Maria Janion.doc

(54 KB) Pobierz
„Style zachowań romantycznych- propozycje i dyskusje”

                                                                                                                                                                                                                             Opracowanie: Marta Rzeszutek

„Style zachowań romantycznych- propozycje i dyskusje. red. M. Janion.

 

1. M. Janion: „Marzący: jest tam, gdzie go nie ma…..”

 

>TU I TAM<

Najbardziej popularne określenie romantyka to „ten, który marzy”, „marzyciel”. Słowo romantyczny, mający w swej genezie, jak wiadomo pierwiastek romansowy, awanturniczy, bajeczny, od razu wciągało w aurę marzenia o jakichś zamierzchłych czasach. „Bogiem jest człowiek, kiedy marzy” powiada Holdrerlin. Ten człowiek to przede wszystkim artysta. Artysta stał się bowiem dla romantyków modelem, arcywzorem człowieka.

Marzycielstwo jako synonim romantyzmu wywołało spór, czy jest ono objawem szkodliwej bierności, skłonności do kontemplacji, oderwania, ucieczki od tzw. Rzeczywistości czy wręcz wrogości wobec niej, rodzajem niebezpiecznej choroby, nałogu czy obłąkania. Najpopularniejsza karykatura romantyka przedstawia kogoś, kto żyje książkami i buja w obłokach. Z drugiej strony postawa marzycielska cechuje zarówno romantyzm bierny, „nostalgiczny”, jak i czynny, „energiczny”, tyrtejski, inspirujący dążenia do wcielenia ideału w życie. Widać tu, że do oceny szkodliwości czy pożytków marzycielstwa wkrada się kryterium moralne.

Czy przed romantyzmem, przed schyłkiem XVIIIw., również podobnie intensywnie marzono? Czy jest to zjawisko nowożytne? Marzono, ale nigdy nie zgromadziło się tylu marzycieli naraz, połączonych wspólnymi dążeniami, tworzących osobliwą „międzynarodówkę. Nigdy wcześniej nie zdołali oni ukształtować tak silnej i oryginalnej grupy nacisku, która podyktowałaby cały styl życia.

 

  >E.T.A. HOFFMANN: STUDENT ANZELMUS I KAPELMISTRZ KREISLER<

Bohaterowie, do których Hoffmann czuł największe przywiązanie, to miediumiczni przwodnicy z Tu do tam. Są to Anzelmus ze Złotego garnka i kapelmistrz Kreisler z Kota Mruczysława. Za wspólne im obu należy uznać głębokie poczucie obcości- ono najsilniej piętnuje marzyciela. Najistotniejsze okazuje się całkowite wyobcowanie natomiast codziennej zewnętrzności, zagłębienie się w sobie i odnajdywanie w obrazach wykwitających natomiast głębi własnej duszy- samego siebie. Marzycielskie i szczęśliwe bytowanie studenta Anzelmusa sprowadza się do tego, że odrzucił „jarzmo codziennego żywota”. Nastąpiło tu utożsamienie marzyciela z artystą, które przebiegło bez kolizji. Obcość natomiast zawsze budzi podejrzenia o pijaństwo, obłęd lub chorobę. Hoffmann wielokrotnie uwydatniał zaniepokojenie samych bohaterów swym dziwnym stanem. Mieszkańcy ich miasteczek nie taili obaw na widok dziwactw studenta czy kapelmistrza. Wiedział jednak, że ówczesne miasteczka niemieckie roiły się od autoramentu dziwnych figur i że panowało tam szczególne upodobanie do objawów cudowności i „tajemniczych historii”.

Inną postacią był kapelmistrz Kreisler, uważany za porte- parole Hoffmanna. Jego „inność” polega na nagłym, melancholijnym zapadaniu w sobie albo przeciwnie, ożywieniu, na jego niezależności artystycznej, bezwzględnym uleganiu własnym marzycielskim albo i szaleńczym zachciankom. Nie opuszczają go dysonanse i ironia. Jego fizyczna ekspresja rozdzierających go sprzeczności nieraz była silnie eksponowana. Marzycielstwo Kreislera to śmiertelny „zbójecki” skok z jednej skrajności w drugą, to nieraz objaw szału demona w nim drzemiącego. Jedynie duch muzyki ma władzę nad demonem, ale też tylko przejściowo.

Albert Beduin interpretuje główny mit Hoffmanna- tragiczny mit artysty. Wzbroniona jest mu miłość i to nawet pozamałżeńska, miłość do boskiej kochanki. Konflikt między twórczością a miłością. Sztuka każe być tylko „tam”, jej marzycielsko- demoniczna władza nie znosi innych bóstw.

 

>KASIŃSKI: DELFINA I ŚREDNIOWIECZE<

Krasiński przeciwstawił Hoffmanna frenetyczny pisarzom francuskim, utrzymując, że „fantastyczność jest prawdą”. Sąd ów dowodzi głębokiego zrozumienia prawdy marzenia u Hoffmanna. Analityczne opisy stanów marzycielskich i artystowsko- romantycznych zarazem możemy znaleźć w listach Krasińskiego do Delfiny Potockiej (stylistyka romantycznego marzenia). Silnie wydobywa przeciwieństwo

-„tu”- trwa kamienne, grobowe bytowanie, tu czuje się najdosłowniej trupem, patrzy okiem umarłego i najchętniej przebywa na cmentarzu.

-„tam”- rozkwita życie, lśni włoski błękit, biją o brzeg fale śródziemnomorskie, kwitną cyprysy i oliwki.

„Marzący jest tam, gdzie go nie ma, a nie ma go tu, gdzie jest”. Odczuwany tak dotkliwie dysonans między „tu” i „tam”, przebywanie w marzeniach „tam”, mimo że w rzeczywistości było się „tu”, nieraz powodowały manifestowane otwarcie przez Krasińskiego stany nasilenia choroby i skrajnego rozdrażnienia.

Podobnie marzycielsko i namiętnie jak Delfinę traktował średniowiecze. Rycerski i średniowieczny egotyzm to ulubiony teatr marzenia u Krasińskiego. Nie bez powodu mówi się tu o teatrze. Marzenie o „byciu gdzie indziej” zrodziło tak powszechny w romantyzmie historyzm, upodobanie do kostiumów, masek. Romantyczny historyzm łączył się w sposób szczególny z rycerskim kostiumem, dając w rezultacie spotęgowaną kulturę maski. Do „udawania” dołączało się ostentacyjne „przebranie”. Teatralizacja marzenia czy fantazmatu stawała się najważniejszym rysem wypowiedzi i zachowań romantycznych=> rodzaj ekspresjonizmu psychicznego, oplatanie się wokół czegoś obcego, cudzego i tendencja do zatracania jakiegokolwiek własnego świata.

Nowa sytuacja „przebranych za rycerzy”, wskutek nowych zagrożeń ich statusu społecznego, zwłaszcza po Rewolucji Francuskiej, potęgowała konieczność organizowania masek w celu utrzymania swego idealnego obrazu w świadomości „dołów”. „Góra” zmuszona była do budowania coraz to nowych barier. Etos ten miałby więc być reakcją na zagrożenie.

  

   >PANI BOVARY I ŻEBRAK<

Flaubert przedstawił w „Pani Bovary” ironiczną tragedię marzącej duszy romantycznej. Emma Bovary jest ofiarą książek i marzeń z nich wysnutych. Georges Buraud pisze, że „Maski są zatrzymanymi marzeniami” i odpowiednio „marzenia są to przelotne maski w ruchu, maski płynne, które rodzą się, odgrywają swoją komedię lud dramat i umierają”. Interpretacja masek znajduje się więc niedaleko od interpretacji marzeń. Twarze opisane przez powieściopisarzy są maskami, które może przybrać i przybiera czytelnik.

Jean Malignon sądzi, że nikt poza Flaubertem nie napisał równie perfidnego zdania o duszy romantycznej: „odrzucała[Emma] jako zbędne to wszystko, co w danej chwili nie mogło być pokarmem dla jej serca”. Przypisywał tutaj istotne znaczenie różnicy między całkiem pasywną emocją, a „uczuciowością, która powinna tworzyć”. Pani Bovary natomiast miała „naturę raczej uczuciową niż artystyczną”.

Flaubert bezwzględnie potępiał fałsz ówczesnego życia społecznego, traktując owo zakłamanie, jako „następstwo romantyzmu, przewagi namiętności nad formą i natchnienia nad regułą”. Mowa tu stale o rozlewności uczucia, które nie może osiągnąć formy i rygoru prawdziwie artystycznego. Artyści romantyczni nie okazali się w rozumieniu Flauberta do końca prawdziwymi artystami: byli na to zbyt kobieco uczuciowi. Ale pani Bovary z kolei objawiała wiele cech mężczyzny. Wg Baudelaire na pierwszym miejscu jest to wyobraźnia- zdolność największa i tyrańska, zdolność działania w myśl marzenia.

Wkraczamy tutaj w kwestię płci pani Bovary i romantyzmu. Wiąże się to ona ściśle z marzycielstwem. Po klęsce w wojnie 1870/71r. upowszechniło się przekonanie o autokompromitacji romantyzmu wskutek okazanej przezeń niemęskiej słabości. Drażnił on wtedy swoją kobiecością, kobiecą skłonnością do lirycznego, nerwowego rozmarzenia.

Stosunek Flauberta do marzycielskiego romantyzmu był dość dwuznaczny. Raziła go „pośredniość” tego stylu, tak łatwo narażająca się na kicz. Działo się tak, jakby dusza romantyczna nie mogła dotknąć czegokolwiek, nie przekształcając tego w kicz, z jego brakiem hierarchii wartości, z jego pstrą- nazywaną malowniczą- różnorodnością, z jego pomieszaniem stylów. Brak dystansu, rygoru i dyscypliny, czysto emocjonalna żądza pochłaniania wszystkiego, co spodobało się romantycznemu marzeniu, musiały powodować podobne konsekwencje. Ale zarazem okazało się zrozumiałe, gdyż, jak wyznaje, „i ja miałem swój okres nerwowości, sentymentalizmu i noszę piętno tego na karku”.

 

   >UCIECZKA, WALKA, IRONIA<

Kontrast ideału i życia potraktować należy jako jedną z osi, wokół których obraca się myślenie i zachowania romantyczne. Konwencje bywają rozmaite, tu wyliczamy tylko typologicznie najważniejsze:

- postawa ewazyjna- kontrast ten budzi chęć do jak najczęstszego i najdłuższego przebywania „tam”. W dziedzinie zachowań społecznych mamy wówczas do czynienia z typem roztargnionego marzyciela.

- postawa tyrtejska- kontrast ten inspiruje dążenie do zbliżenia marzenia do rzeczywistości, wcielenia ideału w życie. Jest to tym spiskowca, powstańca, rewolucjonisty, republikanka, radykała.

- postawa ironiczna- kontrast ten powoduje przeświadczenie, że istota życia przejawia się w takich kolizjach.

   Pozostaje zatem ich artystyczne opanowanie poprzez artyzm różnego typu(literacki, życia, itp.)

W Polsce kilkakrotnie dochodziło do starć między ewazjonistami a tyrteistami.

 

  >MESJANIZM- LOT MARZENIA WGŁĄB<

W badaniach historyczno-literackich przyjęte bywa rozróżnienie na romantyzm orficki- skierowany w głąb oraz tyrtejski- dynamiczny, aktywistyczny, dążący na zewnątrz, do zmiany rzeczywistości, przekształcenia form społecznych. Nasz mesjanizm może być uznany za osobliwą kontaminację orfizmu i tyrteizmu, to znaczy pierwiastka głębi, dążenia do głębi i metamorfozy, dążenia do przemiany rzeczywistości. Romantyzm polski nie jest wyzuty z ezoteryzmu. Marzenie mesjanistyczne o misterium zmartwychwstania Polski, to w istocie największa tajemnica polskiego romantyzmu. „Polska całym ciałem cierpiąca, ucieka duszą przed nadzwyczajnymi klęskami ze zwyczajnego świata; nie znajdując w nim wsparcia, nadziei, pociechy, wzmocnienia swojej wiary, szuka ich w świecie tajemnic”.

 

   >ŻADNYCH MARZEŃ<

Wiek XIX był wiekiem polskich marzeń, sposób istnienia narodu określa się w tym czasie przez egzystencję w marzeniu, które znajdowało się po stronie wolności. W maju 1856 roku przyjechał Aleksander II. Po jego wizycie spodziewano się pewnych ustępstw wobec skrajnie represjonowanego społeczeństwa. Jednak treść przemówienia wygłoszonego w pałacu Łazienkowskim odebrała te nadzieje. Car podkreślił, że dobro Polaków leży w zjednoczeniu się z Rosjanami. „Składając jedną z cesarstwem całość, trzymajcie się rzeczywistości i porzućcie wszelkie marzenia o niepodległości, gdyż te spełnić się nie mogą.[…] Lecz powtarzam panowie, żadnych marzeń, żadnych marzeń.” Tak Aleksander II mówił do wszystkich Polaków, zabraniając im tego, co uznał dla siebie za najbardziej niebezpieczne: marzenia. Naród polski bowiem istniał wtedy przede wszystkim w marzeniu, i to istniał wcale potężnie, bo zakorzenienie istnienia w marzeniu czyni paradoksalnie  to istnienie nietykalnym, niepodważalnym i nienaruszalnym.

 

2. R. Przybylski: „Gentleman i dandys”.

 

Styl określa jednolita i nierozerwalna czasoprzestrzeń, dlatego Przybylski najpierw rozważa zależność między przestrzenią a stylem zachowania. Miejsce w przestrzeni określamy za pomocą słów „tutaj”, „tam” i „gdzieś”. Od konkretnej treści „tutaj” zależy treść „tam”. Znajdują się one w ustawicznej walce o przestrzeń. O charakterze każdego „tutaj” decydować będzie również konkretny czas historyczny.

 

* Mieszkanie romantyka.- Jak romantyk organizuje swoje najbardziej intymne „tutaj”. Potrzebuje on oczywiście publiczności i bierze to pod uwagę. Potrafi on ustalić i narzucić publiczności cały system kontaktów ze sobą. Dla zjadaczy chleba ma pozostać tajemnicą, więc próg jego mieszkania stanowił linię demarkacyjną. Mieszkanie= sanktuarium.

- Juliusza Słowackiego portret własny. Często zmieniał mieszkania, prowadził tułacze życie, ale za każdym razem urządzał je według tej samej zasady, nadając im styl, tzw. celi pustelnika. Ten pustelnik to intelektualista i poeta, więc szybko przekształcała się w pracownię. Organizował przestrzeń sprzyjającą kontemplacji. Robił wszystko, alby wynajęte mieszkanie przypominało dom, jego gust zniewolił kompleks bezdomności. Jego mieszkanie spełniało dwie funkcje: zacierało pamięć o wygnanym z ojczystego domu wędrowcu i stanowiło znak, że gospodarz jest samotnikiem.

- Chopin- podzielił swój przybytek na pracownię (tu kapłan sztuki zostawał w ciszy ze swoim geniuszem, sanctum sanctorum mieszkania) i salon (podwórzec świątynny, nie może dostać się tu profan! Próg przekracza tylko ten, który uchodzi za dandysa- gentlemana, kto jest fasionable). Chopin łączył w sobie najwyższą kulturę duchową ze stylem życia wielkiego pana, mistrz wytworności, dyskrecji i taktu. W jego salonie nie do pomyślenia był ekshibicjonizm, zabijała go wyzierającego z każdego kąta elegancja. Zgromadzenia w tym salonie miały charakter uczty duchowej. Nie była to więc cela samotnika, lecz pomieszczenie stale oczekujące na zgromadzenie.

 

* Styl romantyka poza mieszkaniem.- Lustrowały go dziesiątki par oczu, więc opanowywało go przemożne pragnienie wyróżnienia się, transfiguracji w przedmiot podziwu. W przemianie tej zasadniczą rolę grał ubiór, który w tamtych czasach informował również o poglądach politycznych bądź estetycznych. Ale prawdziwi artyści nie uczestniczyli w tych oznakowaniach. W tłumie artysta godny tego miana stawał się dandysem lub estetą.

DANDYZM- był wyrazem kultu odrębności w stuleciu uniformizacji. Odrębność stanowiąca wyzwanie tłumu przejawiała się w sposobie zachowania, w pozie, minie i ubiorze. Wszystkich dandies łączyła chęć podobania się poprzez wywołanie odrazy. Inną cechą dandyzmu była flegma i chłód, angielska „zimna krew”, która była maską nieprzeniknionego wnętrza. Dandys powinien szybko i sprawnie zmieniać kostium, co więcej, zmieniać swój kształt wewnętrzny, a na zewnątrz nosić różne maski, powinien raz epatować ekscentryzmem, innym wzbudzać podziw salonowym czarem. Ponadto powinien być znakomitym tancerzem. Przykładnym dandysem był Słowacki. Inaczej Chopin, ten zawsze nosił się z elegancją, klasycznie, ja na gentlemana przystało.

Dandy mógł być gentlemanem, ale gentleman nie mógł zostać trywialną odmianą dandysa.

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin