Bajki4.txt

(5 KB) Pobierz
53






























            Co ojciec czyni, jest zawsze s�uszne 
        
            Kiedy by�em dzieckiem, cz�sto opowiadano mi t� historyjk� i za ka�dym razem 
            wydawa�a mi si� pi�kniejsza. Brzmi ona tak:
            W pewnej wsi �y�o sobie ma��e�stwo. Oboje byli ju� starzy i wcale im si� nie 
            przelewa�o. Mieli konia, kt�ry pasa� si� w przydro�nych rowach. Gospodarz 
            je�dzi� na nim albo wypo�ycza� go s�siadom do pracy. Mimo to doszed� kiedy� 
            razem z �on� do przekonania, �e mo�na by za tego konia dosta� co� 
            u�yteczniejszego w gospodarstwie. Nie wiedzieli tylko, co to mog�oby by�.
            - M�j drogi - rzek�a gospodyni - Ty ju� to najlepiej za�atwisz! Niedaleko 
            jest jarmark, jed� tam i sprzedaj konia lub zamie� go na co� innego. Co 
            uczynisz, b�dzie zawsze s�uszne. M�wi� ci, jed� na jarmark.
            Zawi�za�a mu chustk� na szyi, wyg�adzi�a kapelusz, uca�owa�a na drog�, a on 
            dosiad� konia i pojecha�.
            Po drodze spotka� znajomego, kt�ry p�dzi� na jarmark krow�.
            - Mo�na by zamieni� konia na t� krow�! - pomy�la� sobie - C� za rozkosz 
            mie� w�asne mleko, ser, �mietan� i mas�o!
            Zbli�y� si� do� i rzek�:
            - Kochany s�siedzie! Ko� kosztuje wi�cej ni� krowa, ale wol� krow�, bo da mi 
            to, czego w�a�nie potrzebuj�. Zamie�my si�!
            - Zgoda! - odrzek� s�siad - i zaraz dokonali zamiany.
            Gospodarz w zasadzie m�g� ju� wraca� do domu, ale chcia� zwiedzi� targ i 
            popatrze� na ludzi. Poszed� wi�c dalej i spotka� ch�opa p�dz�cego owc�. By�a 
            okaza�a i mia�a du�o we�ny.
            - Chcia�bym mie� tak� owc�! - pomy�la� sobie - Nie potrzebuje wiele trawy, a 
            na zim� mo�na j� wzi�� do izby. Jest dla nas lepsza ni� krowa!
            W�a�ciciel owcy zgodzi� si� ochoczo na zamian� i gospodarz pop�dzi� j� na 
            jarmark.
            Nied�ugo potem zobaczy� ch�opa nios�cego pod pach� t�ust� g�.
            - Aj, do licha! - zawo�a� gospodarz - To mi g�ska co si� zowie. Ile� na niej 
            smalcu, ile pierza. Jak�e pi�knie p�ywa�aby po naszym stawiku. Tyle razy 
            moja �ona marzy�a o g�sce. Teraz b�dzie j� mia�a!
            W mie�cie �cisk panowa� wielki. Pod jakim� p�otem zobaczy� nasz gospodarz 
            pi�kn� kur�. Przysz�o mu na my�l, �e nawet wi�cej warta od kur proboszcza. 
            Kura �ywi si� zreszt� sama, nie przyczynia wydatk�w, a daje wyborne jaja. 
            Nowy interes zosta� zawarty niezw�ocznie. Gospodarz napracowa� si� tyle 
            podczas drogi, �e poczu� nagle g��d. Wst�pi� do karczmy. A tam na samy progu 
            spotka� cz�owieka z ogromnym worem na plecach.
            - C� to macie? - spyta� go.
            - Zgni�e jab�ka dla �wi�. Pe�ny w�r!
            - To mn�stwo dobrego towaru! - pomy�la� gospodarz.
            - Co mi dacie gospodarzu za te jab�ka? - spyta� nieznajomy.
            - A t� oto kur�.
            Gospodarz wni�s� w�r do szynku i opar� o piec nie pomy�lawszy, �e w nim 
            mocno napalono. W izbie pe�no by�o handlarzy koni i wo��w. By�o tam te� dwu 
            Anglik�w, a Anglicy - wiadomo - lubi� si� zak�ada�.
            Nagle wszyscy poczuli wod�r piek�cych si� zgni�ych jab�ek.
            - C� to jest?! - wykrzykn�li i niebawem dowiedzieli si� ca�ej historii 
            zamian.
            - Ano dostaniecie, panie gospodarzu, kilka porz�dnych szturcha�c�w od �ony! 
            - rzekli Anglicy.
            - Dostan� od �ony poca�unki, a nie szturcha�ce!
            - Za��my si�! Damy ci worek dukat�w, je�li wygrasz!
            - Zgoda - powiedzia� ch�op i zak�ad stan��.
            W�o�yli worek na w�zek karczmarza, potem sami na niego wsiedli i nied�ugo 
            dotarli na miejsce.
            - Dobry wiecz�r! - rzek� gospodarz do �ony.
            - Dzi�kuj� ci m�j drogi za dobre s�owo - odpar�a.
            - Zamieni�em naszego konia!
            - Majster z ciebie, jak zawsze! - odrzek�a obejmuj�c go.
            - Dosta�em za niego krow�.
            - Dzi�ki Bogu! B�dziemy mieli teraz mleko, mas�o i ser! Wy�mienicie zrobi�e�!
            - Ale zamieni�em j� potem na owc�.
            - Wiesz co, to nawet lepiej. - powiedzia�a - Zawsze dzia�asz z rozwag�. Dla 
            owcy wystarczy nam trawy. No i opr�cz mleka i sera b�dziemy mieli we�n� na 
            ubranie. Bardzo dobrze post�pi�e�!
            - Potem zamieni�em owc� na g�.
            - Co? A to b�dziemy mieli na �wi�ta smaczn� g�sk�! Jak to dobrze. A do tego 
            pierze i smalec. Bardzo jestem rada!
            - Odda�em t� g� za kur�!
            - Dobra to zamiana. Kura znosi jaja i wysiaduje kurcz�ta. B�dziemy mieli 
            drobiu co niemiara. Zawsze o tym marzy�am!
            - Na koniec zamieni�em kur� na worek zgni�ych jab�ek. - o�wiadczy� gospodarz.
            - Daj�e mi ca�usa! - zawo�a�a rado�nie - Doskonale si� sk�ada. Przed chwil� 
            s�siadka mi powiedzia�a, �e nasz sad nic niewart, bo nie daje ani jednego 
            zgni�ego jab�ka. Teraz poka�� jej ca�y worek! - to rzek�szy poca�owa�a m�a 
            w same usta.
            - Podoba mi si� to! - zauwa�y� jeden z Anglik�w - Mimo strat bardzo tu 
            weso�o. Warto zap�aci� takim ludziom!
            Doby� worek ze z�otem i wr�czy� go gospodarzowi.
            S�ysza�em t� historyjk�, jak jeszcze by�em dzieckiem i opowiadam j� Wam, 
            �eby�cie pami�tali: 
            CO OJCIEC CZYNI, JEST ZAWSZE S�USZNE I NA DOBRE WYCHODZI!
 
                                       KONIEC ROZDZIA�U
Zgłoś jeśli naruszono regulamin