Wright Laura - Zostań w raju.pdf

(344 KB) Pobierz
395589778 UNPDF
Laura Wright
Zostań w raju
Gorący Romans Duo 703
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– On wrócił.
Słysząc słowa swojej siostry, Rity, Ava Thompson miała wrażenie, że serce wyrwało się
jej z piersi i padło u stóp obutych w różowe satynowe czółenka.
– Kto wrócił?
– Najprzystojniejszy, najwspanialszy Jared Redwolf, a któż by inny – uśmiechnęła się do
niej Rita.
Z wrażenia Ava omal nie spadła z nakrytego puszystym, białym dywanem postumentu, na
którym mierzyła suknię w sklepie pani Benton, gdzie mieściła się zarazem pracownia oraz
wypożyczalnia strojów ślubnych.
– Au! – pisnęła, kiedy pani Benton niechcący ukłuła ją szpilką.
Spojrzała na siostrę dużymi, zielonymi oczami i zapytała z niepokojem:
– Jak to, wrócił? Dokąd wrócił?
– Jest tu, w Paradise – odparła ze spokojem Rita, która stała przed trzyczęściowym
lustrem, poprawiając długie, kręcone, jasne włosy. – W tej chwili jest tuż obok. Kiedy
poszłam napić się kawy, widziałam, jak wchodził do baru naprzeciwko. No i trudno mu się
dziwić – dodała z figlarnym uśmiechem. – Wiecie, że dziś można się tam załapać na
zapiekankę z pasztetem, frytki i wiśniową colę za jedne dwa dolary i dziewięćdziesiąt piec
centów?
– Ten pasztet robią z koniny – oznajmiła z dezaprobatą pani Benton, upinając dół
olśniewającej, wydekoltowanej, długiej sukni, którą dla swojej starszej siostry zaprojektowała
Rita.
– Nie wierzę – zaśmiała się Rita, w której niebieskich oczach pojawiły się wesołe ogniki.
– Właśnie, że tak – pokiwała smutno głową pani Benton. – A przecież nasze strony słyną
z wołowiny.
Ta wymiana zdań miała na celu tylko jedno: odwrócić uwagę od głównego tematu, jakim
było pojawienie się w okolicy Jareda Redwolfa. Obie kobiety wymieniały znaczące
spojrzenia, czekając na reakcję Avy na tę wiadomość. Były ciekawe, czy w tej chwili stanęły
jej przed oczyma ostatnie lata jej życia.
Życia, o którym wiedzieli wszyscy mieszkańcy Paradise. Które pozostawiła tu cztery lata
temu. I które codziennie wspominała w swoim małym mieszkanku na północnozachodnim
Manhattanie.
Wysłużony klimatyzator rzęził i krztusił się nieporadnie, gdy tymczasem teksański upał
nieubłaganie sączył się do pracowni. Ava zerknęła na siostrę, patrząc w lustro.
– Chyba mówiłaś, Rito, że on wyjechał do Dallas na całe dwa tygodnie. Przysięgałaś, że
tu na niego nie wpadnę.
– Cóż ci mogę na to odpowiedzieć, siostrzyczko? – wzruszyła ramionami Rita. – Tak
oznajmił Patowi Murphy'emu na poczcie. Może posłyszał, że przyjechałaś do miasta na mój
ślub i zmienił plany.
– Nigdy w życiu – pokręciła głową Ava, spoglądając bacznie najpierw na siostrę, a potem
na panią Benton. – Ten facet mną gardzi.
– To bardzo mocne słowo – zaoponowała Rita.
– Chyba powinnyśmy na chwilę przestać mówić o jej dawnej miłości – zauważyła pani
Benton. – Ava nie może spokojnie ustać, a ja muszę ustawić cyrkiel. Twoja druhna musi
wyglądać jak malowanie.
– Cała wina po stronie pewnego wysokiego i pięknego jak Bóg Czejena o zabójczym
uśmiechu – mrugnęła do niej porozumiewawczo Rita.
– W połowie Czejena – poprawiła ją Ava.
– Ale co to za połowa! – westchnęła z zachwytem pani Benton, pochylając głowę nad
robotą.
Nic się nie zmieniło, pomyślała Ava. W Paradise kobiety nadal rozpływają się nad
Jaredem Redwolfem. Ale czy też nadal boją się to po sobie pokazać? Czy teraz, kiedy został
milionerem i okazało się, że jest geniuszem finansowym i że nie ma tygodnia, by nie
przyjeżdżały do niego z daleka na konsultacje różne grube ryby, mieszkanki Paradise gotowe
są już przymknąć oczy na jego pochodzenie?
W wilgotnym powietrzu wyczuwało się delikatny zapach suchego ślubnego bukietu,
zawieszonego pod sufitem. Z małego radyjka na orzechowym stoliku dochodził głos znanego
piosenkarza śpiewającego o miłości, która jest wieczna. Ava nagle poczuła, że się dusi w
swojej ślicznej, satynowej sukni.
Więc Jared jest w barze naprzeciwko. Tak blisko, że prawie mogłaby go dotknąć, poczuć
jego podniecający zapach słońca i potu. Zapragnęła go zobaczyć. Ale wiedziała, że byłoby to
bardzo niebezpieczne. Jared zacząłby jej zadawać pytania i domagać się odpowiedzi. O mój
Boże, a jeśli on już wie, że Ava jest w mieście?
Po szyi zaczęły jej spływać kropelki potu.. Musi natychmiast stąd wyjść. Nie może
ryzykować spotkania z nim, w każdym razie jeszcze nie teraz. Może dopiero wtedy, kiedy
będzie gotowa mu powiedzieć o...
Przełknęła jakoś tę myśl i zwróciła się do pani Benton.
– Ogromnie panią przepraszam, ale teraz muszę już lecieć. Wpadnę później.
– Ale dlaczego? Co się stało? – zapytała zdumiona kobieta.
– Muszę wpaść do domu Rity.
– Po co? – spytała zaskoczona Rita.
– Muszę koniecznie sprawdzić...
Dzwonek u drzwi wejściowych zagrał wesołą melodyjkę, przerywając Avie jej zmyśloną
na poczekaniu bajeczkę. Gdy spojrzała w lustro, przez szparę w zasłonie oddzielającej
przymierzalnię ujrzała sylwetkę mężczyzny, który wchodził właśnie do sklepu pani Benton z
taką pewnością siebie, jakby był jego właścicielem.
Ava zamarła, a serce jak szalone zabiło jej w piersi. Zabrakło jej dziesięciu sekund, żeby
się stąd wymknąć i uniknąć tego spotkania.
Jared Redwolf!
Machinalnym gestem sięgnęła na czubek głowy i uwolniła długie blond włosy z gumki,
którą je skrępowała.
A więc on tu jest. Właściwie zawsze był – w jej pamięci, we wspomnieniach – przez te
cztery lata nieobecności w Paradise.
Miała wrażenie, że czas nagle przestał płynąć. Próbowała wziąć parę głębokich
oddechów, żeby się uspokoić, ale niewiele to pomogło. Nic dziwnego, zaskoczenie było
pełne. Tyle lat go nie widziała i nie tak sobie wyobrażała ich ewentualne spotkanie.
– Przepraszam na chwilę – zawołała pani Benton – proszę cię, Avo, nie ruszaj się, zaraz
skończymy.
Ale Ava w tej chwili nigdzie się już nie wybierała. Jak przyrośnięta do postumentu,
wlepiła wzrok w Jareda, który przystanął przed gablotką z muszkami i z uwagą je oglądał.
Mogła bez skrępowania go obserwować w lustrze, pewna, że jej nie zauważył przez szparę w
zasłonie. Przypomniała sobie, jak to zobaczyła go po raz pierwszy w życiu, poganiającego
bydło na ranczu jej ojca. Galopował na ostrym, złocistym palomino z białą grzywą, którego
sam ujeździł.
Nie mogła wtedy oderwać od niego oczu.
Dziś, jeśli to w ogóle możliwe, wydawał się jej jeszcze przystojniejszy niż przed laty.
Ubrany raczej jak kowboj niż multimilioner-biznesmen, w niebieską bawełnianą koszulę,
spłowiałe dżinsy i wysokie buty, był bez wątpienia najprzystojniejszym mężczyzną w całym
Teksasie. Bujać to my, ale nie nas. Był najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. Metr
dziewięćdziesiąt wzrostu, umięśniony, lecz smukły, męski w każdym calu. Gęste, czarne
włosy sięgały mu poniżej ramion, jego wysokie kości policzkowe stały się jeszcze bardziej
wyraziste, a ocienione ciężkimi powiekami stalowoszare oczy, które jednocześnie czarowały,
fascynowały i budziły lęk, były chłodne i spokojne. Tylko jego pełne usta wskazywały, źe nie
jest stuprocentowym Czejenem.
– Przyszedłem zwrócić smoking, pani Benton – powiedział.
Ava wydała stłumiony okrzyk, słysząc jego głos jakby trochę niższy, niż pamiętała, ale
równie uwodzicielski.
– Może go pan przynieść tutaj – zawołała pani Benton. – Jesteśmy ubrane.
– Nie! – wykrzyknęła ze zgrozą Ava.
Rita dotknęła jej ręki i uścisnęła ją, pragnąc dodać siostrze odwagi. Ale nie na wiele się to
zdało. Ava miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi. Przecież nie mogła go teraz
zobaczyć. Ani teraz, ani kiedykolwiek w przyszłości.
Zaczęła się nerwowo rozglądać za miejscem, gdzie mogłaby się ukryć, ale nie było już
czasu. Jared właśnie wchodził.
Nie, nie teraz, nie tak.
Ale oto rozsunęła się biała zasłona i do kolistego pomieszczenia wkroczył Jared Redwolf
z przewieszoną przez ramię czarną torbą na ubranie. Avie zaparło dech na jego widok. Był
bardzo męski i w przymierzami stanowił wyrazisty, ciemny akcent na tle wszechobecnej
kobiecości: rzędów śnieżnobiałych sukien ślubnych. Co on sobie pomyśli, kiedy ją tutaj
zobaczy? zastanawiała się, nie mając odwagi się odwrócić. Co powie?
Pani Benton odchrząknęła i odezwała się:
– Już odbieram od pana ten smoking, zaraz przyniosę pokwitowanie. Za chwilkę wracam,
moje panny.
Ava wciąż nie potrafiła oderwać oczu od mężczyzny, który wypełniał jej myśli od czasu,
kiedy była jeszcze podlotkiem.
Dopiero dziesiąta rano, a już tak gorąco. Po szyi znów spłynęła jej kropelka potu. Czy to
zawinił upał, czy jest to może reakcja na niespodziewane spotkanie z Jaredem, który
wpatrywał się w nią płonącymi oczami?
Wreszcie Ava zebrała się na odwagę i wykrztusiła:
– Witaj, Jared.
On jednak milczał, wciąż nie odrywając od niej wzroku, tak jakby była jakąś zjawą – i to
raczej niemiłą. W różowej satynowej sukni, która nie była jeszcze dopasowana i prezentowała
się niezbyt atrakcyjnie, Ava poczuła się jak uwięzione w klatce zwierzątko.
Milczenie przerwała Rita.
– Hej, Jared! Wcześniej wróciłeś z Dallas?
– Jak się okazuje, za wcześnie – zauważył niezbyt uprzejmie.
Avie ścisnęło się serce. Ale rozumiała jego gniew i ponowiła próbę uprzejmej rozmowy.
– Jared, posłuchaj, ja...
– A propos, Rito – przerwał jej Jared. – Przyjmij moje gratulacje z powodu twego ślubu.
– Dziękuję – powiedziała Rita, uśmiechając się do niego blado i spoglądając na siostrę.
– Chciałbym ofiarować jakiś prezent tobie i twojemu narzeczonemu, ale...
– Zaprosilibyśmy cię na nas ślub, Jared, gdybyśmy wiedzieli, że będziesz w mieście –
wybąkała niepewnie Rita. – Ale skoro już wróciłeś, będzie nam bardzo miło, jeśli
przyjedziesz.
Ava otworzyła usta ze zdumienia. To niemożliwe, ona chyba śni. Zanim zdecydowała się
na przyjazd, wiele razy się upewniała, że Jareda na ślubie nie będzie.
– Doceniam twoje zaproszenie i dziękuję – powiedział Jared – ale raczej nie skorzystam.
– Sakir i ja naprawdę bardzo byśmy się cieszyli – nastawała Rita.
– Dziękuję jeszcze raz – odparł Jared i potrząsnął głową – ale po prostu nie mogę. Nie
wyrobię się z czasem. Mam na biurku stosy zaległej roboty i akurat tego wieczora
spodziewam się klienta.
– To potrwa tylko parę godzin.
Ava położyła siostrze rękę na ramieniu i powiedziała:
– Jeśli on nie chce przyjść, to mówi się trudno. Nie nalegaj.
– Przypomnij mi jeszcze, o której zaczyna się ceremonia? – zapytał niespodziewanie
Jared, nie odrywając wzroku od Avy.
– O drugiej.
– No, może uda mi się wpaść, w każdym razie postaram się.
Rita klasnęła w ręce i zaproponowała:
– Może zaszedłbyś do mnie po zaproszenie?
Avie z wrażenia zaschło w gardle. Co też wyprawia jej siostra? Co ona sobie myśli? Co to
za pomysł, żeby Jared odwiedził je w domu!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin