013. Howard Linda - Niebezpieczna miłość (inny tytuł - Piekło czy niebo).pdf

(1081 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Howard Linda - Niebezpieczna mi\263o\234\346 _Piek\263o czy niebo_)
L INDA H OWARD
Niebezpieczna miło Ļę
537835460.003.png 537835460.004.png
ROZDZIAŁ 1
Chocia Ň zbli Ň ał si ħ ju Ň zachód sło ı ca, Ň ar wnikał gł ħ boko w ciało, przypiekał nagi tors i długie nogi.
Coraz dłu Ň sze promienie rozsiewały na grzbietach fal deszcz ta ı cz Ģ cych iskierek. M ħŇ czyzna wpatrywał
si ħ w nie jak zahipnotyzowany. Wła Ļ ciwie fascynował go nie tyle lustrzany blask wody, ile fakt, Ň e po
prostu nie miał nic do roboty. Zapomniał ju Ň , jak smakuje spokój. Przez cudowny miesi Ģ c absolutnej
samotno Ļ ci mógł si ħ odpr ħŇ y ę i nareszcie by ę sob Ģ . Mógł łowi ę ryby, kiedy tylko chciał, lub pływa ę
łodzi Ģ po ciepłych, rozkołysanych falach zatoki. Poci Ģ gał go magiczny urok wody, to czarnej jak noc, to
turkusowej, to znów połyskliwie bladozielonej. Miał pieni Ģ dze na paliwo i Ň ywno Ļę . Tylko dwie osoby
wiedziały, gdzie go szuka ę . Gdy miesi ħ czny urlop dobiegnie ko ı ca, wróci do prozy Ň ycia, które sam
sobie wybrał, i zatraci si ħ w ponurej codzienno Ļ ci, ale teraz jeszcze mo Ň e le Ň e ę w sło ı cu -a tylko tego
przecie Ň pragn Ģ ł.
Kell Sabin czuł si ħ zm ħ czony. Z jego zawodem ł Ģ czyły si ħ : nieustanna wałka, kluczenie i utajnianie
ka Ň dego ruchu, maskowanie si ħ i niebezpiecze ı stwo. Wykonywał bardzo wa Ň n Ģ prac ħ , ale przez ten
miesi Ģ c mog Ģ to robi ę inni. Ten miesi Ģ c nale Ň ał do niego. Zaczynał rozumie ę swego starego przyjaciela,
do Ļ wiadczonego agenta, Granta Sullivana, który oddałby dusz ħ za pobyt w ciszy tajemniczych gór stanu
Tennessee.
Sabin sam był Ļ wietnym agentem, słyn Ģ cym z legendarnych operacji w Złotym Trójk Ģ cie, a potem na
Bliskim Wschodzie i w Ameryce Południowej. Otoczenie niewiele o nim wiedziało. Odpowiadało mu to.
Był typem samotnika, który na twarde warunki dyktowane przez Ň ycie reagował cynizmem, lecz
zarazem je akceptował. Znał wady i niebezpieczne strony wybranego zawodu; wiedział, Ň e b ħ dzie si ħ
stykał z brudem i złem, ale był realist Ģ i godził si ħ na to, podejmuj Ģ c prac ħ . Od pewnego czasu pełnił
funkcj ħ szefa Agencji.
Czasem nachodziła go ch ħę , by rzuci ę to wszystko i po Ň y ę troch ħ jak zwykły człowiek. Wtedy
wypływał w rejs na własnym jachcie. Dzi ħ ki dniom i nocom sp ħ dzanym na morzu zapominał, Ň e jest
agentem. Mógł si ħ odpr ħŇ y ę i odda ę rozmy Ļ laniom, le Ň e ę nago w sło ı cu lub obserwowa ę gwiazdy w
nocy i przywraca ę rzeczom wła Ļ ciwe proporcje. Urlopy Sabina, podobnie jak wszelkie informacje na
jego temat, stanowiły pilnie strze Ň on Ģ tajemnic ħ .
Nad głow Ģ m ħŇ czyzny przeleciała z ostrym krzykiem biała mewa. Powiódł leniwym wzrokiem za
swobodnym, zwinnym ptakiem, wyra Ņ nie widocznym na tle bezchmurnego bł ħ kitnego nieba. Morska
bryza mile musn ħ ła delikatnym podmuchem nag Ģ skór ħ . W ciemnych oczach Sabina zago Ļ cił u Ļ miech,
co niecz ħ sto si ħ zdarzało. W gł ħ bi serca czuł si ħ dzikusem, lecz na co dzie ı tłumił zew natury. Dopiero tu,
maj Ģ c za towarzyszy jedynie wod ħ , sło ı ce
i wiatr, mógł da ę upust skrywanym t ħ sknotom. Noszenie ubrania na pełnym morzu wydawało mu si ħ
wr ħ cz Ļ wi ħ tokradztwem. Z niech ħ ci Ģ przywdziewał co Ļ na siebie, kiedy zawijał do portu po paliwo, lub
gdy podpływali Ň eglarze, aby, miejscowym zwyczajem, pogaw ħ dzi ę .
537835460.005.png
Złocisty kr Ģ g sło ı ca zanurzył si ħ w wodzie, kiedy Sabin usłyszał odgłos silnika obcej łodzi.
Odwrócił głow ħ
i ujrzał jacht, troch ħ wi ħ kszy ni Ň jego własny, powoli tn Ģ cy fale. Słusznie, po co miałby si ħ spieszy ę ?
Sabin podziwiał zgrabn Ģ sylwetk ħ łodzi i płynn Ģ prac ħ silnika o du Ň ej mocy. Lubił pływanie i lubił
morze. Swój jacht traktował jak najcenniejsz Ģ rzecz i za Ň adn Ģ cen ħ nie zdradziłby nikomu, Ň e go ma.
Zarejestrował go na nazwisko pewnego agenta ubezpieczeniowego z Nowego Orleanu, który zreszt Ģ nie
miał poj ħ cia o istnieniu Kella Sabina. Nawet nazwa jachtu „Wanda" z niczym si ħ nie kojarzyła. Sabin nie
znał nikogo o imieniu Wanda. Po prostu tak Ģ nazw ħ wybrał i koniec. Kto Ļ , kto dobrze znałby Sabina, nie
czułby si ħ tym wcale zaskoczony, lecz tylko jeden człowiek na Ļ wiecie wiedział, jaka osobowo Ļę kryje si ħ
za nieprzeniknion Ģ mask Ģ . Tyle Ň e Grant Sullivan umiał dochowa ę tajemnicy.
Obca łód Ņ zwolniła i skr ħ ciła w stron ħ „Wandy". Sabin zakl Ģ ł zirytowany i poszukał wzrokiem
wyblakłych d Ň insowych bermudów, które trzymał na pokładzie na takie okazje. Usłyszał czyj Ļ głos,
wi ħ c spojrzał na nadpływaj Ģ cy jacht. Przy relingu na dziobie stała kobieta i machała r ħ k Ģ . Z jej
niespiesznych gestów zrozumiał, Ň e nie chodzi o nic wa Ň nego. Ot, Ň eglarze chcieli sobie pogaw ħ dzi ę . Na
pewno nie mieli kłopotów. Promienie zachodz Ģ cego sło ı ca połyskiwały na rudych włosach kobiety,
nadaj Ģ c im barw ħ ognia. Przez chwil ħ Sabin wpatrywał si ħ jak urzeczony w te niezwykłe
czerwonawe refleksy.
Zmarszczył brwi, szybko naci Ģ gn Ģ ł spodenki i zapi Ģ ł suwak. Łód Ņ była wci ĢŇ zbyt daleko, by
rozpozna ę twarz kobiety, lecz rude włosy obudziły w pami ħ ci Sabina niepokoj Ģ ce wspomnienia. Kiedy
patrzył na zbli Ň aj Ģ cy si ħ powoli jacht, w jego czarnych oczach pojawiła si ħ czujno Ļę . Te włosy...
Nagle instynkt samozachowawczy Sabina podniósł alarm. M ħŇ czyzna odruchowo rzucił si ħ na
pokład. Zbyt wiele razy musiał walczy ę o Ň ycie, by teraz si ħ waha ę . Całym ciałem przywarł do
ciepłych desek pokładu. Mo Ň e i zareagował głupio, przesadzaj Ģ c z ostro Ň no Ļ ci Ģ , wolał jednak zosta ę
Ň ywym głupcem ni Ň m Ģ drym trupem. Silnik obcej łodzi przycichł, jak gdyby zwolnił obroty, a Sabin
zdecydował si ħ na nast ħ pny ruch - podpełzł do składziku.
Nigdzie nie ruszał si ħ bez broni. Wyci Ģ gn Ģ ł ze składziku strzelb ħ o du Ň ej sile ra Ň enia i precyzyjnym
celowniku. Wiedział jednak, Ň e nie na długo odstraszy ni Ģ przeciwnika. Je Ļ li si ħ mylił, nie zrobi z niej
u Ň ytku, je Ļ li za Ļ instynkt go nie zawiódł - napastnicy z pewno Ļ ci Ģ dysponuj Ģ pot ħŇ niejsz Ģ broni Ģ ,
poniewa Ň s Ģ przygotowani na opór Sabina.
Zakl Ģ ł pod nosem, sprawdził, czy wł Ģ czony jest automatyczny spust, i popełzł z powrotem do rellngu.
Zaj Ģ ł pozycj ħ strzeleck Ģ : wystawił na widok luf ħ strzelby, głow ħ za Ļ uniósł na tyle tylko, by widzie ę łód Ņ
nieprzyjaciela, która wci ĢŇ si ħ zbli Ň ała. Dzieliło go od niej mpiej ni Ň sto metrów.
- Wystarczy! - zawołał, nie wiedz Ģ c, czy zdoła przekrzycze ę warkot silnika. Chodziło tylko o to, Ň eby
napastnicy usłyszeli, Ň e co Ļ do nich woła.
Łód Ņ zwolniła i niemal stan ħ ła w odległo Ļ ci siedemdziesi ħ ciu metrów. Nagle zaroiła si ħ od ludzi, spo Ļ ród
537835460.006.png
któiych nikt nie wygl Ģ dał na miejscowego rybaka lub Ň eglarza turyst ħ . Wszyscy byli uzbrojeni, ł Ģ cznie z
rudowłos Ģ . Sabin szybko otaksował ich wzrokiem, w lot chwytaj Ģ c szczegóły, kształty i rozmiary broni.
Tak Ļ wietnie znał si ħ na typach uzbrojenia, Ň e zidentyfikował je bez chwili zastanowienia. Bardziej
zainteresowała go załoga jachtu, a zwłaszcza jeden z m ħŇ czyzn. Chocia Ň stał daleko, troch ħ za innymi,
wydał si ħ Sabinowi znajomy, podobnie jak kobieta.
Znikły wszelkie w Ģ tpliwo Ļ ci. Poczuł, Ň e ogarnia go lodowaty spokój - jak zawsze w krytycznych
sytuacjach, kiedy jego Ň ycie było zagro Ň one. Nie marnował czasu na rozmy Ļ lania o ra ŇĢ cej dysproporcji
sił, zacz Ģ ł za to rozwa Ň a ę mo Ň liwe opcje, ka Ň dej z nich po Ļ wi ħ caj Ģ c ułamek sekundy.
W zapadaj Ģ cym zmierzchu rozległ si ħ suchy trzask. Kula z cichym Ļ wistem przemkn ħ ła mu nad
głow Ģ i rozłupała drewnian Ģ Ļ ciank ħ kabiny za plecami. W odpowiedzi Sabin namierzył cel, wypalił i,
jak gdyby kontynuuj Ģ c jeden płynny gest, schylił głow ħ . Nie musiał słysze ę przenikliwego krzyku, aby
wiedzie ę , Ň e nie chybił. Byłby zaskoczony i w Ļ ciekły, gdyby nie trafił.
- Sabin! - Wypowiedziane przez megafon nazwisko metalicznym echem odbiło si ħ od wody. -
Wiesz, Ň e nie masz szans! Nie pogarszaj sprawy.
Ten kto Ļ miał Ļ wietny akcent, lecz nie był Amerykaninem. Sabin spodziewał si ħ takiej propozycji ze
strony napastników. Najlepszym wyj Ļ ciem byłaby ucieczka. Szybko Ļę „Wandy" była jej najwi ħ ksz Ģ
zalet Ģ . Ucieczka jednak wymagała przedostania si ħ do steru i przyrz Ģ dów kontrolnych na nadbudówce
jachtu, co oznaczało wystawienie si ħ na ogie ı podczas wspinaczki po drabince.
Sabin błyskawicznie przeanalizował sytuacj ħ i szans ħ dotarcia na gór ħ ocenił na pi ħę dziesi Ģ t pi ħę
procent, mo Ň e
mniej (w zale Ň no Ļ ci od stopnia zaskoczenia przeciwnika). Z drugiej strony, gdyby został na
dotychczasowym miejscu i jedn Ģ strzelb Ģ próbował powstrzyma ę intruzów - jego szanse spadałyby do
zera. Miał du Ň o amunicji, ale tamci - zapewne wi ħ cej. Musiał podj Ģę ryzyko wspinaczki, zamiast
marnowa ę czas na zamartwianie si ħ malej Ģ cymi szansami na prze Ň ycie. Wzi Ģ ł gł ħ boki oddech, przez
chwil ħ trzymał powietrze, a potem wypu Ļ cił je powoli, przygotowuj Ģ c zahartowane ciało do Ļ miałego
wyczynu. Musiał w pierwszym skoku pokona ę jak najwi ħ cej szczebli drabinki. Mocno uchwycił
strzelb ħ , jeszcze raz odetchn Ģ ł i poderwał si ħ do skoku. Jednocze Ļ nie nacisn Ģ ł cyngiel, uruchamiaj Ģ c
automatyczny ostrzał. Bro ı zaterkotała w dłoni, a napastnicy rzucili si ħ na pokład. Wyci Ģ gni ħ t Ģ
praw Ģ r ħ k Ģ złapał najwy Ň szy szczebel. Bose stopy Ļ mign ħ ły po drabince, prawie jej nie dotykaj Ģ c. K Ģ tem
oka spostrzegł białe obłoczki wystrzałów. Pokonywał ostatni szczebel, kiedy dosi ħ gły go pociski.
Tylko siła rozp ħ du i determinacja nie pozwoliły mu spa Ļę na dolny pokład. Oczy zasnuła mgła, a w
uszach zadudnił własny oddech.
Opu Ļ cił bro ı . Gniewnie zakl Ģ ł w my Ļ lach. Gł ħ boko za-czerpn Ģ ł powietrza, odp ħ dzaj Ģ c mgł ħ i
zbieraj Ģ c siły do odwrócenia głowy. Strzelba wci ĢŇ spoczywała w lewej dłoni, lecz nie czuł kolby. Cały
lewy bok ciała zalewała krew, niemal czarna w zapadaj Ģ cym mroku. Musiał co Ļ zrobi ę . Inaczej -
537835460.001.png
b ħ dzie po nim.
Lewe rami ħ i noga przestały słucha ę polece ı mózgu, tote Ň podci Ģ gn Ģ ł si ħ , polegaj Ģ c jedynie na
sprawno Ļ ci obu prawych ko ı czyn. Oparł strzelb ħ o prawe rami ħ i znów wypalił w kierunku obcej
łodzi daj Ģ c
napastnikom zna ę , Ň e jeszcze Ň yje i jest niebezpieczny.
To miało powstrzyma ę ich desant na jacht
Przyjrzał si ħ odniesionym obra Ň eniom. Jedna kula przeszyła boczny mi ħ sie ı lewego uda, druga za Ļ -
lewy obojczyk. Ka Ň da z ran wygl Ģ dała powa Ň nie. Po pierwszym pal Ģ cym bólu w barku r ħ ka odr ħ twiała,
a w konsekwencji - stała si ħ bezu Ň yteczna. Noga z pewno Ļ ci Ģ nie utrzymałaby ci ħŇ aru ciała, ale Sabin
wiedział z do Ļ wiadczenia, Ň e odr ħ twienie ust Ģ pi, a wraz z powrotem bólu odzyska cz ħĻę sprawno Ļ ci w
zranionych mi ħĻ niach, gdyby oczywi Ļ cie zdecydował si ħ tak długo czeka ę .
Zaryzykował i znów podniósł głow ħ . Łód Ņ napastników okr ĢŇ ała go od tyłu. Z tej strony górny pokład
jachtu był całkowicie odsłoni ħ ty. Mogli do niego strzela ę jak do tarczy.
- Sabin! Wiemy, Ň e jeste Ļ ranny! Nie zmuszaj nas, Ň eby Ļ my musieli ci ħ zabi ę .
O, niew Ģ tpliwie woleli dosta ę go Ň ywego i po swojemu przesłucha ę , wiedział te Ň jednak, Ň e nie strac Ģ
okazji. Pr ħ dzej zabij Ģ go, je Ļ li zajdzie taka konieczno Ļę , ni Ň pozwol Ģ mu uciec.
Zaciskaj Ģ c z bólu z ħ by, podci Ģ gn Ģ ł si ħ do panelu z przyrz Ģ dami kontrolnymi i przekr ħ cił kluczyk
zapłonu. Pot ħŇ ny silnik, kaszl Ģ c, zbudził si ħ do Ň ycia. Sabin nie widział, w jakim kierunku płynie, lecz to
nie miało znaczenia, nawet gdyby wpadł na wrog Ģ łód Ņ . Dysz Ģ c, osun Ģ ł si ħ na pokład, aby zebra ę siły.
Musiał si ħ gn Ģę do przepustnicy, a zostało ju Ň mało czasu. Dojmuj Ģ cy ból ogarn Ģ ł cał Ģ lew Ģ stron ħ ciała,
lecz rami ħ i noga zacz ħ ły reagowa ę na polecenia i była to zmiana na lepsze. Zignorował narastaj Ģ cy ból i
d Ņ wign Ģ ł si ħ na prawej r ħ ce, zmuszaj Ģ c lew Ģ do pracy. Wysun Ģ ł zakrwawione palce jak najdalej, a Ň
dotkn ħ ły zaworu i ustawiły go na jazd ħ do przodu. Jacht gładko ruszył po falach, stopniowo nabieraj Ģ c
rozp ħ du. Z łodzi napastników rozległy si ħ okrzyki.
537835460.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin