Robbins Joann (Ross JoAnn) - Zwycięski sezon.doc

(501 KB) Pobierz

 

 

 

JOANN ROBBINS

Zwycięski sezon


ROZDZIAŁ PIERWSZY

- Jeff, nie zrobię tego!

Noel Heywood odstawiła na biurko niebieski fajansowy kubek. Zrobiła to tak gwałtownie, że kawa chlusnęła na jej wąską spódniczkę.

A niech to, pomyślała, wspaniale. Teraz muszę się przebrać. Sięgnęła po serwetkę i z furią zaczęła wycierać ciemną plamę.

- Noel, nawet nie pozwoliłaś mi skończyć!

Na opalonej twarzy mężczyzny, siedzącego po przeciwnej stronie biurka, malował się zawód.

Noel uniosła wzrok znad poplamionej spódnicy. Gniew sprawił, że jej orzechowe oczy przybrały szmaragdowy odcień. Sięgnęła do górnej szuflady biurka, wzięła garść bilonu i ignorując mężczyznę, ruszyła do automatu z papierosami. Wrzuciła kilka monet i wybrała zielono - białą paczkę mentolowych. Usiadła w fotelu, gniewnym ruchem zapaliła zapałkę i zaciągnęła się głęboko. Starannie unikała wzroku zniechęconego rozmówcy.

- Nie musisz nic kończyć, Jeff - przerwała w końcu milczenie. - Powiedziałeś już wystarczająco dużo. Zdecydowanie odmawiam przeprowadzenia wywiadu z Rossem McCormickiem. Nie sądzę, żeby piłkarz był pożądanym gościem w moim programie i nie mam zamiaru tracić czasu rozmawiając z mężczyzną, którego obwód szyi jest większy niż jego iloraz inteligencji! - Ależ, Noel...

- Nie, Jeff. Nie ma żadnego „ale". Możesz spadać i powiedzieć temu idiocie, który zaprosił McCormicka, żeby go spławił. Nie mamy o czym rozmawiać.

Ze złością wydmuchnęła kłąb dymu, dając mężczyźnie do zrozumienia, że uważa temat za zakończony.

- Jeszcze tylko jeden drobiazg... - Po monologu Noel głos mężczyzny brzmiał podejrzanie spokojnie. - Zapomniałem wspomnieć, że McCormicka zaprosiła góra. - Mówiąc to, uniósł oczy do sufitu. - Zrobił to osobiście Ramsey Scott.

Zapadła cisza. Noel przestała wycierać plamę po kawie. Spojrzała podejrzliwie na mężczyznę. Co prawda Ramsey Scott był zwykłym śmiertelnikiem, ale prawa ustanawiane w jego biurze na dziewiątym piętrze wszyscy pracownicy traktowali jak świętość.

- Ramsey? To jego pomysł? Nie wierzę. Gdzie taki człowiek jak Ramsey mógłby spotkać Rossa McCormicka?

- To proste: jest przyjacielem Jasona Merrilla. Muszę dodawać coś jeszcze? - W ostatnim słowie zabrzmiała nie skrywana nutka triumfu.

Noel westchnęła głęboko, wrzucając zużytą chusteczkę do kosza. W zamyśleniu zaciągnęła się papierosem. Nie, nie potrzebowała niczego więcej. Ramsey Scott był właścicielem stacji telewizyjnej KSUN, kilku rozgłośni radiowych i gazet. Był człowiekiem sukcesu, dobiegał właśnie pięćdziesiątki, a wśród jego przyjaciół znajdowali się najbardziej wpływowi ludzie. Fakt, że znał Jasona Merrilla, milionera, który sprowadził do Las Vegas zawodową drużynę futbolową, nie dziwił. Równie naturalne wydawało się, że Jason Merrill szuka reklamy dla swego najlepszego piłkarza.

Noel zastanawiało tylko jedno. Dlaczego Ramsey, znając historię jej życia, zaproponował akurat ten program?

- Myślę, że Jerry Kush byłby lepszy - zaprotestowała słabo, wymieniając nazwisko dyrektora działu sportu.

Jeff Morrison wstał i odrzucił włosy z czoła.

- Nie wiem, Noel. Jestem tylko niskim rangą asystentem redaktora i robię to, co mi każą. - Rzucił jej znaczące spojrzenie. - Poinformowano mnie jedynie, że McCormick ma się pojawić w programie w poniedziałek rano. - Ignorując jej niemy protest, dodał: - Na twoim miejscu do poniedziałku postarałbym się wytrzasnąć spod ziemi strój drużyny dopingującej Lobos. Chyba w takiej właśnie roli obsadził cię Ramsey. - Uśmiechnął się złośliwie. - Dobrze wie, że masz ładne nogi. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć cię w tej krótkiej spódniczce.

Wydawało się, że bawi go jej kłopotliwe położenie. Idąc w stronę drzwi, puścił oko do młodej dziennikarki, która obserwowała ich z zainteresowaniem. Później Noel zauważyła, że przygląda im się cały pokój. Zaczerwieniła się ze złości i rozejrzała się czekając, aż ktoś coś powie. Zgasiła papierosa w emaliowanej popielniczce, sięgnęła po telefon i wybrała numer.

- Cześć, Kim - zaczęła, udając wesołość. - Czy jest Ramsey?

Mężczyzna, siedzący przy sąsiednim biurku, przyglądał się jej uważnie. Zmierzyła go lodowatym spojrzeniem i z satysfakcją odnotowała fakt, że spuścił głowę i powrócił do pracy. Wszyscy zajęli się swymi obowiązkami i pokój wypełnił się normalnym gwarem.

- Noel - rozległ się głos - Ramseya nie ma w mieście. Zostawił dla ciebie wiadomość.

Jeśli sekretarka wyczuwała zbliżającą się konfrontację, nie dała tego po sobie poznać. Może nie znała zwyczaju zabijania posłańca, który przynosi złe wieści. W tym przypadku jednak pierwszą ofiarą powinien być Jeff, a opuszczając pokój wyglądał zdrowo i wyjątkowo zuchwale.

- Jaką wiadomość?

- Chciał ci przypomnieć o aukcji Big Brothers, na którą zgodziłaś się iść z nim dziś wieczorem. Powiedział, że wróci za późno, aby po ciebie przyjechać. Musisz iść sama i spotkacie się na miejscu, o ile nie masz nic przeciwko temu.

Noel zdała sobie sprawę z tego, że szok wywołany sprawą Rossa McCormicka wymazał z jej pamięci aukcję. Sponsorowała ją organizacja charytatywna, pomagająca młodym chłopcom, wychowywanym bez ojców. Noel zgodziła się wziąć w niej udział. Ofiarowała nawet na aukcję własnoręcznie namalowany obraz. Malowanie pomagało jej rozładować stresy codziennego dnia, i choć wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie zarobić tym na życie, miła była świadomość, iż jej hobby może pomóc w zebraniu pieniędzy na tak szczytny cel. Choć Ramsey ją zdenerwował, nie mogła go zawieść w tym momencie.

- Czy to już wszystko? - Była zdumiona, że nie przewidział jej reakcji na nowinę Jeffa i nie zostawił wyjaśnienia.

- Tak, wszystko.

- Kim - zaczęła Noel z wahaniem, usiłując znaleźć jakieś rozwiązanie. - Czy możesz skontaktować się z Ramseyem?

- Przykro mi, Noel. Powiedział, że będzie się ciągle przemieszczać. Prawdopodobnie uda ci się porozmawiać z nim wieczorem, o ile wybierzesz się na aukcję.

- W porządku, dziękuję.

Odłożyła słuchawkę i zmarszczyła brwi. No cóż, i tak nie miała teraz czasu na zastanawianie się nad Rossem McCormickiem.

Przeszła do garderoby, przebrała się w niebieską sukienkę, przeciągnęła szczotką po włosach i znalazła się w studio na chwilę przed rozpoczęciem programu. Dziś gościem była osoba bardziej kontrowersyjna, a mimo to łatwiejsza w rozmowie niż profesjonalny futbolista. Noel uśmiechnęła się, siadając w brązowym fotelu i przywitała ładną, sztywno siedzącą sekretarkę, która właśnie podała do sądu lokalny bank, gdyż odmówiono jej prawa do karmienia piersią dziecka w czasie przerwy śniadaniowej.

Przyjęcie odbywało się w domu miejscowego hodowcy koni, znanego z tego, że posiadał kilka najpiękniejszych w świecie arabów. Noel gościła go wcześniej w swym programie i przekonała się, że dla tych, których zauroczyły piękne zwierzęta, posiadanie ich jest kwestią nie tylko miłości, ale i pieniędzy. Wielkich pieniędzy. Podczas gdy dla większości ludzi koń jest po prostu koniem, Noel dowiedziała się ku swemu zdumieniu, że rasowy arabski ogier może kosztować ponad milion dolarów. Nie zdziwiła się, widząc w salonie wiele sławnych osobistości. Blask biżuterii kobiet rywalizował z blaskiem gwiazd, rozsianych na niebie. Choć Noel nie mogła ubierać się tak jak większość obecnych tu dam, miała wyczucie stylu i wdzięk, które sprawiały, że wyróżniała się na każdym zebraniu towarzyskim.

Na dzisiejszy wieczór wybrała kostium z krepdeszynu w kolorze kości słoniowej, ze złotą lamówką przy dekolcie i mankietach. Całości dopełniał szeroki, wiązany pas ze złoconej skóry i szpilki w takim samym kolorze.

Ciemne, kasztanowe włosy uczesała w kok. Pojedyncze loki opadały na czoło. Odrobina złotego cienia na powiekach rozjaśniała tęczówki.

Ramseya nie było w zasięgu wzroku, ale Noel mieszkała w Las Vegas wystarczająco długo i znała większość obecnych, więc z łatwością włączyła się w konwersację. Wkrótce była zatopiona w rozmowie z kongresmenem z Arizony o prawie poszczególnych stanów do zaopatrzenia w wodę.

- Musisz przyznać, Noel, że wystarczająca ilość wody jest tylko w rzece Kolorado. Jeśli mój stan nie otrzyma dotacji rządowych na realizację Projektu Centralnej Arizony, wszyscy będą mogli spakować się i ruszyć na wschód, bo cały stan wyschnie i zamieni się w pustynię!

Noel na chwilę straciła wątek i zapomniała, co chciała odpowiedzieć. Raczej wyczuła, niż zobaczyła, że ktoś ją obserwuje. Uniosła wzrok. W ciemnobrązowych oczach nieznanego mężczyzny spostrzegła zainteresowanie. Uśmiechnął się lekko, unosząc ku niej lampkę szampana w niemym toaście. Zanim zdążyła odwzajemnić uśmiech, członek Kongresu powtórzył niecierpliwie pytanie.

- Przepraszam, panie Walters, co pan...?

- Noel! Tu jesteś!

Noel westchnęła z ulgą, słysząc głos Ramseya. Nie musiała już wymyślać odpowiedzi na pytanie członka Kongresu. Poszukała wzrokiem nieznajomego. Mężczyzna o ciemnych oczach zaintrygował ją.

Marzycielka, oto, czym jesteś, skarciła się w duchu, rozczarowana zniknięciem obcego. Zwykle nie przywiązywała wagi do takich wydarzeń, dziś jednak jej emocje brały górę nad rozsądkiem. Wszystko zaczęło się od Jeffa Morrisona.

Mruknąwszy coś przepraszająco, zwróciła się w stronę Ramseya, który zbliżał się, prowadząc ze sobą jakiegoś mężczyznę. Z ulgą zauważyła, że polityk zniknął w tłumie. Pewnie wkrótce dopadnie innego nieboraka i zacznie mu wmawiać, że Arizona powinna otrzymywać więcej wody z i tak wyschniętej rzeki Kolorado. Niezbyt popularny temat w Las Vegas, biorąc pod uwagę pustynny krajobraz.

- Noel, chcę ci przedstawić mojego drogiego przyjaciela. - Ramsey objął ją w talii i przyciągnął bliżej. - Jason Merrill. Jason, to jest ta młoda dama, o której ci tyle opowiadałem.

Mężczyzna spojrzał z zainteresowaniem na Noel i uścisnął jej rękę.

- Ram, teraz rozumiem, dlaczego tak się nią zachwycałeś. Jest o wiele lepsza niż na ekranie mojego telewizora. Jak się masz, moja droga?

Noel stłumiła chichot. Gdyby ktoś ją zapytał, jak wyobraża sobie Jasona Merrilla, opisałaby kogoś podobnego do Ramseya Scotta, może odrobinę starszego. Powinien być wysoki, siwy, dobrze zbudowany i opalony. Tymczasem ten malutki mężczyzna przypominał elfa. Zastanowiła się przez chwilę, ilu przeciwników zmylił jego niewinny wygląd.

- Dzień dobry, panie Merrill. Miło mi pana poznać.

- Uśmiechnęła się uroczo, ignorując kpiącą minę Ramseya. Rzucił ją na głęboką wodę. Teraz nie mogła zaprotestować przeciwko goszczeniu McCormicka w swym programie, skoro stał przy nich Jason Merrill!

- Jestem w siódmym niebie, mogąc cię poznać, Noel, i tak się cieszę na poniedziałkowy ranek! Wiesz - pochylił się ku niej konspiracyjnie - moi doradcy finansowi mówią, że ta drużyna futbolowa powinna okazać się dobrą inwestycją, ale dla mnie to po prostu rozrywka! Nie pamiętam już, kiedy się tak dobrze bawiłem. Dzięki Rossowi staje się to jeszcze ciekawsze.

Zerknął w bok, jakby coś przyciągnęło jego uwagę.

- A oto i on. - Zamachał ręką. - Ross, chłopcze! Chodź tu i poznaj moich przyjaciół!

- Myślałem, że nigdy mnie o to nie poprosisz. Noel ze zdumieniem odkryła, że mężczyzna, który

podszedł, jest owym nieznajomym, który uśmiechał się do niej wcześniej tego wieczora.

- Ross, poznaj Ramseya Scotta i jego uroczą przyjaciółkę, Noel Heywood. Noel, Ram, poznajcie Rossa McCormicka, największego piłkarza na świecie!

- Jason przesadza.

Ross ujął rękę Noel i przytrzymał ją przez chwilę, podczas gdy jego ciemne uśmiechnięte oczy przesuwały się po jej sylwetce. Ciepłe spojrzenie zdawało się roztapiać jedwabny materiał i Noel odczuwała je jak pieszczotę. Wzrok mężczyzny przesuwał się leniwie w dół i w górę. Uśmiech rozjaśnił jego opaloną twarz, okoloną rudą brodą.

- Panno Heywood, to wielka przyjemność poznać panią.

Choć słowa były zdawkowe, głęboki ton głosu sugerował pewną intymność, która zaniepokoiła, lecz nie zdziwiła Noel. Ross McCormick był taki sam jak każdy zawodowy sportowiec. Szedł przez życie wierząc, że jest darem Boga dla kobiet. Przekonanie to z pewnością utwierdzały rzesze aż nazbyt chętnych pań.

- Panie McCormick - odpowiedziała szorstko, patrząc na niego surowym wzrokiem.

Na jego twarzy odmalowało się zdumienie.

- Nazywam się Ross - rzucił, zanim skierował uwagę na Ramseya.

- Panie Scott - odezwał się uprzejmie.

- Mów do mnie Ram - nalegał z uśmiechem starszy mężczyzna. - Śledziłem twoją karierę od czasu twoich studiów w Nebrasce i zgadzam się ze wszystkim, co mówi o tobie Jason. Dużo wniosłeś do gry, Ross. To, co wyprawiasz na boisku, to cud!

- Chciałbym, żeby wszyscy fani dysponowali taką wiedzą - stwierdził ze śmiechem.

Nie wiadomo czemu ten śmiech sprawił, że Noel zadrżała.

Trzej mężczyźni wdali się w dyskusję na temat gry, zapominając o obecności Noel. Mogła ukradkiem obserwować Rossa. Musiała przyznać, że w tej chwili, z twarzą rozświetloną entuzjazmem, Ross był bardzo przystojny. Prawdę mówiąc, jego widok zapierał dech w piersiach. Wiedziała jednak z doświadczenia, że sportowiec na fali popularności potrafi być najbardziej czarującą istotą na świecie. Czarującą i zabójczą jak płowy dziki kot. Przypomniała sobie limeryk, który recytowała wiele lat temu, skacząc na skakance na boisku szkolnym w Kalifornii: o kobiecie, która była na tyle głupia, że wierzyła, iż może wybrać się na przejażdżkę na grzbiecie pięknego tygrysa:

Przejażdżka skończona

Dama jest zjedzona

A tygrys na twarzy ma uśmiech.

Raz w życiu była już taka głupia. Nigdy więcej nie wpadnie w tę samą pułapkę!

W tym momencie Ross spojrzał na nią i po chwili odwrócił wzrok. W końcu Ramsey zauważył ze zdziwieniem, że dziewczyna wciąż jeszcze stoi przy nich.

- Noel, kochanie, jak mogliśmy tak się zagadać i zapomnieć o tobie? Przepraszam.

Uśmiechnęła się, gdy Jason również ją przeprosił. Rossowi rzuciła lodowate spojrzenie, dając mu do zrozumienia, że nie życzy sobie przeprosin także z jego strony. Jego twarz nie zmieniła wyrazu i nie odezwał się ani słowem.

Noel rozumiała, dlaczego kobiety mogą uważać go za atrakcyjnego. Koszula z żabotem i frak opinały ciasno umięśnioną klatkę piersiową, czarne spodnie uwydatniały silne nogi. Z tego mężczyzny emanowały pewność siebie i seksualny, zwierzęcy magnetyzm. Noel czuła lęk, gdy tonęła spojrzeniem w głęboko osadzonych, ciemnych oczach.

Był zbyt męski, prawie pogański w swej męskości i teraz Noel czuła większe przerażenie na myśl o wywiadzie niż rano. Odwróciła się, chcąc poszukać kelnera i poprosić o coś mocniejszego do picia, gdy Ramsey ujął ją pod rękę.

- Noel, może zatańczysz z Rossem, podczas gdy ja i Jason będziemy omawiać pewne sprawy zawodowe? Nie ma nic lepszego niż widok młodej pary szalejącej na parkiecie, aby uświadomić mężczyźnie jego zaawansowane lata.

Wystudiowany, stanowczy ton głosu Ramseya był typowy dla mężczyzny, który wprawdzie nie umiał powstrzymać upływu czasu, ale udało mu się w pewnym stopniu przeciwdziałać jego efektom. Noel wiedziała, że Ramsey nie uważa się jeszcze za człowieka u schyłku życia, więc przyjrzała mu się podejrzliwie.

- Słuchaj, Ramsey - mruknęła, a w jej miękkim głosie pobrzmiewała stalowa nuta - wiesz, że nie lubię zaprzyjaźniać się z moimi gośćmi przed programem.

- To tylko taniec, a nie zobowiązanie - zauważył kwaśno.

Noel wiedziała, że zachowała się niegrzecznie, ale zrobiła to celowo, aby uniknąć pozostania z Rossem sam na sam. Niestety, było już za późno. Piłkarz właśnie zbliżał się.

- Panno Heywood, wydaje mi się, że to nasz taniec.

Noel rzuciła znaczące spojrzenie Ramseyowi, który stał nieporuszony, a potem wzruszyła ramionami, poddając się.

- W porządku - zgodziła się, wychodząc na parkiet przed Rossem. - Jeden taniec.

- Zawsze jesteś taka miła? - szepnął jej do ucha, biorąc ją w ramiona. - Czy może to moja obecność wyzwala w tobie najlepsze instynkty?

- Jestem pewna, że wystarczająco wiele kobiet marzy o tańcu z Rossem McCormickiem, a więc nie złamię ci serca — odparła złośliwie.

- Masz rację...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin