O LISIE INWALIDZIE
(Bajka arabska)
Pewien człowiek zobaczył w lesie lisa bez nogi. „Biedne zwierzę — pomyślał sobie — ciekawe, jak on radzi sobie w życiu?" Jego ciekawość została szybko zaspokojona. Po chwili zobaczył tygrysa, który zostawił resztki antylopy właśnie lisowi. Następnego dnia tygrys postąpił w ten sam sposób. „Skoro Bóg jest tak dobry — pomyślał sobie ten człowiek — że nawet chore zwierzęta nie giną z głodu, to i ja zdam się na Jego dobroć". Siadł więc sobie przy drodze z myślą, że ktoś da mu jeść, ktoś pić, ktoś inny ofiaruje mu ubranie, a jeszcze inny da mu wiele pieniędzy. Siedział i czekał na Boże zmiłowanie. Nikt jednak nie nadchodził. Był już głodny i spragniony, zrobiło się ciemno i chłodno. Wreszcie stracił nadzieję na czyjeś wsparcie. Pomyślał sobie, że w jego przypadku nie z lisa, ale z tygrysa winien brać przykład. Szybko jednak zapomniał o tym.
Gdy wracał do domu zobaczył na skraju drogi małą, zmarzniętą dziewczynkę. Stała tak samo jak on przed chwilą i czekała na dobrego człowieka, który udzieli jej wsparcia. Zdenerwował się i zawołał w kierunku nieba: „Boże, jak możesz pozwolić, aby to dziecko było głodne! Dlaczego dopuszczasz do tego, że ono drży z zimna? Dlaczego nic nie uczynisz, by ktoś mu przyszedł z pomocą?"
Niebo milczało.
W nocy, gdy spał nasz znajomy, usłyszał jednak słowa: „Uczyniłem coś, aby to dziecko dzisiaj nie było głodne i zmarznięte. Stworzyłem właśnie ciebie!"
A ja myślę sobie czasem, że urodziliśmy się tylko po to, aby otrzeć łzę dziecku i sprawić, by się uśmiechało i wróciło do przerwanej zabawy. Jest to tak mało i jednocześnie tak wiele. Być może, że tylko to będzie się liczyło w naszym życiu.
jolas_79