na topie 4. fragment.pdf
(
39 KB
)
Pobierz
untitled
Kobieca doskonałość
takich jak odmiana czasowników francuskich, kom-
pletowanie strojów odznaczających się dyskretną elegan-
cją, przyswajanie pamięciowe poezji Emily Dickinson, ba-
let, różne formy analitycznego myślenia w obszarze lewej
półkuli mózgu, budzenie zachwytu otoczenia opalenizną
i fantastyczną figurą w białym kostiumie kąpielowym Ral-
pha Laurena. Nie była więc pozbawiona talentów. Trzęsąc
się jednak na desce surfingowej na oceanie w okolicach
Zuma Beach, Anna zdała sobie sprawę, że surfowanie do
nich nie należy.
Czuła się jak wrak nasiąknięty wodą. Kto by przewi-
dział, że można tyle razy wpaść do wody w ciągu jednego
popołudnia?
– W porządku? – Jej przyjaciel Danny Bluestone pod-
skakiwał na desce parę kroków od Anny. Danny nie na-
leżał do wysokich, ale i tak był przystojny, poza tym za-
bawny, interesujący i utalentowany. Spotkali się na planie
Hermosa Beach
– nowego, przebojowego serialu telewizyj-
nego, gdzie Danny był najmłodszym zastępcą kierownika
produkcji, a Anna odbywała praktykę. Danny, rodowity
7
A
nna Cabot Percy była świetna w wielu dziedzinach,
Kalifornijczyk, zapewnił Annę, że nauczy ją surfować
w jedno popołudnie.
– Świetnie. – Anna starała się myśleć pozytywnie.
– Czy wspominałem o siusianiu?
– Wspominałeś... o czym? – Anna usiłowała się nie za-
czerwienić. To nie było łatwe. Według
Wielkiej księgi właś-
ciwego postępowania
(wydanie dla białych Amerykanów
anglosaskiego pochodzenia ze Wschodniego Wybrzeża),
apokryficznej biblii, według której ją wychowano, odda-
wanie moczu nie należało do tych czynności, o których
można wspominać w przyzwoitym towarzystwie.
– A więc przede wszystkim nie siusiaj w kombinezo-
nie – ostrzegł Danny. – Dostaje się wściekłej wysypki.
Przez tydzień nie da się usiąść.
– Dobrze wiedzieć – odparła Anna. Ale przed ocza-
mi znów miała dwie duże kawy Jamaica Blue Moun-
tain, które trzy godziny temu wypili wspólnie z Dannym
w kawiarni w Santa Monica. Zmusiła się, żeby o tym nie
myśleć. Kiedy przeprowadzała się przed sześcioma ty-
godniami z Upper East Side na Manhattanie do Beverly
Hills, miała nadzieję na podniecające przygody, a nie na
bolesną wysypkę w intymnym miejscu.
– Sam tego doświadczyłem – uśmiechnął się Danny. –
Chcesz jeszcze raz spróbować?
Anna skinęła zdecydowanie głową. Nie zamierzała się
poddawać.
– Doskonale. Poczekamy na dobrą falę, pomogę ci usta-
wić deskę, zaczniesz szybko wiosłować, a ja cię popchnę.
Potem wstaniesz. No, bierz tę!
Anna zobaczyła zbliżającą się obiecującą falę. Nie za
dużą, nie za małą. Okręciła się na desce tak, żeby dziób
celował w plażę, i zaczęła wiosłować, podczas gdy fala
biegła ku niej. A potem poczuła silne pchnięcie z tyłu.
– Wstawaj!
8
Anna stanęła na nogach, tak jak Danny uczył ją na plaży:
zgięła kolana, wysunęła do przodu lewą stopę, rozłożyła
ramiona dla równowagi – surfowała!
Przez ułamek sekundy.
Straciła równowagę, deska wyjechała spod niej i Anna
wywinęła koziołka, wpadając do wody głową w dół.
– Heja! – zawołał chłopak na desce, który przeleciał
obok niej, kiedy się wynurzyła. – Fajny skok!
Co za upokorzenie. Anna uznała, że ma dość. Pięć mi-
nut później razem z Dannym popłynęli do brzegu.
– Chyba nie mam genu surfowego – pożaliła się, kiedy
wyciągali deski na plażę.
– To dobrze. – Danny spojrzał na nią z uśmiechem.
– Nie rozumiem?
– Po prostu, kobiety doskonałe bywają bardzo nieprzy-
stępne. To nasze miejsce. Rzuć tu deskę.
Kładąc deskę na piachu przy ratanowej macie, Anna za-
uważyła, że miejsce zostało zajęte przez dwóch długowło-
sych chłopaków w niezbyt czystych koszulkach. Zanim
zdążyła zareagować, wstali i uciekli. Miała zamiar zawołać
za nimi, żeby się nie krępowali i rozłożyli na matach. Ale
po uwadze Danny’ego na temat „doskonałych kobiet” wo-
lała zachować swoje uwagi dla siebie.
Danny zamknął oczy i zwrócił twarz do słońca.
– Rany, jak miło nie być w pracy.
– Może chcesz trochę kremu. – Anna podała mu Cla-
rins 30 UV sunblock do jasnej skóry.
Kiwnął głową, wycisnął trochę kremu na rękę i posma-
rował sobie twarz.
– W Nowym Jorku w lutym nie da się tego zrobić, na
pewno. Jaka tam jest teraz temperatura?
– Prawdopodobnie dwadzieścia kilka stopni.
– Doskonała pogoda do surfowania. Dla niedźwiedzi
polarnych.
9
Chociaż było lutowe sobotnie popołudnie, panowała
cudowna pogoda i plaża była zatłoczona. Amatorzy słoń-
ca bawili się z psami, rzucali frisbee, grali w siatkówkę,
budowali zamki z piasku i się wylegiwali. W wodzie dzie-
siątki surferów uprawiało swój sport. Anna była goto-
wa przyznać, że pomijając jej antytalent do surfowania,
reszta przypominała nirwanę – na tyle, na ile to możliwe
w ziemskim życiu.
Danny sięgnął do podręcznej lodówki, którą przyniósł
ze sobą, i wyciągnął dwie butelki soku gruszkowo-more-
lowego. Wręczył jedną Annie. Otworzyła ją, przebiegając
wzrokiem ocean. Dziewczyna na desce właśnie złapa-
ła ogromną falę i unosiła się na niej z perfekcją i wdzię-
kiem.
Anna skinęła głową w jej stronę.
– Co ona ma takiego, czego ja nie mam?
– Mnie? – rzucił Danny.
Spojrzała na niego zmieszana.
– To znaczy, nie w tej chwili. Ale, teoretycznie, móg-
łbym ją pewnie poderwać przez wypróbowane: „Taak, pi-
szę teksty do przebojowego programu w telewizji” i już
byłaby moja.
– Bardzo zabawne.
Wzruszył ramionami.
– Po prostu chcę, żebyś wiedziała, co tracisz.
Roześmiała się, bo wiedziała, że żartuje. No, może nie
całkiem. Spotykali się przy pracy nad serialem
Hermosa
Beach
. Trochę razem przeżyli, wymienili kilka pocałun-
ków. Bardzo go lubiła. Ale w ciągu ostatnich paru tygodni
uznała, że teraz akurat powinna skupić się na sobie. Kie-
dy jej romans z Benem Birnbaumem wypalił się, nie była
jeszcze gotowa na następny.
– Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz?
Skrzywił się.
10
– To słowo to pocałunek śmierci. – Pociągnął długi łyk
z butelki. – Zmieni się coś, jeśli powiem, że wspaniale
wyglądasz? Wysoka blondynka w stroju do surfowania.
Nie do przebicia.
Jego wzrok powędrował ku ślicznej dziewczynie, która
niosła właśnie deskę. Szczupła, o ruchach pełnych gracji,
miała na sobie niebieski kostium. Gęste rude włosy lśniły
w popołudniowym słońcu.
– Łał! – skomentował Danny.
Anna zdawała sobie sprawę, że leciutkie ukłucie zazdro-
ści, jakie poczuła, jest śmieszne. Przecież przed chwilą
przypomniała Danny’emu, że ich znajomość jest czysto
platoniczna. Ale mężczyźni nigdy nie przestaną jej zdu-
miewać. Danny mógł flirtować z nią, a w sekundę potem
jęczeć z zachwytu nad zupełnie obcą dziewczyną ze wspa-
niałymi włosmi.
Uśmiechnęła się do niego.
– Tracisz czas, Danny. Nie jesteś w jej typie.
– Wręcz przeciwnie – odparł. – Znam ją. Ale nigdy nie
sądziłem, że ją tutaj spotkam.
Aha. Anna przewinęła w myślach taśmę. To „łał” Dan-
ny’ego oznaczało, że ją poznał. Napiła się soku; udając
obojętność, spytała:
– Jak to?
Akurat wtedy dziewczyna zauważyła Danny’ego i po-
machała mu. Danny odpowiedział tym samym.
– Mieszka w Santa Barbara. Zeszliśmy się na imprezie
w Ojai zeszłego lata.
Anna obserwowała dziewczynę, usiłując wyobrazić ją
sobie z Dannym.
– To znaczy, na jedną noc?
Przytaknął.
– Zaszokowana?
Anna pokręciła głową.
11
Plik z chomika:
Shira1982
Inne pliki z tego folderu:
na topie 1. fragment.pdf
(32 KB)
na topie 2. frament.pdf
(46 KB)
na topie 3. frament.pdf
(56 KB)
na topie 4. fragment.pdf
(39 KB)
na topie 5. fragment.pdf
(88 KB)
Inne foldery tego chomika:
Bishop Anne - Czarne Kamienie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin