„Ach, przyjdź, wiosno - ćwierknął wróbel
- dość mam zimy! Po sam dzióbek!
Kiedy wróci mój przyjaciel?
chcę znów mieszkać w jego chacie."
Ledwie ćwierknął, coś się stało,
zaszumiało, pociemniało,
wielki cień padł na wróbelka,
a on zaczął skakać, ćwierkać:
„Ćwirrr, o rrrety! Ćwir! Nareszcie!
Gdzie ty byłeś? Mówże wreszcie!
Jak w Egipcie? Co widziałeś?
Może z dziećmi rozmawiałeś?
Elegancki jesteś taki,
frak masz, ćwirrr, nie byle jaki,
ale co to? Nierozważnie,
bez szalika nam tu zmarzniesz,
taką długą szyję, nogi
trzeba chronić, bo czas srogi.
To nie Egipt, nie Afryka!
Tu nam jeszcze zima bryka!"
„Ech, wróbelku - odrzekł przybysz
- opowieści to nie ryby.
Jeszcze na to czas znajdziemy,
teraz zaś odbudujemy nasze gniazdo.
Czas nas goni, wkrótce żona mnie dogoni.
Na jej przylot gniazdo nasze
musi być już w pełnej krasie.
Kto odgadnie, kto to taki?
Oto dodatkowe znaki:
czerwone kalosze długie i cienkie
do tego nosi białą sukienkę
z czarną falbanką na końcu ogona
(tak samo ubrana jest jego żona)
Dziób ma czerwony jak jego kalosze,
tak długi, że żabkę złapie - o, proszę!
Gościnny jest, owszem, razem z nim mieszka
nie jeden szary wróbel - koleżka.
Choć zimą w ciepłe kraje ucieka,
powraca do nas nawet z daleka.
Czy słyszysz jego klekot radosny?
To jest nasz pierwszy zwiastun wiosny!
Anna Sobiech
Świat Misyjny 2(2008) s. 16
jolas_79