ciało dowiaduje się, na jakich częstotliwościach funkcjonuje męskie ciało” (ibidem: 110-111).

Wychowanie syna przez ojca, emanacja na niego swoim istnieniem, silna więź emocjonalna, dzielenie się swoimi mądrościami, nauka czynności praktycznych zostały zaburzone przez rewolucję przemysłową, która „oderwała ojców od synów i co więcej, umieściła tych ostatnich w obowiązkowych szkołach, w których uczyły przeważnie kobiety" (ibidem: 31). Odtąd większość ojców udaje się do najemnej pracy na większość dnia. Wracają do domu po pracy i nie zawsze mają dość siły i cierpliwości, aby należycie zająć się swoimi dziećmi. Ponadto praca zarobkowa, którą wykonują, nie przysparza im dumy. Jest dziwna, poniżająca, kastrująca, mało twórcza, poddana presji biurokracji i przesiąknięta dehumanizacją. Ojcowie czują, jak niewiele stworzyli, a niekiedy ich praca zawodowa posiada wymiar destruktywny, kiedy walczą z konkurencją korporacji, dla której pracują, lub wręcz ich zadaniem jest zniszczenie, podział, sprzedaż na części innej firmy (Fromm, 1996; Eichelberger, 1998).

Gdy syn pozbawiony jest nie tylko widoku ojca podczas pracy, ale nawet pobudzającej wyobraźnię opowieści o rzeczywiście interesujących zajęciach swojego ojca, które mogłyby wzbudzać zachwyt i wbijać w dumę z dokonanych bohaterskich czynów, to wówczas „w jego psychice pojawi się luka, luka, którą wypełnią demony podszeptujące mu, że praca ojca i sam ojciec są czymś złym” (Bly, 1993: 33). W ten sposób zaczyna budzić się nieufność do ojca, lęk przed jego światem, obcym, mrocznym, niepewnym. Negatywne uczucia i sądy o ojcu są generalizowane przez chłopca na wszystkich mężczyzn, którzy nierzadko niewiele robią, aby przyjąć go do siebie i pokazać jacy są w rzeczywistości.

Zerwaniu więzi pomiędzy ojcem i synem sprzyja frustrująca praca zarobkowa, która powoduje rozdrażnienie, niechęć, brak energii, ułatwia podjęcie decyzji o odrzuceniu bądź dystansowaniu się od pragnących zainteresowania dzieci. Ojcowie, tłumacząc się potrzebą relaksu, potęgują swoje poczucie frustracji i bezsiły pętając swoje życie życiem papierowych postaci z ekranów telewizorów, barwami reklam, wierząc w rzeczywistość projektowaną przez kulturę konsumenta, który połyka, trawi i wydala nie ruszając się z miejsca, którym jest kanapa lub fotel. Siłą rzeczy przenosi te wzorce do własnego życia – jego relacje z bliskimi są zdawkowe, płytkie, lukrowane i nierzeczywiste.

Męskie plany samorealizacji

Zadawalające wywiązywanie się z obowiązków rodzicielskich i ułożenie sobie znośnego życia z partnerką oraz potrzeba zarabiania pieniędzy nieraz wydawały się nie do pogodzenia i ponad siły. Niejeden z ojców myśli o dniu przejścia na emeryturę jako o wybawieniu i odzyskaniu wolności, kiedy będzie mógł poświęcić się sprawom dla niego naprawdę ważnym. Może do nich zaliczać satysfakcjonujące zainteresowanie swoimi dziećmi. Ale będzie to za lat dwadzieścia lub trzydzieści.

Do tego czasu jego syn stanie się dorosły. Już w wieku 15-16 lat, z czego mało kto zdaje sobie sprawę, wystrzeli jak strzała w swoje samodzielne życie, wyposażony przez swoich rodziców w dary i balasty (Eichelberger, 1998). Cierpienie spowodowane niepowodzeniami w pełnieniu roli ojca, co daje odczuć rozczarowany syn, może skierować energię ojca na ranę niespełnienia się w roli mężczyzny, który wychowuje chłopca na mężczyznę. Nadzieją jest to, że przecież mogą być wnuki.

Jeśli natomiast jest przekonany i czuje, że nie poniósł porażki w wychowaniu syna, który zadomowił się w męskim świecie, w Domu Ojca, cóż przeszkadza wnieść swój udział w wychowanie wnuka, który dla swego szczęścia i powodzenia powinien stać się mężczyzną.

Czy to beztroska starości - bez dzieci, ale z wnukami...

Uważa się, że prawdziwe życie zaczyna się co najmniej po pięćdziesiątce i wcale nie ma się na myśli alkoholu, tylko wiek człowieka. Niekiedy mając te lata jest się już uwolnionym od obowiązku pracy zawodowej. Dla większości „po pięćdziesiątce” jest to już bliska przyszłość, będąca na wyciągnięcie ręki. Dorosłe dzieci nie angażująeme-rytowanego rodzica tak jak dawniej. Jednym słowem, gdyby nie problemy zdrowotne i niewystarczające dochody, byłby to najpiękniejszy okres życia.

Rodzi się nowe pokolenie. Prokreacja własnych dzieci czyni ojca dziadkiem, który nie zawsze od razu czuje w sobie gotowość do podjęcia tej roli społecznej w rodzinie.

Badania nad społecznymi rolami dziadków i babć w rodzinie przeprowadzone przez Marię Tyszkową (1991) wykazały, że dla większości badanych dziadków moment przyjścia na świat wnuka był radosnym wydarzeniem. Wchodzenie w rolę dziadka odbywa się stopniowo, zrozumienie automatycznego związku między narodzinami wnuka a staniem się dziadkiem nie docierało do badanych mężczyzn od razu. W porównaniu z kobietami, które stawały się babciami, wykazywali pewną inercję, a może opór w przyjęciu do świadomości faktu zostania dziadkiem, zwłaszcza mężczyźni młodsi wiekiem. Narodziny pierwszego wnuka przypominały i dziadkom, i babciom - ich ojcostwo i macierzyństwo. Badani dziadkowie i babcie w stosunku do wnuków deklarowali miłość równie silną co do swoich dzieci, ale dodawali, że „kocha sieje inaczej” (Tyszkowa, 1991: 13). Powody odmienności tej miłości są związane „z jednej strony ze świadomością wartości życia i ciągłości rodziny, którą wnuki zapewniają, z drugiej zaś brakiem obciążenia odpowiedzialnością przy opartym na doświadczeniu życiowym uświadamianiu sobie zagrożeń, na jakie narażone jest życie małego dziecka” (ibidem). Ponadto miłość dziadków do wnuków jest bardziej świadoma, a ich stosunek jest łagodniejszy niż do własnych dzieci. Tę różnicę tłumaczą nabywaniem doświadczenia życiowego. Przyznają, że gdy sami zostali rodzicami, nie byli dostatecznie przygotowani do pełnienia tej roli. Pomimo poczucia odpowiedzialności i miłości wobec dziecka nie byli wówczas w pełni świadomi swoich zadań i obowiązków rodzicielskich. Teraz jest inaczej, są wobec tego w stosunku do wnuków bardziej permisywni i mniej punitywni, niż kiedy byli rodzicami.

Stwierdzono również bliskość uczuciową pomiędzy dziadkami a wnukami, która jest bardziej nasilona w przypadku dziecka własnej córki, które jest w wieku powyżej 15 lat. Spośród form pomocy świadczonej przez dziadków i babcie dominującą jest sprawowanie opieki nad wnukami. Ta aktywność skierowana wobec wnuków stwarza naturalne możliwości oddziaływań wychowawczych, zwłaszcza że „aż 27% badanych wnuków było wychowywanych przez pewne okresy swego życia (od kilku miesięcy do 7, a nawet 10 lat) w domach swoich dziadków - w większości przypadków dziadków ze strony matki” (Tyszkowa, 1991: 17).

Autorka wyróżniła na podstawie badań pięć stylów pełnienia społecznej roli dziadka bądź babci w rodzinie: pełnienie ich z pozycji rodzicielskiej (32%), „od święta”, odczuwanie jej jako obciążenie (16%), wspomaganie rodziców w realizowaniu ich zadań życiowych (40%), dziadkowie „wakacyjni” (ibidem: 18-20).

Dominują zatem dwa style pełnienia roli dziadka lub babci, które charakteryzują się dużym zaangażowaniem w sprawy rodzin swoich dzieci, a co za tym idzie – w wychowanie wnuków. Istnieją możliwości wywierania wpływu na wychowanie swoich wnuków przez wolnych od obciążeń zawodowych, dojrzałych wiekiem mężczyzn. Przy akceptacji ze strony swoich dzieci i współpracy z nimi, czując wewnętrzną gotowość dziadkowie mogą podejmować w obrębie rodziny, jak starcy w kulturach pierwotnych w całym plemieniu, świadome działania inicjacyjne dojrzewających chłopców. Mogą wspierać w tych praktykach swojego syna lub zięcia, aktywnie z nim współdziałać. Podstawowym warunkiem jest, żeby sami byli dojrzałymi mężczyznami.

Jak starszy wtrąci, tym młody nasiąknie

Sprawa kompetencji do zajmowania się inicjacją chłopców nie jest do końca oczywista. Warto jednak zapoznać się z ogólnymi wymaganiami. Wojciech Eichelber-ger pisze: „procedurami inicjacyjnymi powinna się zająć starszyzna, ludzie, którzy mają dystans przynajmniej jednego pokolenia w stosunku do inicjowanych, są mądrzy, doświadczeni, a przede wszystkim kierują się zasadą współczucia” (Eichelberger, 1998: 31). Zwracając uwagę na zjawisko „fali” przestrzega, że „inicjacja, aby się mogła spełnić, musi mieć wymiar duchowy i zostać potwierdzona przez zrealizowanych mężczyzn, którzy potrafią jednocześnie kochać i wymagać” (ibidem: 34). Drogą do stania się osobą kompetentną może być na przykład rozwijanie w sobie nastawienia biofilnego do życia w rozumieniu Ericha Fromma (1994).

Przy tej okazji myślę, że warto poznać zdanie na temat inicjacji mężczyzny, który się nią zajmował od dłuższego czasu. Jeden z aborygenów stwierdził: „pracuję nad inicjacjąmłodych od czterdziestu lat i, jak mi się wydaje, zaczynam sam jej doznawać” (Bly, 1993: 262). Można powiedzieć, że proces inicjacji, który zapoczątkowują starsi mężczyźni, jest dwukierunkową wymianą, powoduje rozwój i chłopców, i uczestniczących w inicjacji mężczyzn. Można uznać, że proces ten trwa całe życie.

Ilu jest do pieczenia chleba?

Społeczny potencjał ludzi starszych jest ogromny. W Polsce co szósty obywatel ma co najmniej 60 lat. Stan zdrowia i sprawność tej grupy nie są tak złe jak mogłoby się wydawać. Otóż ocenia się, że 80% ludzi w jesieni życia w Polsce jest w stanie żyć aktywnie i z radością (Oramus, Pietkiewicz, 2001: 3, 6). Tak więc i fizycznie, i psychicznie spora część dojrzałych mężczyzn byłaby w stanie włączyć się we współczesne rytuały inicjacyjne młodych. Niezaprzeczalnie zajęcie to jest aktywizujące, twórcze i ekscytujące. Może dawać wiele satysfakcji, pozwalając samemu się rozwijać i potwierdzać swoją męskość. Dla starszych mężczyzn może stać się jednym z silnie bijących źródeł zdrowia i zadowolenia.

Streszczenie

Inicjacja ma za zadanie uczynienie z chłopca mężczyzny. Dokonywana jest przez starszych mężczyzn w chwili osiągnięcia przez chłopca dojrzałości płciowej. Stanowi odpowiedź na jego rodzące się potrzeby odszukania męskiej tożsamości. Początkiem inicjacji jest zerwanie z matką, a jej istotą konfrontacja z ekstremalnym wymiarem lęku o własne życie, bólem i cierpieniem, w wyniku czego chłopiec przeżywa własną śmierć w wymiarze psychicznym. Mężczyźni prowadzący inicjację powinny być starsi od chłopca o co najmniej jedną generację, być mądrymi, doświadczonymi i odnosić się do niego ze współczuciem. Inicjacja ma tysiącletnią tradycję, o której współcześni mężczyźni niewiele wiedzą. Są korzystne warunki ku temu, aby dziadkowie w rodzinach zaangażowali się w wychowanie swoich wnuków mając na uwadze właśnie ich inicjację, o ile znajdują w sobie gotowość do tego i spełniają ww. kryteria. Ich osobistą korzyścią może być pozytywny wpływ tego zajęcia na ich zdrowi

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin