O Wandzie, co nie chciała Niemca.docx

(17 KB) Pobierz

O Wandzie, co nie chciała Niemca

Smutek jak czarna chmura zawisł nad Krakowem. Zdawało się, że nawet Wawelskie Wzgórze ugięło się pod jego brzemieniem.
Bo oto okrutna śmierć zabrała Kraka - władcę dzielnego i mądrego, sprawiedliwego i powszechnie szanowanego.
Nie obeschły jeszcze łzy poddanych, gdy zgromadziła się starszyzna, by radzić nad przyszłością grodu.
Król męskiego potomka nie zostawił, osierocił jedynie księżniczkę Wandę i ona to zgodnie ze zwyczajem winna przejąć władzę po ojcu. Wanda, choć młoda, już zasłynęła roztropnością i urodą. Ale czy to kilkunastoletnie dziewczę podoła tak poważnym obowiązkom? Z troską myślała o tym starszyzna, przekazując w jej ręce rządy. Wnet się jednak okazało, że obawy te były przedwczesne. Wanda była godną następczynią Kraka, zdobyła sobie serca poddanych, a wieść o jej urodzie i mądrości niosła się na południe i północ, na wschód i zachód. Doszła wreszcie do dalekiej rzeki Łaby, do Niemiec, gdzie rządził młody książę Rytgier.
Szukał on właśnie dla siebie żony i pilnie nasłuchiwał wiadomości, jakie nadchodziły z podwawelskiego grodu o pięknej i mądrej córce Kraka. W końcu zapałał do Wandy tak wielką miłością, iż postanowił pojąć ją za żonę. Posłał więc do odległego Krakowa posłów, zbrojnych w miecze i bogatych w dary, by w jego imieniu o rękę pięknej księżniczki prosili. A gdyby zaś z dobrej woli dać jej nie chciała, groźbą mieli zgodę na córce Kraka wymusić.
Wyruszyli tedy niemieccy posłowie w daleką drogę, przedzierali się przez nieprzebyte puszcze, mijali jeziora i pokonywali rzeki, aż wreszcie stanęli u stóp wawelskiego grodu. Zdumieli się jego okazałością. Nie spodziewali się, że za tymi lasami, przez które się przedzierali, i za tymi rzekami, które pokonywali, zastaną tak potężną warownię.
Zdumienie ich wzrosło jeszcze bardziej, kiedy do biesiadnej izby na wieczerzę zostali zaproszeni. Wodzili wzrokiem po ścianach z cisowego drewna, na których ozdobna broń wisiała, podziwiali myśliwskie trofea: rogi żubrów i turów, łosi i jeleni, dziwili się bogatym kobiercom i skórom, którymi ławy były nakryte, nie spodziewali się też tak suto zastawionych stołów...
Ale najbardziej zdumiała ich uroda księżniczki, kiedy nazajutrz rano przed nią stanęli.

Otoczona dworkami i starszyzną, z wiankiem na głowie, sama do kwiatu była podobna. Gdy nieco ochłonęli, wystąpił najstarszy z nich i w te słowa przemówił:
- Pani, przysyła nas pan dalekiej krainy, dzielny książę Rytgier, którego serce poruszyło się na wieść o twej mądrości i twojej urodzie. Przysyła nas, by złożyć ci pokłon, przekazać te oto dary i prosić, byś została jego żoną.
Powiedziawszy to, postąpił krok naprzód, pokłonił się nisko i złożył u stóp księżniczki szkatułę pełną kosztowności.
Zarumieniła się najpierw księżniczka Wanda, a potem gwałtownie pobladła. Długo ważyła słowa, zanim odrzekła:
— Powiedzcie swemu panu, że wysoko cenię sobie jego uczucia i jego hojność, ale ręki swej oddać mu nie mogę. Nie sposób bowiem opuścić ziemi, na której się urodziłam, i ludu, który tak kocham.
Nie takiej odpowiedzi spodziewali się posłowie Rytgiera. Stwardziały im twarze. Krótką naradę w obcej mowie między sobą odbyli, a potem znowu głos zabrał najstarszy pośród nich.
— Gdy nasz pan czegoś prośbą nie zyska, siłą zdobędzie — rzekł. — Biada twej ziemi i twemu ludowi, jeśli księciu ręki odmówisz. Pani, jeżeli kochasz ten lud, pomyśl o krwi, którą zapłaci za twój upór.
Grozą powiało od tych słów. Zaniepokojona starszyzna wymieniła między sobą jakieś uwagi. Wanda jednak odpowiedziała dumnie:
- Są większe moce niż siła miecza.
I opuściła komnatę, a za nią podążyły dworki, a także starszyzna.
Inaczej wyglądała tego dnia wieczerza na wawelskim grodzie. Coś niepokojącego wyczuwało się w kątach oświetlonej łuczywami komnaty. Smutek osiadł na twarzach biesiadników. Tylko Wanda zdawała się być beztroska jak zawsze, choć i jej oczy bywały chwilami nieobecne przy biesiadnym stole. Widać było, że dojrzewa w niej jakiś zamysł wielki i bolesny zarazem. Na nieśmiałe rady, by ratując kraj przed wojną, rękę Rytgierowi oddała, miała jedną tylko odpowiedź: A
— Żoną Rytgiera nie zostanę, ale gród przed najazdem wroga uchronię. Dziwiła się starszyzna, dziwili się wojowie, skąd w tej młódce tyle pewności siebie, ale pytać o to nie śmieli.
Wreszcie nad Wawelem zapadła noc niespokojna, wstrząsana dalekimi pomrukami burzy. Pogasły łuczywa w izbach i komnatach, posnęli mieszkańcy grodu, zdrzemnęły się straże. Nikt nie zauważył, jak Wanda opuszcza zamek i kieruje się w stronę Wisły. Nikt też nie widział, jak stoi na stromym brzegu, ogarnia ostatnim spojrzeniem ziemię, którą ukochała nade wszystko, jak wznosi ręce ku górze i jak rzuca się w spienione wody rzeki.
Lepiej umrzeć niż narazić swój lud na cierpienie. Rytgier nie zdobędzie mnie siłą! - to były jej ostatnie myśli.
Nazajutrz Wisła oddała jej ciało. Głęboki żal wstrząsnął Krakowem. Zapłakał wierny lud. Przejęci byli nawet Rytgierowi posłowie,
którzy jeszcze w Krakowie przebywali, a on sam, dowiedziawszy się o czynie Wandy, szczerze żałował swych twardych słów.
Lud zaś usypał na cześć swej pani wysoki kopiec, który do dziś sławi bohaterstwo dzielnej córki .

 

 

Wanda

Wanda - najpopularniejszą bohaterką polskich dziejów bajecznych. Żadna postać żeńska utrwalona na kartach polskiej historiografii nie zdobyła takiej popularności w świadomości historycznej Polaków. Być może należy wiązać to z tym, że wyróżnia się ona na tle innych postaci historycznych. Jednak „ta, co nie chciała Niemca” (jak podobno Maria Walewska uczyła śpiewać Napoleona) nadal jawi się historykom dosyć mgliście. Nawet jej imię budzi wątpliwości. Dziś slawiści i onomaści są zgodni, co do tego, że imię Wanda powstało jako wytwór wyobraźni pisarza. Nie można go wiązać ze źródłami imiennictwa polskiego, czy raczej słowiańskiego.(1) Jak stwierdza A. Brückner: „Nigdy się żadna Polka – Słowianka podobnie nie nazywała”. Miał tu na myśli czasy średniowiecza, ale nawet w czasach nowożytnych imię to nie występuje.(2) K. Potkański twierdził natomiast, że znalazł jednak jedno takie imię w „Księgach radomskich” (grodzkich i ziemskich)(3), ale jako, że te spłonęły w Warszawie w 1944 r. nie możemy tego zweryfikować. Niemniej nawet wtedy byłby to wyjątek na przestrzeni sześciu wieków (XIII – XVIII w.). Prawdziwą popularność imię to zdobyło dopiero na przełomie XVIII i XIX w., w związku z upadkiem państwa i rozbiorami. Był to przejaw obudzenia uczuć patriotycznych. Jednocześnie możemy stwierdzić, że imię Wanda jest imieniem typowo polskim, ale dopiero od jakichś dwustu lat, kiedy to znalazło ono swoją niszę w polskiej literaturze. Niemniej historia pięknej heroiny może dać nadal duże pole manewru dla badań historyków. Jak już stwierdziłem, podanie to, pomimo wątpliwości, co do jego autentyczności cieszyło się dużą popularnością w polskiej historiografii, ale (a może zwłaszcza) też i w literaturze

Swoje spotkanie z tą piękną bohaterką rozpocznijmy paradoksalnie wspominając tych, którzy nie raczyli o niej napomknąć ani słowa. Najstarszy kronikarz polskich dziejów – Gall Anonim wydaje się nie tylko powątpiewać o istnieniu Wandy, ale odrzuca wszelkie podania dotyczące początków polskiej wspólnoty narodowej. Stwierdza autorytarnie, że należy dać „pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa”. (5) Być może miał tu na myśli m. in. dzieje naszej Wandy. Jednak jedyne, co możemy w tej kwestii powiedzieć to przypuszczenia.

Tak naprawdę Wanda w całej swej krasie pojawia się dopiero na kartach „Kroniki” Wincentego Kadłubka. To właśnie on maluje obraz kobiety niesamowicie odważnej, gotowej poświęcić życie za istnienie swojej wspólnoty. Tu także odnajdujemy główne zręby całej legendy. Wanda – córka Kraka, władcy cieszącego się wśród swej wspólnoty niezwykle chwalebną pamięcią założyciela państwa, po śmierci swych braci obejmuje tron krakowski. Jak się okazuje obdarzona została nie tylko („nie hojnie, lecz rozrzutnie”) wyjątkową atrakcyjnością fizyczną, ale także wyjątkowym darem przywódczym. Sprawdzianem tego ostatniego ma być bitwa, jaką podejmuje się stoczyć z groźnym władcą alemańskim. Ten jednak porażony jej urodą traci animusz i jakby pod wpływem wstydu odbiera sobie życie. Po tym wydarzeniu Wanda miała jeszcze samodzielnie rządzić, a jako, że „dziewictwo wyżej stawiała od małżeństwa”, zmarła nie pozostawiając następcy.(6) Tyle przekazuje nam Wincenty.

Właściwie od tej pory sposób, w jaki podanie o Wandzie zaczyna funkcjonować w polskiej historiografii, zaiste może być przykładem na to, co pod wpływem czasu może zmieniać się w fabule podań legendarnych. Musimy, bowiem pamiętać, że nie można ich traktować jako „czystego przekazu historycznego”, niemniej jednak stanowią one pewną manifestację polskiej tradycji (często tradycji ustnej). Jeśli przyjmiemy taki punkt widzenia to nawet podanie przytoczone przez Wincentego Kadłubka niekoniecznie musimy przyjmować za całkowicie z nią zgodne. Pisząc swe dzieło Wincenty Kadłubek musiał oprzeć się także na jakichś przekazach. Jeśli chodzi o podanie o Wandzie, jak już wspomnieliśmy, na pewno nie korzystał z „Kroniki” Galla. Być może rodowód samej legendy jest o wiele starszy od samego państwa polskiego. Zauważmy, że Słowiańszczyzna pozostawała w kręgu kultury ludów indoeuropejskich, natomiast w imieniu Wandy możemy odnaleźć stary indoeuropejski rdzeń „ven”. Wytłumaczyć go można za pomocą haseł – kluczy jako „być przyjemnym”, „sprawiać, mieć przyjemność”, „pragnąć”, „pożądać”, „uzyskiwać”, „zdobywać”.(7) Jego źródłosłowem może być zaklęcie magiczne. Poprzez nadanie imienia tego typu, kierowano jakby apel do boskiej łaskawości. Celem było właśnie uzyskanie owej siły uwodzenia.(8) Jeśli przyjęlibyśmy tezę takiej genetycznej zależności imienia Wandy, jednocześnie traci rację bytu inna teza, utożsamiająca imię bohaterki z Wisłą – Wandalusem. W tym wypadku imię to nie posiadałoby żadnej treści wewnętrznej



Wanda a historiografia

Swoje spotkanie z tą piękną bohaterką rozpocznijmy paradoksalnie wspominając tych, którzy nie raczyli o niej napomknąć ani słowa. Najstarszy kronikarz polskich dziejów – Gall Anonim wydaje się nie tylko powątpiewać o istnieniu Wandy, ale odrzuca wszelkie podania dotyczące początków polskiej wspólnoty narodowej. Stwierdza autorytarnie, że należy dać „pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa”. (5) Być może miał tu na myśli m. in. dzieje naszej Wandy. Jednak jedyne, co możemy w tej kwestii powiedzieć to przypuszczenia.

Tak naprawdę Wanda w całej swej krasie pojawia się dopiero na kartach „Kroniki” Wincentego Kadłubka. To właśnie on maluje obraz kobiety niesamowicie odważnej, gotowej poświęcić życie za istnienie swojej wspólnoty. Tu także odnajdujemy główne zręby całej legendy. Wanda – córka Kraka, władcy cieszącego się wśród swej wspólnoty niezwykle chwalebną pamięcią założyciela państwa, po śmierci swych braci obejmuje tron krakowski. Jak się okazuje obdarzona została nie tylko („nie hojnie, lecz rozrzutnie”) wyjątkową atrakcyjnością fizyczną, ale także wyjątkowym darem przywódczym. Sprawdzianem tego ostatniego ma być bitwa, jaką podejmuje się stoczyć z groźnym władcą alemańskim. Ten jednak porażony jej urodą traci animusz i jakby pod wpływem wstydu odbiera sobie życie. Po tym wydarzeniu Wanda miała jeszcze samodzielnie rządzić, a jako, że „dziewictwo wyżej stawiała od małżeństwa”, zmarła nie pozostawiając następcy.(6) Tyle przekazuje nam Wincenty.

Właściwie od tej pory sposób, w jaki podanie o Wandzie zaczyna funkcjonować w polskiej historiografii, zaiste może być przykładem na to, co pod wpływem czasu może zmieniać się w fabule podań legendarnych. Musimy, bowiem pamiętać, że nie można ich traktować jako „czystego przekazu historycznego”, niemniej jednak stanowią one pewną manifestację polskiej tradycji (często tradycji ustnej). Jeśli przyjmiemy taki punkt widzenia to nawet podanie przytoczone przez Wincentego Kadłubka niekoniecznie musimy przyjmować za całkowicie z nią zgodne. Pisząc swe dzieło Wincenty Kadłubek musiał oprzeć się także na jakichś przekazach. Jeśli chodzi o podanie o Wandzie, jak już wspomnieliśmy, na pewno nie korzystał z „Kroniki” Galla. Być może rodowód samej legendy jest o wiele starszy od samego państwa polskiego. Zauważmy, że Słowiańszczyzna pozostawała w kręgu kultury ludów indoeuropejskich, natomiast w imieniu Wandy możemy odnaleźć stary indoeuropejski rdzeń „ven”. Wytłumaczyć go można za pomocą haseł – kluczy jako „być przyjemnym”, „sprawiać, mieć przyjemność”, „pragnąć”, „pożądać”, „uzyskiwać”, „zdobywać”.(7) Jego źródłosłowem może być zaklęcie magiczne. Poprzez nadanie imienia tego typu, kierowano jakby apel do boskiej łaskawości. Celem było właśnie uzyskanie owej siły uwodzenia.(8) Jeśli przyjęlibyśmy tezę takiej genetycznej zależności imienia Wandy, jednocześnie traci rację bytu inna teza, utożsamiająca imię bohaterki z Wisłą – Wandalusem. W tym wypadku imię to nie posiadałoby żadnej treści wewnętrznej

Każde dziecko w Polsce wie, że Wanda była krakowską księżniczką, co nie chciała Niemca i wolała skoczyć do Wisły, niż oddać rękę i władzę cudzoziemskiemu najeźdźcy. Tyle mówi średniowieczna legenda. Co niej może być prawdą? Imię Wanda, choć wydaje się czysto polskie, przypomina nazwę plemienia Wandalów, które w starożytności mieszkało na Wisłą. Być może samobójcza śmierć Wandy jest dalekim echem ofiar z ludzi składanych pogańskim bóstwom rzeki. W każdym razie imię Wanda zawsze kojarzyć się będzie z wodą, Krakowem, poświęceniem i ofiarą. W Ameryce spotyka się też to imię pisane przez v. Ale owa Vanda pochodzi z Indii, z sanskrytu i jest to nazwa kwiatu, storczyka.

Wanda ma liczbę osiem, która w numerologii oznacza życie trudne i pełne poświęceń, ale również materialny sukces i bogactwo oraz zdolność do regeneracji, odrodzenia i zaczynania wszystkiego od nowa.

Los zwykle żąda od kobiet, które noszą to imię, poświęceń i wysiłków; każe im rezygnować z rzeczy, które im przychodzą łatwo, a w zamian obdarza odpowiedzialnością i daje szanse na duże sukcesy. Często bywa tak, że Wanda trzyma się zawodowych czy też rodzinnych obowiązków - choć naprawdę w głębi duszy tęskni za życiem lekkim i barwnym. Ale gdy przychodzi wybierać, Wandy się nie wahają i wybierają te drogę przez życie, która jest trudniejsza i bardziej ambitna. Wandy mają zwykle wiele zalet: są wrażliwe i szczerze przejmują się cudzym losem, mają silny instynkt opiekuńczy, rozumieją psychikę dzieci i umieją pochylić się nad każdym, kto potrzebuje ich pomocy. Potrafią zapomnieć o własnych potrzebach i służyć innym. Nieobce są też im romantyczne tęsknoty i wrażliwość na piękno. Często świadomie rozwijają swoje artystyczne talenty. Ale, jak powiedzieliśmy, zwykle wybierają życie trudniejsze i odpowiedzialne; nie uciekają od twardej walki o byt, od pracy, obracania pieniędzmi i ponoszenia związanego z tym ryzyka.

Imię Wanda najlepiej pracuje na korzyść znaku Ryb, choć odpowiednie też jest dla innych znaków wodnych, czyli Skorpiona i Raka. W dalszej kolejności może być nadawane ziemnym Bykom, Koziorożcom i Pannom oraz Wodnikom i Bliźniętom. Dziewczętom ze znaków ognistych (Baran, Lew i Strzelec) może być z nim nieco niewygodnie.


Nie tylko u nas imię Wanda kojarzy się ze znakiem Ryb. Była taka zwariowana amerykańska komedia po tytułem Rybka zwana Wandą, gdzie imię to nosiła jednocześnie kobieta, główna bohaterka... i odmiana rybek w akwarium.

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin