Ziegesar Cecily von - Plotkara 06 - Tylko Ciebie chcę.doc

(813 KB) Pobierz
CECILY VON ZIEGESAR

Cecily von Ziegesar

TYLKO CIEBIE CHCĘ

plotkara 6

Przekład Małgorzata Strzelec

Tytuł oryginału

YOU'RE THE ONE THAT I WANT

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A jeśli miłość, czym jest, rzeczą jaką?

Jeśli jest dobra, czemu torturuje?

Geoffrey Chaucer Troilus i Kresyda

przekł. M. Słomczyński

*

*

tematy    ◄    wstecz    dalej    ►    wyślij pytanie    odpowiedź

Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostały zmienione lub skrócone, po to by nie ucierpieli niewinni. Czyli ja.

 

hej, ludzie!

 

Znacie to powiedzenie: dzisiaj jest pierwszy dzień reszty twojego życia? Zawsze myślałam, że brzmi to tak sentymentalnie, ale dziś odkryłam, że ma głęboki sens. Poza tym zaczynam myśleć, że nie ma nic złego w byciu sentymentalnym. Przecież idąc rano do szko­ły, można życzyć portierowi miłego dnia, kiedy otwiera ci drzwi. I dlaczego właściwie nie zatrzymać się, żeby powąchać bzy, które rosną przed domami wzdłuż Piątej Alei? A skoro już przy nich stoisz, to zaszalej i włóż za ucho gałązkę bzu. Dopiero kwiecień, ale już możesz włożyć te nowe skórzane klapki od Coacha w odcieniu mię­ty no wiesz, te z wyhaftowaną żółtą różyczką, które nosisz po domu od miesiąca. Wreszcie możesz w nich wyjść! Oczywiście, pewnie będziesz miała problemy w szkole, bo to nieprzepisowe obuwie, ale jak inaczej pochwalisz się nowym brazylijskim pedikiurem?

 

Wiem, wiem. Pewnie pomyślicie, że zwariowałam, bo tyle we mnie mu. Ale w tym tygodniu wszyscy się dowiemy, czy dostaliśmy się do college'ów, do których składaliśmy papiery. Jak na ra­zie to najpoważniejszy moment w naszym życiu. Od tej chwili raz na zawsze będziemy zaszufladkowani według szkól, które wybraliśmy, czy raczej według szkół, które nas wybiorą: kujon dostał się do Yale, czwórkowa lesbijka siatkarka ląduje w Smith, ekscentrycznej dziedziczce fortuny ojciec kupił przyjęcie do Browna. Mówię tylko że może warto spojrzeć na to z jaśniejszej strony. Listy zostały już wysłane - co się stało, to się nie odstanie. Ja w każdym razie je­stem gotowa na następny krok.

 

TA GŁUPIA GRA, W KTÓRĄ KIEDYŚ WSZYSCY GRALIŚMY (I PO CICHU NADAL TO ROBIMY)

 

Skoro sprawa przyjęcia do college'u jest już prawie za nami, nad­szedł czas, aby skupić się na czymś równie ważnym: naszym życiu miłosnym. Najwyższy czas abyś ty i twój wymarzony chłopak (do­daj do każdej linijki „w łóżku”):

Wypili po włochatym pępku i zasnęli aż do świtu

Karmili się nawzajem lodami z gorącym kajmakiem

Pooglądali stare filmy

Ponurkowali nago

Popuszczali kółka z dymu

Zagrali w twistera.

Zafundowali sobie zmywalne tatuaże

Wybrali imiona dla dzieci

Urwali się z WF - u

Spróbowali bikram jogi.

 

Oczywiście nie namawiam do niczego niezgodnego z prawem. Zdecydowanie to nie jest dobry czas, żeby coś schrzanić. Słysze­liście o tej obiecującej młodej aktorce, która w zeszłym roku do­stała się do Harvardu, a potem uciekła na cały maj do LA, do swojego chłopaka, też aktora? Przyjęcie do Harvardu... cofnięto! Ta lista to najprostszy znany mi sposób, żeby zrzucić z siebie ki­logramy stresów, które ostatnio na nas ciążyły Pomysł z dietą też może być nie od rzeczy!

 

Wasze e - maile

 

P: Droga Plotkaro!

Chciałam ci podziękować za podtrzymanie mnie na duchu, kiedy byłam kłębkiem nerwów. Nie wiem, jak ty, ale ja złoży­łam papiery do dwunastu szkół i ostatniej nocy śniło mi się, że nie przyjęto mnie do żadnej. Możesz mi powiedzieć, dla­czego nie powinnam uciec do Meksyku? 3maj się.

róża

 

O: Droga różo!

Meksyk to fajny pomysł, ale dwanaście szkół? Daj spokój, na pewno dostaniesz się chociaż do jednej, jeśli nie do wszystkich dwunastu! Jeżeli masz ochotę rzucić się z mo­stu, nim nadejdzie te dwanaście listów, to trzymaj się swo­ich przyjaciół.., no chyba że się boisz, że sami chcą cię ze­pchnąć! To trudny czas dla nas wszystkich.

P

 

P: Droga P!

Więc ta dziwaczka z Connecticut, ta z odwyku, na dobre zniknęła z życia N? Bo jeśli on jest sam, to zamierzam rzu­cić się na niego.

s.zybka

 

O: Droga s.zybka!

Przykro mi, kochanie, ale musisz poczekać w kolejce - i żad­nego wpychania się poza kolejnością! Niestety, ktoś już go dorwał. Właściwie to zawsze było jej miejsce i tak pewnie zostanie. Pewnie wiesz, o kim mówię. Ale nie bądź zazdros­na: Jej życie jest dalekie od doskonałości.

P

 

Na celowniku

 

N spaceruje i przypala na schodach Metropolitan Museum of Art. Podejrzewam, że teraz - kiedy jest kapitanem drużyny lacrosse i nie spotyka się już z tą absurdalnie pokręconą panienką z odwyku - może się wreszcie rozluźnić i cieszyć życiem. B urywa się dziś rano z apelu i pędzi do domu. Ma nadzieję - choć szanse są nie­wielkie - że komisja z Yale tak bardzo chce ją przyjąć, że wystała list poranną pocztą. To dopiero kłębek nerwów! Widziano ją także w dziale z bielizną w Barneys - przymierzała komplet, który moż­na opisać tylko jako „szukam okazji”. S obgryza paznokcie, opala­jąc się na Owczej Łączce, a przyglądają jej się setki zachwyco­nych chłopaków. Czym właściwie ona się tak martwi? D i V udają, że się nie widzą, gdy stoją w kolejce po bilety na nowy film Kena Mogula Angelika. J przymierza u Bergdorfa Goodmana pantofle od Manola z wężowej skórki, na które jest już lista oczekujących. Czym właściwie ma zamiar za nie zapłacić i gdzie zamierza je no­sić? Może to jeszcze dzieciak, ale ma spore ambicje.

 

NA WYPADEK, GDYBYŚCIE CHCIELI PRZEŻYĆ NA NOWO TE CENNE CHWILE...

 

V kręci film dokumentalny o tym całym zamieszaniu wokół przy­jęć do college'ów. Myślę, że to dobra okazja, żeby wyrzucić coś z siebie i mieć swoje cztery minuty sławy. W ciągu następnych dwóch tygodni będzie kręciła po lekcjach przy fontannie Bethesda w Central Parku.

 

Trzymam za was kciuki wszystkimi czterema kończynami. Powo­dzenia!

Wiem, że mnie kochacie.

plotkara

B jest gwiazdą w jej własnym, małym filmie

- Po prostu powiedz, jak się teraz czujesz. No wiesz, skoro w tym tygodniu przyjdą informacje z college'ów i tak dalej.

Vanessa Abrams zerknęła przez kamerę i poprawiła obiek­tyw tak. żeby w kadrze zmieściły się wiszące kolczyki Blair z jadeitów i kryształów Swarovskiego. Było przyjemne kwietniowi - popołudnie i park zamienił się w dom wariatów. Za plecami Blair i Vanessy grupa chłopców z ostatniej klasy ze Szkoły Świę­tego Judy ganiała za frisbee po tarasowych schodach wycho­dzących na fontannę Bethesda, przeklinając i przytrzymując się nawzajem - efekt tłumionego stresu związanego z przyjęciami do college'ów. Wokół fontanny leżały wyciągnięte idealnie opa­lone i wymanikiurowane ciała dziewcząt ze szkól średnich przy Upper East Side. Dziewczyny paliły papierosy i wcierały w nogi najnowszy balsam do opalania Lancôme'a, podczas gdy skrzy­dlata kobieta z brązu, stojąca pośrodku fontanny, wyrozumiale patrzyła na nie z góry.

Vanessa nacisnęła guzik nagrywania.

- Możesz zaczynać, gdy będziesz gotowa.

Blair Waldorf oblizała błyszczące usta i odgarnęła za uszy odrastające już, krótko przycięte włosy. Pod prostą czarną koszulką polo i szarym mundurkiem Constance Billard miała nową bieliznę - stringi i stanik z turkusowego jedwabiu i czarnej ko­ronki, komplet, który kupiła w dziale z bielizną w Bameys. Opar­ła plecy o brzeg fontanny i usiadła wygodniej na złożonym ręcz­niku kąpielowym, który Vanessa dała jej do siedzenia.

Gorący dzień i stringi to fatalne połączenie.

- Obiecałam sobie, że jeśli dostanę się do Yale, w końcu zrobimy to z Nate'em - zaczęła Blair. Spuściła wzrok i zaczęła bawić się rubinowym pierścionkiem, który nosiła na lewej dło­ni. - Właściwie to nawet nie wróciliśmy do siebie.., jeszcze nie. Ale oboje wiemy, że chcemy tego i gdy tylko list przyjdzie... - Spojrzała w kamerę, ignorując dziwaczne, przenikliwe spojrze­nie Vanessy, dziewczyny o ogolonej głowie, noszącej czarne wojskowe buty. - Dla mnie to nie tylko o seks tu chodzi, ale o całą moją przyszłość. Yale i Nate to dwie rzeczy, których za­wsze pragnęłam.

Przechyliła głowę. Właściwie to chciała mnóstwa rzeczy. Ale wyłączając prześliczne srebrne sandałki z wężowej skórki na platformie od Christiana Louboutina, te dwie rzeczy były naj­ważniejsze.

- Chciałbyś, frajerze! - krzyknął jakiś chłopak i złapał frisbee tuż przed nosem kumpla.

Blair zamknęła niebieskie oczy i otworzyła je znowu.

- A jeśli się nie dostanę... - zrobiła pauzę dla efektu. - Ktoś, do cholery, zapłaci mi za to.

Może powinna w tym tygodniu nosić kaganiec.

Blair westchnęła, sięgnęła pod koszulkę i poprawiła ramiączka stanika.

- Niektórzy z moich przyjaciół, na przykład Serena i Nate, nie przejmują się tak bardzo sprawą college'u. Ale to dlatego, że nie muszą mieszkać z matką, która jest zdecydowanie za stara na ciążę, i to z tłustym, odrażającym ojczymem. W końcu nawet nie mam już własnego pokoju! - Otarła łzę i posępnie spojrzała w kamerę. - To właściwie moja jedyna szansa na szczęście. Chyba na to zasłużyłam, no nie?

Sygnał na brawa.

N ma ochotę posmakować jej błyszczyku

Nate Archibald doszedł do końca promenady obsadzonej wiązami, prowadzącej do tarasu i fontanny Bethesda, rzucił nie­dopałek skręta wypalonego niemal do końca i minął kumpli gra­jących we frisbee. Jakieś trzy metry od niego u podstawy fon­tanny siedziała ze skrzyżowanymi nogami Blair i mówiła do kamery. Wyglądała na zdenerwowaną i niewinną. Jej delikatne dłonie poruszały się przy lisiej twarzyczce, a krótki mundurek ledwo zakrywał umięśnione uda. Nate odrzucił złocistobrązowe loki z zielonych oczu i wsunął ręce do kieszeni spodni w kolorze khaki. Blair wyglądała naprawdę seksownie.

W tej samej chwili wszystkie dziewczyny w parku myślały dokładnie to samo, tyle że na jego temat.

Nate mgliście kojarzył tę dziwną dziewczynę z ogoloną gło­wą, stojącą za kamerą. Normalnie Blair nie chciałaby mieć z nią nic wspólnego, ale nigdy nie przegapiłaby okazji, żeby opowie­dzieć o sobie. Blair lubiła być w centrum zainteresowania. I cho­ciaż Nate z nią zerwał i zdradził ją kilkanaście razy, nadal lubił poświęcać jej swoją uwagę. Zanurzył dłonie w fontannie, prze­szedł za Blair i ochlapał ją delikatnie - kilka kropel wylądowało: na jej odsłoniętym ramieniu.

Blair błyskawicznie odwróciła się i zobaczyła Nate'a. Wy­glądał bardziej seksownie niż kiedykolwiek. Był w wypuszczo­nej bladożółtej koszulce z rozpiętym kołnierzykiem i podwiniętymi rękawami, dzięki czemu widziała jego cudowne, opalone mięśnie i idealną twarz.

- Nie podsłuchiwałeś tego, co mówiłam, prawda? - zapyla­ła ostro.

Pokręcił głową, a ona wstała z ręcznika, całkowicie ignoru­jąc Vanessę. Jeśli idzie o Blair, już skończyły.

- Hej. - Nate pochylił się i pocałował ją w policzek. Pach­niał dymem, świeżym praniem i nową skórą - dokładnie tym. czym powinien pachnieć chłopak.

Mniam.

- Cześć. - Blair obciągnęła mundurek.

Dlaczego, do diabła, nie dostała się do Yale już dzisiaj?

- Właśnie przypominałem sobie, jak zeszłego lata prawie całkowicie uzależniłaś się od ciastek przekładanych lodami - powiedział Nate.

Nagle poczuł, że ma ochotę zlizać z jej ust ten słodko pach­nący błyszczyk i przejechać językiem po jej zębach.

Udała, że poprawia nowe kolczyki, żeby je zauważył.

- Jestem zbyt zdenerwowana, żeby jeść, ale lemoniada to byłby teraz świetny pomysł.

Nate uśmiechnął się. a Blair wsunęła mu rękę pod ramię, tak jak zawsze to robiła, gdy szli razem. Przebiegł ją stary, dobrze znany dreszczyk. Zawsze tak było, gdy znowu wracali do siebie - wygodnie, a zarazem ekscytująco. Podeszli do straganu usta­wionego na szczycie schodów i Nate kupił dwie puszki lemoniady Country Time. Usiedli potem na pobliskiej ławce. Nate wyciągnął z oliwkowego płóciennego plecaka firmy Jack Spade srebrną piersiówkę.

Czas na drinka!

Blair odpuściła sobie lemoniadę i złapała butelkę.

- Nie wiem. czym się tak denerwujesz - uspokajał ją Nate. Jesteś najlepszą uczennicą w klasie.

Sam miał ambiwalentne odczucia, jeśli idzie o przyjęcie do college'u. Złożył papiery do pięciu szkól i - to prawda - chciał się dostać do którejś z nich. ale był pewny, że będzie się świet­nie bawił, niezależnie od tego, gdzie wyląduje.

Blair wzięła jeszcze jeden łyk z piersiówki, nim ją oddała.

- Na wypadek, gdybyś zapomniał: totalnie spieprzyłam obie rozmowy kwalifikacyjne - przypomniała mu.

Nate słyszał o jej niewielkim załamaniu nerwowym w cza­sie pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej do Yale i o tym, że na koniec pocałowała rozmawiającego z nią członka komisji. Sły­szał leż o przelotnym flircie w pokoju hotelowym z absolwen­tem, który miał przeprowadzić z nią drugą rozmowę. W pew­nym sensie był odpowiedzialny za obie wpadki. Po każdym zerwaniu Blair strasznie się wściekała.

Wyciągnął rękę i poprawił pierścionek z rubinem na jej dłoni.

- Wyluzuj. Wszystko będzie dobrze - powiedział kojącym głosem. - Obiecuję.

- W porządku - zgodziła się Blair, chociaż prawda była taka, że nie przestanie się zamartwiać, dopóki nie powiesi nad łóżkiem powiadomienia o przyjęciu do Yale w srebrnych robionych na zamówienie ramkach od Tiffany'ego. Włączy nowy krążek Raves, przy którym zawsze się napalała, chociaż właściwie był dose głośny i wstrętny, położy się na łóżku, będzie czytać raz za razem list z Yale, podczas gdy Nate wykorzysta jej nagie ciało...

- I dobrze. - Nate pochylił się i zaczął ją całować, przery­wając jej...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin