00:02:29:Po licznych przygodach, 00:02:32:w których Lancelot z Jeziora 00:02:35:odegrał heroicznš rolę, 00:02:38:Rycerze Okršgłego Stołu 00:02:41:wyruszyli na poszukiwania więtego Grala. 00:02:44:Gral był naczyniem, 00:02:47:w którym Józef z Arimathea 00:02:50:zgromadził krew Chrystusa. 00:02:52:Posiadał nadnaturalnš moc. 00:02:55:Wierzono, że ukryty był gdzie w Brytanii. 00:02:58:Merlin, przed mierciš, 00:03:01:zestawił rycerzy na wyprawę. 00:03:07:Wskazał, iż główno dowodzšcym wyprawy 00:03:10:będzie Perceval, 00:03:15:Po opuszczeniu zamku, 00:03:18:rycerze rozproszyli się. 00:03:21:Percevala od tamtej pory nie widziano. 00:03:24:Minęły dwa lata. 00:03:27:Zdziesištkowani, rycerze wrócili 00:03:30:do Króla Artura i Królowej Ginewry. 00:03:33:Nie znaleli Grala. 00:03:47:Ten którego wyprzedzajš własne lady|umrze w przecišgu roku. 00:03:52:- Nawet jeli sš to kopyta jego konia?|- Nawet wtedy. 00:03:56:Mówiła tak|o tych, którzy przejeżdżali tędy wczoraj. 00:03:59:Ta wróżba dotyczy wszystkich. 00:04:09:Zgubiłem drogę. 00:04:10:Tam jest Escalot. 00:04:12:Wskażę ci drogę. 00:06:38:Czy to ty, Lancelot? 00:06:40:To ja Gawain. 00:06:42:Pierwszy wraca ostatni. 00:06:44:Zgubiłem się nieopodal Escalot. 00:06:47:Witajcie, Lionel,|Lambegus, Bohort. 00:07:41:Wuju, Lancelot jest tutaj. 00:07:46:Panie, nie przynoszę ci Grala. 00:07:53:Gral umknšł nam. 00:07:55:Tak wiele krwi, tak wielu martwych.|Chociaż ciebie oszczędzono. 00:07:59:Królowa musi zostać powiadomiona|że wrócił jej rycerz. 00:08:30:Zgromadzenie, tak szybko? 00:08:32:Jeszcze nie. 00:09:50:Żyjesz i jeste tutaj.|Nic mi ciebie nie odbierze. 00:09:59:Wszystko jest dla nas stracone w Brytanii. 00:10:20:Nie moge dłużej czekać. Powiedz to. 00:10:24:Kocham Cię. 00:10:27:Powiedz to jeszcze raz. 00:10:30:Kocham Cię. Uwierz mi. 00:10:33:Wierzę Ci. 00:10:36:Co się stało?|Daj mi swojš rękę. 00:10:46:Tę którš ukrywasz. 00:10:52:Twój palec jest pusty.|Zdjšłe mój piercień. 00:11:04:Mów, skróć moje obawy. 00:11:07:Widziałem Grala. 00:11:11:Jednej nocy, szukajšc ostoi|w zrujnowanej kaplicy, wezwał mnie głos. 00:11:17:Wcišż słyszę głos oskarżajšcy mnie|o fałsz i zdradę. 00:11:22:Przyniłe to sobie. 00:11:24:Nie będę już twoim kochankiem, Ginewro.|Obiecałem to Bogu. 00:11:29:Zrobiłe to? 00:11:31:Zrobiłem. 00:11:33:Musisz się uwolnić od innej obietnicy|zanim Bóg bedzie mógł cię wysłuchać. 00:11:38:Proszę Cię o zwolnienie mnie z tej obietnicy,|Ginewro. 00:11:42:Oddałam tobie całš siebie, 00:11:44:a ty wziałe mnie. 00:13:06:Zamkne ten pokój. 00:13:07:Dlaczego, wuju?|Czy nie zbierzemy sie ponownie? 00:13:12:Kto? 00:13:14:Tu spoczywał Ydier, Clamadeu, Urien, 00:13:19:tu Galeschin oraz wszyscy inni|których już nie zobaczmy. 00:13:26:Tu Perceval. 00:13:30:Tam Claudas, i tam, czy tam. 00:13:34:Nie. Zbyt wielu martwych|i zbyt wiele wspomnień. 00:13:45:Wejd, Mordred.|Ciebię również chcę zapytać. 00:13:48:Co powinnimy teraz zrobić? 00:13:52:Ostrzegałem przed|tak głupim przedsięwzieciem. 00:13:55:Zostałe bezpieczny poza tym wszystkim, Mordred. 00:13:59:Dlatego nie będę komentował tej katastrofy. 00:14:02:Nie o to cię proszę. 00:14:04:Wolałbym zachować milczenie. 00:14:06:W takim razie, możesz odejć. 00:14:17:Mamy kłopoty. 00:14:21:Czy sprowokowalimy Boga? 00:14:23:Czy te mierci sš karš,|zarzšdzeniem Jego sprawiedliwoci? 00:14:28:Czy ta cisza, pusty zamek|jest znakiem, że nas opucił? 00:14:33:- Przeformujmy nasze szyki.|- Jeszcze nie teraz. 00:14:36:Brak mi serce to robić w momencie, kiedy stracilimy|tak wielu szacownych kompanów, 00:14:40:zamienić ich na innych tak szybko;|musimy poczekać. 00:14:43:Z założonymi rękoma? Czekać na co? 00:14:46:Otrzymalimy straszliwy cios. 00:14:50:Niech Bóg nas poprowadzi. 00:14:52:Co jeli tego nie zrobi? 00:14:56:Pozostańcie zbrojni. 00:15:00:Ćwiczcie. Doskonalcie sie. 00:15:02:Pozostańcie zjednoczeni, zapomnijcie o sporach,|kultywujcie przyjań. 00:15:25:Co jeszcze powiedział Arthur? 00:15:28:Że oddychamy zatrutym powietrzem 00:15:30:ale, że ty zamienisz truciznę|w czyste powietrze. 00:15:33:Dlaczego ja? 00:15:36:Zawsze woła do ciebie o pomoc,|o cud. 00:15:40:Jego słowa nie opuszczały mnie do końca dnia. 00:15:43:Które słowa? 00:15:45:Wszystkie. "Doskonacie się." 00:15:49:Powięciłe temu życie,|ćwiczšc mistrzostwo w walce. 00:15:53:Tak czy inaczej muszę dalej ćwiczyć,|a z Mordredem?, 00:15:58:On do nas nie przyjdzie,|więc my musimy ić do niego. 00:16:04:Kiedy ochlapał cię przekraczajšc rzekę,|powiedziałe, że obraził twojego konia. 00:16:09:Jak się przed toba kulił.|Nie lubię słabeuszy. 00:16:16:Powinno się ich wieszać. 00:16:24:Pokój królowej jest malutki. 00:16:26:Co w zwiazku z tym? 00:16:28:Zastanawiam się jak wiele oczu przyglada sie temu oknu|podczas gdy udajš że piš. 00:16:33:Bezpodstawne gadanie. 00:16:34:Zaskoczyłem Agravaina, Guivreta, Lucana.|Nawet Mordred się omielił. 00:16:39:Nie zwracaj na to uwagi. Id spać. 00:17:00:Jego imię będzie w kalendarzu,|Lancelot stał się więty. 00:17:05:Będziemy musieli długo poczekać|na ciebie, żeby został więtym, Gawainie. 00:17:10:Służę opiekš. Bóg o nic więcej mnie nie prosi.|Wybrał mi taka drogę. 00:17:16:On chce żeby kochał życie,|które ci dał. 00:17:18:Kochał bym je bardziej przy mniejszej iloci| złowrogich twarzy przeciwko mnie. 00:17:37:Musimy co zrobić.|Daj nam jaki cel. 00:17:42:Dałem ci już cel. Módl się, Gawainie. 00:17:51:Módlić się. 00:18:00:Zgód się. 00:18:01:Zwolnij mnie z mojego przyrzeczenia. 00:18:03:Zmieniłe się, ale ja pozostałam taka sama. 00:18:08:Zgadza się. Błagam cię,|dla zbawienia nas wszystkich. 00:18:13:Nie. Nie ocalę nikogo za taka cenę.|Bóg nas nie prosił abymy powięcili miłoć. 00:18:19:To co było nie może już być. 00:18:21:Czy możemy tak zrobić żeby już tego nie było? 00:18:24:Możemy wyprzedzić przeznaczenie,|odwrócić zagrożenie. 00:18:28:Nie ma zagrożenia.|Wyobraziłe je sobie. 00:18:32:Ustšp, Ginewro.|Ja ustapiłem, spokorniałem. 00:18:37:Branie odpowiedzialnoci za wszystko|nie jest pokorš. 00:18:48:Czy jeste mym wrogiem? 00:18:50:Jestem po to, żeby ci pomóc 00:18:53:pójć z tobš ku przepaci,|ku ciemnoci. 00:18:58:Jestem twojš siłš. 00:19:08:Chciałbym być sam. 00:19:12:Jeste sam ze swoja dumš. 00:19:15:Duma względem nie swoich czynów jest fałszem. 00:19:18:Miałem przywieć Grala. 00:19:20:Tu nie chodziło o Grala.|To Boga wszyscy chcielicie. 00:19:24:Bóg nie jest trofeum, które można przywieć do domu. 00:19:29:Wszyscu bylicie nieubłagani.|Zabijalicie, grabilicie, palilicie. 00:19:34:Potem zwróciliscie się lepo przeciwko sobie|jak maniacy. 00:19:40:Teraz winisz naszš miłoć|za tę katastrofę. 00:19:51:I ja mam zniszczyć tę miłoć|którš tak mocno chronilimy? 00:19:56:Nie zrobię tego. 00:19:58:Nie chodzi o to czego ty chcesz. 00:20:03:Również nie chodzi tu o szczęcie, którego szukasz. 00:20:06:Czy to szczęcie pożera moja duszę? 00:20:11:Czyż jestem tym, który powinien rzucić ci się do stóp? 00:20:14:Nie prosze o miłoć do ciebie.|Czy to moja wina, że nie mogę bez ciebie żyć? 00:20:19:Że cie potrzebuję? 00:20:22:Nie żyję dla Arthura. 00:20:26:Po prostu powiedz,|"Dla ciebie, wybieram mierć aniżeli życie." 00:20:30:Wtedy się zgodzę |i wszystko stanie się proste. 00:20:35:To niemożliwe. 00:20:38:Szczęliwym jest ten, który wie w imię czego się powięca. 00:20:41:A ty wiesz? 00:20:44:Bóg nie może nas rozdzielić.|Jeli się zgodzę, to tylko dla ciebie. 00:20:53:Czy chcesz tego? 00:21:04:Co mam powiedzieć? 00:21:07:Więc "tak" widze na twoich ustach. 00:21:11:Jeli to widzisz, to musi tak być.|Możesz zrobić ze mna co zechcesz. 00:22:04:Carmaduc mówi, że gdy małe chmury| przysłaniajš księżyc. 00:22:04:Carmaduc mówi, że gdy małe chmury| przysłaniajš księżyc... 00:22:07:...tłamszš go. 00:22:10:W jakim sensie? 00:22:13:Udusimy sie tutaj|jeli nie uderzymy. 00:22:19:Uważajcie więc, gdyż chmury się cofajš. 00:22:37:Czy to twoja warta? 00:22:41:Pozwól, że pójdę z tobš na obchód. 00:22:44:Wolałbym ić sam. 00:22:46:Mordred, zawrzyjmy pokój. 00:22:49:Arthur cię przysłał? 00:22:51:Przyszedłem za własnš zgodš. 00:22:54:Co za wyróżnienie. 00:22:55:Uważam, że sprawy winny pozostać| jakimi sš. 00:22:58:Czego chcesz? 00:23:00:Twojej przyjani w zamian za mojš. 00:23:02:Obydwoje służymy jednemu królowi. 00:23:05:On przyjmuje twoje rady, nie moje. 00:23:08:Jestemy równi. Nasz stół jest okršgły,|więc nie ma wyróżnionych. 00:23:16:Kobiecy szal? 00:23:18:Poznajesz go? 00:23:23:Nie jeli go przedemnš chowasz. 00:23:30:Mordred, jeli podam ci moja prawicę,|czy odmówisz? 00:24:05:Co za bezczelnoć! Jak miał! 00:24:12:Dla mniejszej zniewagi, wyjšłe swój miecz|i wbiłe mu w serce. 00:24:17:Poszedłem do niego nieuzbrojony. 00:24:21:Mógłby być przebity. 00:24:23:Nie, opanowanie jest siłš. 00:24:25:Często branš za słaboć. 00:24:27:On powie, że do niego przyszedłe,|ponieważ czujesz się winny. 00:24:31:Winny czego? 00:24:34:Nie wiem.|Ale oni wszyscy przechodza na jego stronę. 00:24:38:Kto? 00:24:39:Mój bratr Agravain, Lucan, i reszta.|Wprawiasz nas w zakłopotanie. 00:24:50:We tę uprzšż. 00:24:54:- To twoja ulubiona.|- Dlatego ci jš daję. 00:25:26:Panie, nie opuszczaj nas.|Nie porzucaj nas. 00:25:31:Szarpię się z wrogiem |gorszym od mierci. 00:25:36:Odwied mnie od pokuszenia|gdyż ledwo mogę mu się oprzeć. 00:25:57:Ich miecze sš po prawej,|sš z Gallesfort lub z Escalot. 00:26:06:Sš z Escalot. 00:26:20:- Czego chcš?|- Zobaczyć czy jeszcze żyjemy. 00:26:49:Czy postšpiłem słusznie? 00:26:51:gdyby odmówił, powiedzieli by|że jestemy słabi i tchórzliwi. 00:26:56:Turniej nie jest wojnš,|i wiemy kto będzie zwycięzcš. 00:27:00:Mój wierny Lancelot. 00:27:03:Mamy dwa tygodnie na przygotowanie. 00:27:45:Czy to anioł nas po...
magrajg