dziecko_fortuny.pdf

(1254 KB) Pobierz
Microsoft Word - dziecko fortuny
Dziecko fortunny
584656243.022.png 584656243.023.png 584656243.024.png 584656243.025.png 584656243.001.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Zdecydowałam się na sztuczne zapłodnienie -oświadczyła Bella. - Oczywiście
skorzystam z banku spermy.
- Zwariowałaś? - zawołała jej serdeczna przyjaciółka, Allison Cullen. - Nie
przeszkadza ci, że twoje dziecko nie będzie znało własnego ojca?
Siedziały w pełnym książek gabinecie w domu rodziców Allison, imponującym
budynku z czerwonej cegły na przedmieściach miasteczka Carlyle, leżącego na
północny wschód od Bostonu. Co roku z okazji Dnia Pamięci rodzina Cullenów
organizowała wielkie grillowanie dla sąsiadów i przyjaciół. W tym roku miało być
tak samo, mimo że Ava i James, rodzice Allison, podróżowali po Europie.
- Trochę przeszkadza, ale nie mam innego wyjścia. Zresztą bank spermy ma
swoje zalety: można sobie wybrać kolor oczu, wzrost... No wiesz, wszystko.
Kilka tygodni wcześniej Allison pojechała z przyjaciółką do szpitala. Pobrano
Bella wycinek, a jego badanie potwierdziło wcześniejszą diagnozę ginekologa oraz
najgorsze obawy Bella: endometrioza.
Na szczęście nie był to ciężki przypadek, w dodatku wcześnie wykryty, więc
wystarczył krótki zabieg ambulatoryjny, podczas którego usunięto z macicy
groźną narośl. Jednak nikt nie mógł przewidzieć, co przyniesie przyszłość, a to
oznaczało, że Bella igrała z losem, przeciągając zajście w ciążę o kolejny rok. O ile
już nie było za późno.
- Nie wolałabyś skorzystać z pomocy kogoś znajomego? - drążyła Allison. -
Przynajmniej byś wiedziała, kto jest ojcem twojego dziecka.
Bella nie mogła się pogodzić z tym, że jeśli chce mieć własne dziecko, to musi się
pospieszyć. Przecież nie miała nawet trzydziestu lat, do których brakowało jej pół
roku.
Zawsze chciała mieć rodzinę. Jej mama umarła, kiedy miała osiem lat. Została
sama z ojcem, który chuchał na nią i dmuchał. Pewnie dlatego za wszelką cenę
chciała udowodnić całemu światu, a zwłaszcza swemu nadopiekuńczemu ojcu, że
ma głowę do interesów. Gdyby nie ta paląca potrzeba pokazania wszystkim
własnej wartości, może mniej czasu poświęcałaby karierze zawodowej, a więcej
życiu osobistemu, które w tej chwili praktycznie nie istniało.
W posiadłości Cullenów też była dziś z powodów zawodowych. Miała nadzieję
zdobyć duże zamówienie dla Precious Bundles, własnego biura projektowego,
specjalizującego się w dekoracji wnętrz ze szczególnym uwzględnieniem pokoi
dziecięcych i placów zabaw.
Allison zaproponowała, żeby to właśnie Bella zrobiła projekt żłobka, który miał
powstad w biurowcu Cullen Enterprises. Ten kontrakt - największe zamówienie
w dotychczasowych dziejach Precious Bundles - mógłby postawić na nogi
niewielkie przedsiębiorstwo Belli.
Obie przyjaciółki czekały właśnie na przybycie Edwarda, brata Allison i prezesa
zarządu Cullen Enterprises w jednej osobie. Bella i Edward mieli tego dnia
przypieczętować kontrakt.
Bella poczuła dobrze znany niepokój, który zawsze ją ogarniał, gdy myślała o
Edwardzie.
- Oczywiście, dobrze by było znać ojca dziecka - powiedziała. - Tylko nie wiem,
kogo mogłabym wykorzystać. Wiesz, że z nikim się nie spotykam...
584656243.002.png 584656243.003.png 584656243.004.png 584656243.005.png 584656243.006.png
- Mam trzech braci - przypomniała jej Allison. Bella zamarła na chwilę, a potem
się uśmiechnęła.
- Widzę, że wracamy do intryg matrymonialnych, w które się bawiłyśmy w
czasach szkolnych.
- Przecież je uwielbiałaś! - Allison udała obrażoną. Bella oparła się o poduszki
kanapy i westchnęła. Allison była wytrwała. Ta cecha charakteru bardzo się
przydawała w pracy zawodowej. Allison była świetnym prawnikiem, robiła
błyskotliwą karierę w Biurze Prokuratora Okręgowego w Bostonie. Niestety, w
prywatnym życiu taka nieustępliwość była dość uciążliwa.
- Nie sądzisz, że namawianie twoich braci, albo chociaż jednego z nich, do oddania
spermy to całkiem zwariowany pomysł?
- Dlaczego? - Allison wstała, zaczęła spacerować po pokoju. - A wiesz, to chyba
idealne rozwiązanie. Mama marzy o wnuku, ale żaden z moich braci nie kwapi się
z dostarczeniem jej tego towaru. A ja nie zamierzam poślubić byle kogo tylko po
to, żeby ją uszczęśliwić. - Zatrzymała się, posłała przyjaciółce zwycięski uśmiech.
-A ty, w odróżnieniu ode mnie, będziesz wspaniałą matką. Najlepszą na świecie!
- Czym najlepszym? - odezwał się od progu miły, niski głos.
Edward Cullen, najstarszy z trzech braci Allison, zawsze przyprawiał Belle o
zawrót głowy. Wysoki, z krótko przystrzyżonymi czarnymi włosami, miał gładką
twarz naznaczoną w kąciku ust niewielką blizną pozostałą po jakimś meczu
hokejowym z czasów studiów.
- Cześć, Isabella - rzucił jakby od niechcenia. Nigdy nie mówił Bella, jak wszyscy,
ani Bells, jak zwracali się do niej bliscy przyjaciele.
Po raz pierwszy spotkali się właśnie w tym pokoju, w domu jego rodziców. Bella
miała wówczas osiemnaście lat, była tuż przed maturą, a on miał dwadzieścia
pięć lat i robił magisterium w Harvard Business School. Bella była w nim
wówczas bez pamięci zakochana, ale Edward jej nie zauważał.
- Czym najlepszym? - powtórzył pytanie, zwracając się do Allison.
- Bella musi mieć dziecko. I to szybko.
- Allison! - Bella spojrzała ze zgrozą na przyjaciółkę. A przecież wiedziała, że gdy
Ally wpadnie na genialny pomysł, to już nie popuści. Jak pies, który za nic nie
odda raz zdobytej kości.
- Co takiego? - Edward stanął jak wryty.
- Lekarz powiedział, że ma endometriozę. Im dłużej będzie czekała z zajściem w
ciążę, tym bardziej prawdopodobne, że nic z tego nie wyjdzie.
- To prawda? - Edward wzrokiem przyparł Bella do miejsca.
- Tak - powiedziała cichutko.
Allison chyba nawet nie zauważyła żałosnego, proszącego spojrzenia przyjaciółki.
- Potrzebny jej dawca spermy - oznajmiła.
- Przeczucie mi podpowiada, że nie mówisz mi o tym przypadkiem. Założę się, że
szukasz dla niej dawcy - powiedział Edward.
- Rodzice najbardziej ciebie naciskają, żebyś się wreszcie ustatkował - mówiła
Allison, jakby naprawdę nie usłyszała złowieszczej nuty w głosie brata. - A ty sam
stwierdziłeś, że nie zamierzasz już nigdy więcej nawet się zbliżać do ołtarza.
Moim zdaniem byłoby to idealne rozwiązanie problemów was obojga.
584656243.007.png 584656243.008.png 584656243.009.png 584656243.010.png 584656243.011.png
- Allison, proszę! - policzki Belli były coraz czerwieńsze. Było jej potwornie wstyd,
że Allison zaproponowała akurat Edwardowi, żeby został ojcem jej dziecka.
Zresztą Edward wydawał się tak samo przerażony tą perspektywą.
- Ty chyba nie wiesz, o czym mówisz - zwrócił się do siostry. Na jego twarzy widać
było wszystko, łącznie z tym, że uważa, że Ally zwariowała.
Bella odetchnęła z ulgą. Jak mogłam choć przez chwilę przypuszczać, że Edward
skorzysta z okazji i zgłosi się do roli ojca, pomyślała.
- Ja nie wiem, o czym mówię? - spytała Allison, spoglądając z dezaprobatą na
szary garnitur i niebieski krawat brata. - Dziś jest sobota, Ed, długi weekend
przed Dniem Pamięci, a ty co robisz w taki dzień? Oczywiście pracujesz! O ile cię
znam, przyszedłeś do gabinetu, żeby poszukać sobie jakiegoś zajęcia. I ty śmiesz
twierdzić, że ja nie wiem, o czym mówię?
- Edward - wtrąciła się zrozpaczona Bella. - Ja naprawdę nie prosiłam Allison o
wstawiennictwo. Właśnie jej mówiłam, że zamierzam skorzystać z usług banku
spermy.
- Czy wyście obie oszalały? - warknął Edward. -Zdawało mi się, że pomysł Allison
jest co najmniej dziwaczny, ale teraz widzę, że z was dwóch jednak bardziej
normalna jest moja siostrzyczka.
- Bank spermy to rozsądny pomysł - broniła się Bella, czując rumieńce na twarzy.
- Wiele kobiet korzysta z tego rozwiązania.
- Ale nie takich jak ty! - burknął Edward. Ciekawe, od kiedy to został ekspertem
od Isabelli Swan, pomyślała Bella. Od jedenastu lat, odkąd go poznałam,
zachowuje się tak, jakby nawet nie zauważył, że jestem kobietą. Edward zawsze
trochę ją onieśmielał, ale tym razem złość okazała się silniejsza.
- Pozwól, że sama zdecyduję - syknęła. - W końcu to mój problem.
- No widzisz, Ed? - wtrąciła się Allison. - A nie mówiłam?
Edward spojrzał ostrzegawczo na siostrę, po czym znów popatrzył na Bella.
- Dlaczego nie możesz po prostu wyjść za mąż? Czy małżeństwo to coś złego?
Znajdź sobie jakiegoś miłego chłopca i zabierzcie się do robienia dzieci.
- Ot, tak? - Bella pstryknęła palcami. - A gdzie, twoim zdaniem, mam znaleźć tego
miłego chłopca?
- Wybierz sobie któregoś. Nie jesteśmy trudną zdobyczą.
- Czyżby? Tobie się zdaje, że to nic trudnego, ale ja mam na ten temat inne
zdanie. - Zaczęła odliczać na palcach. - Kilka miesięcy zajmie mi znalezienie
odpowiedniego faceta, potem randki, co najmniej kilka tygodni. Na trzecim,
najpóźniej na czwartym spotkaniu, pozwolę mu się do siebie zbliżyć.
Mięśnie na twarzy Edwarda drgały niebezpiecznie.
- Nie będzie za wcześnie? Jak myślisz, Edward? -spytała kpiąco Bella. - Podobno
mężczyźni narzekają, że to zawsze strasznie się wlecze.
-Isabella.. - ostrzegł ją Edward.
Prowokowała go. Świadomie. Po raz pierwszy ośmieliła się na coś takiego. To było
nierozważne, nawet niebezpieczne, ale tym razem się nie bała. Może z powodu tej
diagnozy? W każdym razie coś się w niej zacięło.
- No to mamy za sobą miesiąc znajomości - ciągnęła. - Nie ma czasu do stracenia,
więc się oświadczam.
Niewiele brakowało, żeby straciła panowanie nad sobą. Rozpacz, którą starała się
ukryć przed światem, właśnie teraz postanowiła się zerwać z łańcucha.
584656243.012.png 584656243.013.png 584656243.014.png 584656243.015.png 584656243.016.png
- Powiedzmy, że mam szczęście i pierwszy mężczyzna, któremu się oświadczę,
będzie na tyle miły, że się ze mną ożeni. No, ale ślubu nie dają od ręki, trzeba
poczekać kilka tygodni...
- Isabella...
- Jeszcze nie skończyłam - nie dała mu dojść do głosu. - Na razie mamy za sobą
cztery miesiące, może nawet pięć. Załóżmy, że tak bardzo mu się podobam, że
zgadza się przystąpić natychmiast do robienia dzieci. Za pierwszym razem raczej
się nie uda, więc trzeba doliczyć jeszcze kilka miesięcy na próby. Wychodzi sześć
do siedmiu miesięcy przy założeniu, że wszystko doskonale się ułoży.
Edward zacisnął pięści, był ponury jak chmura gradowa. Bella wiedziała, że
przesadziła, ale nic a nic ją to nie obchodziło.
- Posłuchaj, Isabella, nie wiem, co ci powiedziała Allison, ale oświadczam ci, że
nie zamierzam mieć dzieci. Mama na pewno ucieszyłaby się z wnuka, ale prócz
mnie ma jeszcze trójkę dzieci. Niech któreś z nich się poświęci i spełni jej
marzenia.
Allison odkaszlnęła. Oboje popatrzyli na nią.
- Daj spokój, Edward, rodzice od dawna cię naciskają. I nie tylko z powodu
wnuka. Oni się o ciebie martwią. Odkąd...
- Moje życie prywatne jest całkiem normalne. Dziękuję za zainteresowanie.
Normalne? Oczywiście, można to tak określić. Życie prywatne Edwarda od lat
było smacznym kąskiem dla bostońskich gazet. Gdyby polegać na opinii
dziennikarzy, lubił bogate panny z dobrych domów, o figurach modelek, najlepiej
pracujące zawodowo.
Bella tak bardzo się różniła od tego ideału, że aż śmiać się chciało. Jej niesforne
kasztanowe włosy sięgały poniżej ramion, a figura... Ciągle obiecywała sobie
zrzucić nadliczbowe trzy kilogramy, ale one ani myślały jej opuścić.
- Przecież ojcostwo to nie tylko plemniki - tłumaczył się Edward. - Jeśli już
miałbym zostać ojcem, to chciałbym być przynajmniej opiekunem swojego
dziecka, a nie tylko ogierem rozpłodowym.
- No właśnie. - Bella spojrzała ukradkiem na Allison.
- Dlatego uważam, że najlepszym rozwiązaniem będzie bank spermy.
- Nie! - zawołali jednocześnie Edward i Allison.
- Musi być jakieś inne wyjście - warknął zirytowany Edward.
- Inne wyjście z czego? - zapytał Emmet, średni z braci Cullen, który właśnie
wszedł do pokoju.
Odpowiedziała mu grobowa cisza. Emmet spojrzał na skrzywionego Edwarda, na
podnieconą Allison, a w końcu na Bella.
- Hej, nie gadajcie wszyscy naraz - zakpił.
- Elizabeth ma pewien problem - odezwała się Allison.
- Naprawdę? Co za problem?
- No właśnie. Jaki problem? - W progu stanął Seth, najmłodszy z braci. Puścił oko
do Belli. - Cześć, śliczna.
- Bella musi szybko zajść w ciążę, bo inaczej nigdy nie będzie miała dzieci.
- Allison - powiedziała z wyrzutem Bella.
- Cholera! - Emmet spojrzał współczująco na Bella.
- Masz jakiś pomysł?
584656243.017.png 584656243.018.png 584656243.019.png 584656243.020.png 584656243.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin