Jacob i Wilhelm Grimm Dziewczynka i lalka tĹ‚um. BolesĹ‚aw LondyĹ„ski PamiÄ™tam czworokÄ…tny dziedziniec duĹĽej kamienicy, wiecznie i nieruchomo wpatrzonej oknami w jeden punkt. PamiÄ™tam za tymi oknami przechodzÄ…ce cienie i sylwetki cudzego ĹĽycia; zielonÄ… lampÄ™, jakiegoĹ› wiecznie piszÄ…cego starca na trzecim piÄ™trze, różowÄ… latarkÄ™ u mĹ‚odej pani na drugim, wiszÄ…cÄ… matowÄ… lampÄ™ w jadalni pierwszego piÄ™tra, pĹ‚omyki w kuchniach. Wszystkiemu temu przypatrywaĹ‚am siÄ™ czÄ™sto, wszedĹ‚szy na okno, gdy gÄ™sty zmrok ogarniaĹ‚ dziedziniec, a tu i Ăłwdzie zapalaĹ‚y siÄ™ Ĺ›wiatĹ‚a w oknach. Ale najlepiej pamiÄ™tam w oknie trzeciego piÄ™tra jasnÄ… gĹ‚ĂłwkÄ™ dziewczynki, ktĂłra ukazaĹ‚a siÄ™ tam jakoĹ› w dzieĹ„, spostrzegĹ‚a mnie i od tego czasu czÄ™sto wdrapywaĹ‚a siÄ™ na okno, aĹĽeby patrzeć na mnie, przycisnÄ…wszy do szyby wesoĹ‚y nosek. Nasze dwie gĹ‚Ăłwki przyciÄ…gaĹ‚y jedna drugÄ… do siebie niepowstrzymanym uczuciem sympatii dziecinnej i ciekawoĹ›ci. I pomiÄ™dzy cĂłreczkÄ… powaĹĽnego urzÄ™dnika i cĂłrkÄ… ubogiej szwaczki, utworzyĹ‚ siÄ™ telegraf z poczÄ…tku ruchami rÄ…k, uĹ›miechami, znakami, aĹĽ na koniec, pewnego piÄ™knego dnia, zjawiĹ‚y siÄ™ arkusze papieru, na ktĂłrych z jej strony ogromnymi literami wymalowanymi pÄ™dzelkiem, umaczanym w czarnej farbie, wyczytaĹ‚am: „PokaĹĽ mi swoje zabawki”. Z mojej zaĹ›, wypisane wÄ™glem: „Nie mam ĹĽadnych”. W odpowiedzi na to spostrzegĹ‚am wyraz nadzwyczajnego zdziwienia; potem jasnowĹ‚osa dziewczynka szybko zniknęła z okna, a w dziesięć minut potem zjawiĹ‚a siÄ™ u nas pokojĂłwka z proĹ›bÄ… do mamy, aĹĽeby mi pozwoliĹ‚a pĂłjść pobawić siÄ™ z ich panienkÄ…. W ten sposĂłb zawiÄ…zaĹ‚a siÄ™ przyjaźń, dziÄ™ki ktĂłrej poczuĹ‚am po raz pierwszy nadzwyczajny pociÄ…g do… lalki, tak, do cudownej lalki, naleĹĽÄ…cej do Maryni, a noszÄ…cej *poetyczne* imiÄ™ „Aldona”. Dziewczynki majÄ… zadziwiajÄ…ce przywiÄ…zanie do lalek. MaĹ‚e serduszka widzÄ… w lalkach coĹ› ĹĽywego, coĹ›, co je rozumie. Dziewczynki boso wstajÄ… z łóżeczek w nocy, aĹĽeby zajrzeć, czy lalce nie zimno; opowiadajÄ… im one o swoich zmartwieniach i radoĹ›ciach, szczycÄ… siÄ™ nimi jedna przez drugÄ…, uczÄ… je, kaĹĽÄ… im przeĹĽywać wszystko, co same przeĹĽywajÄ…, widzÄ…, sĹ‚yszÄ…, uczÄ… siÄ™ na nich ĹĽyć, a gĹ‚Ăłwnie — kochać je, kochać instynktownie. Tak ja pokochaĹ‚am AldonÄ™. SpoglÄ…daĹ‚am z czciÄ… peĹ‚nÄ… zachwytu na jej piÄ™kność, *lÄ™kaĹ‚am* siÄ™ dotkniÄ™cia jej sukni. Ĺagodna Marynia, ulegajÄ…ca zwykle w zabawach mojej fantazji, mogĹ‚a ze mnÄ… zrobić wszystko, co chciaĹ‚a, jednym zdaniem: „Nie dam ci siÄ™ bawić z Aldoną”. O, z jakimĹĽe biciem serca wyczekiwaĹ‚am na tÄ™ chwilÄ™, w ktĂłrej Aldona znajdzie siÄ™ w moich rÄ™kach! A gdy ta chwila nadchodziĹ‚a — jakieĹĽ szczęście! PrzyciskaĹ‚am do siebie faworytkÄ™, po cichutku caĹ‚owaĹ‚am jÄ…, nadajÄ…c jej najmilsze nazwy, jakie tylko umiaĹ‚am, rozmawiaĹ‚am z niÄ… jak z ĹĽywÄ…, opowiadaĹ‚am jej wszystko, co robiĹ‚am i o czym wiedziaĹ‚am. A gdy trzeba byĹ‚o odchodzić i po mnie zjawiaĹ‚a siÄ™ moja biedna mateczka, w swej szarej chustce, i czekaĹ‚a na mnie w kuchni, a ja przez caĹ‚e pół godziny ĹĽegnaĹ‚am siÄ™ z AldonÄ…, rozstajÄ…c siÄ™ z niÄ… z jakimĹ› bĂłlem; nasze ubogie komĂłrki wydawaĹ‚y mi siÄ™ ciemniejsze niĹĽ dawniej. W nocy mĂłwiĹ‚am przez sen o Aldonie i widziaĹ‚am jÄ… we Ĺ›nie. RozĹ‚Ä…ka z tym kochaniem moim sprawiaĹ‚a mi cierpienie, jak rozĹ‚Ä…ka z ĹĽywÄ… istotÄ…. I oto nadszedĹ‚ dzieĹ„, ktĂłry mi przyniĂłsĹ‚ najwyĹĽszÄ… radość i najdotkliwszÄ… niedolÄ™ mojego dzieciĹ„stwa. WracaĹ‚am do domu sama. NiaĹ„ka wyszĹ‚a po coĹ› z kuchni, a Marynia wybiegĹ‚a odprowadzić mnie. AldonÄ™ trzymaĹ‚a w rÄ™ku. — Kociu! Kociu! odezwaĹ‚a siÄ™ do mnie szybko i ze wzruszeniem: chcÄ™ ci zrobić niespodziankÄ™. Tylko nie mĂłw nikomu. — Nie powiem. Cóż takiego? — WeĹş AldonÄ™, dajÄ™ ci jÄ…! Nie wierzyĹ‚am wĹ‚asnym uszom. — Darujesz mi jÄ…? Mnie? — zawoĹ‚aĹ‚am, czujÄ…c, jak wszystko cierpnie we mnie. — No tak, tobie! — Ty kochasz jÄ… wiÄ™cej ode mnie. Czy myĹ›lisz, ĹĽe ja tego nie widzÄ™? Ja widzÄ™. Ciocia Zosia wzięła na wychowanie JĂłziÄ™, a ja tobie dajÄ™ na wychowanie AldonÄ™. O maĹ‚om siÄ™ nie zatchnęła z szalonego zachwytu. PrzyciÄ…gnęłam AldonÄ™ do piersi i rozpĹ‚akaĹ‚am siÄ™. Nie pomyĹ›laĹ‚am o tym nawet, ĹĽe miĹ‚Ä… dzieweczkÄ™ bÄ™dÄ… strofować za mnie, ani, ĹĽe moĹĽe nie pozwolono by jej tego zrobić. PojmowaĹ‚am jedno jedynie; ĹĽe Aldona jest mojÄ…, ĹĽe marzenie moje zeszĹ‚o na *ziemiÄ™* i ĹĽe mam w rÄ™ku szczęście! WyszĹ‚am jak obĹ‚Ä…kana, zapomniawszy nawet podziÄ™kować Maryni, a w domu aĹĽ przestraszyĹ‚am mamÄ™. — Mamo! Mamusiu! Aldona jest mojÄ…! Ona bÄ™dzie u nas mieszkaĹ‚a, bÄ™dzie spaĹ‚a ze mnÄ…, jeść bÄ™dzie ze mnÄ…, matuchno! Gdzie moja chusteczka jedwabna, muszÄ™ jÄ… owinąć! PoĹ‚oĹĽÄ™ jÄ… na łóżeczku, a sama przeĹ›piÄ™ siÄ™ na kanapie, dobrze, mamusiu? Uszyjesz jej jutro takÄ… sukniÄ™, jak u tej piÄ™knej damy na obrazku, prawda, mateczko? I drĹĽaĹ‚am jak w gorÄ…czce, i Ĺ›miaĹ‚am siÄ™ i pĹ‚akaĹ‚am. Mama wypytywaĹ‚a mnie, skÄ…d mam lalkÄ™, ja nie mogĹ‚am zwiÄ…zać sĹ‚Ăłw, jÄ…kajÄ…c BĂłg wie co, a mama patrzyĹ‚a na mnie ze smutnym uĹ›miechem. Nagle otworzyĹ‚y siÄ™ drzwi i weszĹ‚a niania Maryni. — Ĺadnie siÄ™ pani cĂłrka sprawuje! — brutalnie zwrĂłciĹ‚a siÄ™ do mamy: — mojej panience Ĺ›ciÄ…gnęła lalkÄ™! — Co? zerwaĹ‚a siÄ™ mama, blednÄ…c. I ja zrozumiaĹ‚am. — Ja nie braĹ‚am! Marynia mi jÄ… podarowaĹ‚a! — A juĹ›ci, podarowaĹ‚a! MarysieĹ„ka moja, anioĹ‚ek najmilszy, sama przyjmuje to zĹ‚e na siebie. „Ja — powiada — podarowaĹ‚am jej lalkę”! DarowaĹ‚a? Ale i niania nie Ĺ›lepa. Czy widziane to rzeczy, aĹĽeby darmo dawać komu takie kosztowne przedmioty? — Kobieto, wy siÄ™ mylicie! — wyrzekĹ‚a mama, drĹĽÄ…c na caĹ‚ym ciele: — moja Kocia nie weĹşmie nic cudzego. — Pani naturalnie wypada jej bronić — nieprzyjaĹşnie odparĹ‚a sĹ‚uĹĽÄ…ca. — Jak i co byĹ‚o, to rzecz nasza, a lalkÄ™ proszÄ™ oddać. Mama wzięła lalkÄ™ z moich rÄ…k i w milczeniu oddaĹ‚a jÄ… niani. Ta wyrwaĹ‚a jÄ… i trzasnÄ…wszy drzwiami, wyszĹ‚a. NastÄ…piĹ‚o milczenie. Mama spoglÄ…daĹ‚a na mnie oczyma Ĺ‚ez peĹ‚nymi, a potem spytaĹ‚a po cichu: — Kociu… — Ja nie braĹ‚am, nie braĹ‚am, mamusiu! — zachĹ‚yĹ›niÄ™ta rozpaczliwym Ĺ‚kaniem krzyknęłam, rzucajÄ…c siÄ™ ku niej. Mnie Marynia daĹ‚a jÄ… na wychowanie, matuniu! — No dosyć, wierzÄ™ ci, kochaneczko moja! I mama pieĹ›ciĹ‚a i caĹ‚owaĹ‚a mnie, ja zaĹ› pĹ‚akaĹ‚am na jej kolanach, dopĂłki nie zasnęłam. Do Maryni juĹĽ mnie później nie zapraszano. Raz czy dwa razy jasna gĹ‚Ăłwka ukazaĹ‚a siÄ™ w oknie z Aldoną… AldonÄ…! i posyĹ‚a caĹ‚usy, ale zaraz pokazywaĹ‚a siÄ™ niaĹ„ka i odciÄ…gaĹ‚a jÄ…. WkrĂłtce potem, dla jakichĹ› powodĂłw, jej rodzice wyprowadzili siÄ™ z tego domu i w znajomym oknie dawnego dziecinnego pokoju ukazaĹ‚y siÄ™ gĹ‚owy uczennic modnej krawcowej. Ja w to okno nie patrzaĹ‚am nadal. Gwiazdka. — Mama za ostatni grosz kupiĹ‚a mi za kilka marek nietĹ‚ukÄ…cÄ… siÄ™ lalkÄ™. PodziÄ™kowaĹ‚am, ale nie bawiĹ‚am siÄ™ tÄ… lalkÄ…. Na szarym tle moich wspomnieĹ„ dziecinnych, jak plama jasna, wystÄ™puje obraz cudownej mojej Aldony. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiÄ…ce innych, dostÄ™pna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostÄ™pna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/dziewczynka-i-lalka. UtwĂłr opracowany zostaĹ‚ w ramach projektu Wolne Lektury przez fundacjÄ™ Nowoczesna Polska. Ten utwĂłr nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje siÄ™ w domenie publicznej, co oznacza ĹĽe moĹĽesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. JeĹ›li utwĂłr opatrzony jest dodatkowymi materiaĹ‚ami (przypisy, motywy literackie etc.), ktĂłre podlegajÄ… prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiaĹ‚y udostÄ™pnione sÄ… na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/). Tekst opracowany na podstawie: Bracia Grimm, BaĹ›nie, ZĹ‚ota Biblioteczka; 4, Warszawa 1929 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez BibliotekÄ™ NarodowÄ… z egzemplarza pochodzÄ…cego ze zbiorĂłw BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Renata Filipowicz, PaweĹ‚ KozioĹ‚, Marta NiedziaĹ‚kowska, Weronika Trzeciak
orawianka30