Najważniejsze akcje Szarych Szeregów.doc

(2747 KB) Pobierz
Najważniejsze akcje Szarych Szeregów

Materiał edukacyjny rozdawany bezpłatnie w ramach szkolenia.

 

Najważniejsze akcje Szarych Szeregów

Braun

 

 

 

 

Kutschera

Burkl

Meksyk

Celestynów

Milke

Hergl

Myrcha

Weffel

Wieniec

Stamm

Sieczychy

Kretschman

 

 

Specjalna operacja bojowa Braun

        Kolejną akcją "Agatu" w ramach szeroko zakrojonej "akcji Główki", była likwidacja Emila Brauna, członka NSDAP i SA, będącego kierownikiem urzędu mieszkaniowego (Wohnungsamtu). Decyzja jego likwidacji zapadła w KWP, gdy kończył opracowywanie planu masowego wysiedlenia mieszkańców Warszawy. Likwidację Brauna "Pług" powierzył II plutonowi na dowódcę akcji  wyznaczając "Orkana". Zespól przewidziany do akcji składał się z siedmiu ludzi i dwóch samochodów. Ponadto pięć łączniczek stanowić miało grupę rozpoznania i sygnalizacji, kolejnym czterem przypadła rola dostarczenia broni dla uczestników.

 

AKCJA

 

13 XII 1943r. o 7:30 zespół wykonawców zajął wyznaczone stanowiska. O godz. 8:13 od strony Wierzbowej w kierunku Senatorskiej "Hanka" dostrzegła wóz Brauna Adler-Diplomat i rozpoznała siedzącego w nim Brauna. Chustką dała znak "Orkanowi", który powtórzył sygnał rozpoczynając akcję. W tym czasie samochód skręcił w Daniłowiczowską i stanął przed bramą 1/3. "Kastor" - I wykonawca i "Polluks" - II wykonawca wybiegli z podcieni Pałacu Blanka. Za nimi ruszył cywilny agent, który wyjął pistolet z kiszeni. Został jednak błyskawicznie rozbrojony przez "Cyklona". "Kastor" i "Polluks" dobiegli do Brauna wysiadającego właśnie z samochodu w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Przed strzałem "Polluksa" Braun zrobił unik. Cywil, który wysiadł z samochodu, strzelił dwukrotnie do "Kastora", ale chybił. "Polluks" ponownie strzelił do Brauna trafiając go w  brzuch i dwukrotnie w głowę. W tym czasie osłona akcji - "Cyklon" i "Orkan" prowadzili ostrzał bramy Pałacu Blanka, z której strzelała niemiecka ochrona urzędu. 

brama wjazdowa Pałacu Blanka

 

"Kastor" z peemu zastrzelił cywila, który jechał z Braunem. Padła również kobieta - trzeci pasażer wozu i Niemiec strzelający z balkonu Pałacu. Stale ostrzeliwując się, grupa wsiadła do samochodów i odjechała w stronę Starego Miasta. Na odprawie poakcyjnej u "Pługa", wykonawcy dowiedzieli się, że drugim zabitym Niemcem był Fredrich Pabst - prawa ręka Brauna, architekt - urbanista pracujący na planem zmienienia Warszawy w 100-tysięczne, prowincjonalne miasto.

 

                   Friedrich Pabst (w okularach) prezentuje makietę "nowej Warszawy". Dalej stoją: Leist, Ohlenbusch i Fischer

 

Specjalna operacja bojowa Bürkl 

            SS-Oberscharführer Franz Bürkl od września 1941r. był funkcjonariuszem SS na Pawiaku, gdzie pełnił funkcję Zugführera, czyli szefa zmiany załogi.

 

Od pierwszego dnia dał się poznać jako sadystyczny morderca więźniów, których mordował według własnego uznania. Doniesienia, które napływały z Pawiaka, mówiły, że w ciągu dwóch lat swej działalności zastrzelił lub powiesił w celach kilkudziesięciu więźniów. W KWP zapadł wyrok śmierci, którego wykonanie zlecono "Agatowi". Kpt. "Pług" przeprowadzenie akcji powierzył I plutonowi, a dowodzić nią miał "Jeremi". Rozpoznaniem Bürkla zajęli się "Rayski" i "Żar"

Akcję postanowiono wykonać 7 IX 1943r. na Marszałkowskiej w pobliżu miejsca zamieszkania gestapowca. 

 

AKCJA

 

Gdy o 9:58 z bramy domu przy ul. Oleandrów wyszedł oczekiwany SS-Oberscharführer Bürkl, "Żar" rozpracowujący gestapowca wskazał go "Jeremiemu" i odszedł Marszałkowską w kierunku pl. Zbawiciela. Jak się okazało Bürkl nie był sam - towarzyszyła mu kobieta prowadząca wózek z dzieckiem (w dotychczasowych rozpoznaniach nigdy jej nie widziano). "Jeremi" zawahał się, lecz po chwili ruszył na drugą stronę Marszałkowskiej, co dla pozostałych uczestników było sygnałem rozpoczęcia akcji. Z kilku metrów strzelił do Bürkla. Strzelał również "Lot" - drugi wykonawca. W tym czasie na Marszałkowskiej rozpętało się istne piekło; do strzelaniny włączyli się przypadkowi Niemcy, z których część wybiła osłona głównych wykonawców wyroku. Największym zaskoczeniem dla Niemców był "Dietrich", który ze spokojnie stojącego mężczyzny z futerałem na skrzypce, w kilka sekund przemienił się w groźnego "stenistę"... 

 

Po 90-ciu sekundach było już po wszystkim. 

 

miejsce akcji: zablokowany szlabanami wylot Litewskiej na Marszałkowską

 

Oddział bez strat opuścił samochodem miejsce akcji. Na jezdni Litewskiej leżało ciało Bürkla, na Marszałkowskiej, w pobliżu przystanku tramwajowego leżały trupy dalszych siedmiu Niemców, którzy nieopatrznie włączyli się do strzelaniny. Taki, w dużym skrócie, był samodzielny  debiut kompanii wydzielonej "Agat".

 

Ostatnia strona poakcyjnego raportu "Jeremiego" "Z akcji przeciwko p B". Widoczne podpisy: "Jeremi phm" i "Bryl" - inny pseudonim "Pługa" - d-cy "Agatu". Powyższy raport "Bryl" przesłał do ówczesnego szefa Kedywu KG płk. "Nila".

  

 

          "Jeremi"                      "Lot"                            "Kędzior"                   "Dietrich"                  "Konrad"

 

 Odbicie transportu więźniów na stacji w Celestynowie

18 maja 1943 kpt. "Mietek" od dowódcy Oddziału Dyspozycyjnego Kedywu KG AK "Motor 30" mjr. "Rudzkiego", otrzymał zadanie odbicia transportu więźniów politycznych, którzy mieli zostać przewiezieni koleją 19 maja z więzienia na Zamku w Lublinie poprzez Warszawę do Oświęcimia.

Już wcześniej wywiadowcy "Motoru" wysłani specjalnie do Lublina ustalili sposób organizowania  przez Niemców transportów. Na podstawie ich meldunków kpt. "Mietek" opracował plan odbicia i gdy z Lublina nadeszła wreszcie długo oczekiwana wiadomość o kolejnym transporcie, plan akcji był już w pełni gotowy. "Mietek", który rozkaz otrzymał o godz. 13:30, tego samego dnia na godz. 18:00 zarządził odprawę przedakcyjną z udziałem "Zośki" i "Maćka". Przekazał im wyniki rozpoznania oraz plan akcji. Polecił im następnego dnia osobiste rozpoznanie stacji Celestynów, na której zaplanował odbicie więźniów. 

dowódca akcji

kpt. "Mietek" Mieczysław Kurkowski

 

Mała stacyjka, w odległym o około 40 km od Warszawy Celestynowie, zewsząd otoczona lasami, dawała duże możliwości łatwego przerzutu i ukrycia przed akcją wykonawców. Kolejną zaletą  był czas, w którym pociąg z Lublina zatrzymywał się na stacji: następowało to o godz. 22:35, tak więc wykonawcy mogli zaatakować i odskoczyć pod osłoną nocy. "Zośka" mianowany z-cą dowódcy akcji miał zorganizować zespół wykonawczy złożony z harcerzy hufców "Sad" [którym dowodził od śmierci "Grubego"] i "Centrum" [w tym czasie dowodził nim "Felek"]. Ponadto do grupy wykonawczej kpt. "Mietek" włączył żołnierzy z zespołu "Sęk".

19 V 1943, wczesnym rankiem "Zośka" i "Maciek" udali się samochodem Opel-Olimpia [zdobytym w akcji pod Arsenałem] do Celestynowa na rekonesans. Po ich powrocie do Warszawy u kpt. "Mietka" odbyła się odprawa z dowódcami grup i obserwatorem z ramienia d-cy "Motoru", którym został kpt. "Pług". Kpt. "Mietek" podzielił zespół wykonawców na następujące grupy:

- grupa "więźniarka" - zadanie: likwidacja konwoju i uwolnienie więźniów

- grupa "pociąg": walka z Niemcami jadącymi w wagonach osobowych

- grupa "parowóz": sterroryzowanie obsługi parowozu i niemieckiego kierownika pociągu

- grupa "stacja": opanowanie budynków stacyjnych, zniszczenie telefonów

- grupa "zakręt": ubezpieczenie akcji na szosie do Kołbieli, zniszczenie linii telefonicznej.

Tego samego dnia, po południu grupy wyjechały trzema ciężarówkami i osobowym Oplem na miejsce akcji. Część ludzi miała dojechać do Otwocka pociągiem elektrycznym i dojść do Celestynowa pieszo. O godz. 21:40 samochody dojechały na miejsce...

AKCJA

O godz. 22:30 wszystkie grupy z miejsca koncentracji przeszły na wyznaczone planem stanowiska. Po chwili okazało się, że pociąg z Lublina przyjedzie z trzygodzinnym opóźnieniem [na trasie, którą jechał miała miejsce katastrofa kolejowa]. Dopiero o godz. 1:45 pociąg z Lublina wjechał na stację Celestynów. "Maciek" - d-ca grupy "więźniarka" - gdy jeszcze pociąg wolno wjeżdżał na stację, ruszył biegiem w kierunku ostatnich wagonów. Musiał ustalić czy więźniarka zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami znajduje się na końcu składu. Drzwi więźniarki były uchylone. Jeden z gestapowców bez butów i marynarki wysiadł właśnie. "Maciek" szybko biegnąc wpadł po ciemku na Niemca i domyślając się, że to jeden z konwojentów, zabił go jednym strzałem. >>Po strzale "Maćka" wzdłuż całej linii pociągu rozpoczyna się gwałtowna strzelanina - napisze później "Katoda" - Grupa "więźniarka" doskakuje do "Maćka". "Słoń" na rozkaz "Maćka" mierzy ze stena w otwarte jeszcze drzwi więźniarki. Sten jednak zacina się, zaś konwój zatrzaskuje drzwi, strzelając z pistoletów maszynowych. Zgromadzeni pod więźniarką ludzie zaczynają ją ostrzeliwać. "Kołczan" i "Długi" z "gitarą" [rkm] zajmują wyznaczone stanowisko.<<

Sytuacja stała się trudna. "Hel" odebrał "Katodzie" odbezpieczony już granat i podskoczywszy do okienka więźniarki naderwał siatkę zabezpieczającą i drugą ręką cisnął granat do wagonu. Eksplozja wewnątrz nie osłabiła jednak oporu konwojentów więźniarki. Dopiero drugi granat spowodował ucieczkę Niemców, z których jeden podniósł ręce do góry, a drugi usiłował uciec w mrok nocy. Obaj zostali zabici [prawdopodobnie duży wpływ na taką decyzję atakujących miała postawa polskiego policjanta "granatowego" podczas akcji pod Arsenałem: początkowo błagał o darowanie mu życia i gdy już nikt nie zwracał na niego uwagi ponownie otworzył ogień do szturmujących jednego z nich raniąc śmiertelnie. Chłopcy nauczeni tym doświadczeniem postanowili nie brać jeńców...]. Więźniarka była otwarta. Wskoczyli do niej "Jur" i "Zośka", który nadbiegł ze stacji zaniepokojony przedłużającą się walką. W więźniarce bronił się jeszcze ranny czwarty konwojent. Zastrzelił go "Zośka". Uwolnieni więźniowie rzucają się do wyjścia. W tym samym czasie "Jeremi" przeciął kable telefoniczne łączące stację z Celestynowem. Wszystkie grupy przystąpiły do wykonywania powierzonych im zadań. Opanowane zostaje pomieszczenie dyżurnego ruchu - tu również zniszczono połączenia telefoniczne.

Po kilku minutach "Zośka" daje rozkaz wycofania się. Grupa "więźniarka" wraz z częścią grupy "pociąg", wycofując się unosi ze sobą cenną zdobycz: 2 MP "Schmeisser" + 12 magazynków, 2 karabiny Mauser 98k z ładownicami, 2 pistolety Walther, jedną bluzę i czapkę gestapowca [członka Sonderdienst - oni stanowili konwój]. W trakcie wycofywania grupa dostała się pod ogień Niemców strzelających z wagonów "Nur für Deutsche". Lekkie rany otrzymali "Luty" i "Katoda". "Kuba", "Słoń" i "Felek" natychmiast pokryli ogniem z peemów niemieckie wagony osłaniając w ten sposób odwrót kolegów. W chwili gdy trwał jeszcze atak na więźniarkę, ludzie z OS "Sęk" przydzieleni "Zośce" jako rezerwa, zaatakowali przedział kierownika pociągu w wagonie służbowym. Kierownika zastrzelił "Sokół". Grupa "parowóz" po sterroryzowaniu maszynistów została ostrzelana tracąc dwóch rannych. Rany ppor. cc "Crowna" i ppor. "Jana II" okazały się śmiertelne... 

Odbitych więźniów i nieprzytomnych rannych załadowano do samochodów. Część uwolnionych pieszo ruszyła w kierunku pobliskich lasów - zbierano ich po drodze. Rozpoczął się pełen przygód powrót do Warszawy. Po drodze dwie ciężarówki "złapały gumy", co znacznie zwolniło tempo posuwania się kolumny. W związku z awarią jednej z ciężarówek, wypuszczono do lasu kolejną grupę uwolnionych zaopatrując ich w ubrania i pieniądze. Dopiero nad ranem, porzucając po drodze zepsutą ciężarówkę, żołnierze dotarli do melin przygotowanych w Warszawie. Zakończenie akcji nastąpiło o godz. 6:00.

Kpt. "Mietek" za przeprowadzenie akcji otrzymał swój drugi KW. Do swoich zwierzchników wystąpił z wnioskiem o nadanie tych samych odznaczeń poległym oficerom z OS "Sęk". Ponadto wnioskował awansowanie podchorążych "Zośki" i "Maćka" do stopni podporuczników. 

Akcja była z całą pewnością jedną z najbardziej udanych w całej barwnej historii warszawskiej AK i chociaż strata dwóch poległych była bardzo bolesna, to obicie 49 więźniów politycznych stanowiło ogromny sukces wysoko oceniany przez KG AK.

 

Zespół "Sęk" dowodzony do lutego przez rtm "Sęka" inż. Tomasza Zana, był niewielkim kadrowym oddziałem sapersko-dywersyjnym. Po odejściu rtm. "Sęka" do bazy zaopatrzeniowej oddziałów partyzanckich w Okręgu Nowogródek ["Start III"], dowódcą jego zespołu mianowano por. "Andrzeja" - Zdzisława Pecak-Kuźmirskiego. OS "Sęk" był drugim obok Zespołu "Jerzy" Oddziałem Specjalnym [OS] wchodzącym w skład Oddziału Dyspozycyjnego "Motor 30" Kedywu KG AK. "Sęk" składał się z 11 oficerów i 3 żołnierzy. Zespoły "Jerzy" i "Sęk" mając swoich dowódców podlegały wspólnie kpt. "Mietkowi", który w pierwotnym układzie "Motoru" był zastępcą mjr. "Rudzkiego" Kiwerskiego. Od 1 IV 1943 zastępcą d-cy "Motoru 30" został kpt. Adam Borys - "Pług", "Pal", "Dyrektor", późniejszy dowódca baonu "Parasol". Po odejściu w maju 1943 por. "Andrzeja" dowodzenie nad zespołem "Sęk" objął por. "Pola" Roman Kiźny [późniejszy d-ca akcji "Góral"] - organizator zespołu łączności. Od tego momentu oddział był nazywany zespołem "Poli".

 

"Hel" Stanisław Jaster, uczestnik kampanii wrześniowej, następnie żołnierz oddziału "Kosa 30". Był człowiekiem ogromnego wzrostu, o niezwykłej sile fizycznej. Wśród uczestników akcji znalazł się "nielegalnie". Jako znajomy "Katody" ubłagał go by ten pozwolił mu jechać na akcję. Dołączył do uczestników w ostatniej chwili - gdy ci wsiadali do ciężarówki na pl. Starynkiewicza. Co do osoby "Hela" w historiografii panuje krańcowe zróżnicowanie zdań. Według Aleksandra Kunickiego "Rayskiego" - byłego szefa wywiadu w "Kosie" i "Parasolu", był to zdrajca, który przyczynił się do wielkiej wsypy w "Kosie". W rezultacie sąd podziemny AK skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano. Według innych była to tragiczna pomyłka.

 

Specjalna operacja bojowa Hergl

W końcu listopada 1943r. Komendant Główny AK podjął decyzję wykonanie serii zamachów na szczególnie szkodliwych szefów niektórych sektorów aparatu okupacyjnego w GG. Nowej serii zamachów nadano charakterystyczną nazwę: "akcja Główki". Miało to być trzecie w kolejności zmasowane uderzenie wykonane siłami warszawskich oddziałów Kedywu KG i Kedywu OW. Poprzednie akcje zastrzeżone: "Kośba" i "Czyszczenie", wymierzone były w rodzimych zdrajców, agentów i kolaborantów, a w ich przeprowadzenie zaangażowane były oddziały 993/W - "Wapiennik", "Anatol" i grupy dywersji bojowej Kedywu OW . Pierwszym "zleceniem" jakie otrzymał "Agat" w ramach akcji "Główki" miała być likwidacja Antona Hergla, niemieckiego zarządcy drukarń w dystryktach lubelskim i warszawskim. Akcję "Pług" powierzył III plutonowi "Lutego", który na jej dowódcę wyznaczył "Marylę". Pierwsze wystawienie nastąpiło 3 XII 1943r. przed Domem Prasy przy Marszałkowskiej. Po trzech godzinach daremnego wyczekiwania "Maryla" zwinął akcję. Postanowiono znaleźć inne miejsce do jej przeprowadzenia. Odkryto, że Hergl codziennie bywa w drukarni przy Lesznie 139/141 i tam 10 XII postanowiono przeprowadzić uderzenie. 

 

AKCJA

Po godzinnym wyczekiwaniu, o 14:20 Hergl wyjechał z bramy Leszno 139/141 samochodem prowadzonym przez kierowcę. Na tylnym siedzeniu, obok Hergla siedział nie rozpoznany mężczyzna. "Maryla" i "Madziar" podbiegli do samochodu i ostrzelali go z peemów. Kierowca przytomnie odbił w przeciwną stronę. Został zatrzymany celną serią dopiero przez ubezpieczającego akcję "Leszka". Hergl strzelał z samochodu, ale po kilku oddanych w jego kierunku seriach osunął się na podłogę. Ostrzeliwali się także mężczyzna i kierowca, którzy wyskoczyli z auta. Po chwili obaj leżeli na bruku. "Maryla" nakazał odskok. Bez problemów wykonawcy przekonani o zlikwidowaniu Hergla odjechali w kierunku Woli. Nazajutrz na odprawie w Kedywie KG "Pług" zdający raport z akcji dowiedział się, że Hergl żyje, żyli także pozostali mężczyźni jadący z nim samochodem - wszyscy byli jedynie ranni. "Maryla" w czasie akcji popełnił kilka błędów, z których największym było przedwczesne zwinięcie zespołu nie sprawdzając czy obiekt ataku został zastrzelony. Nie zabrano jego dokumentów, co po każdej akcji stanowiło dowód jej prawidłowego wykonania.

 

 

Specjalna operacja bojowa Weffels

Tydzień po likwidacji Kretschmanna "Agat" uderza trzeci raz. Tym razem celem ataku jest SS-Sturmann Ernst Weffels - od 1941r. podobnie jak Bürkl, był Zugführerem (szefem zmiany) na kobiecym oddziale Pawiaka - "Serbii". Z powodu wyłupiastego osadzenia oczu więźniarki nazywały go "Wyłupem". Był zaliczany do zespołu najgorszych funkcjonariuszy Pawiaka. Przeprowadzenie akcji "Pług" ponownie powierzył harcerzom z II plutonu. Dowodzenie akcji powierzył "Orkanowi" - Kazimierzowi Kardasiowi. Prowadzone od połowy września przez "Rayskiego" rozpoznanie Weffelsa, wykazało, iż mieszka on przy Koszykowej 6, wobec czego przebywa regularnie tylko mały odcinek dwóch ulic dzielących go od siedziby Sipo. Trzeba więc było czekać na niego na początku tej trasy. 

AKCJA

 

Akcja wykonana 1 X 1943r. przez pięć osób, z jednym samochodem i przy pomocy jednej wywiadowczyni, szesnastoletniej "Kamy" - Marii Stypułkowskiej, miała o tyle niezwykły przebieg, że gdy po długich 12-stu minutach wyczekiwania na rogu Koszykowej i 6 Sierpnia, o 12:04 Weffels ukazał się na ulicy i w chwili przekraczania Alei Ujazdowskich dostał serię ze STENa "Orkana", nie upadł, lecz pobiegł przez jezdnię aż do bramy Parku Ujazdowskiego i skrył się w jednej z alejek. Biegnący za nim i stale strzelający "Orkan" w chwili, gdy dobiegł do Niemca, stwierdził, że skończyła mu się amunicja w peemie, musiał więc wybiec z parku i odebrawszy od "Kobzy" (Henryka Zakrzewskiego) zapasowy magazynek wrócić do chwiejącego się na nogach Weffelsa, strzelając już tym razem celnie. W tym czasie ubezpieczenie akcji prowadziło ostrzał wzdłuż Koszykowej. Interweniował także kierowca wozu "Niemira": z Parabellum oddał kilka strzałów do SS-mana, którego zmusił do ucieczki. Zespół "Agatu" sprawnie zajął miejsce w samochodzie "Niemiry" i odjechał bez strat z góry ułożoną trasą odskoku. Cała akcja przeprowadzona w bardzo niebezpiecznym miejscu - na rogu Koszykowej i al. Ujazdowskich, obok gmachu Kriminalpolizei (Koszykowa 7/9), pomimo nieprzewidzianej ucieczki Weffelsa, trwała zaledwie 2 minuty i 15 sekund. Pełne zaskoczenie i dobre rozstawienie ubezpieczenia sprawiło, że nieprzyjaciel nigdzie nie przyjął walki, strzelając tylko z dużej odległości wzdłuż Koszykowej. Więźniarki Serbii odetchnęły z ulgą, załoga Pawiaka przeżyła kolejny szok - już wiedzieli, że nie są bezkarni. 5 X inny oddział dyspozycyjny Kedywu KG AK  - "ANATOL" - zlikwidował niebezpieczną konfidentkę na oddziale kobiecym Pawiaka, prawą rękę Weffelsa, Sabinę Bykowską....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin