O zapiecku, złotej rybce, pięknej księżniczce i inne baśnie wielkopolskie - Stanisław Świrek.txt

(110 KB) Pobierz

T\ Z�OTEJ RYBCE
J KSIʯNICZCE
inne ba�nie wielkopolskie
Ilustrowa�
JAN MARCIN SZANCER
WYDAWNICTWO POZNA�SKIE � 1985
Wyb�r z tomu pL �Orle gn
wyd. 1971 r.
ok�adce wvkorzTstano ii
*�
(L) Copyright by Wydawnictwo Pozna�skie, Pozna� 1984 ISBN~83-210-0612^4
"Wyb�r z tomu pt. �Orle gniazdo" Stanis�awa �wirki
wycL 1971 r.                                  ________        ^^


nu
(D Copyrieht by Wydawnictwo Pozna�skie, Pozna� 1984 I�BSr83-210-0612^4
O KSI�CIU MILANIE, Z�YM CZERNUCHU
I PI�KNEJ WELENIE
y� pewnego czasu kr�l nazwiskiem Kojata, kt�ry mia� brod� a� do kolan, a by� kr�lem pot�nym. Posiada� bogactw co niemiara, .pa�ace jego b�yszcza�y -od srebra i z�ota, jednak czu� si� nieszcz�liwy, bo mu Pan B�g nie da� potomstwa.
Zdarzy�o si� raz, �e Kojata postanowi� obje�d�a� kraje swoje. Po�egnawszy si� tedy z kr�low�, uda� si� w podr� i po roku- dopiero zacz�� z powrotem zmierza� ku domowi.
Pewnego dnia upa� by� niezno�ny, zdawa�o si�, �e �ywy ogie� pada z nieba na ziemi�. Rozkaza� wi�c kr�l swoim dworzanom rozbi� namioty i pod nimi chcia� czeka� za wieczornym ch�odem. Wtem mu si� pi� zachcia�o, a nigdzie kropli wody znale�� nie by�o mo�na. Spragniony i zniecierpliwiony Kojata wsiad� sam na konia i szuka� zdroju w okolicy. Ledwie co kilka staj ujecha�, spostrzeg� studzienk� pe�n� kryszta�owej wody. Na wierzchu p�ywa� puchar z�oty. Kojata si�gn�� co tchu po niego, ale o cuda! Ilekro� razy mia� go ju�, ju� uchwyci�, zawsze mu si� puchar wymkn�� spod r�ki, plusn�� jak rybka, zanurzy� si� pod wod�, znowu wyp�yn�� i znowu znikn��.
�  Nie dam ja z siebie �artowa� � pomy�la� kr�l Kojata. Po�o�y� si� jak d�ugi przed studni�, przytkn�� usta do wody i pi� sobie po prostu nie zwa�aj�c na to, �e d�uga jego broda zanurzy�a si� w studni. Napiwszy si� do woli chce wsta�, a tu oto nie mo�na, bo go kto� w wodzie silnie trzyma za brod�.
�  Kto tam? Puszczaj!�krzykn�� kr�l obra�ony.
Ale, miast odpowiedzie�, pokaza�a si� tylko twarz straszliwa spod wody! Dwoje zielonych �cz tkwi�o g��boko w g�owie, w brod� kr�lewsk� wczepi�y si� dwa orle szpony, a usta wykrzywione �miechem szyderczym przem�wi�y chrapliwie w te s�owa:
�  Daremnie wydzierasz mi si�, o kr�lu! Nie puszcz� ja ciebie pierwej, p�ki mi nie przysi�esz, �e dostan� to z twego domu, o czym ty wcale nie wiesz.
Kr�l Kojata pomy�la� sobie:
�  Nie mo�e to by� rzecz wielkiej wagi, kiedy o niej nie wiem! � I przyrzek� j� poczwarze. W tej chwili uczu� si� wolny i us�ysza� te s�owa:
�  Je�eli z�amiesz przysi�g�, biada ci, biada! \
Potem kr�l podni�s� si� z ziemi, otrz�sn�| brod� z wody jak kaczka, kiedy si� zanurzy i strz�pie, wsiad� na ko� i ruszy� dalej. Nie pami�tam, jak tam d�ugo jeszcze podr�owa�, ale gdy doje�d�a� do sto�ecznego swego miasta, wyszed� lud ca�y naprzeciw niego z okrzykiem rado�ci. Na progu pa�acowym przywita�a go pi�kna kr�lowa trzymaj�c ma�e dzieci� na r�ku.
Kojata zblad� jak czeche� �miertelny, zwiesi� g�ow� na piersi i wyrzek� sm�tnym g�osem :'�'-����.                                                                                                                                                                                           �
�  Wi�c to dzieci� moje, o kt�rym nie wiedzia�em! � I dwie du�e �zy sp�yn�y na siw� jego brod�, a lud ca�y zdumia� si� niepoma�u. Ale nikt nie �mia� pyta� si� o przyczyn� smutku. Nikt te� nie docieka� tajemnicy kr�la, chocia� wszyscy widzieli, �e ma
jakiego� robaka w sercu, kt�ry go toczy i gryzie. Dni o sen mu z powiek ucieka�.
Tak min�o miesi�cy i lat niema�o. Kr�lewicz Milar
owym zdarze-
ranionego o�o niego szele�ci� ziemi�.
. na ciebie, przecie
�  Kto� ty, starcze? � zar
�  O tym potem! Teraz s�uchaj, co ci poww
kr�la Kojat� i przypomnij mu o d�ugu, kt�ry ju� dawno mia� si� znowu zobaczymy!
To m�wi�c znik� dziwaczny staruszek, a kr�lewicz zdumiony wr�ci� do domu i opowiedzia�' ojcu ca�e zdarzenie. Kr�l Kojata, s�ysz�c o starcu z zielonymi oczyma, poblad� jak czeche� �miertelny i zawo�a� bole�nie:
�  O biada ci, biada, synu ukochany, kr�lewiczu Milanie! Wkr�tce trzeba nam si� b�dzie roz��czy�!
Tutaj odkry� ze �zami okropn� swoj� tajemnic� i przysi�g�, kt�r� z�o�y� przed laty.
�  Nie p�acz, m�j ojcze � rzek� weso�o kr�lewicz � nie taki to diabe� czarny, jak go zwykle maluj�! Ka� mi nO okulbaczy� cisaka mojego, a dam ja sobie rad� na �wiecie. Gdybym jednak po siedmiu tygodniach i po siedmiu dniach nie powr�ci�, to mnie ju� na tej ziemi nie zobaczysz.         �            -'"
Przygotowano wnet wszystko do odjazdu Milana. Kr�l ojciec da� mu z�ote strzemiona, miecz stalowy i b�ogos�awie�stwo swoje ; "Kr�lowa matka zawiesi�a mu na szyi krzy� z�oty i prze�egna�a po trzykro�. Kr�lewicz Milan pu�ci� si� wreszcie w podr�.
Ciekawi pewno jeste�cie, jak mu si� w owej podr�y wiod�o? Oto jecha� bez ustanku jeden dzie�, drugi i trzeci, a gdy s�o�ce po czwarty raz za g�ry si� spu�ci�o, stan�� nad przestronnym jeziorem. Powierzohnia jego jak szyba wyg�adzona pod strych r�wna�a si� z brzegami, zda�o si�,' �e lada wietrzyk przechlu�nie ba�wanem na ziemi�. Ale wietrzyk nawet nie �mia� zam�ci� prze�roczystej wody, w kt�rej si� przegl�da�o nadbrze�ne sitowie i kilka chmurek wieczornych. Kr�lewicz Milan nadjecha� bli�ej.
1 dlaczeg� to z takim podziwieniem spogl�da przed siebie?.Oto trzydzie�ci szarych kaczek p�ywa i k�pie si� mi�dzy traw� i krzakami, a na brzegu le�y trzydzie�ci bia�ych koszulek. Wzi�� jedn� koszulk� i czeka�, co si� dalej stanie. Kaczki tymczasem nurzaj� si� i strzepuj� skrzyde�kami, igraj� z falami i k�pi� si� do woli, a potem dwadzie�cia i dziewi�� wyp�yn�o na brzeg, sk�oni�o si� ku ziemi i wszystkie zmieni�y si� w przecudne dziewice, wszystkie wdzia�y na siebie koszulki i znik�y. Tylko trzydziesta zosta�a na wodzie . kr��y ona, �a�o�nie wyrzekaj�c nad brzegiem, wyci�ga szyjk� do g�ry, wzlatuje i spada, a� jej si� Milanowi �al zrobi�o. Wyszed� wi�c z ukrycia na widok,                izwala si�
do niego ludzkim g�osem:
�  Kr�lewiczu Milanie, oddaj mi moj� koszulk�,
Wys�ucha� Milan tej pro�by i po�o�y� k                                                        przed
a nie r

nim dziewica tak pi�kna, jakiej dzi� nie masz ani pod s�o�cem, ani w powie�ciach, ani w gadkach cudownych. Zarumieniona poda�a mu r�k� i rzek�a:
�  Dzi�ki ci, kr�lewiczu Milanie, �e� mej pro�by wys�ucha�. Nie po�a�ujesz tego, powtarzam, bo ja jestem c�rk� czarnoksi�nika Czernucha, imi� moje Welena. Jest nas si�str trzydzie�ci, a ojciec nasz panuje w kr�lestwie podziemnym, nad tysi�cami zamk�w i pa�ac�w przepysznych. Od dawna ju� oczekuje na ciebie i gniewa si�, �e tak d�ugo nie przybywasz. Ale b�d� spokojny, kr�lewiczu, i s�uchaj mojej rady. Skoro staniesz przed ojcem Czernuchem, kr�lem kraj�w podziemnych, padnij na kolana i czo�gaj si� ku niemu. Chocia�by zgrzyta� z�bami i tupa� nog� o ziemi�, nie zwa�aj na to, kr�lewiczu! A teraz za mn�, hop, hop!
To rzek�szy strzepn�a n�k� i wraz � Milanem przepad�a si� w ziemi�.
W kr�lestwie podziemnym sta� pa�ac zbudowany z w�gli pa�aj�cych i o�wieca� ciemnic�, jak s�o�ce o�wieca ziemi� nasz�. By� to pa�ac czarnoksi�nika Czernucha. Kr�lewicz Milan �mia�o wszed� do niego. Czernuch siedzia� na tronie ognistym, czo�o zdobi�a mu �wietna korona, a oczy skrzy�y si� jak dwa szmaragdy zielone. Skoro go* Milan zobaczy�, upad� na kolana i czo�ga� si� ku niemu. Czarnoksi�nik tupn�� nogami i zawy�, a� podwaliny pa�acu zadr�a�y, ale kr�lewicz, pami�tny s��w Weleny, czo�ga� si� coraz bli�ej, z�o�ywszy r�ce na piersiach.
�  Wygra�e�, hultaju, przyprowadzaj�c mnie twoj� postaw� do �miechu � zawo�a� Czernuch i za�mia� si� serdecznie � inaczej -by�by� zgin�� nieomylnie. A wi�c zgoda mi�dzy nami. Za opiesza�o�� twoj� w przybyciu wykonasz mi trzy zadane roboty. Najprz�d wybudujesz nocy dzisiejszej pa�ac z marmuru: okna w �cianach maj� by� kryszta�owe," a dach z�oty. Je�li mi taki pa�ac wystawisz, to dobrze, a nie, to si� po�egnaj z twoj� g�ow�!
Czarnoksi�nik skin�� r�k�, dw�ch s�u��cych przyskoczy�o, wzi�o Milana pod r�ce i wprowadzi�o go do przepysznego pokoju, w kt�rym sta�o ��ko d�a� przygotowane. Na pr�no jednak n�ci�o go mi�kkim puchem do siebie: on zdr�w jak ryba, a jutro ma umrze�, wi�c pewno ostatniej nocy przed �mierci� nie za�nie!
Smutnymi my�lami zaj�ty, siedzia� Milan przy oknie. Wtem nadlecia�a ma�a pszcz�ka i brz�cz�c skrzyde�kami po szybach wo�a�a bez ustanku:
�  Wpu�� mnie! Wpu�� mnie! �
Milan otworzy� okno, a pszcz�ka zamieni�a si� w tej chwili w pi�kn� Welen� i rzek�a:
�  Witam ci�, kr�lewiczu! Ale czemu� to tak smutny?
�  Jutro mam umrze� z r�ki twego ojca � odpowiedzia� zimno kr�lewicz.
�  Nie Umrzesz, przysi�gam! Jutro przed �witem stanie pa�ac gotowy, a ty chod� z siekier� doko�a, jak gdyby� co� jeszcze poprawia�.
Sam Czernuch zdumia� si� nad pi�kno�ci� budowy.
�  Doskona�y z ciebie cie�la � m�wi� do Milana � ale� si� musia� piorunem zwija� w nocy! Na tym si� jednak nie sko�czy, m�j bracie. Mam ja w domu trzydzie�ci c�rek. Jutro stan� wszystkie przed tob� w rz�dzie, a powiesz mi, kt�ra z nich najm�odsza Welena. Trzy razy wolno ci ka�d� obejrze�. Je�li zgadniesz, to dobrze, je�eli nie, to po�egnasz si� z twoj� g�ow�.
Milan roze�mia� si� w duszy, powr�ci� do swego pokoju i my�la� sobie:
�  Teraz to� mi si� na t�gi koncept wysadzi�, panie Czernuchu! Ja bym nie mia� mojej Weleny pozna�?...
�  Kt� wie, czyby� j� pozna� bez mojej pomocy�rzek�a pszcz�ka wlatuj�c
ze spuszc�o-miechaj�c, a kr�-t by�o. Powol-i na �adnym czole ^HUa male�ka jak ii Milan dziewic�
Nazajutrz zawo�ar. nymi ku ziemi oczyma. Czer� lewicz, przeszed�szy raz rz�d c niejszym krokiem przeszed� drugi raz i nie by�o. Szmer g�uchy i ciche �miechy ra maczek muszka na skroni �ywym ogniem p�on�ce za' r�k� i zawo�a�:
�  To jest Welena, najm�odsza twoja c�rka!
�  Hm, hm! Tu mi jaka� baba bru�dzi � rzek� Czernuch zagniewany � bo gdzie diabe� nie mo�e, tam bab� po�le! Ale baby maj� d�ugie w�osy, a kr�tki rozum! Z�api� ja ciebie, ptaszku, poczekaj! Za trzy godziny staniesz znowu przede mn�, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin