Brokk 19-08-2008, 17:27 Szarlej 1606 x przeczytano
Witaj, witaj. Jak tam? Co znów w interesach? Ech, karczmarz, piwo! Co chcesz wiedzieć? Brokk? Tak, wiem o nim sporo. Dwadzieścia karlów. Że drogo? Że mi życie uratowałeś? I co z tego, odpłaciłem za tamto. No już, już, rozstawaj się z pieniążkami. No, tak lepiej.
No dobra, ale lojalnie uprzedzam – nie ma on barwnego życiorysu. Urodził się w slumsach, jak połowa z tego interesu. Od małego dzieciaki mu dokuczały, no bo nieludź w końcu. Ćwiczył, ćwiczył od małego, bo wiedział, że tylko siłą się wyrwie z tego bagna. Ojciec nauczył go też walczyć, potrafi niezgorzej robić toporem. Nie, nie jak żołnierz. Żołnierze to tępe mięso armatnie, które tylko wie, w którą stronę trzyma się pikę. No dobra, o czym to ja? No tak, potrafi walczyć i rzucać, no w zasadzie to wszystkim. No, ale nie to ważne. Potem przystał do gangu, młodziakiem wtedy był – ja wiem, dwadzieścia lat miał może. Tam nauczył się swoich bardziej subtelnych umiejętności. Jakich? Skradać się i ukrywać, chociaż w tym nie dorównuje Jakobowi czy Kat. Potem jego gang się rozpadł, a że dawno to było, więc chodzą różne plotki. Może wyrżnęli się z kimś innym, może rozpili się, a może zmarli na jakąś chorobę weneryczną. W tym samym czasie był pierwszy pogrom nieludzi. Spokojnie, o tym opowie ci byle karczmarz, ja nie mam czasu na takie głupoty. Podczas tego pogromu zginęła jego rodzina.
Wtedy to Brokk wybył z miasta. Wszyscy myśleli, że na dobre. Jednak wrócił po trzydziestu latach, pamiętam, jak mój dziadzio go poznał. W każdym razie krasnolud się zmienił – jeszcze więcej blizn, jeszcze bardziej agresywny, jeszcze bardziej skuteczny w zabijaniu. Ludzie się go bali. I wtedy był przewrót w gildii. Pytasz się jaki przewrót? A ja ci odpowiem, że tym dwudziestu karlom jest bardzo ale to bardzo smutno, znaczy się drugie tyle. Że nie masz? A co to mnie obchodzi. No dobra wrócę do Brokka. W każdym razie poparł Szefa – obecnego księcia złodziei. Niziołek dotarł dzięki niemu do władzy. Wtedy to zaczął się zajmować całą brudną robotą – wymuszenia, porwania, zastraszania. Aż dziwne, że ma mniejszą pozycję od Jakoba i Kat, chociaż jest najdłużej w gildii.
No i to wszystko. Że za dużo wziąłem za takie informacje? Wiesz, co on by mi zrobił, jakby się dowiedział o tej rozmowie? Powiem tak – nic dobrego. Proszę? A ile za Kat? Trzydzieści. Przyjdź z kasą, a opowiem. A za szefa? Nie stać ciebie. No, niech będzie pięćdziesiąt. Tak w ogóle, to po co ci te wieści? Owszem, nie moja sprawa. Dopóki płacisz.
Autor: Marcin „Szarlej” KarwowskiRedakcja: Michał „Wiewiór” Musiał
gru503