00:00:00: 00:00:07:Rip -alE13 -- tnp24 00:01:53:Czeć. 00:05:43:POŻYCZKI 00:15:11:Arthur, mówi Harry.|Od trzech dni próbuję cię dorwać. 00:15:15:- O co chodzi?|- Muszę się z tobš zobaczyć. 00:15:19:- W tej chwili.|- Będę za godzinę. 00:15:22:- Arthur, mam kłopot.|- Będę za godzinę. 00:15:33:To nie ma sensu.|Twierdzš, że złamałem umowę. 00:15:38:- Przestali odpowiadać na moje telefony.|- Co mogę zrobić? 00:15:43:Zadzwoń do nich.|Wstaw się za mnš. 00:15:47:Nie wiedziałbym, z kim rozmawiać. 00:15:50:Ja wiem. 00:15:56:Dlaczego mieliby mnie posłuchać?|Nie mam z nimi nic wspólnego. 00:15:59:Ale twój ojciec miał.|Bardzo wiele wspólnego. 00:16:03:Był mózgiem tego przedsięwzięcia. 00:16:06:Wcišż mówiš o nim, jakby był ich|więtym patronem. Nosisz jego nazwisko. 00:16:12:Proszę cię, Arthur.|To moja jedyna szansa. 00:16:22:- Dzięki.|- Daj spokój. 00:16:25:Chodmy na zewnštrz.|Napijmy się. 00:16:27:Dałem im wiele lat z życia.|Zarówno ja, jak i twój ojciec. 00:16:33:Jak mylisz, ilu zostało mi przyjaciół? 00:16:39:- O co chodzi?|- Co mi się przypomniało. 00:16:42:Pamiętasz, jak pojechalimy|z twoim ojcem do Kanady na ryby? 00:16:47:- Miałe wtedy osiem lat?|- Siedem lub osiem. 00:16:51:Wypadłe za burtę.|Nie umiałe pływać. 00:16:54:Twój stary mówi:|,,Szybko się nauczy". 00:16:57:Wymachiwałe rękami.|Wyglšdałe jak utopiony szczur. 00:17:01:Ale nie wydałe ani słowa.|Nie krzyczałe o pomoc ani nic takiego. 00:17:04:Patrzyłe tylko na swego starego,|a on się nawet nie ruszył. 00:17:09:Po chwili musiałem złapać cię za włosy|i wcišgnšć do łodzi. 00:17:14:Wyglšdałe jak utopiony szczur.|Twój stary miał się do rozpuku. 00:17:21:To było dawno temu. 00:17:25:Czego się napijesz? 00:17:28:Mamy wódkę, szkockš, burbon... 00:17:36:Arthur, to mój syn, Steve. 00:17:40:- Steve, to jest pan Bishop.|- Czeć. Miło mi. 00:17:44:- Potrzebuję trochę szmalu, tato.|- Jak to? Dzi rano... 00:17:48:Chodzi tylko o tysišc. 00:17:51:Poza tym kiedy cię proszę o pienišdze,|daję ci poczucie przewagi nade mnš. 00:17:55:To nas w pewien sposób łšczy. 00:17:58:- Sprytny, co?|- Pokażš to chromosomy. 00:18:01:Co w tym jest. 00:18:03:Ojciec się wkurza, kiedy proszę go|o pienišdze, które kradnie ludziom. 00:18:07:Doć tego. 00:18:10:Nie podniecaj się.|To ci nie służy. 00:18:13:Miło było pana poznać.|Niech pan kiedy wpadnie. 00:18:16:Każdy przyjaciel dużego Harry'ego... 00:18:19:Wiem, że się pieszysz.|Wybacz jego zachowanie. 00:18:23:Nie przejmuj się. 00:18:25:Nie rozumiem go już.|Po prostu... 00:18:28:Zadzwoń, jak się czego dowiesz. 00:18:33:Uważaj na siebie. 00:19:36:Arthur Bishop? 00:19:38:Przesyłka polecona.|Proszę tu podpisać. 00:22:04:Proszę wykonać zlecenie.|W dowolnym terminie. 00:22:20:To wszystko? 00:22:22:Ty masz czekać na dole, a ja zaczekam|na ciebie na szczycie pagórka. 00:22:26:Wyczułe co po jego głosie?|Jaki miał ton? 00:22:30:Harry, wyluzuj się. 00:22:33:Jasne. 00:22:37:Jest tak, jak mówiłe:|jeli chcš rozmawiać... 00:22:43:Zaparkuję na górze. 00:22:46:Nie sšdzisz, że...? 00:23:19:Halo? 00:23:30:Jestem tutaj. 00:23:37:Wyjd, porozmawiajmy. 00:23:46:Mówiłe, że porozmawiamy. 00:23:57:Biegnij do samochodu.|To zasadzka. 00:24:00:Nie mogę. 00:24:09:Spróbuję go zajć od tyłu. 00:24:11:Uciekaj. 00:24:27:O Boże. 00:24:30:Nie mogę... 00:24:36:- Biegnij dalej.|- Nie mogę. 00:25:04:To ty? 00:25:11:A więc to jest to? 00:25:16:Dokończ to, Arthur. 00:25:19:Ty albo ja. 00:25:22:Dokończ to. 00:25:51:Miałam przeczucie. 00:25:53:Mogę wejć? 00:26:05:O, kochany,|tak długo czekałam. 00:26:11:Obiecałam, że tego nie zrobię.|Wszystko miałam zaplanowane. 00:26:15:Podchodzę do drzwi.|Tam stoisz ty. 00:26:18:Umiecham się bardzo zrównoważona,|jakbym widziała cię zaledwie wczoraj. 00:26:22:Wybacz mi. 00:26:24:- Nic się nie zmieniło.|- Tu nic się nie zmienia. 00:26:32:Chyba już się opanowałam. 00:26:37:Wiesz... 00:26:40:Chyba schudłe. 00:26:45:Napisałam do ciebie list. 00:26:49:Nie mogłam go wysłać. 00:26:51:Nie wiedziałam, dokšd. 00:26:55:Cały czas się przemieszczam. 00:26:57:To prawda. Ale zawsze wiem,|kiedy jeste w pobliżu. 00:27:01:- Telepatia?|- Możliwe. 00:27:06:- O co chodzi, kochany?|- Jestem tu od trzech minut 00:27:09:i robisz mi wymówki|z częstotliwociš jednej na minutę. 00:27:12:Nic na to nie poradzę,|że cierpię, gdy cię tu nie ma. 00:27:16:Więc kiedy się spotykamy,|chcę, żeby też cierpiał. 00:27:22:Naprawdę napisała do mnie list? 00:27:29:- ,,Ukochany, znowu jestem samotna".|- Nie słyszę cię. 00:27:34:,,A cisza w tym pokoju tak|na mnie napiera, że mnie ogłusza". 00:27:40:,,Tak żyję, gdy ciebie tu nie ma". 00:27:43:,,A gdy się pojawiasz, cała przeszłoć|znika, jestemy tylko my". 00:27:49:,,Wiem, że te słowa cię raniš,|bo możesz mi dać tylko moment". 00:27:54:,,Ale muszę je przelać na papier, 00:27:56:gdyż moje pragnienie ciebie|musi znaleć swój wyraz". 00:28:02:,,A ty? Jaki jest twój ból?" 00:28:06:,,Gdybym tylko mogła|zdjšć z ciebie czšstkę tego ciężaru". 00:28:11:- Nie czytaj już więcej.|- Nie widzisz? 00:28:14:Nawet to sprawiłoby mi ulgę,|gdy cię tu nie ma. 00:28:18:- Najdroższy, tak bardzo cię kocham.|- Wszystko będzie dobrze. 00:28:22:Maleńki, kocham cię. 00:28:24:Najdroższy, kocham cię. 00:28:27:Kochany, chodmy do łóżka. 00:28:31:Skarbie, tęskniłam za tobš.|Tak się cieszę, że jeste. Kocham cię. 00:28:47:Będzie dodatkowa stówa. 00:28:53:List zajšł mi dużo czasu. 00:28:58:W porzšdku? 00:29:00:Tak. List był dobry. 00:29:04:Spróbuj wymylić co w tym stylu|następnym razem. 00:29:08:Spróbuję. 00:29:13:Swej społecznoci i kociołowi|dawał swe rodki, swš wiarę i ducha. 00:29:19:Pozostanie nam pamięć|o jego dobrych uczynkach. 00:29:22:Ojcze, oddajemy ziemi jego szczštki 00:29:25:i modlimy się,|aby mu dał życie wieczne. 00:29:29:Zawsze ciekawiły mnie prymitywne|rytuały w stylu zawijania nieboszczyków. 00:29:35:Chwała Ojcu i Synowi,|i Duchowi więtemu. 00:29:40:Chwała ojcu, Harry'emu McKennie. 00:29:44:Nadzwyczajnemu krętaczowi. 00:29:46:Dilerowi, alfonsowi,|złodziejowi, podpalaczowi. 00:29:52:- Widzę, że bardzo go lubiłe.|- Był facetem w moim gucie. 00:29:58:Co pana z nim łšczyło? 00:30:01:Dawno temu|pracował dla mojego ojca. 00:30:04:Mylał, że mogę mu się przysłużyć. 00:30:06:Więc pana stary też w tym tkwił? 00:30:10:A pan? 00:30:13:Nie sšdzisz, że powiniene...? 00:30:17:Co pan ukrywa. 00:30:21:- Jeste bardzo pewny siebie.|- Żyję w wiecie wyobrani, panie Bishop. 00:30:27:- Chyba gdzie to czytałem.|- Pan też. 00:30:32:Mógłby mnie pan|podwieć do domu? 00:30:36:Jasne. 00:31:09:Co oni więtujš? 00:31:12:Teraz to należy do mnie. 00:31:21:Mój ojciec nigdy nie lubił|moich przyjaciół. Ja chyba też nie. 00:31:34:Tak, zamówiłam rozmowę|z Sydney w Australii. 00:31:37:Mamy Biały Dom. 00:31:51:Chcę rozmawiać|z Johnem Lennonem. 00:31:54:Nie, słuchaj.|Wiem, że tam jest. 00:31:57:Najważniejsze sš bańki. 00:32:02:Aha, nagły wypadek.|Muszę z nim pogadać. 00:32:08:Steve, dzwoni Louise. To chyba|co ważnego. Lepiej z niš pogadaj. 00:32:13:- Halo?|- Mam Afganistan. 00:32:14:Nie zamawiałem Afganistanu. 00:32:20:- Louise?|- Jeste z niš? 00:32:22:- Nie.|- Nie kochasz mnie. 00:32:23:- Takie gadanie jest głupie.|- Zabiję się. 00:32:26:- Louise, proszę cię.|- Zrobię to. 00:32:29:- Proszę bardzo.|- Zrobię to. Nie zależy ci. 00:32:32:- Zgadza się. Nie zależy mi.|- Włanie. 00:32:35:Moi przyjaciele|zabijajš się ze szczęcia. 00:32:43:Pójdzie pan ze mnš? 00:33:05:- Kto to?|- To przyjaciel rodziny. 00:33:09:- Mylałem, że już zaczęła.|- Chciałam, żeby się przyglšdał. 00:33:13:Sprawdmy, czy wszystko mam. 00:33:16:Kostki lodu, wino, żyletki. 00:33:21:- Jak długo to potrwa?|- Nie wiem. 00:33:25:Na pewno wiesz.|Ty wiesz wszystko. 00:33:30:Zawołała mnie, bo albo nie chcesz tego|zrobić i chcesz, żebym cię powstrzymał, 00:33:36:albo chcesz, żebym poczuł się winny. 00:33:38:Ale ja na to nie idę. 00:33:41:Więc rób swoje. 00:33:45:Chwileczkę. 00:33:48:Pozwolisz, że najpierw napiję się wina? 00:33:52:Ty sukinsynu. 00:33:56:Panie Bishop? 00:33:58:Nie, dziękuję. 00:34:01:- Wcišż nie wierzysz.|- O, dzidzi. 00:34:06:Nazywam cię dzidzi, gdyż twoja|niewinnoć tak mnie wzrusza. 00:34:25:Żyletki sš ostre, co? 00:34:38:Zawsze mówiłem,|że masz odwagę, Louise. 00:34:41:Jak długo to potrwa, mniej więcej? 00:34:44:Panie Bishop? 00:34:46:- Ile ważysz?|- 50 kilo. 00:34:52:Od dwóch i pół do trzech godzin. 00:34:55:Najpierw zrobi ci się zimno,|a potem zachce ci się spać. 00:34:59:Pan też jest sukinsynem. 00:35:02:Nic dzisiaj nie jadłem.|Co masz w lodówce? 00:35:10:Dzięki. 00:35:14:Wiem, że mnie powstrzyma. 00:35:18:Wiem to. 00:35:21:Wiem, że co czuje. 00:35:34:Znam cię. 00:35:39:Co? Nie dosłyszałem cię, dzidzi.|Co powiedziała? 00:35:45:Powiedziałam, że mnie powstrzymasz. 00:35:47:Jeli sama nie dbasz o własne życie,|to dlaczego ja miałbym dbać? 00:35:53:Bo dbasz. To fakt. 00:35:57:I pan też. 00:36:05:Zimno mi. 00:36:09:Robi mi się coraz zimniej. 00:36:12:- Zimno mi.|- To psychosomatyczne. 00:36:16:- Zostało ci jeszcze półtorej godziny.|- Proszę cię, Steve. Nie chcę tego robić. 00:36:26:Jeli się uwiniesz, to zajedziesz na|komisariat w Malibu w cišgu 15 minut. 00:37:02:- Dopuciłby do tego?|- A pan? 00:37:06:- Byłem tylko obserwatorem.|- Nie odpowiedziałe na moje pytanie. 00:37:09:- A jak pan myli?|- Nigdy się tego nie dowiemy, co? 00:37:14:Powiedzmy, że siedzielibymy tam|i patrzyli, jak odpływa. 00:37:20:- Czy to byłoby szaleństwo?|- Byłoby to irracjonalne. 00:37:23:- Czy jest w tym co złego? - To oznacza,|że masz swojš własnš księgę reguł. 00:37:29:- To mi leży.|- Czyżby? 00:37:34:Nie każdy dałby sobie radę|z takim stylem życia. 00:37:38:Mówisz, że to ci leży, ale nie masz|zielonego pojęcia, o co tu chodzi. 00:37:44...
jkomandos