We dwóch 1.doc

(47 KB) Pobierz
PO GODZINACH

We dwóch 1

 

Wspólna kąpiel

 

Byłem 15 –letnim chłopakiem, o 178 cm wzroście, wagi 70 kg o niebieskich oczach, ciemno- blond czuprynie, śniadej cerze oraz gęstym zarostem na twarzy.

Moje ciało, było już prawie docelowo ukształtowane, szerokie bary, brzuch i piersi jak „kaloryfer” wyrzeźbione przez  codzienny trening na siłowni, porośnięte blond włoskami z mięśniami twardymi jak stal. Pośladki jak dwa bochenki chleba z silnie zarysowanym przedziałkiem oddzielającym jeden od drugiego z porośniętym w środku blond kręconymi włoskami.

Długi 22 cm. penis, gruby i pięknie prezentujący się w podczas erekcji, z workiem w którym znajdowały się dwie dorodne kule jąder, z bujnym blond kędzierzawym owłosieniem łonowym.

 

Dziewczęta oglądały się z mną , zapewnie fantazjując o takim „ciachu” jakim byłem ja.

 

Często na siłowni spotykałem chłopaka o  którym potem w domu, fantazjowałem podczas codziennego kilkakrotnego onanizowania się.  Miał na imię Marek. Był kilka lat starszy ode mnie. W myślach oddawałem się mu, pieściłem jego ciało, ssałem i lizałem jego zapewnie dorodnego penisa. On też patrzył na mnie tymi swymi brązowymi oczami na pewno myśląc o tym samym co ja – o zobaczeniu się całkiem nago, o wspólnym  waleniu, spuszczaniu się i ssaniu swych penisów.   

 

Pewnego dnia, Marek zaproponował mi, żebym go odwiedził w domu. Na to czekałem tyle czasu. Zgodziłem się i nazajutrz wieczorem byłem już u niego.

Zadzwoniłem, otworzył drzwi i zobaczyłem go ubranego w obcisły czerwony bawełniany podkoszulek oraz tego samego koloru slipki z dużym wybrzuszeniem skrywającym jego zapewnie olbrzymiego penisa.

Przywitał się ze mną i zamykając drzwi, odwrócił się i moim oczom ukazał się nieoczekiwany widok. Marek miał na sobie męskie stringi, które z tyłu wrzynały mu się w przedziałek oddzielający dwa cudownie umięśnione pośladki.

 

Stanąłem jak wryty prawie z otwartymi ustami. Byłem w szoku. Nie wiedziałem, co robić, przecież wielokrotnie widziałem go na siłowni prawie rozebranego, ale takiego przywitania wcale się nie spodziewałem. W tej nieoczekiwanej chwili wydał mi się nie tyle przystojnym, ale pięknym i bardzo pożądanym mężczyzną.

Chwila, o której tak marzyłem – zobaczyć go całkowicie nago! – mogła stać się rzeczywistością, nie tylko zobaczyć go nago, ale pieścić jego nagie ciało, oddawać się nawzajem  - a ja stałem jak słup soli!

 

Będąc jeszcze w przedpokoju usłyszałem szum lejącej się do wanny wody. Marek uśmiechnął się, objął swoim silnym ramieniem i mocno przytulając się do mnie poprowadził mnie dalej wprost do łazienki.

 

- Dobrze, że jesteś umyjesz mi plecy- powiedział z uśmiechem zakręcając kran odcinając z lejącą się wodę, po czym lekkim, niedbałym ruchem obu dłoni zdjął swoje stringi i stanął przede mną nagi, swobodny, jakby nigdy nic!

Po prostu prezentował mi się w całej okazałości, a ja, purpurowy jak burak, nie mogłem od niego oderwać wzroku. To był nieziemski widok. Mój Marek wyglądał pięknie! Wysoki około 180 cm, przystojny szatyn i te jego brązowe oczy, to wszystko składało się na dobrze zbudowane i opalone ciało. Szczególną uwagę zwracał na siebie jego bardzo duży i soczysty penis, który wisiał miękko pośród gęstwiny czarnych kędziorów. U dołu zwisał przepiękny worek z dużymi jądrami. Jego piękne pośladki, były umięśnione, a zarazem delikatne i gładkie. Miałem to wszystko tuż przed oczami, dosłownie o krok. Wszystko to razem doprowadziło mojego penisa do wariacji. 


   No co, umyjesz mi plecy? – ponowne jego pytanie było tak jednoznaczne, jak jego spojrzenie, mocne, głębokie, wyrażające już nie skrywane, bez uprzedniej fantazji, ale rzeczywiste i całkiem już realne chęci.

Chciałem odpowiedzieć, przytaknąć, ale nie potrafiłem wydobyć głosu, więc tylko skinąłem głową. Patrzyliśmy sobie w oczy. W tej samej chwili, nic nie mówiąc, Marek pochylił się ku mnie i nasze usta spotkały się. Jego wargi rozchyliły się, a mój język spenetrował dogłębnie jego gardło, oba języki spotykały się w namiętnych pieszczotach.

 

 Moje ręce wędrowały po jego aksamitnym opalonym i bardzo umięśnionym ciele, dotykałem go wszędzie, pieściłem sutki, tuliłem i całowałem go. Dotykałem jego penisa, marzyłem o takiej bliskości.

Jego dorodny penis, długi i gruby, dumnie już stał w pełnej erekcji, z wielkim odkrytym  czerwonym łbem nie mieszczącym się pod napletkiem.

 

Jego ręce z nieukrywaną już niecierpliwością i szybkością ściągły ze mnie koszule, spodnie, slipki.

 

Teraz ja stałem przed nim nagi, bez żadnej tajemnicy i oporów z wyprężonym i gotowym do pieszczot penisem .

Marek spojrzał na mnie z uznaniem, wziął mnie mocno w ramiona, przytulił mnie do siebie całym sobą, zgniatając między nami nasze penisy a ja tuląc się do niego, trzymając go oburącz za pośladki, znów zapragnąłem jego ust. Poczułem, jak nasze twarde, wyprężone do granic możliwości koguty napierają na siebie.

 

Nasze oddechy stawały się krótkie, szybkie a ciała pożądliwe . Marek zapytał, czy kochałem się już kiedyś z facetem.

- Nie, nie  – wydusiłem z siebie cichymi załamującym się głosem.

- To będzie mój pierwszy raz- szepnąłem, bo ja chciałem właśnie z nim dosięgnąć nieba.

 

 W wannie było już pełno piany, obaj weszliśmy do niej. Nie krępowały nas nasze twarde, stojące penisy. Jego widok wprawił mnie w zachwyt. Przygryzłem wargi. Pragnąłem poddać się jego pieszczotom. Znowu zaczęliśmy się całować, bardzo namiętnie, cali unurzani w pianie. Ciepła woda i zapach płynu do kąpieli potęgowały doznania.

Marek wziął do usta mojego fallusa.

 

Najpierw powoli i delikatnie polizał jego odkrytą główkę, pieszcząc jednocześnie mój worek, potem wepchnął go głęboko do gardła, mocno zaciskając wargi.

Ja ścisnąłem jego ptaka i rozpocząłem onanizowanie. Było cudownie i szybko osiągnąłbym orgazm, gdyby Marek nie wyjął go ze swoich ust.

Znów zaczęliśmy się całować, mocno, namiętnie i znów nasze języki  penetrowały nasze gardła.

 

Po chwili Marek przesunął się na koniec wanny, a mnie ułożył plecami na swoim torsie. Cali zanurzeni w ciepłej wodzie, z wychylonymi do siebie twarzami, całowaliśmy się namiętnie, ręką obejmowałem jego policzek, a pod pośladkami czułem jego wielkiego fallusa, po którym ocierałem się mocno, a on pieścił mojego penisa.

Było mi dobrze, bardzo dobrze. Nie wiedziałem, że można doznawać takie wspaniałe odczucia w chłopięcej miłości.

Woda w wannie już nieco wystygła i Marek zaproponował, ażeby przenieść się do pokoju i kontynuować rozpoczęte pieszczoty. Po wytarciu się ręcznikami, nago, tuląc się i całując położyliśmy się na

wielkiej kanapie.

 

Rozpoczęliśmy wspólne onanizowanie się. Ja silnymi posuwistymi ruchami ręki drażniłem jego penisa, on robił to samo.

Nasze penisy stały wyprostowane i sztywne. Na trzonie Markowego koguta ukazały się nabrzmiałe krwią żyły. Purpurowa i lśniąca główka to zakrywała się, to odkrywała, stymulowana moją ręką  doprowadzała mojego pierwszego w życiu kochanka do niesamowitych erotycznych przeżyć.

Prawie jednocześnie włożyliśmy nasze ptaki do swoich ust. Pieściliśmy ich głęboko wprowadzając do gardła. Marek mocno zacisnął wargi, które oplotły mojego fallusa. Ja nie byłem jemu dłużny. Ssałem go mocno i silnie wciągałem jego nie mieszcząc się pod napletkiem główkę penisa.

Nasze pieszczoty doprowadzały nas do podniecenia i obaj czekaliśmy na zbliżający się orgazm. Ja pierwszy wystrzeliłem wprost do jego gardła olbrzymią porcją spermy. Po pierwszym wytrysku nastąpiły drugi i kolejne, wylewając z wnętrza mojego ciała do jego gardła obfitą ilość mojego nasienia.

Marek połykał z wielką przyjemnością i smakiem pojawiające się porcje moich wytrysków, które nie mieściły się jemu w ustach. Z kącików ust, z pomiędzy jego warg wyciekały maleńkie strumyki nasienia, które ręką rozcierał na swojej szyi.

Po kilku chwilach i Marka dopadł orgazm, powodujący potok wytryskującego do moich ust nasienia. Krztusząc się i zachłystując połykałem ten cudowny słonawy nektar.

Po kolejnych wytryskach nasze penisy stawały się miękkie i sflaczałe. Nie przerywaliśmy jednak ssania i pieszczenia naszych fallusów językami i wargami.

Po kilku chwilach, znów z flaków powoli podnosiły się gotowe do dalszych pieszczot. I znów osiągnęliśmy prawie równocześnie orgazm. Nastąpiły kolejne, ale już znacznie słabsze jak uprzednio wytryski naszej spermy. Obydwoje połykaliśmy nasze nasienie, ssąc i pieszcząc   swoje już wymęczone i sponiewierane przez języki i wargi, teraz już ostatecznie leżące fallusy.

 

I oto tak zakończył się mój pierwszy i mam nadzieję nie ostatni seks z mężczyzną….

 

J.

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin