Uczucia.doc

(81 KB) Pobierz
ROZWAŻANIA O LUDZKICH UCZUCIACH

LUDZKIE UCZUCIA

W nawróceniu na równi ze zmianą sposobu myślenia winien się także zmieniać nasz sposób uczuciowego reagowania, nasze postawy serca. Nawrócenie winno być bowiem przemianą całego człowieka, a nie jakiejś jego części. W języku biblijnym określa się to przemianą serca, które jest centrum osobowości, siedzibą wszystkich witalnych sił człowieka. Przyjęcie argumentów racjonalnych nie oznacza jeszcze pełnej przemiany wewnętrznej. Trzeba również przemiany naszych postaw wewnętrznych, które są zasadniczym źródłem naszych uczuć i płynących z nich reakcji. Taka przemiana jest jednak długim i trudnym procesem; procesem wymagającym z naszej strony świadomego i trwałego zaangażowania.

1. Wejście w nieuporządkowane uczucia początkiem nawrócenia

Ćwiczeniami duchownymi nazywa się wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu — do szukania i znalezienia woli Bożej (ĆD, 1). Nawrócenie domaga się od nas wejścia w świat naszych nieuporządkowanych uczuć. Poznać świat uczuć człowieka to w pewnym sensie poznać samego człowieka. Poprzez nasze uczucia ujawnia się bowiem to, co jest w nas najgłębszego: nasze pragnienia, tęsknoty, nadzieje, oczekiwania, ale także nasze potrzeby, obawy, lęki, gniew, niezadowolenie z siebie i z innych. Jeżeli pragniemy poznać siebie, by móc poznawać Boga, to trzeba nam się odwołać nie tyle do naszych myśli o nas samych, co raczej do naszych uczuć, rozumianych jednak bardzo szeroko. Nasze rozumienie siebie jest zawsze bardzo uwarunkowane. Może ono kształtować się pod wpływem działających w nas nieświadomie mechanizmów obronnych lub też powierzchownych opinii innych ludzi, które spontanicznie przejmujemy jako własne.

Wejście w świat uczuć, które nie były jeszcze świadomie kształtowane, pielęgnowane, może okazać się niełatwym zadaniem. Odnosi się to zwłaszcza do osób nastawionych przede wszystkim na działalność zewnętrzną, którym brak głębszej refleksji. Świat uczuć ludzkich przypomina gęsty las, niekiedy wręcz wielką dżunglę, w której łatwo można się zagubić.

Aby bezpiecznie kroczyć przez las naszych uczuć, zwłaszcza nieuporządkowanych, trzeba spełnić pewne podstawowe warunki. Po pierwsze konieczna jest pewna świadomość i pragnienie dobrowolnego wejścia w siebie. Po drugie potrzeba nam także czasu wyciszenia i modlitewnej refleksji nad sobą. Nikogo nie można na siłę wprowadzić w rozeznawanie, porządkowanie i kształtowanie własnych uczuć. Próba robienia tego na siłę np. w wychowaniu, przynosi zwykle przeciwne skutki. Aby móc wejść w świat naszych uczuć, niezbędne jest także kierownictwo duchowe.

Pierwszym prowadzącym człowieka w rekolekcjach jest Duch Święty, który działa przez Słowo Boże. Jeżeli poddamy się Temu nauczycielowi, ujawni On i osądzi wszystkie najgłębsze zamysły serca, wszystkie nasze uczucia. Aby jednak nie ulec złudzeniom z powodu niesamowitej ludzkiej skłonności do fałszerstw moralnych (K. Rahner) i nie kierować się nieświadomie mechanizmami obronnymi, Ignacy daje odprawiającemu rekolekcje także człowieka — kierownika duchowego.

Odwołując się do mądrości Kościoła, jak również do osobistego doświadczenia i wiedzy, kierownik ma pomóc rekolektantowi rozeznać się w świecie jego doświadczeń uczuciowych. Obejmują one nie tylko to, co dzieje się w duszy człowieka, ale także to, co dzieje się w świecie ludzkiej psychiki. Nie jest to jednak sprawa prosta, ponieważ oba działania w człowieku (duchowe i psychiczne) są ściśle splecione i nie można ich rozdzielać. Doświadczenia duchowe wyrażają się w przeżyciach psychicznych, a nawet cielesnych i odwrotnie, doświadczenia w sferze ludzkiej psychiki i ciała mają związek także z duchowym wymiarem człowieka. Poważnym zubożeniem w traktowaniu człowieka jest lekceważenie lub zaniedbanie którejkolwiek z trzech warstw osoby ludzkiej: fizycznej, psychicznej i duchowej (V. E. Frankl). Świadome przyjęcie kierownictwa duchowego wyraża osobistą troskę, aby nie ulegać złudzeniom. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji, kiedy stajemy przed koniecznością uznania nieuporządkowanych uczuć, których dotychczas nie byliśmy świadomi.

2. Co to są uczucia?

W obecnych rozważaniach nie chcemy zajmować się teoriami psychologicznymi, ale chcemy podać jedynie pewien prosty klucz do lepszego poznania siebie. Nieraz zastanawiamy się, jakie są nasze główne wady, namiętności, skłonności i jak głęboko są one w nas zakorzenione. Pytamy siebie, nad czym właściwie winniśmy pracować. Aby odpowiedzieć sobie na te i podobne pytania, trzeba wejść w świat swoich uczuć. One dopiero powiedzą nam, jakie są nasze rzeczywiste problemy, które zatrzymują nas w drodze do Boga.

Wszystkie uczucia w człowieku możemy podzielić na dwie kategorie: uczucia pozytywneprzyjemne w doświadczaniu oraz uczucia negatywnenieprzyjemne w przeżywaniu. Przykładem uczuć pozytywnych może być przeżywanie radości, zadowolenia, przyjemności, sympatii, miłości, entuzjazmu; natomiast przykładem uczuć negatywnych może być gniew, złość, zazdrość, wstręt, niechęć, odraza, niezadowolenie. Podział, który został tutaj zaproponowany, jest pewnym uproszczeniem. Istnieje bowiem w nas wiele odczuć obojętnych, które trudno byłoby nam zaliczyć do jednej z dwu kategorii. Nasze uproszczenie jest jednak celowe, gdyż w tych rozważaniach będziemy się zajmować przede wszystkim grubymi uczuciami, uczuciami nieuporządkowanymi, które przeszkadzają nam w drodze do Boga.

Uczucia pozytywne są odruchowo i chętnie przez nas akceptowane, przyjmowane i one stanowią o przeżywaniu stanu naszego szczęścia. Dobre samo–poczucie, to trwanie w dobrych, pozytywnych uczuciach. Uczucia negatywne są natomiast przez nas odruchowo odrzucane i stają się źródłem naszego stanu nie–szczęścia. Złe samo–poczucie, to doświadczanie negatywnych uczuć. Nie jesteśmy zadowoleni z przeżywanego gniewu, złości, wstrętu, zazdrości itd.

Co to są uczucia? Uczucia to pewien psychiczny stan człowieka, pewne nastawienie wewnętrzne, które towarzyszy każdemu naszemu doświadczeniu. Stan ten ujawnia na zewnątrz to, co jest wewnątrz człowieka. Jak każdy przedmiot materialny posiada określoną temperaturę, tak niemal każde nasze ludzkie doświadczenie posiada także swój uczuciowy stan, uczuciową temperaturę. Uczucia towarzyszą nam nie tylko na jawie, ale także podczas snu. Nasze sny odznaczają się zwykle wielkim bogactwem uczuciowym.

Uczucia negatywne, przykre dla nas, są znakami, że daną sytuację, w której się one budzą, odbieramy przede wszystkim jako zagrożenie; przypominają czerwone światło, które nas ostrzega: Uwaga! Niebezpieczeństwo! Uczucia pozytywne sygnalizują nam natomiast, iż sytuacja, w którą wchodzimy, jest dobra dla nas. Jest to jakby zielone światło, które mówi: możesz wejść w daną sytuację, bo ona jest dla ciebie dobra.

Jest rzeczą ogromnie ważną uświadomić sobie, że nasze uczucia są sygnałami subiektywnymi. Obiektywizm wielu przeżywanych subiektywnie zagrożeń winien być dopiero rozeznany w rozmowie z bliźnim, który posiada pewien dystans emocjonalny do naszych przeżyć. Takiego rozeznania wymaga wiele naszych uczuć, także uczuć pozytywnych.

Uświadamianie sobie faktu, że nasze uczucia są sygnałami subiektywnymi, pozwala nam nabierać do nich większego dystansu i nie identyfikować się z nimi. Lęk, zazdrość, wrogość, euforia, gniew i każde inne uczucie jest we mnie, ale ja sam nie jestem lękiem, zazdrością, wrogością, euforią czy gniewem. Teoretycznie wydaje się to być stwierdzeniem oczywistym i wprost truizmem byłyby próby udowadniania go. A jednak w codziennych zachowaniach nierzadko reagujemy tak, jakbyśmy nie mieli żadnej wolności i byli niemal skazani na uleganie naszym najbardziej prymitywnym odruchom uczuciowym.

Człowiek ma charakter, ale jest osobą (R. Allers). Możemy tu jeszcze dodać: człowiek jako duchowa osoba ma charakter i ma wolność w stosunku do charakteru. Skłonność charakteru nie jest więc w żadnym razie czynnikiem rozstrzygającym: ostatecznie rozstrzygające jest zawsze zajęcie stanowiska przez osobę. (...) Człowiek ma więc wolność nie tylko w stosunku do wpływów swego środowiska, lecz również wobec swego charakteru (V. E. Frankl).

Realność zagrożenia wynikającą z niektórych sytuacji widać nieraz bez żadnego rozeznania. Ale jest wiele innych sytuacji, które odbieramy jako zagrożenie tylko z powodu naszych lękowych postaw wobec życia. Są to w rzeczywistości zagrożenia pozorne. Nabranie dystansu do nich sprawia, iż przestajemy je przeżywać jako źródło lęków. Podobnie dzieje się w przypadku uczuć pozytywnych: przyjemność z nich wypływająca nie musi wiązać się z rzeczywistym dobrem; dobroć zapowiadana przez pozytywne odczucia może być pozorna i zwodnicza (por. ĆD, 314).

W obecnych rekolekcjach stawiamy sobie pytanie: jakie są nasze zasadnicze uczucia negatywne? W jakich sytuacjach one się budzą? Co mnie najczęściej irytuje, złości, zniechęca? W jakich sytuacjach czuję się lepszy, chwalony, a w jakich gorszy, lekceważony, pomijany? Przez kogo czuję się przyjęty, akceptowany, kochany, a przez kogo odrzucony, pomijany, niekochany? Czego w życiu się jeszcze spodziewam, jakie są moje nadzieje? Jakie są moje obawy, lęki, zagrożenia? Te i tym podobne pytania mogą nas naprowadzić na pełniejsze odkrycie naszych uczuć, które doprowadzą nas do źródła, z którego one pochodzą.

3. Skąd się biorą nasze uczucia?

Gdy patrzy się na problem bardzo powierzchownie, może się niekiedy wydawać, iż źródła naszych uczuć leżą poza nami. Mówimy nieraz usprawiedliwiając pewien typ naszych reakcji, często bardzo niedojrzałych: on mnie zdenerwował, on mnie irytuje, on powoduje moją agresję, zazdrość, on budzi moją sympatię, życzliwość. W tym typie rozumowania nacisk położony jest na on.

Pełniejsze poznanie siebie, uświadomienie sobie zasadniczych postaw życiowych pozwoli nam jednak stwierdzić, iż to nie ludzie, problemy czy konflikty budzą nasze uczucia. Sytuacje zewnętrzne stają się jedynie katalizatorami tego, co w nas już od dawna istnieje. Wszystkie nasze uczucia, tak pozytywne jak i negatywne, mają swoje źródło w utrwalonych postawach wewnętrznych, utrwalonych zachowaniach wewnętrznych. Nasze zaś postawy wewnętrzne, utrwalone zachowania kształtowały się w nas od niemowlęcych lat. Niektórzy psychologowie stwierdzają nawet, iż okres prenatalny miał także decydujący wpływ na kształtowanie się naszej osobowości.

Nasze postawy wewnętrzne, utrwalone zachowania są jakąś wypadkową bardzo wielu czynników naszego życia: wychowania, przeżytych doświadczeń, dokonanych wyborów, popełnionych błędów itd. Na utrwalanie się naszych postaw wewnętrznych pracowało całe nasze życie, cała nasza historia. Szczególne znaczenie ma tutaj doświadczenie wyniesione ze środowiska rodzinnego. V. E. Frankl podkreśla jednak, iż nie jest aż tak ważną rzeczą doszukiwanie się w naszej historii życia genezy naszych utrwalonych postaw i zachowań wewnętrznych, ale chodzi raczej o poznanie roli, jaką pełnią one dzisiaj w naszym życiu. Doszukiwanie się samemu genezy utrwalonych postaw i zachowań, szczególnie wówczas, kiedy nie zaleciły nam tego kompetentne osoby, może naprowadzać na jałową autopsychoanalizę, która skoncentruje nas jedynie na nas samych.

Aby praca nad sobą przynosiła owoce rzeczywistej przemiany wewnętrznej, trzeba najpierw odkryć utrwalone w nas postawy, które w języku potocznym określane są jako główne cnoty i wady. Wielu z tych postaw możemy być nieświadomi.

4. Jak pracować nad swoimi uczuciami?

Najpierw trzeba nam nauczyć się dostrzegać i doceniać nasze uczucia. Uczucia, wszystkie uczucia, są bogactwem człowieka. I chociaż bogactwo to jest uwikłane w nasze fundamentalne zranienie grzechem cudzym i własnym, jednak nie zmienia to faktu, iż posiadają one decydujące znaczenie na wszystkich płaszczyznach naszego życia. Głównym błędem, który popełniamy w pracy nad sobą, jest właśnie lekceważenie świata uczuć. Uczucia są zawsze bardzo cennym źródłem informacji o nas samych, o naszych najgłębszych postawach, które kierują naszym życiem.

W sytuacjach niepowodzeń i konfliktów, trzeba nam świadomie rezygnować z obwiniania bliźnich, by móc dostrzec swoje własne reakcje uczuciowe oraz zasadnicze postawy wewnętrzne, które się kryją za nimi. Zbytnie skoncentrowanie się na winie innych odwraca naszą uwagę od własnej odpowiedzialności za siebie. Jest to pewien mechanizm obronny, który winien być przez nas odkrywany świadomie i z całą dobrowolnością.

Niedojrzałość człowieka zarówno w sferze emocjonalnej jak i duchowej (obie te sfery łączą się ze sobą ściśle) polega między innymi na nieznajomości czy też nawet na lekceważeniu świata uczuć. Zwykle jednak człowiek, który lekceważy swoje uczucia, w życiu codziennym nierzadko kieruje się najbardziej prymitywnymi odruchami uczuciowymi. Pierwszy wymóg dojrzałości emocjonalnej i duchowej, to uświadomienie sobie uczuć, które towarzyszą wszystkim naszym doświadczeniom.

Jednak nie dochodzimy do uświadomienia sobie naszych uczuć po to, aby je natychmiast usuwać lub zmieniać. Winniśmy zdać sobie sprawę, że samą siłą woli, woluntaryzmem, nie możemy odmienić naszych emocji. Zbytni nacisk woli na uczucia, może prowadzić jedynie do represji. K. Rahner, powołując się na św. Tomasza z Akwinu, stwierdza, że jest rzeczą niemoralną tłumienie w człowieku uczuć. Represja uczuć, spychanie ich do podświadomości nie ma sensu, ponieważ wychodzą one na zewnątrz w innej, zwykle gorszej postaci. I tak np. spotykamy nieraz ludzi zewnętrznie bardzo poprawnych, ułożonych, wprost nienagannych, ale jednocześnie zamkniętych w sobie, wewnętrznie spiętych, bardzo drażliwych na swoim punkcie. Jest to bardzo wysoka cena, jaką osoby te płacą za swoją zewnętrzną poprawność i nienaganność.

Z uczuciami, nawet najbardziej negatywnymi, nie trzeba walczyć. Nie należy się też ich obawiać. Trzeba uczyć się świadomie i dobrowolnie je akceptować. Naszymi uczuciami możemy kierować tylko wówczas, kiedy uznamy je ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin