Banda11.txt

(9 KB) Pobierz
58






























        XI.  W CIENIU KOGUCIEJ SKA�Y
              Wczesnym rankiem (tzn. oko�o� dziewi�tej) wszyscy obudzili si� w 
        dobrych humorach, pr�cz Ma�ego, kt�ry jak zwykle narzeka�: 
         � Ale zmarz�em! Trzeba by� debilem, �eby w �rodku pa�dziernika spa� w 
        namiocie! 
         � C� za samokrytyka� � stwierdzi� wyspany i rze�ki Tomek.
         � Cicho! � przerwa� sp�r, przyw�dczym tonem, Joe. � Teraz ch�opacy id� ze 
        mn� szuka� resztek Koguciej Ska�y � Dziewczyny tym czasem przygotuj� nam 
        �niadanko, na kt�re lada moment wr�cimy. S� jakie� pytanka?
         � To jest dyskryminacja p�ciowa � wrzasn�a niezadowolona Ewka, kt�rej 
        bardzo zale�a�o aby i�� szuka� Koguciej Ska�y.
         � Ja wola�bym  zosta� z dziewczynami � oznajmi� Michu. � Nie lubi� 
        szwenda� si� po g�rach z pustym �o��dkiem.
              Ch�opcy poszli wi�c w tr�jk�. Znalezienie Koguciej Ska�y, a raczej tego co 
        po niej zosta�o, mimo stosunkowo sporej odleg�o�ci, nie zaj�o im wiele czasu. 
        Miejsce wskazane przez g�rala wygl�da�o �adnie, aczkolwiek tajemniczo. By� 
        to du�y kamienny plac o nier�wnej, chropowatej powierzchni w kszta�cie 
        prostok�ta. W po�owie przecina� go w�ski, uroczy strumyk. R�wnolegle do 
        jednego z bok�w placu wznosi�a si� stroma g�rska �ciana. Ca�o�� sprawia�a 
        wra�enie pustki. Brakowa�o w niej czego�... w�a�nie Koguciej Ska�y. Zosta� po 
        niej tylko poszarpany, p�metrowy blok skalny. 
              Joe wyci�gn�� busol� i stan�� obok bloku. Rzuci� okiem na ska�y i s�o�ce, 
        po czym zacz�� g�o�no my�le�: 
         � Skoro Kogucia Ska�a by�a tutaj, a s�o�ce b�dzie zachodzi� tam, to cie� jaki 
        w ten spos�b powsta�by, wska�e nam dok�adnie ten kierunek.
              Wszyscy pobiegli we wskazan� przez Joego stron�, czyli ku skalistej 
        �cianie wznosz�cej si� na skraju placu. Zacz�li uwa�nie penetrowa� wskazane 
        miejsce, centymetr po centymetrze. Po paru minutach Tomasz spostrzeg�, 
        wyrze�biony w skale, niezbyt wyra�ny znak. Wygl�da� tak samo jak ten, kt�ry 
        widnia� na mapie i kt�ry kiedy� naprowadzi� go i Joego na ukryte wej�cie do 
        jaskini. Po dok�adniejszych ogl�dzinach dawa�o si� zauwa�y�, �e ska�a w  
        kt�rej by� on wyryty, nie tworzy jednej ca�o�ci z reszt� i �e r�ni si� nieco 
        odcieniem. Ch�opacy byli wi�c pewni, i� za t� przegrod� kryje si� korytarz. 
         � Wszycho jak na razie si� zgadza � stwierdzi� Ma�y � ale w dalszym  ci�gu 
        nie wiemy o co chodzi z t� wskaz�wk�: �id�c za dwoma ksi�ycami"? 
         � Hm... 
         � Na pewno Rakowicowi chodzi�o o to �eby wej�� do tej jaskini w nocy, w 
        czasie gdy b�dzie �wieci� ksi�yc. Wtedy jego odbicie w strumyku b�dzie 
        tworzy�o drugi. � snu� przypuszczenia Tomek.
         � Przecie� to g�upie! � zgasi� go Ma�y. � Niby co ma do tego pora  dnia? 
         � Mo�e i g�upie, ale jakie romantyczne! � upiera� si� Tomek.
         � Ma�y chyba ma racj� � orzek� Joe. � To nie trzyma si� kupy! My�l� (a raczej 
        mam tak� nadziej�), �e znaczenie tych s��w oka�e si� jasne dopiero na 
        miejscu, czyli wewn�trz jaskini. 
         � Dobra, dobra, my tu �gadu gadu" a jajecznica stygnie. Zanim rozwalimy t� 
        �cian�, musimy przedyskutowa� wszystko z dziewczynami. 
         � Ewa by nas chyba zabi�a, gdyby�my weszli tam bez niej � stwierdzi� 
        s�usznie Ma�y.
              Ten w�a�nie argument, po��czony z pustym �o��dkiem, podzia�a� 
        najbardziej. Tr�jka ch�opak�w, podnieconych perspektyw� prze�ycia 
        wspania�ej przygody, wr�ci�a do �obozu".
            Po drodze Ma�y, ni st�d, ni zow�d spyta�:
         � Czy Michu nie wydaje si� wam podejrzany? 
         � Absolutnie tak! � stwierdzi�, zaskoczony pytaniem Joe. 
        � Z tym, �e kupi� t� map� na targu, to jeden wielki pic na wod� � kontynuowa� 
        Ma�y. � By�em nawet spyta� si� dziadka, kt�ry podobno mu j� sprzeda�.
         � I co?
         � I nic, wy�mia� mnie i powiedzia�, �e nie handluje �papierkami"�
         � Nie podoba mi si� to�
             Po tej rozmowie ch�opak�w ogarn�� pochmurny nastr�j. Wr�cili w 
        milczeniu. Pr�dko jednak wszystko wr�ci�o do normy, kiedy posilili si� 
        jajecznic�, kt�ra (o dziwo!) by�a jeszcze ciep�a. 
             Kiedy Ewa i Ania dowiedzia�y si� o odnalezieniu wej�cia do jaskini, upar�y 
        si�, �e za nic na �wiecie nie zrezygnuj� z udzia�u w przygodzie. 
         � Nie mo�emy i�� wszyscy � Joe usi�owa� przekona� dziewczyny. � Kto 
        popilnuje naszych samochod�w? Poza tym, je�li (nie daj Bo�e) co� by nam si� 
        z�ego przydarzy�o, nie b�dzie mia� kto wezwa� pomocy. Wobec tego, kto na 
        ochotnika nie chce wej�� do jaskini? 
         � Joe, Joe! � wykrzykiwali wszyscy.
         � Nie, nic z tego. Ja musz� wej��. To nie jest zabawa, jestem najstarszy i co za 
        tym stoi, za wszystkich odpowiadam! 
             Joe nie m�g� wiedzie�, �e Anna by�a starsza od niego.  Tomek i Ewa, 
        dyskretnie wymienili mi�dzy sob� spojrzenia, jednak nie zdradzili si� ani 
        s�owem. Ania r�wnie� nie chcia�a wyprowadza� Joego z b��du. 
             Ostatecznie na kamienny plac wybra�a si� ca�a sz�stka. Nikt, za �adne 
        skarby, nie chcia� zosta� na stra�y. Gdy byli na miejscu, Michu chwyci� w 
        swoj� wielk� d�o� kilof i pocz�� nim rozkuwa� podejrzan� �cian�. Okaza�a si� 
        krucha, co w po��czeniu z jego ogromn� si��, da�o szybki efekt, w postaci 
        poka�nej szczeliny. Otw�r kry� za sob� szeroki korytarz. 
              Weszli do �rodka. Na przedzie pod��a�a dw�jka: Joe-Tomek, i o�wietla�a 
        latarkami wszystkie zakamarki jaskini. Za nimi dziewcz�ta, a na ko�cu - Ma�y 
        i Michu (jako �stra� tylna").
              Po kilkudziesi�ciu metrach, korytarz zw�y� si� i obni�y�. Kontynuacja 
        w�dr�wki by�a wi�c mo�liwa tylko i wy��cznie na czworakach. Nikt na 
        szcz�cie si� tym nie zrazi�, i bez �adnych pyta� ca�a sz�stka przyj�a t�, 
        poniek�d nietypow�, pozycj� marszow�.       
              Nim ktokolwiek zd��y� poskar�y� si� na niewygod�, jaskinia powr�ci�a do 
        normalnych wymiar�w. Mija�y dziesi�tki metr�w. Nieoczekiwanie �wiat�o 
        latarek �prowadz�cej pary" ukaza�o jasny tajemniczy przedmiot. 
              Ca�a zaciekawiona grupa, podbieg�a w okolice o�wietlonego miejsca. 
        � Aaaa! � wrzasn�y ze strachu dziewcz�ta.
             Oczom ca�ej sz�stki ukaza� si� niecodzienny widok. Droga rozwidla�a si� 
        na dwa korytarze, pomi�dzy kt�rymi szczerzy� z�by ludzki szkielet.
         � Spokojnie, on ju� nikomu nie zaszkodzi� � powiedzia� spokojnie Joe.
         � Coraz mniej mi si� tu podoba. � skomentowa�a Ania. 
         � Dlaczego? � spyta� ironicznie Ma�y. � Przecie� ten pan wygl�da ca�kiem 
        sympatycznie� Nawet si� u�miecha�
         � Zamiast zajmowa� si� szkieletem, mo�e by�cie tak pomy�leli, w kt�r� stron� 
        i�� � przerwa� Joe, kt�ry najwyra�niej nie mia� nastroju do �art�w. � W prawo 
        czy w lewo? 
         � Wot czort! � przekl�� zamy�lony Tomek. � W ostatniej jaskini poszed�em w 
        lewo. 
         � Teraz nie jest ostatnio. Pami�tacie s�owa wskaz�wki? � spyta� Joe, a gdy 
        wszyscy przytakn�li doda�: � Przypatrzcie si� uwa�nie tym znakom nad 
        korytarzami. Co widzicie?
         � No, zwyk�e �W" jak Witek i �X" jak, jak... iks � odpar� Michu.
         � Czy  nic  z  tego nie kojarzy si� nikomu z �dwoma ksi�ycami"? 
               Cisza. 
         � No ruszcie g�ow�! 
         � Ja ju� wiem! � wykrzykn�a z u�miechem Anna. � Ta  litera  �X"  nie jest 
        takim zwyk�ym iksem. To s� dwa, odwr�cone,  stykaj�ce si� p�ksi�yce.
         � Brawo! B�d� jeszcze z ciebie ludzie � pochwali� Joe.
         � Czyli idziemy, tak jak m�wi�em, w prawo � stwierdzi� Tomek. � Ewa, nie 
        kop tego szkieletu�
              Dalsza w�dr�wka zosta�a uwie�czona nagrod�. Oto, tu� przed grup� 
        m�odych poszukiwaczy ukaza�a si� du�a komnata, na kt�rej ko�cu sta�  
        kamienny st�. Tomasz, kt�ry natkn�� si� na podobne miejsce ostatnim razem, 
        ruszy� przodem. Gdy by� ju� dostatecznie blisko spostrzeg�, �e na stole 
        spoczywa szkatu�ka. Podszed� jeszcze bli�ej, gdy nagle wrzasn�a Ewka:
         � Rety! Zahaczy�am o jaki� sznurek!
             Jakby w odpowiedzi na krzyk dziewczyny, �ciany zacz�y dr�e�. 
         � Uciekajmy! � powiedzia� Joe, kt�ry spostrzeg�, �e sklepienie zaczyna p�ka�.
             Sz�stka m�odych ludzi, w pop�ochu i zamieszaniu, ruszy�a w kierunku 
        wyj�cia. Jak na z�o��, biegn�cy na czele Michu przewr�ci� si�, tarasuj�c drog� 
        innym. 
         � Nie � powiedzia� nagle ni st�d ni zow�d Tomasz. � Nie mo�emy tak 
        zostawi� szkatu�ki�
         � Wracaj! � Krzykn�� Joe, pomagaj�c Michowi podnie�� si�. � Zakazuj� Ci!
             By�o jednak za p�no. Tomek zawr�ci� po raz wt�ry i pobieg� w kierunku 
        du�ej komnaty, nie zwa�aj�c na kawa�ki ska�, kt�re zacz�y odrywa� si� od 
        sklepienia. 

                                       KONIEC ROZDZIA�U
Zgłoś jeśli naruszono regulamin