Janusz Minkiewicz
Pewien Tatar miał katar.
A Katarzyna,
Żona Tatarzyna,
Miała z nim małego syna.
Tatar – tata
Obowiązki pełnił kata.
Bał się kat zakatarzony
Katarzyny – kata żony!
Raz gdy czytał Tatar akty,
Oślepł. Dostał katarakty.
Więc pobiegły Tatarzyny
Do katowej Katarzyny,
Referując sprawę tak tą:
- Kat ma katar z kataraktą!
Katarzyna, żona kata,
Pędzi wnet do kata brata.
(Brat ten miał wesoły cmentarz,
Kat - sprowadzał mu inwentarz.
Brata kata katakumby
Rozbrzmiewały dźwiękiem rumby.
W krąg słuchały Tatarzynki
Brata kata katarynki).
Katarzynę przyjął szwagier,
Grając właśnie nowy szlagier.
Katarzyna wzięła brata
I pobiegła z nim do kata.
Szwagier rzekł tak katu – tacie:
- Bracie kacie czemu łkacie?
- Lud pogardza – rzekł do brata –
Mymi czynnościami kata!
Mówiąc: - Niech oceni plebs je...
Wpadł kat tata w katalepsję.
Umarł.
Syn rzekł: - Co, u kata?
Kat katafalk już wygniata?
Sens tragiczny ma ta strofa,
Taka kata katastrofa...
hernameisanee