Błędne drogi medycyny sądowej.pdf

(1154 KB) Pobierz
116103980 UNPDF
ARCH. MED. SąD. KRYM., 2008, LvIII, 117-122 PRACE POGLąDOWE
Tomasz Konopka
Błędne drogi medycyny sądowej
Erroneous paths of forensic medicine
Z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Collegicum Medium UJ
Kierownik Katedry: prof. dr hab. M. Kłys, Kierownik Zakładu: dr hab. J. Kunz
W historii postępu medycyny sądowej, oprócz sukce-
sów zdarzały się także błędne teorie, które odrzucono
dopiero po wielu latach. Spośród nich, największe
znaczenie osiągnęła teoria stanu grasiczo-limfatycz-
nego, mająca tłumaczyć przyczyny nagłych zgonów
młodych osób oraz teoria płynności krwi, jako objawu
wskazującego na śmierć z uduszenia. Mniejsze zna-
czenie miały teorie o tak zwanym postrzale wodnym,
zabójstwie przez dodanie do jedzenia tłuczonego
szkła oraz propozycja odtwarzania wizerunku spraw-
cy zabójstwa, przez badanie siatkówki oka ofiary.
chanizmy znacznej większości rodzajów śmierci
gwałtownej, opanowano metody poszukiwań
śladów działania sprawcy, ogromny postęp
dokonał się w toksykologii i hemogenetyce.
Przeglądając stare podręczniki medycyny są-
dowej i dawne protokoły sekcji zwłok, można
przekonać się, że dochodzenie do ustaleń,
które obecnie wydają się zupełnie oczywiste,
trwało czasem kilkadziesiąt lat. Medycy sądowi
napotykając problem, wysuwali różne teorie,
z których jedne z czasem zostały potwierdzone,
podczas gdy inne odrzucone, czasem dopiero
po wielu latach. Niniejszy artykuł opisuje kilka
teorii sądowo-lekarskich, które jakkolwiek obo-
wiązywały przez lata, to jednak z czasem zostały
odrzucone jako fałszywe.
In the history of the progress of forensic medicine, apart
from the successes, false theories appeared to happen,
many of which were discarded only after many years.
Among them, the greatest importance was gained by
the theory of status thymo-lymphaticus (said to explain
the causes of sudden deaths of young people) and
the theory of blood’s fluidity as a symptom indicating
asphyxia as the cause of death. Of lesser popularity
were the theories about the so called “watery shot”,
a homicide committed by adding powdered glass to the
victim’s meal and the theory of recreating the image of
the killer by inspecting the victim’s retina.
ZATRUCIE TłUCZONYM SZKłEM
Jest to chyba najstarsza błędna teoria, która
po ponad stu latach obowiązywania, została
w końcu odrzucona. Informacje o możliwości
zatrucia tą substancją znajdujemy już w pod-
ręcznikach pochodzących z przełomu XvIII i XIX
wieku. Metzger [2] w 1805 roku dzielił trucizny
na narcotica , do których zaliczył trucizny roślin-
ne mające działanie odurzające, a więc mako-
wiec, grzyby jadowite, lulka, kulczybę, szalej
i naparstnicę. Kolejną grupę trucizn stanowiły
miasmata, czyli czynniki wywołujące choroby
zakaźne, następną adstrigentia, czyli trucizny
o charakterze ściągającym, a więc ałun oraz
sole ołowiu i żelaza. Najważniejszą grupę stano-
wiły jednak corrosiva, do których oprócz ługów
Słowa kluczowe: historia medycyny sądowej,
stan grasiczo-limfatyczny, płynność krwi
Key words: history of forensic medicine, sta-
tus thymo-lymphaticus, fluidity of blood
Medycyna sądowa od czasu, kiedy z fazy
kazuistycznej przeszła w fazę eksperymentalną
[1], czyli w okresie ostatnich 130 lat, uczyniła
znaczne postępy. W okresie tym ustalono me-
118 Nr 2-3
i kwasów Metzger zaliczał sole metali, fosfor,
jod, a także jady zwierzęce, trucizny roślinne
o charakterze drażniącym i właśnie tłuczone
szkło. O tym, że powszechnie wierzono w za-
grożenie, jakie niesie spożycie tłuczonego szkła,
może świadczyć przypadek przytoczony przez
Widackiego, pochodzący z końca lat 30-tych
XIX wieku. Niejaka Franciszka Paulińska, została
w Krakowie skazana na 15 lat ciężkiego więzie-
nia, za usiłowanie otrucia męża. Zbrodniarka
ta, upiekła mężowi placek z tłuczonym szkłem
a kiedy to nie poskutkowało, nalała śpiącemu
„merkuriuszu w ucho”[3]. Takich przypadków
było zapewne więcej, chociaż informacje o nich
pochodzą głównie z ówczesnej prasy codzien-
nej. Jedyna polska publikacja opisująca przy-
padek śmiertelnego otrucia tłuczonym szkłem,
zamieszczona została w Gazecie Lekarskiej
w 1893 roku. Autor, S. Bronowski [4], opisuje
śmierć 12-letniego chłopca wskutek zjedzenia
tłuczonego szkła dodanego przez jego macochę
do chleba oraz „kaszy kartoflanej”. Sekcja miała
wykazać okruchy szkła wbite w błonę śluzową
jelit z powstaniem licznych drobnych owrzo-
dzeń, chociaż trzeba zauważyć, że obducent
przede wszystkim stwierdził zaawansowany
rozkład (sekcję przeprowadzono po ekshuma-
cji wykonanej w 8 miesięcy po śmierci). Feigel
w Podręczniku Medycyny Sądowej, wydanym
w roku 1883, napisanym na podstawie dzieł
Hoffmana, Maschki i własnego doświadczenia,
na zakończenie rozdziału o zatruciach, wymienia
tłuczone szkło, które zalicza do trucizn mecha-
nicznych. Zaznacza jednak, że substancja ta ma
sławę środka szkodliwego głównie u prostego
ludu, stwierdzając przy tym, że miałkie szkło
jest nieszkodliwe, jedynie grubo tłuczone może
sprowadzić objawy mocnego podrażnienia
żołądka i jelit [5]. Wachholz wspomina o tłuczo-
nym szkle tylko w pierwszym wydaniu swego
podręcznika, z roku 1899 [6].
Mit o możliwości zabicia przez dodanie do
jedzenia tłuczonego szkła był jednak dość
żywotny i ostatecznie został obalony ekspery-
mentalnie przez K. Pacewicza z warszawskiego
Zakładu Medycyny Sądowej. Pacewicz badał
przypadek śmierci 40-letniej kobiety, w którym
rodzina zmarłej wysunęła podejrzenie otrucia.
Badanie treści żołądkowej ekshumowanych
zwłok, wykazało obecność niewielkiej ilości
pyłu szklanego, uznanego przez wykonujących
ekspertyzę chemików za przyczynę śmierci.
Pacewicz od początku wątpił w możliwość spo-
wodowania skutku śmiertelnego przez spożycie
tak drobnych okruchów. Dla wydania opinii
przeprowadził eksperyment z podawaniem
trzem psom przez kilka tygodni pokarmu za-
wierającego tłuczone szkło różnej grubości. Po
zakończeniu eksperymentu psy zostały uśpione
a badania pośmiertne nie wykazały żadnych
zmian, pomimo obecności w treści jelitowej,
nawet dość grubych odłamków szkła [4].
STAN GRASICZO-LIMFATYCZNY
W protokołach sekcyjnych z okresu końca
XIX i pierwszej połowy XX wieku, widać jak duży
problem stanowiły przypadki śmierci młodych
osób, których sekcja zwłok wypadała ujemnie.
Dzisiaj domyślamy się, że większość tamtych
przypadków stanowiły zatrucia. Poziom ówczes-
nej toksykologii sądowej, nie nadążał jednak
za pojawianiem się nowych trucizn, stąd próby
wyjaśnienia tych śmierci inną teorią. Teoria stanu
grasiczo-limfatycznego po raz pierwszy opisana
została przez Paltaufa w 1889 roku, w artykule
o wpływie grasicy na nastąpienie nagłego zgonu
[7]. Stan ten miał sekcyjnie objawiać się prze-
trwaniem lub nawet przerostem grasicy, małym
sercem, wąską aortą, przerostem układu limfa-
tycznego i niedorozwojem gruczołów dokrew-
nych. Stan grasiczo-limfatyczny miał usposabiać
do nagłego zgonu po niewielkich urazach czy
nawet tylko silnym wzruszeniu. Początkowo,
mechanizm nagłego zgonu spowodowanego
przez status thymicus, tłumaczono uciskiem
na tchawicę nagle powiększonej grasicy, po-
dobnie jak miało to miejsce, w przypadkach
uduszenia przez rozrosłe do patologicznych
rozmiarów wole. Błędność tej teorii była łatwa
do sprawdzenia, stąd późniejsze tłumaczenie
mechanizmu zgonu przez ucisk na nerwy błęd-
ne z porażeniem serca lub ucisk na żyły szyjne
z nagłym przekrwieniem mózgu. Pojawiła się
także teoria produkowania przez grasicę trującej
wydzieliny, szybko obalona eksperymentalnym
badaniem wyciągów z grasicy. W okresie tuż
przed I wojną światową, śmierć w status thymo-
-lymphaticus , tłumaczono porażeniem układu
autonomicznego współczulnego wskutek bra-
ku adrenaliny; zakładano bowiem, że grasica
i nadnercza wydzielają hormony, będące swymi
antagonistami [8].
Stan grasiczo-limfatyczny funkcjonował we
wszystkich podręcznikach medycyny sądowej
do czasu II wojny światowej [8,10, 27]. Zjawisko
ulegało pewnej ewolucji, bo po opublikowaniu
prac wykazujących brak zależności rodzaju
śmierci od wielkości grasicy, Wachholz za-
proponował teorię status hypoplasticus . Stan
Tomasz Konopka
Nr 2-3 119
hypoplastyczny miał się objawiać już tylko
niedorozwojem serca i aorty oraz ogólnie dzie-
cięcą budową ciała [8]. W innych publikacjach
proponowano teorię status lymphaticus , obja-
wiającego się samym tylko przerostem układu
chłonnego [27].
były to przypadki np. zapalenia mięśnia serco-
wego, padaczki, zatrucia alkoholem i być może
samobójstwa przy użyciu nieustalonej trucizny.
I tak np. status thymo-lymphaticus rozpoznano
po sekcji młodego mężczyzny zmarłego 22
listopada 1926 roku, po wypiciu dużej ilości
alkoholu. W przypadku z 1932 roku, 26-letni
aktor zmarł nagle w czasie przedstawienia.
W badaniu mikroskopowym serca stwierdzo-
no „ogniska gorzej się barwiące z wyraźnym
zziarnieniem protoplazmy, słabo widocznymi
jądrami i granicami komórek. W naczyniach
i kapillarach niezwykle wielka ilość ciałek bia-
łych”. Powyższe zmiany w sercu oraz obecność
przetrwałej grasicy, skutkowały rozpoznaniem
u zmarłego stanu hypoplastycznego, „który to
stan charakteryzuje się wrażliwością na szkod-
liwe czynniki i pod wpływem małoznacznych
wzruszeń psychicznych lub wysiłków fizycz-
nych, osobnicy dotknięci tym stanem ulegają
nagle zejściu śmiertelnemu”. Rozpoznania stanu
grasiczo-limfatycznego ani hypoplastycznego
nie spotykamy u osób starszych prawdopo-
dobnie dlatego, że nawet niewielka miażdżyca
lub wada zastawkowa wystarczały do przyjęcia
jako przyczynę zgonu, porażenia zmienionego
chorobowo serca [12].
Stan grasiczo-limfatyczny po raz pierwszy
został zakwestionowany przez Löwenthala
w 1920 roku [13]. W polskim piśmiennictwie,
swoje wątpliwości na temat stanu grasiczo-lim-
fatycznego szeroko wyraził Grzywo-Dąbrowski
w Warszawskim Czasopiśmie Lekarskim w 1929
roku [8], a w pierwszym powojennym wydaniu
swego Podręcznika Medycyny Sądowej, wyli-
czył na 6 stronach z tabelami i wykresami, słabe
punkty tej teorii. W kolejnym wydaniu, z 1958
roku, stwierdził już jednoznacznie: „Mamy pra-
wo twierdzić, że stan grasiczo-limfatyczny nie
istnieje jako zmiana konstytucjonalna, jest to
stan prawidłowego, zdrowego ustroju... Należy
zatem w rozpoznaniach sekcyjnych zaniechać
określania, że zgon nastąpił wskutek stanu
grasiczo-chłonnego” [14]. Podstawą krytyki
były wyniki pomiarów grasicy w przypadkach
różnego rodzaju zgonów, zarówno naturalnych
jak i gwałtownych, które nie potwierdzały żadnej
zależności między wielkością grasicy a występo-
waniem nagłych zgonów. W tym samym czasie
odrzucono także pojęcie status lymphaticus ,
udowadniając, że przypadki, którym przypi-
sywano zgon wskutek stresu lub niewielkiego
urazu, są tłumaczone innymi, teraz już lepiej
poznanymi mechanizmami zgonu, takimi jak
zatory tłuszczowe, zaburzenia hormonalne czy
Rys.1. Karta tytułowa niemieckiej monografii z 1923
roku, o teorii stanu grasiczo-limfatycznego.
Fig. 1. Title page from German book from 1923 about
theory of status thymo-lymphaticus.
Czytając protokoły sekcyjne z tamtego okre-
su, zgromadzone w archiwum krakowskiego
Zakładu Medycyny Sądowej, widać wyraźnie, że
stan grasiczo-limfatyczny był wytłumaczeniem
dla wszystkich nagłych zgonów, w których nie
udało się określić przyczyny śmierci. Po raz
pierwszy spotykamy go pod koniec 1899 roku
jako stan grasiczy, w przypadkach śmierci osób
młodych obojga płci. Rozpoznanie to widujemy
regularnie do końca lat 30-tych, z częstością
1-2 przypadki rocznie. Można domyślać się, że
BłęDNE DROGI MEDYCYNY SąDOWEJ
116103980.001.png
120 Nr 2-3
Tomasz Konopka
wstrząs anafilaktyczny [11]. Stan grasiczo-lim-
fatyczny i jego pochodne zniknęły z podręczni-
ków, jednak jeszcze przez długi czas pojawiały
się sporadycznie w opiniach sądowo-lekarskich,
jako swoiste rozpoznanie – wytrych, mające
tłumaczyć, niewyjaśnioną badaniami, śmierć
młodej osoby.
Oto przykładowa opinia posekcyjna z 1915
roku: „Ujemny wynik sekcji, w szczególności
obecność płynnej krwi w zatokach żylnych, prze-
krwienie wszystkich narządów wewnętrznych,
jako też obecność wybroczyn podopłucnowych
i ujemny wynik badania mikroskopowego treści
z oskrzeli (chodzi o wykluczenia zachłyśnięcia
wodami płodowymi – przyp. aut.), nie wykazują
przyczyny śmierci ani utworowej, ani chorobo-
wej natury a natomiast każą przyjąć za przyczy-
nę śmierci uduszenie przez zatkanie otworów
oddechowych jakimś przedmiotem miękkim
np. chustką, poduszką, niepozostawiającym
śladów na twarzy”. W okresie międzywojen-
nym opinie w takich przypadkach nie są już
tak kategoryczne, obok śmierci z uduszenia
zbrodniczego, podawana jest możliwość śmierci
z zaniedbania (niepodwiązania pępowiny i nie-
okrycia noworodka). Opinie takie spotykamy do
lat 50-tych, później podejrzenie śmierci przez
zatkanie otworów oddechowych, stawiane jest
już tylko w przypadkach znalezienia otarć na-
skórka wokół ust i nosa. W przypadkach innych
niż dzieciobójstwa, nie zdarzało się co prawda,
aby objaw ten był podstawą orzeczenia o śmier-
ci z uduszenia, zawsze jednak w przypadkach
zadławienia czy zadzierzgnięcia, wyliczany był
jako jedna z cech mających potwierdzać ten
mechanizm zgonu (o ile oczywiście stwierdzono
płynną krew).
W latach 30-tych i 40-tych XX wieku, płynność
krwi powoli traciła na znaczeniu, jako cecha
uduszenia, chociaż wymieniana jest jeszcze
we wszystkich ówczesnych podręcznikach.
Wylicza ją Haberda w dziesiątym wydaniu kla-
sycznego austriackiego podręcznika Hoffmana
[10], a także angielski podręcznik Webstera [9],
podobnie jak wydany już w czasie wojny nie-
miecki „Słownik Medycyny Sądowej” [17]. Po
raz ostatni w piśmiennictwie angielskim objaw
ten znajdujemy w ósmym wydaniu podręcz-
nika Glaistera z 1947 roku [18]. W angielskim
podręczniku Simpsona z 1958 roku [11] nie
ma już żadnej wzmianki o objawie płynnej krwi,
podobnie w pierwszych wydaniach zachod-
nioniemieckiego podręcznika Ponsolda z 1957
roku [19], czy wschodnioniemieckiego pod-
ręcznika Prokopa z 1960 roku [20]. W polskich
opracowaniach z medycyny sądowej, cecha
ta przetrwała do początku lat 70-tych, wymie-
niona wprawdzie w książkach Popielskiego
i Kobieli z 1972 roku [21] oraz podręczniku dla
studentów pod redakcją Jaklińskiego i Kobieli
[22] z tego samego roku, jednak w obydwu
tych opracowaniach autorzy zawarli krytyczne
PłYNNOśĆ KRWI
Najdłużej z odrzuconych później teorii, utrzy-
mała się zasada, mówiąca o tym, że obecność
w zwłokach płynnej krwi, wskazuje na śmierć
z uduszenia. Cechę tę wymieniają autorzy
podręczników z pierwszej połowy XIX wieku,
np. Gromow (polskie wydanie 1837) stwierdza-
jący, że w przypadkach uduszenia znajdywana
jest płynna krew „w prawej komórce serca jak
i w żyle czczej” [15].
Dość wcześnie, bo już w drugiej połowie
XIX wieku odnotowano, że cecha ta występuje
we wszystkich przypadkach śmierci nagłej [5],
przez wiele lat jednak, bo aż do lat 60-tych XX
wieku, płynność krwi uważano za ważny objaw
wskazujący na śmierć z uduszenia. Jakkolwiek
badania statystyczne występowania tej cechy
nie potwierdzały jej wartości diagnostycznej, to
jednak przywiązywano do niej dużą wagę. Już
w 1918 roku Wachholz opublikował analizę przy-
padków uduszenia gwałtownego, stwierdzając
płynną krew w sercu tylko w połowie przypad-
ków, a w 8% przypadków nawet obecność
skrzepów [8]. W podręcznikach z początków
XX wieku, płynność krwi nadal wymieniana jest
jako objaw śmierci z uduszenia, pomimo że
autorzy w każdym z nich wspominają o istnie-
jących wątpliwościach. Pomimo tych wątpliwo-
ści, w protokołach sekcyjnych z tego okresu,
znajdujemy jednak liczne orzeczenia o śmierci
z uduszenia, w których płynność krwi jest jed-
nym z głównych dowodów na śmierć w tym me-
chanizmie. Pierwszy w polskim piśmiennictwie
sądowo-lekarskim przypadek, w którym zasto-
sowano tę zasadę, został opublikowany przez
Leona Blumenstocka w 1871 roku [16]. Autor
wykluczył śmierć wskutek wychłodzenia, u nie-
mowlęcia porzuconego przez matkę w śniegu,
przyjmując jako przyczynę zgonu uduszenie, za
czym przemawiała płynność krwi, przekrwienie
narządów wewnętrznych i język wysunięty na
zewnątrz. Brak jakichkolwiek obrażeń wskazy-
wał z kolei na uduszenie miękkim przedmiotem.
Tezy te były wielokrotnie powtarzane w niemal
wszystkich przypadkach, kiedy badano świeże
zwłoki noworodka bez śladów obrażeń.
Nr 2-3 121
BłęDNE DROGI MEDYCYNY SąDOWEJ
uwagi na temat płynności krwi, jako dowodu na
śmierć z uduszenia. Japońskie badania z 1984
roku [23], jednoznacznie wykazały, że płynność
krwi, może wskazywać co najwyżej na szybkość
śmierci, a Knight [24], zalicza tę sprawę do „mi-
tologii sądowo-lekarskiej”.
Rys. 2. Fotografia zwłok z 1897 roku, z obrażeniami
rozpoznanymi w protokole sekcji, jako skutki po-
strzału wodnego.
Fig. 2. A photography of a corpse from 1897, with
injury caused by „watery shot”, according to autopsy
report.
POSTRZAł WODNY
Przeglądając archiwalne protokoły sekcyjne
przechowywane w krakowskim Zakładzie Medy-
cyny Sądowej, pod numerem 71 z 1897 roku,
znajdujemy opis „postrzał wodny”. Sekcja zwłok
wykazała rozerwanie twarzoczaszki, a z orze-
czenia wynika, że samobójca strzelił do siebie
ze strzelby naładowanej ślepym nabojem, po
wypełnieniu lufy wodą. Zdjęcie tego przypadku
można zobaczyć we wszystkich wydaniach
podręcznika Wachholza (co ciekawe zwłoki
poza rozległymi obrażeniami sprawiają wrażenie
osoby żywej, bo stoją na tle ściany budynku;
aparatem fotograficznym na klisze szklane jakim
wtedy dysponowano, nie można było robić zdjęć
„z góry” i dlatego zwłoki do sfotografowania za-
wieszano na specjalnej ramie ustawianej na po-
dwórku Zakładu). Postrzał wodą był wybierany
przez samobójców, bo przy strzale z przyłożenia
miał powodować rozleglejsze obrażenia niż
postrzał ołowianym pociskiem. Z ówczesnych
podręczników medycyny sądowej dowiadujemy
się, że samobójcy zamiast wody używali także
rtęci wlewanej do lufy [8]. Dopiero w 1939 roku
Manczarski jednoznacznie stwierdził, że rozległe
obrażenia postrzałowe powoduje w tych przy-
padkach nie płyn wlany do lufy, ale same gazy
prochowe [25].
Kuehne, wykonał eksperyment, w którym zabił
królika po umocowaniu jego głowy tak, aby
mógł patrzyć tylko na kwaterę okna. Siatkówka
oka królika została utrwalona 4% roztworem
ałunu, a po wysuszeniu miał być na niej wi-
doczny właśnie obraz kwatery okna. Podobne
eksperymenty, rzekomo udane, przeprowadził
lekarz paryski vernois w 1906 roku, a samą
teorię propagował wiedeński kryminalistyk Ha-
ber, jeszcze w 1918 roku. Wachholz już w 1923
roku wykazał absurdalność tego pomysłu, nie
wnikając nawet w chemiczne podstawy ekspe-
rymentów. Pomysł zapłodnił jednak literatów,
i w 1897 roku Jules Claretiere napisał powieść
„Oskarżyciel”, w której komisarz policji po wy-
wołaniu optogramu z oka zamordowanego męż-
czyzny, uzyskał obraz twarzy jego przyjaciela,
którego natychmiast aresztowano. Po jakimś
czasie komisarz zobaczył portret aresztowane-
go wiszący w sklepie, ustalono, że obraz został
OPTOGRAM
Na zakończenie, już raczej jako ciekawostkę,
bo teoria ta nigdy nie zdobyła większego popar-
cia, można przedstawić próby stworzenia tzw.
optogramu. Optogram miał polegać na odtwo-
rzeniu ostatniego widoku spostrzeżonego przez
ofiarę zbrodni, przez wywołanie i utrwalenie
obrazu na siatkówce oka, w sposób analogicz-
ny do fotografii. Pomysł został zaproponowany
przez francuskiego lekarza prowincjonalnego
nazwiskiem Bourion, który w 1869 roku poddał
obróbce chemicznej siatkówkę oka zamordo-
wanej kobiety. Bourion dopatrywał się w swym
optogramie obrazu ramienia wzniesionego jakby
do ciosu i psa stającego w obronie osoby atako-
wanej, podczas gdy dla innych osób obraz był
nieczytelny [26]. W 1880 roku okulista niemiecki
116103980.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin