Fray 24-10-2008, 22:36 Szarlej 1327 x przeczytano
Witaj, panie, niech dobry Bóg ciebie prowadzi. Tak jak rozkazałeś, zbieram informacje o Wiewiórkach. Jednak postanowiłem ci powiedzieć o kimś luźno związanym z szajką – jest nim Fray, mój informator.
Odkąd pomogłem mu w walce z bandytami, których sam na niego nasłałem, jest mi wdzięczny. Niestety, jest też osobą niezwykle sprytną i ostrożną, więc nie ujawnia niczego o sobie. No, ale Ranald nie tylko jego obdarzył sprytem, zaradnością i dociekliwością. Poszukałem, popytałem i wiem już wszystko.
Urodził się tutaj – w slumsach. Wielka szkoda, że nie w rodzinie szlacheckiej czy chociaż mieszczańskiej, bo na pewno zostałby kimś ważnym. Od małego wykazywał się dużą inteligencją, niestety nigdy nie był zbyt silny. Dzieci mu dokuczały jako temu najsłabszemu. Zaprzyjaźnił się szybko z Vilkmarem – wędrownym oszustem. W wieku czternastu lat uciekł z miasta wraz ze swoim mentorem, ucząc się nowego fachu. To znaczy szujostwa, mendostwa i oszustwa. Wrócił tu wieku siedemnastu lat, sam. Vilkmara w międzyczasie dorwali bracia pewnej młodej szlachcianki. No, ale wracajmy do rzeczy.
Fray szybko wkręcił się do Wiewiórek. Za pomocą kasy, z którą przybył do miasta (zdobytej najpewniej na jakimś grubym szwindlu), zawiązał wiele kontaktów. Wiadomo – masz kasę, masz przyjaciół. Pijesz z przyjaciółmi, oni ci mówią wiele rzeczy, a ty robisz użytek z tych rzeczy. Z czasem uzyskał opinię dobrze poinformowanego człowieka, ludzie sami mu donosili lub przychodzili po informacje. Fray szczególnie interesuje się przeszłością ważnych na różny sposób ludzi. Utrzymuje dobre kontakty z Wiewiórkami, szczególnie z Kat. Chodzą plotki, że to on jest zwierzchnikiem jej siatki szpiegowskiej.
Na mieście ma opinię osoby, która brzydzi się przemocą i faktycznie – gdy walczył z naszymi zbirami, nie zabił ich, tylko ogłuszył. Robi sympatyczne wrażenie, jednak to tylko pozory. Ten człowiek dla pieniędzy i bezpieczeństwa jest w stanie zrobić dosłownie wszystko. Jutro ponoć opowie mi wszystko o szefie Wiewiórek, a wtedy go zabiję... Jest zbyt niebezpieczny, by trzymać go przy życiu. Dziękuję, panie, już odchodzę.
Autor: Marcin „Szarlej” Karwowski
Redakcja: Michał „Wiewiór” Musiał
gru503