TAJEMNICA OJCOSTWA BOGA.doc

(54 KB) Pobierz
Jan Chaim CSsR

4

 

Jan Chaim CSsR

TAJEMNICA OJCOSTWA BOGA



Rok Boga Ojca, będący ostatnim etapem przygotowania do wielkiego jubileuszu roku 2000, jest zaproszeniem do pogłębionej refleksji nad tajemnicą ojcostwa Bożego i jej konsekwencjami dla życia chrześcijańskiego. Jest szansą ponownego odkrycia oblicza "Boga żywego", które objawił nam Jezus Chrystus, a więc Boga zaangażowanego w historię człowieka i świata, a jednocześnie suwerennego Pana tejże historii, Boga bliskiego i transcendentnego. Odkrywaniu oblicza Boga żywego towarzyszy zawsze wysiłek korygowania fałszywych czy wręcz karykaturalnych wizerunków Boga, sporządzonych często na konkretny użytek człowieka, dopasowanych do jego potrzeb. Ten wysiłek konieczny jest również dziś, przy końcu drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa, w ciągu którego idea Boga oscylowała często pomiędzy dwiema skrajnościami: oderwanym od życia dążeniem do obiektywizującego pojęciowania a popadaniem w subiektywizm. Z jednej strony Bóg widziany jako architekt świata, który go zaprojektował i wprawił w ruch z perfekcją, która czyni zbyteczną samą Jego obecność; z drugiej zaś jako pierwiastek boski będący elementem składowym ludzkiego ducha lub, jak np. w New Age, jako strumień energii przepływający z kosmosu do ludzkiej psychiki.
Przystępując do refleksji nad tajemnicą ojcostwa Boga, nie możemy zapomnieć o zasadzie, która mówi, że między Stwórcą a stworzeniem nie istnieje taki stopień podobieństwa, który by jednocześnie nie zawierał jeszcze większego niepodobieństwa (Sobór Laterański IV). Zatem wszystkie ludzkie pojęcia odnoszone do Boga, a więc również "Ojciec" i "ojcostwo", są jedynie analogiami i metaforami; stanowią jedynie rodzaj szyfru, stawiającego nas wprawdzie na drodze prowadzącej we właściwym kierunku, ale niezdolnego do wyczerpania tajemnicy Boga, który jest nieskończenie większy od naszych pojęć i wyobrażeń.
Przewodnikem na drodze do odkrywania ojcowskiego oblicza Boga jest Jezus Chrystus. Jeżeli bowiem bez Chrystusa nie wiemy, kim jest człowiek, to jeszcze mniej wiemy, kim jest Bóg i w jakiej relacji pragnie pozostać z nami. Znamy Boga jedynie przez Chrystusa (Pascal).

 

1. Dzieci Boga Ojca w "cywilizacji bez ojca".

Jedną z cech charakterystycznych cywilizacji zachodniej u progu roku 2000 jest głęboki i przewlekły kryzys idei ojca. Jeżeli nawet przesadą jest nazywanie jej "cywilizacją bez ojca", to nie ulega żadnej wątpliwości, że wraz ze zmierzchem autorytetów, w wyniku bardzo złożonych procesów historyczno-społecznych, także ojcostwo straciło na swej doniosłości, a sam obraz ojca stał się bardzo ulotny i niejasny. Obraz ojca jako symbolu stwórczego początku, troski, mocy i autorytetu należy już do przeszłości1.
Nie może więc dziwić, że epoka pozbawiona ojca stała się podejrzliwa także w stosunku do Boga jako Ojca. Powyższa sytuacja sprawia, że dziś pozytywne mówienie zarówno o ojcostwie Boga, jak i dziecięctwie Bożym człowieka jest niezmiernie trudne i ryzykowne. Nie można zaprzeczyć, że istnieje związek pomiędzy doświadczeniem własnego ojca w okresie dzieciństwa i dojrzewania a obrazem Boga. Człowiek patrzy na Boga poprzez pryzmat doświadczenia własnego ojca. Świadczy o tym dobitnie historia religii, a także wielorakie deformacje, jakim ulega obraz Boga, nawet u chrześcijan o solidnej formacji intelektualnej. Można mnożyć przykłady świadczące niezbicie, że nieszczęśliwe doświadczenie osobiste z własnym ojcem w dzieciństwie czy w okresie dojrzewania staje się poważną przeszkodą dla przyjęcia prawdy o Bogu jako Ojcu. Nie może więc dziwić, że nieobecność ojca i kryzys ojcostwa w wymiarze ludzkim i rodzinnym sprawiają, iż dziś wielu ludziom brak pozytywnego fundamentu na którym mogliby budować wiarę w ojcostwo Boga.
Innego rodzaju podejrzenie pod adresem ojcostwa Boga, szczególnie w jego ujęciu chrześcijańskim, wyszło od psychologii głębi. Zaszczepiła ona w wielu ludziach bakcyl nieufności, który polega na tym, że w idei Boga jako Ojca widzi się instancję represyjną lub wręcz hamującą rozwój własnego "ja", od której człowiek winien się za wszelką cenę wyzwolić, aby stać się w pełni sobą i dojść do stanu dojrzałości.
Wreszcie związana z nowożytnym ruchem feministycznym teologia feministyczna widzi w judaistyczno-chrześcijańskiej nauce o Bogu Ojcu przestarzałą formę myślenia patriarchalnego i usankcjonowanie dominacji mężczyzny nad kobietą. Dlatego krytykuje obraz Ojca jako symbol opresji2.
Jeśli doświadczenie ludzkiego ojca tak bardzo osłabło, a dla wielu nabrało wprost negatywnego znaczenia, to jak zatem jest jeszcze możliwe pozytywne odniesienie do Boga jako Ojca? - Zarówno przeżywany Rok Ojca, jak i wspomniany wyżej klimat podejrzliwości naszej epoki przynaglają do sprecyzowania, a może również skorygowania tego, co mamy na myśli zwracając się do Boga jako Ojca. W tym celu należy odwołać się do źródeł, z których wywodzi się ów symbol.

 

2. Ten, który woła: Abba, Ojcze!

Chociaż idea ojcostwa Boga znana jest zarówno w religiach pogańskich, jak i w Starym Testamencie, to jednak pełny jej sens odsłania nam dopiero Jezus Chrystus. Zarówno Jego postępowanie, jak i słowa świadczą niezbicie, że jest On całkowicie zwrócony ad Patrem - ku Ojcu, cały jest dla Niego. Zwraca się do Boga w sposób dotąd zupełnie nieznany jako do Ojca i także nas uczy mówić: "Ojcze!" (Mt 6,9) Możemy powiedzieć, że całe życie ziemskie Jezusa było nieustannym dialogiem Ojca z Synem. Dialog ten rozpoczął się już w wieczności i trwa nieustannie. Ojciec wypowiada nieustannie: Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie (Mt 3,17), a Jezus mówi nieustannie: Ty jesteś moim Ojcem; oto idę, abym spełniał wolę Twoją (Hbr 10, 5-9). Boże ojcostwo odnosi się więc w pierwszym rzędzie do Syna Bożego. Wyraża ono jedyny i niepowtarzalny stan zażyłości Jezusa z Bogiem; stan, którego najdoskonalszym wyrazem jest modlitwa Jezusa. Jego odniesienie do Boga jest do tego stopnia jedyne, że modląc się Jezus nie staje nigdy na jednej płaszczyźnie ze swoimi uczniami. Słyszymy zawsze: "mój Ojciec" - "wasz Ojciec". W rozmowie z Bogiem Jezus odważa się posłużyć słowem "Abba!", zaczerpniętym ze słownictwa dzieci, wyrażającym najwyższy stopień bliskości i zaufania. Wezwanie to było zaskakujące i niezwykłe dla współczesnych, zarówno dla Jego przyjaciół, jak i przeciwników. Imienia "Abba", którym Jezus zwraca się do Ojca, nie spotykamy nigdzie indziej, ani w Starym Testamencie, ani w pismach rabinistycznych. Pierwotna wspólnota chrześcijańska miała głęboką świadomość, że chodzi tu o zwrot wyrażający istotę i specyfikę sytuacji Jezusa wobec Boga. Słowo "Abba" było dla niej tak święte, że nawet w tekstach greckich przekazała je w oryginalnym brzmieniu aramejskim (Ga 4,6; Rz 8,15). Tajemnica ojcostwa Boga nie wyczerpuje się jednak na osobie Jezusa. Można powiedzieć, że wokół niepowtarzalnego doświadczenia synostwa Jezusa tworzą się jakby koncentryczne fale zataczając coraz większe kręgi. Obejmą one swoim zasięgiem najpierw grupę uczniów, których Mistrz uczy modlitwy "Ojcze nasz" (Mt 6,9-13; Łk 11,2-4). Następnie ojcowska troska Boga obejmie tych wszystkich, którzy z ufnością się do Niego zwracają: Ojciec da to, co dobre tym, którzy Go proszą (Mt 7,11). Wreszcie Ojciec ofiaruje się także tym, którzy nie zdobędą się nawet na prośbę: On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5,45). Ojciec zna potrzeby każdego człowieka (Mt 6,32), ale szczególnie leży Mu na sercu los tych, którzy potrzebują przebaczenia, jak świadczy przypowieść o synu marnotrawnym, w której Bóg Ojciec ukrywa się za postacią ojca ziemskiego. Opatrzność Ojca czuwa wreszcie nad całą przyrodą, żywiąc ptaki niebieskie i przyodziewając ziele na polach (Mt 6, 26.30). W tym miejscu nasuwa się pytanie: Czy owa dobroć Ojca, która obejmuje człowieka i przenika całe stworzenie, nie jest jednostronna? Czy Ojciec niebieski nie przypomina dobrotliwego człowieka, który nie potrafi nigdy powiedzieć "nie"? Czy Jego dobroczynność nie ma żadnych granic? Na te pytania trzeba odpowiedzieć przecząco. Ojciec potrafi, kiedy trzeba, stać się także sędzią ludzi. To, iż Jego słońce wschodzi także nad złymi, nie przeszkadza, by Jego wzrok przeniknął i potępił ich złość. Pomimo swej wielkiej cierpliwości Ojciec zastrzega wejście do Królestwa jedynie dla tych, którzy spełniają Jego wolę (Mt 7,21). Przypowieść o niemiłosiernym dłużniku wskazuje, że Ojciec niebieski karze tych, którzy odmawiają przebaczenia swoim bliźnim (Mt 18,34). W kontekście przepowiadania Jezusa o nadchodzącym Królestwie Bożym, "Abba" jest jednocześnie Bogiem-Panem, którego imię musi być uwielbione i którego wola winna się spełniać (Mt 6,9). Bóg jako Ojciec jest jednocześnie Bogiem wszechmogącym, Stwórcą nieba i ziemi, eschatologicznym Sędzią (Mt 7,21; 18, 23-35).
Rola sędziego nie jest z pewnością "pierwotnym" zadaniem Ojca. Jego pierwszym gestem nie jest groźba. Nie wycina natychmiast drzewa, które nie wydało jeszcze owocu. Ze słodką stanowczością przypomina obowiązujące prawo i sądzi z miłością. Jest to jednak miłość zdecydowana i trzeźwa, która nie pozwoli się zwieść i która pragnie wychować ludzi dla ich dobra. Podsumowując, Bóg jest nie "Wielkim Sędzią", który od czasu do czasu przybiera rysy Ojca, ale Ojcem, który czyni się sędzią stosownie do swojej ojcowskiej miłości. Z tego źródła pochodzą zaskakujące dla nas gesty Jego miłosierdzia (Mt 20, 1-16).

 

3. Bóg Ojcem i Matką?

W czasie swego krótkiego pontyfikatu Jan Paweł I wypowiedział zdanie, które musiało dotknąć ucho niejednego wrażliwego słuchacza: Bóg jest naszym Ojcem, więcej, jest także naszą Matką. W powszechnej bowiem świadomości o Bogu można mówić używając jedynie terminologii męskiej; Bóg, zarówno w tekstach biblijnych, jak w teologii i sztuce, jest przedstawiany prawie wyłącznie przy pomocy cech męskich, m.in. Ojciec, Pan, Zbawiciel, Sędzia. Dziś jednak już nie tylko feministki pytają, czy ów obraz Boga judaistyczno-chrześcijańskiej tradycji nie jest zbyt jednodnostronny i zubożony? Już Stary Testament mówiąc o niektórych przymiotach Boga, szczególnie o Jego miłości i dobroci, odwołuje się niekiedy do analogii macierzyństwa, do relacji, jaka łączy matkę ze swoim dzieckiem. Bóg jest przyrównywany do matki, która nie zapomni nigdy syna swojego łona (Iz 49,19), pociesza swoje dziecko (Iz 66,13), osobiście je karmi, bierze w ramiona i podnosi do swego policzka, uczy je chodzić i drży o jego życie (Oz 11,1.4-8). Znamienne jest również, że miłosierdzie Boże, które - jak ukazał Jan Paweł II w Dives in misericordia - jest jednym z istotnych rysów Boga Ojca, w objawieniu biblijnym ukazywane było najczęściej przy pomocy terminów, które wyrażają pełną czułości miłość matki do własnego dziecka. Egzegeci zauważyli, że czasownik "raham" wskazujący na całą gamę uczuć (wśród nich dobroć, tkliwość, cierpliwość, wyrozumiałość, gotowość przebaczenia) oznacza wewnętrzne poruszenie spowodowane czułą miłością, prowadzące do współczucia komuś, litości nad nim, a pochodzący od tego samego rdzenia rzeczownik oznacza łono matki. Także ojciec syna marnotrawnego objawia cechy macierzyńskie: wybiega na spotkanie z powracającym synem, obejmuje go i obsypuje pocałunkami.
Fakt, że w odniesieniu do Boga można posługiwać się zarówno analogią ojcostwa, jak i macierzyństwa, wskazuje na absolutną transcendencję, a tym samym na z istoty swej ponadseksualny charakter ojcostwa Bożego. Bóg przekracza ludzkie rozróżnienie płci. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą, jest Bogiem. Przekracza także ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, chociaż jest ich początkiem i miarą (KKK 239). Istotna jest Jego miłość do stworzeń umiłowanych, dobrowolnie wybranych i strzeżonych z nieodwołalną wiernością.
Możemy więc stwierdzić, że obraz Boga stanowi jakby syntezę dwóch postaci rodzicielskich - ojca i matki. Więcej, ojcostwo Boga musi posiadać także drugi przeciwległy biegun, bez którego istnieje ryzyko zubożenia, a nawet deformacji obrazu Boga! Bóg jest autentycznie Ojcem jedynie posiadając także przymioty matki. Wydaje się, że niewystarczające uwzględnienie tego wymogu prowadzi niekiedy do wypaczeń pobożności, ujawniających się m.in. w tym, że obrazowi Boga - prawodawcy i surowego sędziego przeciwstawia się postać Maryi, która spełnia funkcję dobrotliwej matki, która powstrzymuje gniew Boga, pociesza, podtrzymuje na duchu, jest zawsze bliska, wyprasza przebaczenie (osławiony werset pieśni: Lecz kiedy ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze!). Jednostronne akcentowanie w ojcostwie Boga cech wyłącznie męskich prowadzi do takich właśnie nieporozumień.

4. Ci, których powołał Ojciec, aby stali się na wzór Jego Syna

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy (1J 3,1). Owo "bycie dziećmi Bożymi", o którym tak sugestywnie mówi Jan Apostoł, nie jest metaforą, ale prawdziwym i rzeczywistym wszczepieniem człowieka w życie Boże. Wynika ono z faktu, że zostaliśmy powołani do tego, aby być "synami w Synu" jako ci, których Ojciec od wieków przeznaczył na to, by stali się na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,29).
Dla rozróżnienia jednak pomiędzy synostwem Jezusa i naszym synostwem teologia mówi, że Jezus jest Synem z natury, a chrześcijanie są "synami przez łaskę". Synostwo Boże Jezusa jest odwieczne, my stajemy się synami poprzez sakrament chrztu, uczestnicząc w Jego "byciu Synem". Stajemy się dziećmi nie w wyniku naturalnego zrodzenia, ale dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, bowiem wszystkim, którzy Go przyjęli, dał moc, aby się stali dziećmi Bożymi (J 1,12). Inaczej mówiąc, ludzie nie rodzą się dziećmi Bożymi, ale stają się nimi w wyniku wolnej decyzji Ojca. To uczestnictwo w byciu Synem nazywamy "przybraniem". Św. Paweł opisuje je jako nową, najgłębszą relację z Ojcem przekształcająca wewnętrznie chrześcijanina, a która stała się możliwa dzięki Wcieleniu Syna oraz posłaniu i obecności Ducha Świętego w sercach ludzkich. W Chrystusie staliśmy się dziećmi Boga w sensie najbardziej prawdziwym, ponad wszelką ludzką możliwość wyrażenia tej godności. Wielka doksologia z Listu do Efezjan (1, 3-14) daje syntezę owej rzeczywistości dziecięctwa Bożego: ma ono swoje źródło w darmowym wyborze ze strony Ojca, który uznał nas za przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, udzielając nam Ducha Świętego, będącego zadatkiem przyszłego dziedzictwa w niebie.

 

5. Życie przybranych dzieci Bożych: ku chwale Ojca.

Jakie konsekwencje wynikają z tajemnicy ojcostwa Boga? - Za św. Janem (1J 3,1: "popatrzcie!") możemy powiedzieć, że pierwszą reakcją na dar "przybrania za synów" winno być "zadziwienie". Jest to rodzaj zdumienia wobec miłości Boga, który nie potrzebował nikogo z nas dla zrealizowania swojego ojcostwa, a jednak uczynił nas swoimi dziećmi. Zdumienie to wypływa z uświadomienia sobie, że u początków historii każdego z nas leży nie przypadek ani konieczność, ale dobrowolna miłość Ojca, i że - przy końcu naszego życia - nie oczekuje nas pustka, ale spotkanie "twarzą w twarz": Ujrzymy Go takim, jakim jest (1J 3,2).
Zadziwienie winno przerodzić się w postawę czci i dziękczynienia wobec Boga. Wzrok utkwiony w tajemnicy Ojca nie odwraca nigdy dzieci od problemów życia codziennego. Nie pociąga za sobą alienacji i nie przeszkadza ich zaangażowaniu w historię, ale ją rozświetla i nadaje jej sens. Życie chrześcijanina - na wzór Chrystusa, którego cała historia, od wieków, poprzez ludzką egzystencję i kenozę aż po Jego uwielbienie, była "ku chwale Boga Ojca" (Flp 2,11) - winno więc być nieustanną chwałą Ojca.
Z dziękczynienia rodzi się synowskie posłuszeństwo względem Ojca. Jezus wyraził swoją postawę synowską właśnie poprzez doskonałe posłuszeństwo, poprzez całkowite poddanie woli własnej, woli Ojca. Świadczy o tym każda strona Ewangelii: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał (J 4,34). To absolutne i bezwarunkowe posłuszeństwo objawia się szczególnie wobec cierpienia i śmierci: Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja wola niech się stanie (Łk 22,42). Skoro Bóg kocha nas bez żadnych uwarunkowań, a nasze przybrane synostwo jest czystym Jego darem, również człowiek winien jest Ojcu absolutne posłuszeństwo.
Jeśli Bóg jest jedynym Ojcem wszystkich ludzi, to jedyną w pełni ludzką postawą jest braterstwo. Jeżeli tylko Bóg jest Ojcem i Panem wszystkich ludzi, wobec tego nikt z nich nie jest panem drugiego człowieka. Tym samym tajemnica ojcostwa Boga i tajemnica przybrania za synów obala wszelkiego typu dyskryminację - narodową, rasową, płciową: Nie ma już Żyda ani poganina, ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety... (Ga 3,28-29).

* * *

Pomimo podejrzliwości naszej epoki kierowanej pod adresem ojcostwa Boga, nie należy więc myśleć o Bogu paternalistycznym, który dławi lub ogranicza wolność człowieka. Bóg chrześcijaninowi jest Ojcem, który zaprasza swoje przybrane dzieci do odpowiedzialności. Szanuje i popiera ich wolność. Dlatego postawa człowieka wobec Boga - wynika to szczególnie z przypowieści o talentach (Mt 25, 14-30) - nie może być nacechowana ani paraliżującym lękiem, ani też, powołując się na Jego dobroć i miłosierdzie, niefrasobliwością i brakiem zaangażowania. Ojcostwo Boga wyzwala w człowieku odpowiedzialność, jest wymagające i powoduje rozwój człowieka. Bóg jest z pewnością Ojcem, który przebacza i przywraca synów marnotrawnych do ich poprzedniej kondycji, ale tylko wówczas, kiedy uznają swój błąd. Nie można wreszcie przeoczyć prawdy, o czym świadczy niezbicie los Jezusa - że ojcostwo Boże nie oszczędza człowiekowi samotności, cierpienia, a niekiedy nawet mieści w sobie ryzyko utraty życia. Jednym słowem - nie usuwa ono Krzyża, który jest tajemnicą miłości.

 

PRZYPISY:

1 Na temat kryzysu ojcostwa we współczesnej cywilizacji zob. J.Delumeau, D. Roche (red.), Historia ojców i ojcostwa, Warszawa 1995.
2 Por. W. Kasper, Bóg Jezusa Chrystusa, Wrocław 1996, s. 59
3 Ojciec jest naprawdę Ojcem jedynie w stosunku do Syna; nic stworzonego nie jest naprawdę Jego synem. Jest więc rzeczą oczywistą, że stajemy się synami nie dzięki samym sobie, ale dzięki Synowi, który jest w nas (...). Tak więc Ojciec w odniesieniu do tych, w których widzi swego Syna, oznajmia, że są oni Jego synami, i mówi: "zrodziłem was", Św. Atanazy, Oratio contra arianos II, 59.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin