Marsjańska twarz.doc

(119 KB) Pobierz
Marsjańska twarz



Marsjańska twarz

       .......Specjalista komputerowy Vincent DiPietro siedzi w archiwum lotów kosmicznych National Space Science Data Center NASA w Greenbelt   w stanie Maryland i przegląda niezliczone fotografie powierzchni Marsa. Nagle na jednym z czarno-białych zdjęć dostrzega "wypukły wizerunek podobny do ludzkiej twarzy", jak opisze później to, co zobaczył. Po dokonaniu tego odkrycia po dziś dzień szuka odpowiedzi na różne pytania: Kto wykonał ten monumentalny relief? Czy na planecie Mars istniało życie? Wyniki jego badań są sensacyjne. 20 lipca 1976 roku, 13.12 czasu środkowoeuropejskiego. Pierwszy z dwóch w pełni automatycznych lądowników amerykańskiej sondy kosmicznej "Viking" osiada na powierzchni Marsa. Dnia 3 września tego samego roku także lądownik "Vikinga 2" osiąga swój cel. Podczas kiedy automatyczne "ramiona" obydwu lądowników grzebią    w marsjańskim piasku, przesyłając na Ziemię strumień danych, sondy "Viking" krążą wokół planety na wysokości prawie 2200 kilometrów. Każde zdjęcie wykonane przez kamery sond rozkładane jest przez komputer pokładowy na poszczególne "piksele", czyli najmniejsze jednostki obrazu. Ogólnie rzecz biorąc, na Ziemię przesłano 300 tysięcy zdjęć powierzchni Marsa w postaci niezliczonych "pikseli", które zostały nagrane na taśmach komputerów National Space Science Data Center. Do dziś przetworzono z powrotem na fotografie zaledwie 60 tysięcy. Przyczyna: proces przetwarzania danych liczbowych na obraz jest niezwykle drogi i przeznaczony na ten cel budżet szybko się wyczerpał. Tak więc elektroniczne cegiełki około 240 tysięcy zdjęć Marsa wiodły sobie niepozorny żywot w archiwum. I pewnie długo nic by się nie zmieniło, gdyby nie ciekawość Vincenta DiPietro z Glenndales w stanie Maryland. DiPietro notuje numer zdjęcia zarejestrowanego 31 lipca 1976 roku i wchodzi                 w posiadanie odbitki. Fotografia przedstawia kamienną głowę o średnicy mniej więcej 1500 metrów, znajdującą się w rejonie Cydonii. - Czułem ulgę i ciekawość - pisze DiPietro w swojej relacji. - Ulgę, że NASA przetworzyła tę właśnie fotografię                    i ciekawość, ponieważ chciałem dowiedzieć się czegoś bliższego. Specjalistę od komputerów Gregory'ego Molenaara, któremu DiPietro zwrócił uwagę na marsjańskie zdjęcia, tak zafascynowało marsjańskie oblicze, że zdecydował się współpracować            z DiPietro nad komputerowym podniesieniem jakości zdjęć i wydobyciem z nich większej liczby szczegółów. W taki właśnie sposób rozpoczęła się ich wieloletnia, fantastyczna przygoda. Obydwaj spece komputerowi zdecydowali się na początek wykonać powiększenie fotografii przy wykorzystaniu techniki komputerowej.     Najpierw zwiększono kontrast odcieni szarości poszczególnych "pikseli". Rezultat

okazał się jednak niezadowalający, po-nieważ nadmierne powiększenie "pikseli" spowodowało pojawienie się charakterys-tycznych "schodków" zamiast linii. DiPietro i Molenaar opracowali metodę, dzięki której mogli dzielić pierwotne "piksele" na nowe, mniejsze jednostki. Nazywają ją Starburst Pixel Interleaving Technique (SPIT). Dzięki tej metodzie uzyskują nie tylko zdecydowanie wyższą rozdzielczość obrazu, ale mogą też wy-kryć zakłócenia przekazu pomiędzy sondami kosmicznymi "Viking" a Ziemią. Teraz marsjańskie oblicze ujawnia znacznie więcej szczegółów, ponieważ nowa technika obróbki obrazu pozwala rozjaśniać strefy oświetlone i pogłębiać czerń miejsc zacienionych, co nadaje oryginalnym fotografiom większą wyrazistość. Mówiąc najprościej: zwiększono kontrastowość fotografii. Po opublikowaniu fotografii przedstawiającej pogrążoną do połowy w cieniu twarz krytycy natychmiast pochopnie oświadczyli, że to złudzenie optyczne, ponieważ wskutek takiej, a nie innej pozycji Słońca strefy światła i cienia mogły się przypadkowo ułożyć w coś, co przypomina twarz. Już pierwsza analiza wykonana przez DiPietro i Molenaara wykazała,                   że w oświetlonej połówce marsjańskiej twarzy można wyróżnić gałkę oczną, grzbiet nosa, usta, podbródek i nasadę włosów, co nie sposób przypisać przypadkowej grze świateł i cieni. Ponieważ jednak obydwaj specjaliści komputerowi chcieli mieć absolutną pewność, ponownie gruntownie przejrzeli archiwalne materiały zdjęciowe        z archiwum NASA w Greenbelt. Przy okazji odkrywają inne zdjęcie tejże samej twarzy, wykonane w 35 dni po poprzednim. żnica: niższa pozycja sondy na orbicie, inna pozycja Słońca, inny kąt wykonania zdjęcia. W jakiś czas później NASA przekazuje obydwu naukowcom do analizy taśmę z drugim zdjęciem marsjańskiej twarzy. Rezultaty obróbki metodą SPIT przekraczają najśmielsze oczekiwania. Drugie zdjęcie okazuje się bowiem nie tylko potwierdzeniem pierwszego, ale zawiera dodatkowe szczegóły. Otóż oczodół po oświetlonej stronie twarzy jest widoczny na obu zdjęciach, ale na drugim widać ponadto oczodół po stronie zacienionej i nasadę włosów oraz obramowaną przyciętymi "na pazia" włosami drugą połówkę twarzy. Zaznacza się też linia podbródka. Ponadto, ku swemu zaskoczeniu, DiPietro i Molenaar odkrywają           w odległości 13 kilometrów na północny wschód dużą trójkątną strukturę, którą określają mianem "fortu".Ostre zewnętrzne krawędzie i narożniki "fortu" są zdumiewająco symetryczne, a przez zawalony "strop" widać kwadratowe wnętrze.         W bliskim sąsiedztwie tej "budowli" znajduje się "miasto" - kompleks leżących obok siebie wzniesień, przypominających piramidy, z kwadratem wypełnionym kulist...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin