Darlan.pdf

(72 KB) Pobierz
10564724 UNPDF
Darlan
Aktorzy:
Adm. Francois Darlan - Olgierd Łukaszewicz
Robert Murphy - Radosław Pazura
Gen. Mark Clark - Adam Ferency
Gen. Charles de Gaulle - Krzysztof Kowalewski
Młody mężczyzna, który wysiadł z czarnego osobowego samochodu,
wbiegł po schodach prowadzących do głównego wejścia Pałacu
Prezydenckiego w Algierze. Wartownik stojący przed drzwiami nie
zatrzymał go. Nie było w tym nic dziwnego. Często przepuszczano ludzi
wchodzących do pałacu bez sprawdzania dowodów tożsamości. W
głównym hollu mężczyzna pokazał przepustkę i skierował się w stronę
schodów prowadzących na pierwsze piętro, gdzie mieścił się gabinet
admirała Francois Darlana.
W sekretariacie admirała nie było nikogo, choć zazwyczaj przebywał tam
strażnik i sekretarka. Mężczyzna mógł bez przeszkód dojść do podwójnych
drzwi gabinetu.
Nacisnął klamkę i otworzył drzwi. W głębi, pochylony nad biurkiem stał
admirał Jean Francois Darlan. Niski, szczupły o siwych włosach. Na widok
wchodzącego podniósł głowę.
Darlan: Co pan tu robi? Warta!
Mężczyzna wyciągnął z kieszeni luźnej kurtki pistolet i oddał dwa strzały.
Widząc, że admirał runął na podłogę, cofnął się do drzwi. Nie sprawdzał,
czy jego strzały były śmiertelne. Może przestraszył się tego, co zrobił. W
tym samym momencie do sekretariatu wpadło kilku żołnierzy,
najwidoczniej zwabionych strzałami.
Wymierzył w ich stronę z pistoletu, zdecydowany utorować sobie drogę do
wyjścia, ale nie zdążył pociągnąć za spust, gdy któryś z żołnierzy wytrącił
mu broń z ręki. Po krótkiej szamotaninie obezwładniono go. Proces
pospieszny, krótki, odbył się już następnego dnia. Zamachowiec, który
nazywał się Ferdinand Bonnier de la Chapelle został skazany na śmierć.
Jean Louis Xavier Francois Darlan, Gaskończyk, syn byłego ministra
sprawiedliwości i prawnuk oficera, który zginął w bitwie pod Trafalgarem,
1
od 1936 roku zajmował najwyższe stanowiska we francuskiej marynarce
wojennej. Najpierw jako szef sztabu generalnego, a później jej
głównodowodzący.
Po wybuchu wojny w 1939 roku nakazał francuskiej flocie ściśle
współpracować z Royal Navy. Francuskie okręty chroniły brytyjskie
konwoje i walczyły przeciwko Niemcom pod Narwikiem. Na Morzu
Śródziemnym bombardowały Genuę. Jednakże w tym sojuszu pojawiał się
cień, jakim była niechęć małego admirała do brytyjskiego sojusznika. Być
może odzywała się historia rodzinna, nakazująca pamiętać, że pradziadek
zginął od brytyjskiej kuli. Być może Darlan poddawał się nastrojom
panującym we francuskiej marynarce, której kadra tradycyjnie była
antybrytyjska.
Któż mógł przewidzieć, że wielka Francja, kolonialne mocarstwo, przegra
wojnę z Niemcami?
Admirał Darlan, choć jego flota nie miała wielkiej okazji do wykazania
swojej siły, uważał, że walkę należy kontynuować, choć sytuacja na
froncie pogarszała się z dnia na dzień i już 14 czerwca 1940 roku wojska
niemieckie wkroczyły do Paryża.
Darlan przekonywał członków rządu:
Darlan: Francja jest mocarstwem kolonialnym. Możemy
wycofać nasze wojska, całą wielką flotę, samoloty, rząd do
Algierii i stamtąd kontynuować wojnę!
Naczelny dowódca wojsk francuskich, leciwy generał Maxime Weygand,
były premier Pierre Laval, marszałek Philippe Petain obawiali się takiego
rozwiązania. Odpowiadali:
Wycofując wojska z Francji oddamy cały nasz kraj na pastwę wrogów:
Niemiec i Włoch. Zaś w Afryce, zanim zdążymy się umocnić, uderzą na nas
Włosi, którzy już mają tam 14 dywizji. W dodatku nie znamy zamiarów
Hiszpanów, którzy w Maroku zgromadzili pięć dywizji.
Premier, nie godząc się z tymi argumentami, 16 czerwca podał się do
dymisji. Generał Charles de Gaulle wsiadł do brytyjskiego samolotu i
poleciał do Londynu. Wygłosił tam przemówienie:
De Gaulle: Ja, generał de Gaulle, znajdujący się obecnie w
Londynie, wzywam francuskich oficerów i żołnierzy, inżynierów
i robotników, specjalistów w dziedzinie przemysłu
zbrojeniowego, którzy znajdują się lub w przyszłości znajdą się
na terytorium brytyjskim, do nawiązania kontaktu ze mną.
Płomień francuskiego oporu nie powinien zgasnąć i nie
zgaśnie!
2
Brytyjczykom się to podobało. Dziesięć dni później został przez rząd
angielski uznany "przywódcą wszystkich wolnych Francuzów".
Jednak prawdziwa władza we Francji była w innych rękach. Marszałek
Pétain, bohater spod Verdun z 1916 roku, utworzył rząd, który 22 czerwca
podpisał z Niemcami zawieszenie broni, a następnie wyniósł się do Vichy,
niewielkiego miasteczka na południu Francji. Stamtąd miał kierować
połową kraju, jaka na mocy traktatu zawieszenia broni pozostała wolna od
niemieckiej okupacji oraz koloniami. Dysponował realną siłą: 100 tysięcy
żołnierzy, niewielkie lotnictwo i potężna flota. Marynarka wojenna, której
okręty schroniły się głównie w portach Północnej Afryki, wciąż pozostawała
czwartą siłą na świecie: najnowocześniejszy pancernik "Richelieu"
zacumował się w Dakarze, siostrzany "Jean Bart" wszedł do Casablanki, 2
nowoczesne pancerniki "Strasbourg" i "Dunkerque", 2 stare pancerniki, 6
niszczycieli i okręt-baza wodnosamolotów weszły do algierskiego portu
Mers-el-Kebir, 6 krążowników schroniło się w Algierze, większość z 80
okrętów podwodnych zacumowała w Bizercie. Ta potęga pozostawała pod
rozkazami admirała Darlana, który porzucił plany kontynuowania walki z
Niemcami i w rządzie Vichy zajął stanowisko ministra marynarki wojennej,
a następnie także wicepremiera i ministra spraw zagranicznych. Wkrótce
został ministrem spraw wewnętrznych i ministrem obrony. Na domiar
wszystkiego ustawa z 10 lutego 1941 roku określiła go jako następcę
marszałka Pétaina.
Oczywiście taki człowiek, który miał w swoich rękach realną władzę,
spodobał się Amerykanom.
Tymczasem sprawy generała de Gaulle'a biegły źle. Jego płomienny apel o
kontynuowanie walki odniósł niewielki skutek. I trudno się dziwić, że
Francuzi woleli marszałka Pétaina, bohatera z I wojny światowej, którego
nazwisko znało każde dziecko, od całkowicie nieznanego generała de
Gaulle'a. Ochotnicy do oddziałów "Wolnych Francuzów" napływali bardzo
powoli. Po dwóch miesiącach ta armia liczyła 140 oficerów i 2 000
żołnierzy. I nagle przyszedł cios, który, wydawałoby się, pogrzebał
wszelkie szanse de Gaulle'a na stworzenie licznych wojsk, które u boku
brytyjskiego sojusznika mogłyby wyzwolić Francję.
O świcie 3 lipca 1940 roku brytyjskie okręty rozstawiły się szerokim
półkolem w pobliżu algierskiego portu Mers-el-Kebir, gdzie rzuciły kotwice
najnowocześniejsze okręty floty francuskiej. Do szalupy, która odbiła od
burty największego pancernika "Hooda" wsiadł oficer, który w teczce miał
zalakowaną kopertę z listem do dowódcy francuskiego. Tuż po godzinie
6.00 szalupa wpłynęła do zatoki i posuwając się wzdłuż wielkich
pancernych kadłubów podpłynęła do północnego pirsu, gdzie czekał już
samochód adiutanta admirała. Brytyjczyk wręczył mu kopertę i powrócił
do szalupy.
3
W porcie można było wyczuć napięcie, jakie wywołało pojawienie się
wielkich okrętów brytyjskich, których sylwetki były dobrze widoczne w
odległości kilku kilometrów od zatoki. Nikt jednak nie podziewał się
tragedii.
O godzinie 7.00 admirał Gensoul w swojej kajucie na flagowym okręcie
"Dunkerque" złamał lakową pieczęć i zaczął czytać dokument przesłany
przez Brytyjczyków. Ci zażądali, aby wybrał jedno z czterech rozwiązań:
·
francuskie okręty wyjdą w morze i dołączą do floty brytyjskiej
ze zredukowaną załogą przejdą do jednego z portów brytyjskich,
gdzie będą internowane
·
przejdą do jednego z portów na Wyspach Karaibskich, gdzie zostaną
unieruchomione
·
w ciągu 6 godzin zostaną zatopione przez własne załogi.
·
Nie do niego należała decyzja, powiadomił więc admiralicję francuską.
Jednakże nie przekazał pełnego tekstu brytyjskiego ultimatum.
Poinformował dowództwo, że Brytyjczycy żądają zatopienia okrętów.
Można było łatwo przewidzieć odpowiedź: otrzymał upoważnienie do
stawienia oporu zbrojnego. Gdy o godzinie 17.25 do jego kajuty przybyli
brytyjscy wysłannicy, żeby poznać odpowiedź admirała, usłyszeli, że
odrzuca wszystkie warunki.
O godzinie 17.45 okręty brytyjskie otworzyły ogień do stojących w zatoce
francuskich jednostek. Te nie miały żadnych szans. Salwa po salwie
Brytyjczycy wstrzeliwali się w nieruchome cele.
Pociski kalibru 381 mm trafiły pancernik "Dunkerque", który stał najbliżej
wybrzeża. Ciężko uszkodzony, ruszył w stronę mielizny, która miała
uchronić go przed zatonięciem.
Tuż potem wybuch rozerwał magazyn rufowy starego pancernika
"Bretagne", który przewrócił się na bok topiąc 977 marynarzy. Płonął duży
niszczyciel "Mogador". Zagładzie zdołał ujść jedynie pancernik
"Strasbourg", który wraz z 5 niszczycielami i okrętami podwodnymi,
stawiając gęstą zasłonę dymną wydostał się z portu. Brytyjskie okręty
przerwały kanonadę po 36 minutach i kilka z nich ruszyło w pogoń za
uchodzącym Strasbourgiem, lecz nie udało im się zatopić okrętu.
Tego dnia w Mers-el-Kebir zginęło 1147 marynarzy francuskich, a około
dwa tysiące odniosło rany. Atak był szokiem dla Francuzów. Dla wielu z
nich Brytyjczycy stali się wrogami na równi z Niemcami. Tym bardziej, że
w tym samym czasie, gdy okręty Royal Navy "rozstrzeliwały" francuską
flotę w Mers-el-Kebir, samoloty brytyjskie zaatakowały okręty francuskie w
Dakarze, a 23 września oddział "Wolnych Francuzów" usiłował opanować
tę bazę. Po dwudniowych walkach artyleryjskich, toczonych z niewielkim
4
skutkiem, a także z powodu gęstej mgły, Brytyjczycy przerwali akcję i
wycofali swoje okręty.
Wydawałoby się, że taki rozwój sytuacji przekreślił szanse de Gaulle'a na
zjednoczenie wszystkich francuskich sił pod swoimi rozkazami.
Takiego zdania był prezydent Franklin D. Roosevelt. Początkowo uważał,
że tylko marszałek Pétain może przejąć władzę we Francji uwolnionej od
Niemców, mimo że ten utrzymywał poprawne stosunki z Hitlerem.
Prezydent Stanów Zjednoczonych musiał jednak zmienić zdanie, gdy od
kwietnia 1942 roku w rządzie Vichy zaczął odgrywać pierwszorzędną rolę
Pierre Laval, znany ze swoich nazistowskich sympatii. Jako premier rządu
Vichy nakazał wzmóc walkę z ruchem oporu i deportację Żydów. Na mocy
jego decyzji wysyłano do Niemiec francuskich robotników przymusowych i
zorganizowano "Légion tricolore" - francuski oddział SS. Wina za zbrodnie
kładła się cieniem na wszystkich członkach rządu i obciążała również
leciwego marszałka.
Tylko admirał Darlan pozostawał poza kręgiem ludzi skalanych ścisłą
współpracą z Niemcami, gdyż po awansie Lavala opuścił rząd Vichy i
zachował jedynie stanowisko dowódcy floty. Dla prezydenta Roosevelta
stał się idealnym kandydatem na przywódcę powojennej Francji.
Brytyjski okręt podwodny wynurzył się w odległości 3 mil od algierskiego
brzegu. Kapitan wpatrywał się przez chwilę w ciemny brzeg, aż dostrzegł
błyskające światełko. Kilka sygnałów określonej długości wskazywało, że
wszystko jest w porządku i można rozpocząć akcję.
Marynarze zepchnęli z pokładu pneumatyczne tratwy i utrzymując je
linkami przy kadłubie pomogli wsiąść do nich kilku mężczyznom, którzy
dość niepewnie zeszli z kiosku i równie niemrawo poruszali się po
pokładzie.
Noc 21 października 1942 roku była spokojna. Wiał lekki wiatr i nic nie
zapowiadało kłopotów, jakie później miały stać się udziałem ośmiu
pasażerów, którzy machając z zapałem krótkimi wiosłami zdążali do plaży.
Gdy tylko wyciągnęli pontony z wody, zza wydmy wyłoniła się czarna
postać.
Murphy: Który z panów jest generałem Clarkiem? Jestem
Robert Murphy, charge d'affaires.
Z ośmiu pasażerów pontonów wysunął się do przodu wysoki mężczyzna w
polowym mundurze.
Clark: Generał Mark Clark. To ja dowodzę naszą grupą.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin