Gdzie jest małpolud.doc

(25 KB) Pobierz
Gdzie jest małpolud

Gdzie jest małpolud?              

               

C             

hoć na temat pochodzenia naszego gatunku jest w Darwinowskim O powstawaniu gatunków jedno (!) zdanie („dużo światła padnie też na problem pochodzenia człowieka i jego historię”), to przecież od początku zainteresowanie budził problem: czy człowiek wywodzi się od małpy? To właśnie panujące w XIX wieku przekonanie o wyjątkowej pozycji człowieka wśród żywych stworzeń sprawiło, że tak trudno było pogodzić się z całą teorią ewolucji. Wszelkie dyskusje wokół niej nieodmiennie prowadziły do rozważań na temat brakującego ogniwa. (Przypomnijmy, że w słynnej dyskusji nad ewolucją z biskupem Samuelem Wilberforcem na posiedzeniu Brytyjskiego Stowarzyszenia Popierania Nauk w Oksfordzie w 1860 roku Thomas Huxley nieelegancko stwierdził, że woli pochodzić od poczciwej małpy niż nierozumnego biskupa, choć przecież o pochodzeniu człowieka w pracy Karola Darwina nie było w ogóle mowy).              

Budowa stopy u wszystkich naczelnych, z wyjątkiem człowieka, zdradza przystosowanie do nadrzewnego trybu życia. Nawet goryl, spędzający większość czasu na ziemi, zachował przeciwstawny wielki paluch stopy. Tylko u człowieka palce stopy utraciły chwytność (rycina z lewej), podczas gdy ręce pozostały chwytne (rycina z prawej). To stopy, nie dłonie, odróżniają nas naprawdę od pozostałych małp. (Wg W. K. Gregory: Evolution emerging, 1951).             

       Cokolwiek o tym sądzić, była to sprawa religijna, nie naukowa. Wynikała ze swoistej XIX-wiecznej wykładni chrześcijańskiego dogmatu o człowieku i reszcie ożywionego świata. Według niej między człowiekiem a zwierzęciem istnieje nieprzekraczalna przepaść, którą podstępni ateiści próbują zasypać za pomocą teorii ewolucji. Wielu luminarzy nauki rozważało ten problem. Georges Cuvier, wybitny francuski biolog, katastrofista i przeciwnik wszelkiego transformizmu, z naciskiem podkreślał, że „człowiek kopalny nie istnieje”, a Charles Lyell, „ojciec” angielskiej geologii, rzecznik gradualizmu, czyli powolności zmian w dziejach Ziemi, dowodził, że człowiek jest najmłodszym gatunkiem na Ziemi i w stanie kopalnym istnieć nie może. Jeśli więc tak diametralnie różne naukowe charaktery zgadzały się w tym akurat punkcie, to nie był to zapewne przypadek – problem człowieka łączył ludzi w obronie zagrożonej wyjątkowości.              

       Podobnie zareagowali inni. Richard Owen, wielki anatom, nauczyciel Darwina i przeciwnik darwinizmu, wbrew faktom dowodził, że mózg ludzki jest zasadniczo odmienny od małpiego. Alfred R. Wallace, skądinąd czołowy ewolucjonista, utrzymywał, że ani ludzkiego intelektu, ani pewnych cech anatomicznych człowieka nie da się wyprowadzić z małpich drogą czystej ewolucji. (Ciekawe, że w przypadku innych przekształceń w przyrodzie wykazywał nadzwyczajną ewolucyjną pomysłowość, budząc tym nawet zazdrość Darwina). Jeśli więc cała rzesza wybitnych przyrodników dokładała wszelkich starań, by dowieść, często w bardzo pomysłowy sposób, że dobór naturalny nie może wszystkiego dokonać, jasne jest, iż to „problem człowieka” stanowił – często nie ujawniany, ale zawsze potężny – powód tak wielkich emocji.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin