CZAS WOLNY - DROGA KU PEŁNI ŻYCIA.doc

(60 KB) Pobierz
ERHARD KUNZ

ERHARD KUNZ
CZAS WOLNY - DROGA KU PEŁNI ŻYCIA

1. Wprowadzenie

"Wolny czas1 jako pomoc dla życia". Podczas przygotowywania niniejszego artykułu zdałem sobie sprawę, że takie określenie znaczenia wolnego czasu dla naszego życia byłoby błędne. Jeśli wolny czas jest rozumiany tylko jako pomoc, to znaczy, że nie zmienia on gruntownie życia. W rzeczywistości - jak sądzę - wolny czas jest "dopełnieniem" życia, postawą, bez której dobre i pełne życie jest niemożliwe. Bez wolnego czasu moglibyśmy pewnie jakoś je przeżyć, ale zamknięty byłby dostęp do "właściwej" egzystencji. W czasie wolnym znajdujemy drogę prowadzącą do zrozumienia samego życia. Dlatego też nie jest on - tak jak go rozumiano w antycznej kulturze greckiej - sposobem życia, który przynależałby tylko wybranej klasie społeczności (mianowicie wolnym obywatelom), podczas gdy inni (niewolnicy) byliby z niego wykluczeni; otóż wolny czas jest postawą "odmierzoną" przez samo życie i dlatego absolutnie "konieczną"2 . (Należy w tym miejscu uwydatnić etymologię niemieckiego słowa "Muße": pochodzi ono z tego samego źródłosłowu, co słowa "messen" [mierzyć], "Maß" [miara, umiar] i müssen" [musieć, być zobowiązanym]). Jak ważnym był wolny czas dla dawniejszych pokoleń, uświadomiłem sobie podczas pobytu zeszłego lata w starym karolińskim kościele w Mistail niedaleko Niederkastel w Graubunden. Na jednej ze ścian kościoła znajduje się średniowieczny fresk, który przedstawia tak zwanego "Chrystusa świątecznego". Ukazuje on Jezusa cierpiącego, okrytego, tak jak przy biczowaniu, tylko przepaską na biodra. Nie dosięgają Go jednak razy biczowania, lecz otaczają Go i uciskają różnorodne narzędzia pracy pochodzące z rzemiosła i rolniczego podwórza: pług, brona, motyka, gwóźdź, piły, dzieża itd. Jezus stoi bosymi nogami na ostrzu kosy. Chrystus cierpi - chce wyrazić obraz - ponieważ człowiek w niedziele i dni świąteczne pracuje zamiast odpoczywać. Niedzielny spokój i odpoczynek są tak ważne dla chrześcijańskiego życia, że ten, kto nie przestrzega przykazania odpoczynku, przysparza Chrystusowi cierpień.

2. Wolny czas a celowe działanie

Co się zatem rozumie przez wolny czas? Przede wszystkim trzeba go odróżnić od pracy i określonego celem działania. W celowej pracy czynię coś, co pozwala mi osiągnąć pewien zamierzony cel, który znajduje się poza samym działaniem. Chcę przez moje działania utworzyć coś nowego, coś co na razie nie istnieje. Można zatem określić celowe działanie jako działanie wytwarzające. Dążę do czegoś, co jeszcze nie jest dane i urzeczywistnione
w samym czynie. Na przykład jestem teraz zajęty pracą nad referatem, który nosi tytuł: "Czas wolny - droga ku pełni życia", ponieważ mam go za tydzień wygłosić. Celem mojego działania jest zatem referat do wygłoszenia w przyszłym tygodniu. To, co czynię teraz, nie jest niezależne, nie jest czymś "samym w sobie", lecz jest skierowane na coś innego, jest przez to coś określane i ostatecznie przez nie wartościowane. Muszę na przykład opracować referat w odpowiednim czasie, muszę rozwinąć swoje myśli i tak je przedstawić, by były jasne dla słuchaczy i coś im nowego uświadomiły. Celowe działanie jest zatem określane i prowokowane przez leżący "przed" tym działaniem cel. Z tego powodu jest ono wypełnione także pewnym
niepokojem. Ulega - mniej lub bardziej - presji troski o to, by realizacja zamierzonego celu okazała się właściwa. Celowy czyn niesie ze sobą pewien rodzaj obciążenia, za każdym razem inaczej odczuwanego.
Ze względu na wymogi i wyzwania życiowe duża część naszej codziennej działalności jest właśnie celowym czynem. Jesteśmy zmuszeni do osiągania przezeń różnorodnych celów, które znajdują się poza nim samym.
Na przykład usiłujemy jako pedagodzy, politycy, doradcy i kaznodzieje poprzez nasze przepowiadanie wywrzeć wpływ na ludzi i określić ich postępowanie. Jako urzędnicy w zakładach pracy chcemy przez nasze plany i zarządzenia osiągnąć większą efektywność i stabilność pracy. Poprzez nasze działanie w domu pragniemy stworzyć naszej rodzinie atmosferę radosnego, wspólnego przebywania. Przez wykonywanie zawodu chcemy zarobić na utrzymanie. Być może usiłujemy także poprawić obraz nas samych w oczach innych ludzi - również i to jest celowym działaniem. Ponieważ wszystkie te cele są stale zagrożone, gdyż nie jest pewne, czy zostaną one zrealizowane przez nasz czyn, nasze działanie cechuje się zawsze jakąś niepewnością, która wyraża się w pośpiechu, a może nawet przejść w pewien rodzaj gorączkowości. Przede wszystkim zaś, ponieważ celowy czyn skierowany jest na coś innego, co w nim samym nie jest jeszcze dane, może się zdarzyć, że sam ten czyn - jeśli nie jest podtrzymywany i ożywiany przez postawę cenienia sobie wolnego czasu - nie przyniesie oczekiwanego spełnienia. To, co zostało określone jako cel, jest wszak "nieobecne", stoi "poza" nami. Zatem sam celowy czyn nie może wypełnić i zaspokoić duszy. Dlatego w człowieku działającym wciąż tkwi jakiś rodzaj niezadowolenia, moment, który prowokuje nowe cele, by jakoś przezwyciężyć wewnętrzne niedopełnienie, co jednak nie udaje się łatwo. Kto szuka treści swego życia przede wszystkim w celowym działaniu, ten pozostaje w sposób konieczny nie spełniony, nie zrealizowany. Tutaj leży źródło różnorodnych nałogów, które pojawiają się w człowieku i go zniewalają. Czas wolny znaczy zatem czasowe bycie wolnym od celowego działania. Praca, wraz z towarzyszącymi jej niepokojem, troską i obciążeniem, musi zostać przerwana, odłożona na bok. Pojawi się wówczas obszar działania wewnętrznego, wolna przestrzeń, która nie jest określana i opanowywana przez wyzwania z zewnątrz. Do istoty czasu wolnego należy to, że w nim nie czynię nic dlatego tylko, że muszę to czynić.

3. Wolny czas a próżniactwo3

Wolny obszar powstający w wyniku przerwania celowej pracy nie jest oczywiście w odpoczynku wypełniony przez nierobienie niczego. Wolny czas nie jest tym samym, co nieróbstwo, które uważa się często za początek wszystkich nałogów. Próżniactwo jest wrogiem duszy - mówi reguła benedyktyńska (rozdz. 48) - dlatego też współbracia winni zająć się w określonych czasach praca ręczną, w innych godzinach czytaniem duchowym. Czyste nic-nie-robienie przynosi nudę i przesyt, skłaniające do szukania ucieczki (od nich) w jakichkolwiek zajęciach, których celem byłoby wypełnienie pustki spowodowanej przerwaniem pracy. Niektóre aktywności wykonywane w wolnym czasie - wprawdzie w inny sposób niż praca zawodowa - są znowu czysto celowym działaniem: ich celem jest przynieść zapomnienie o wewnętrznej pustce i wyprzeć ją. Działania te nie usuwają wewnętrznego niepokoju, lecz przeciwnie, nawet go powiększają. Nie powstaje przez nie żaden nowy, głębszy, pełniejszy sposób życia i postępowania.

4. Wolny czas: otrzymywać życie i afirmować je

W wolnym czasie nie pojawia się w miejsce celowego działania proste nic-nie-czynienie, lecz nowy, inny sposób działania, a mianowicie zmienia się wewnętrzna postawa człowieka. Pojawia się moment przeobrażenia, zwrotu. Zamiast trudzić się w pełnej trosce i potęgować wysiłki, by osiągnąć przez mój czyn określony cel, pozwalam życiu, by mnie sobą obdarowywało. Wypoczynek jest zdarzeniem, w którym doświadczam w sposób prawdziwy życia, które mnie otacza, ale nie jest jeszcze we mnie, nie jest moje; wypoczynek to moment, w którym pozwalam się życiem obdarować i wychodzę mu naprzeciw. W wolnym czasie nie próbuję wpływać na życie, manipulować nim, panować nad nim, lecz przyjmuję je w głębokim szacunku.
Takie zdarzenie nie kieruje mnie na "coś innego", na coś, co jeszcze nie jest dane i musi powstać przez mój czyn, lecz ma ono sens samo w sobie. Ujrzeć życie takim, jakim ono jest, przyjąć je i pozwolić mu w sobie działać - to jest rzecz autentycznie dobra. Jeśli na to pozwolę, odkryję życie samo jako coś dobrego i pełnego. Wtedy nie będę dążył niespokojnie ku "czemuś innemu", lecz będę mógł pozostać przy tym, co mi jest właśnie ofiarowywane. Będę mógł "kosztować" każdą przychodzącą chwilę i sycić nią duszę, gdyż wewnętrzne smakowanie rzeczy nasyca i zadowala duszę, jak powiada św. Ignacy Loyola (Ćwiczenia, nr 2). Wolny czas jest zdarzeniem "konsumowania", przy czym warto zauważyć, że niektóre rzeczy, które "konsumujemy", mogą być całkiem gorzkie. Ale również niektóre lecznicze zioła smakują gorzko; kto jednak nie chce ich zażywać, ten odmawia swemu organizmowi koniecznych dlań składników. Istotę wolnego czasu świetnie, jak sądzę, wyraża krótki wiersz J. W. Goethego, noszący tytuł Własność: Wiem, że nic do mnie nie należy oprócz myśli, która spokojnie płynie w mojej duszy, i oprócz każdej pomyślnej chwili, którą życzliwe przeznaczenie pozwala mi się w pełni rozkoszować. Przyjąć bez sprzeciwu to, co chce ogarnąć moją duszę, przyjąć i skosztować wdzięcznie tę chwilę jako dar - właśnie to jest wolny czas. "Rozkoszować się", jak się tutaj to słowo rozumie, nie oznacza jednak egoistycznego pochłaniania, szukania samozadowolenia, wykorzystania "przedmiotu" rozkoszowania się. Jest to pełne wdzięczności uznanie i akceptacja, w których dar postrzega się w jego własnej wewnętrznej wartości i przyjmuje się jego dawcę. Bez swego rodzaju "dyscypliny używania" byłoby to niemożliwe.
Konkretne sposoby pojawiania się takich momentów są - tak jak samo życie - bardzo różnorodne. Mogą się one zdarzyć, gdy uważnie i z otwartym sercem spoglądam na przyrodę, drzewo, wiewiórkę, kwiat; lub jeśli podczas ćwiczeń fizycznych (joga, taniec, eutonia) doświadczam swojego ciała i pulsującego w nim życia; albo też gdy otworzę serce na głębie ludzkiego życia po przeczytaniu ciekawej powieści; wreszcie gdy
patrzę na małe dziecko i zatopię się w jego spokojnej uśpionej twarzy, jak w bożonarodzeniowej pieśni Paula Gerhardta:
 

Patrzę na Ciebie z radością
i nie mogę się do woli napatrzeć;
a ponieważ nie mogę nic więcej uczynić,
pozostaje mi modlitwa.
Ach, oby mój umysł stał się przepaścią,
a moja dusza szerokim morzem,
abym mógł Cię objąć!
 

Tak śpiewa Paul Gerhardt patrząc na Jezusa w żłóbku. Takie spojrzenie może być skierowane na każde dziecko. Dlaczego jednak tylko na dziecko? Dlaczego nie na starego człowieka, w którego twarzy odbija się cała historia jego życia? Życie może mnie wewnętrznie poruszyć, jeśli - nawet we wspomnieniu - skieruję swoje myśli na postać i historię ukochanej osoby. Przykłady można mnożyć nieskończenie. Zawsze takie zdarzenia otwierają mnie na tajemnicę życia i na jego nieskończoną podstawę, którą nazywamy Bogiem; pozwalają mi także nawiązać kontakt z samym sobą, z głębią mojej duszy. W takich doświadczeniach pozostaję pasywny. Wolny czas jest postawą tajemniczego wsłuchiwania się, intuicyjnego, kontemplacyjnego zatopienia się w byciu (Josef Pieper, Muße und Kult, München 1949, s. 52). Wolny czas nie jest postawą tego, kto działa, lecz tego, kto się otwiera; nie tego, kto chwyta, ale tego kto wypuszcza, kto siebie oddaje i uwalnia - prawie jak człowiek, który śpi (wszak tylko ten może spać, kto się "uwolnił") (tamże, s. 53). Jednocześnie jednak w stanie tak rozumianego odpoczynku jestem jak najbardziej czynny, ponieważ zgodny z rzeczywistością i otwarty na nią. Wolny czas karmi się afirmacją. Nie jest on tym samym, co nie-aktywność; nie jest tym samym, co cisza, nawet cisza wewnętrzna. Jest on jak cisza w rozmowie ludzi zakochanych, która żyje ze zgodności i wzajemnej akceptacji (tamże, s. 55). Zgoda na życie. Harmonia z życiem i jego tajemniczą Podstawą - to jest istota tego, co oznacza czas wolny. Tu jednak (najpóźniej tu!) mógłby ktoś zaoponować. Jak można zgadzać się z życiem w perspektywie jego ciemnych i trudnych momentów? Czy do tego wystarczy przyjemne doświadczenie harmonii lub też spojrzenie na śpiące dziecko? Odpoczynek nie może - jeśli chce pozostać prawdziwym - wygaszać ciemności i grozy rzeczywistości. Musi uznać istnienie w życiu granic, pęknięć i rys i zmierzyć się ze sobą z tej właśnie perspektywy. Ale jak? Dla zrozumienia tego pomocnym wydaje się być ujęcie wolnego czasu jako wędrówki, która obejmuje różne fazy czy aspekty. Naszkicuję krótko
poszczególne te fazy.

5. Wolny czas jako wędrówka i jej etapy

a)      Zdziwienie

Czyn ukierunkowany celem ulegnie wstrzymaniu, a wewnętrzna nuda nieróbstwa zostanie przezwyciężona, jeśli uda mi się zadziwić się nad tym, co jest mi dane. Taki dar zadziwienia posiadają dzieci. Potrafią pochylić się nad małym robaczkiem, który właśnie przemierza drogę; potrafią oglądać i cieszyć się bez końca kolorowymi kwiatami wymalowanymi na poduszce. Nawet rzeczy małe i niepozorne przyciągają ich uwagę i napełniają je radością. Psychologowie w USA stwierdzili jednak, że w naszej cywilizacji dzieci najpóźniej od 3 roku życia pozbawiane są tej umiejętności zadziwienia. Nadmiar ciągle zmieniających się wrażeń powoduje utratę zdolności do percepcji pojedynczych rzeczy i wydarzeń w ich zagadkowości i do odczuwania wdzięczności za nie. Nasza cywilizacja narzuca nam raczej już od dzieciństwa wrażenie, jakoby wszystko było oczywiste. Kto żyje w domu, w którym woda pojawia się jako płynąca nieustannie z kranów, uważa wodę za rzecz oczywistą. Kto zawsze ma pieniądze w portfelu, uważa za oczywiste, że zje najbliższy posiłek. Nasze życie polega na konsumpcji, gdzie rolę kelnera zawsze gotowego do usług miałaby odgrywać nasza ziemia (M. Fox, Schöpfungsspiritualität, Stuttgart 1993, s.114). Josef Pieper określa istotę mieszczańskiego życia jako "uważanie-za-oczywiste" (Für-selbst-verständlich-Halten). Uważamy życie za samooczywiste; tym samym bycie umarłym i bycie niczym stają się tak samo oczywiste. Gdy się jednak pomyśli, ile milionów czynników musi zaistnieć i współgrać ze sobą, by życie w ogóle powstało, wtedy się rozumie, jak bardzo niezwykłą jest ono rzeczywistością. Właściwie to raczej należałoby oczekiwać, że nie ma życia, lecz panuje śmierć. Jak może w ogóle coś istnieć? Nie pojmujemy tego. To, że raczej istnieje coś niż nic - to jest rzecz zdumiewająca. Zadziwienie się nad życiem, które nas otacza, nad całym stworzeniem w jego niepojętości, nad naszym istnieniem i naszymi możliwościami działania w świecie - stanowi pierwszy krok w realizacji tego, co zawiera w sobie czas wolny.

b)      Doznawanie niepowodzeń

Kto w zadziwieniu dotyka rzeczywistości, ten będzie musiał dokonać szybko konfrontacji z ciemnymi jej stronami. Właśnie w godzinach wolnego czasu mogą pojawić się w świadomości i zwrócić na siebie z wielką siłą uwagę rozczarowania, obciążenia i niedoskonałości życia. Wewnętrzna radość i pokój, których oczekiwało się od wolnego czasu i które początkowo istotnie ujawniły się w etapie zadziwienia, znikają. Zamiast nich dusza zostaje opanowana przez niepokój i zamęt. Dla zdrowego życia jest rzeczą ważną, by tego doświadczenia nie omijać. Jeśli chcemy pojednać się z nami samymi i z całą rzeczywistością, musimy dojrzeć także momenty bolesne i niepokojące oraz prześledzić je i przecierpieć. Św. Ignacy Loyola uważa za rodzaj łaski, gdy ktoś w "wolnym czasie" rekolekcji (ćwiczeń duchowych) odczuje w swym nieuporządkowaniu zło, które w nim jest i które go zniewala; o tę łaskę trzeba się modlić (Ćwiczenia, nr 63 i 57). Może to być bardzo nieprzyjemne, ale zbawienne, gdy człowiek wejdzie w ciemne obszary duszy i dojrzy, co się w nich ukrywa. Mogą się zrodzić wspomnienia, odczucia, emocje, które poważnie nadszarpną nasz idealny obraz siebie. Mogą się ujawnić zranienia, które zostały nam zadane i które w ukryciu wciąż bolą i napełniają nas nieświadomą nienawiścią i zgorzknieniem. Mogą to być wreszcie lęki, które czynią nas nieufnymi i powstrzymują od bycia twórczymi i wolnymi. Ważnym jest, by wejść w kontakt z tymi ciemnymi rzeczywistościami naszego życia, doświadczyć ich "od wewnątrz" i przyjąć je jako prawdziwie nasze. Gdy ten ciemny obszar jest wypierany i usuwany, nie można dojść do rzeczywistego, wewnętrznego spokoju, gdyż człowiek całą swoją energię będzie kierował na próby ukrycia tych obszarów przed sobą samym i przed innymi. Wszystko, co będzie czynił, będzie miało za cel uzasadnić to ukrywanie. W ten sposób wszystko będzie nabywało charakteru celowego, z definicji przeciwstawnego odpoczynkowi. Prawdziwy odpoczynek nie jest zatem możliwy bez fazy "przecierpienia" samego siebie.

c)      Powierzenie się w pełnej ufności

W zadziwieniu doświadczamy rzeczywistości w jej godnym podziwu pięknie. Jednocześnie przeżywamy momenty ciemne, groźne przepaści naszego życia. Jeśli pozwolimy się dotykać rzeczywistości, obydwa te wymiary pojawią się jednocześnie: światłość i ciemności, przyciągające piękno i odpychająca brzydota, życie i śmierć. Czy te sprzeczności mają pozostać obok siebie? Czy wtedy wolny czas nie stanie się ostatecznie tylko przeżyciem sprzeczności? Nie możemy sami z siebie usunąć rysy, która przenika nas
i całą rzeczywistość. Musimy ją przyjąć jako naszą rzeczywistość. Ale jest czymś cennym, gdy w tej pełnej napięć rzeczywistości zdobędziemy się na to, by powierzyć się Praprzyczynie życia ufając, że obejmuje ona obydwa te wymiary: światło i ciemności, życie i śmierć. To pełne zaufania uwolnienie się od siebie i powierzenie się język Biblii nazywa wiarą. Taka wiara jest korzeniem prawdziwego pokoju i odpoczynku: Kto wierzy, ten nie będzie musiał [przed niczym] uciekać (Iz 28,16)4 , znajdzie spokój i wytchnienie
i dotrze do "miejsca odpoczynku" (por. Iz 28, 12).

d)      Twórcze działanie

Kto nie odrzuci sprzeczności życia i śmierci, lecz jej dozna i potrafi mimo to pozostać pełnym ufności, zdobędzie nową wolność, wolność, która pozwala działać "od wewnątrz" i czyni człowieka prawdziwie twórczym.
Do istoty wolnego czasu należy właśnie stanie się wolnym ku wrażliwemu, twórczemu działaniu. Komu będzie dane nie zwątpić w obliczu sprzeczności życia, kto będzie umiał zaufać, w tym rozwiążą się wewnętrzne więzy i ograniczenia. Wytryśnie w nim źródło, które przynagli do wypowiedzenia słowa (por. 2 Kor. 4,13: Wierzymy, dlatego mówimy), wyśpiewania pieśni, namalowania obrazu lub też tylko - i nie byłoby to rzeczą błahą - do zapłakania, wylania łez płynących z wewnętrznego źródła, łez pocieszenia, łez radości. Wewnętrzne doświadczenie zawsze chce się uzewnętrznić; i dopiero kiedy wyrazi się ono i "przedstawi" w twórczym działaniu płynącym z samego serca, wnętrze człowieka stanie się naprawdę wolne. Taki czyn - w odróżnieniu od działania celowego - można nazwać "działaniem przedstawiającym"5 . Sens tego czynu jest dany w nim samym. Śpiewam, ponieważ sprawia mi to radość, a nie (w pierwszej kolejności) ponieważ chcę coś tym śpiewem osiągnąć. Wewnętrzna wolność, która rodzi się z zaufania, będzie wpływać na celowe działanie i zmieniać je od wewnątrz. Celowe działanie ze swoim niepokojem i zgryzotami przejdzie w głęboki spokój i "świętą beztroskę" (Sorglosigkeit). Nie zajmę się np. tematem wolnego czasu tylko dlatego, że za tydzień mam mieć na ten temat referat, lecz ponieważ jest to temat ciekawy, sprawia mnie samemu radość i daje mi dużo satysfakcji. I tak oto wolny czas wywiera na celowe działanie uzdrawiający wpływ. W przypadku idealnym stanie się ono działaniem, które niesie samo w sobie swój własny sens, ponieważ rodzi się z wdzięczności do Boga samego i dzięki temu staje się wprost hymnem na Jego chwałę.

e)      Akceptacja życia

Gdy przejdziemy dotychczas przedstawione etapy, osiągniemy zgodę z samym sobą i całym życiem. "Zgoda na całość życia", która charakteryzuje odpoczynek (W. Zauner, hasło "Muße" w: Praktisches Lexikon der Spiritualität, 897), wyrasta na tak naszkicowanej drodze. Jeśli przedstawione kroki postępowania zostaną dokonane przynajmniej częściowo, staniemy się zdolni powiedzieć: "Życie jest dobre" lub też wyrazić to słowami Hölderlina z wiersza o odpoczynku (ten wiersz zresztą ukazuje również czas wolny jako wędrówkę, drogę do przebycia!): Życie! Życie świata!... Mieszkam w tobie w pełni szczęścia. Kto potrafi mówić w ten sposób, ten już teraz uczestniczy w zgodzie na świat samego Boga, który w siódmym dniu stworzenia dokonał dzieła i odpoczął, "przeszedł w stan wolnego czasu". Stąd w biblijnej tradycji siódmy dzień jest naglącym wezwaniem do powstrzymania się od pracy, by dzięki temu już teraz wejść w odpoczynek Boga samego.
Gdy rozważymy, jak bardzo dla osiągnięcia pełni ludzkiego życia konieczne są wszystkie powyższe elementy związane z czasem wolnym, wówczas zrozumiemy, dlaczego średniowieczny "Chrystus dnia świątecznego" tak gorąco oczekuje od nas przerwania od czasu do czasu celowo ukierunkowanej aktywności. Kto nie zna odpoczynku, lecz tylko wciąż pędzony jest do czynu przez codzienne troski, ten sprzeciwia się Jezusowi, który nas wzywa: Nie zadręczajcie się troskami... Zastanówcie się nad ptakami na niebie... i popatrzcie na lilie polne (Mt 6, 25-29).

"Geist und Leben" nr 1/1997
Tłum. Marek Urban CSsR

PRZYPISY:
1 Tytułowy termin "Muße" ma szerokie pole semantyczne. Może znaczyć "czas wolny", "odpoczynek", "spokój", "odprężenie", "swoboda", "wytchnienie" "dystans wobec codziennych zajęć". W niniejszym tłumaczeniu wybieram - dla uniknięcia zamieszania - niemal wyłącznie polski termin "czas wolny", zakładając jednak, że Czytelnik uwzględni również pozostałe polskie odpowiedniki, oddające dopiero razem bogactwo treściowe niemieckiego "Muße" (przyp. tłum.)
2 W oryginale nieprzetłumaczalna gra słów: [Die Muße] ist eine vom Leben selbst zugemessene und daher dringlich gemußte Haltung (przyp. tłum.)
3 W oryginale gra słów: Muße - unterschieden von Müßiggang (przyp. tłum.)
4 Tłumaczenie niemieckie tego wersetu (z Einheitsübersetzung der Heiligen Schrift) odbiega od polskiego w Biblii Tysiąclecia (przyp. tłum.)
5 Przedstawiającym wewnętrzny stan człowieka (przyp. tłum.)

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin