118.doc

(30 KB) Pobierz

Wąski rozstaw, zbyt mały na kolejkę. Prawdopodobnie jeździła tu drezyna, ale nie było jej w zasięgu wzroku.

Nie słychać tu było deszczu. Dotknąłem podłogi — była twarda i sucha Idealna szczelność.

Stukanie w ściany nie powodowało najmniejszego dźwięku; beton musiał

być bardzo gruby.

Powiedziałem Robin, żeby zaczekała, i zszedłem do tunelu. Płyta zapadni wyglądała stąd jak ogromna, sztywna warga; pracownia — jak czarna dziura.

Wspiąłem się z powrotem i jeszcze raz obejrzałem zapadnię. Była tak samo nieruchoma jak poprzednio, utrzymywana przez masę kół zębatych i przeciwwag, reagujących na specjalny rodzaj nacisku.

Świetny system bezpieczeństwa, zainstalowany przez armię japońską, aby zapobiec zmiażdżeniu palców albo przypadkowemu uwięzieniu. Był pewnie jakiś sposób, aby bezpiecznie zamknąć klapę od dołu, ale nie znałem go i musiałem zostawić właz otwarty.

Może jednak lepiej wycofać się stąd i doczekać ranka?

Wróciłem do Robin i powiedziałem, żeby wybierała, co woli.

    Doszliśmy już tak daleko, Alex. Pójdźmy przynajmniej  kawałek
i sprawdźmy, dokąd ten tunel prowadzi.

    Jeżeli tunel wychodzi poza granicę posiadłości, znajdziemy się pod
puszczą figową. A jest to obszar zaminowany.

    O ile w ogóle są jakieś miny.

    Wątpisz w to?

    Jeżeli chce się coś ukryć przed tubylcami, rozpowszechnianie takich

plotek jest doskonałą metodą.

    Chcesz się przekonać, czy twoja hipoteza jest słuszna?

    On tam jest. — Spojrzała w głąb tunelu. — I najwyraźniej chce,
żebyśmy także tam weszli. Dlaczego miałby narażać nas na niebezpieczeństwo?

    On chce, żebym ja tam wszedł. Po to mnie tutaj sprowadził.

    W każdym razie jest to dla niego ważne. Pomyśl tylko, ile zastosował

środków ostrożności.

              Zaszyfrowane notatki. Cytaty... robactwo. Zabawia się jak wielkie

dziecko.

              Może się mylę, ale nie wydaje mi się, żeby był szaleńcem. Najwyżej

jest trochę skryty.

Pomyślałem o Morelandzie, Hoffmanie i o ich żonach, jak grywali we czworo w brydża na tarasie. Hoffman oszukiwał, a Moreland nigdy nie dał poznać, że o tym wie.

              Dobrze — powiedziałem. — Zabawmy się.

Ruszyliśmy wzdłuż szyny, minęliśmy odrutowaną lampę i zagłębiliby się w ciemności. Po stu krokach pojawiło się światło takiej samej lampy-A potem jeszcze jednej.

240


Tunel był znacznie przyjemniejszy niż się spodziewałem: ciepły, suchy, pozbawiony robactwa.

   Jak myślisz, po co go zbudowano? — zapytała Robin. — Jako drogę
ucieczki dla Japończyków?

   Albo coś w rodzaju kanału dostawczego.

Właśnie minęliśmy drugą lampę, gdy zauważyłem coś przy ścianie.

Tekturowe pudła. Mnóstwo pudeł, starannie ustawionych jedne na drugich. Tak samo jak teczki z dokumentacją w magazynie za biurem.

Sekretna dokumentacja? Czy Moreland po to mnie tutaj sprowadził?

Zdjąłem jedno pudło. Było zamknięte, ale nie zaklejone.

Wewnątrz plastikowe torebki.

Suszone owoce i warzywa.

Otworzyłem inne pudło. Znowu jedzenie.

Trzecie pudło zawierało próbki lekarstw i buteleczki z antybiotykami, środkami przeciw grzybicy, witaminami, mikroelementami, składnikami uzupełniającymi dietę.

I butelki z jakąś mętną cieczą. Zawierający chininę środek przeciw malarii. Następne pudło. Znowu suszone owoce. Napoje witaminizowane dla sportowców.

              Tajemna skrytka doktora Billa — powiedziałem. — Hoduje to
wszystko we własnym ogrodzie, konserwuje i znosi na dół. Może mamy do
czynienia ze szkołą przetrwania. Ale gdzie jest jego Armageddon*?

Robin potrząsnęła głową i zajrzała do następnego pudła. Duszona wołowina, kurczęta, ryż.

              W sam raz dla wegetarianina — powiedziałem.
Robin posmutniała.

       Może jego celem jest zniszczenie wyspy? Może chce przeżyć ukryty
pod ziemią?

       Pod figowcami — dodałem. — Chroniony przez te miny, prawdziwe
lub wymyślone. To idiotyczne, ale w Stanach pełno jest takich bunkrów.
Problem polega na tym, że żyjący w nich ludzie zbyt chętnie sięgają po broń.

       To niepodobne do Billa.

       Dlaczego? Bo powiedział, że nienawidzi broni? Wszystko, co mówi
i robi, jest podejrzane — łącznie z tym jego altruizmem. Aruk sprowadza
żywność po cenach trzykrotnie wyższych od normalnych. Bili pomaga od
czasu do czasu, ale chomikuje to wszystko dla samego siebie. Jeżeli od
dłuższego czasu planuje zejście pod ziemię, nie dziwię się, że nie stara się
rozwinąć gospodarki wyspy. Może mu wcale nie zależy na Aruk? Może
zamierza stworzyć swój własny, podziemny świat? Wpadł na ten pomysł,

* Armageddon — według Apokalipsy miejsce, gdzie odbędzie się ostatnia walka "^edzy dobrem a złem, gdzie przed dniem Sądu Ostatecznego królowie Ziemi przegrają *°jne z Bogiem (przyp. tłum.).

241

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin