The O.C. - 1x05 - The Outsider.txt

(28 KB) Pobierz
00:00:01:Poprzednio w O. C:
00:00:02:Jak się już wprowadziłe,|widzę, że się zadomawiasz.
00:00:06:Interesujesz się nim?
00:00:07:Mówiła, że nie przyjdziesz.|I jeste z nim?
00:00:09:- Nie jestemy razem.|- Koniec z nami.
00:00:11:Nie umiem odmówić swojej rodzinie.|Wszystko spłacę.
00:00:15:- Odłóż uczucia na bok.|- To jeden z najstarszych przyjaciół.
00:00:19:Mówisz, że wszystko straciłe?|Chodzi o mojš forsę, czesne dzieci!
00:00:22:- Przykro mi.|- Ty skurczybyku! Ty złodzieju!
00:00:25:- Przepraszam.|- Chcę być teraz sama.
00:00:57:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:01:01:To co robimy przed tym akwarium?
00:01:03:Ryan, jestemy jak dwaj samuraje.
00:01:07:Musimy nabrać do siebie szacunku|przed przystšpieniem do walki.
00:01:11:A jedzenie homara to walka,|jak się zaraz przekonasz.
00:01:15:Nowa koszula?
00:01:16:Tak. Twoja mama kupiła mi ciuchy,|niepotrzebnie.
00:01:20:Racja. Podkoszulek jest nie do zdarcia.
00:01:22:Mylisz, że mógłbym nosić bezrękawnik?
00:01:25:Wiesz, zmienił wyglšd?
00:01:28:No tak. Ty masz swój styl, ja swój.
00:01:32:- Tak.|- Nie żyjesz.
00:01:36:To było niesamowite.|Mnóstwo pracy, ale niesamowite.
00:01:41:To jak tam z Marissš?|Rozmawiałe z niš?
00:01:43:Mylę, że nie ma na to ochoty.
00:01:45:- Ta sprawa z ojcem...|- Wiesz, jaki masz problem?
00:01:49:A mówię z dowiadczenia,|jako autorytet.
00:01:52:Musisz przyjšć|bardziej agresywnš postawę.
00:01:55:Ona i Luke to przeszłoć. Id do niej,|powiedz, co czujesz. To proste.
00:02:00:I co? Dokšd pójdziemy?|Nie mam wozu ani forsy.
00:02:05:Ja mam. Za dodatkowe lekcje|żeglowania. Czuję się nadziany.
00:02:09:Nie od ciebie. Nie mogę tak.
00:02:11:Twoi starzy płacš za wszystko.|Nie mogę tak brać.
00:02:14:- To starzy. Pracujš.|- To twoi starzy.
00:02:16:A twoi opiekunowie.|Wychodzi na to samo.
00:02:19:- To jak chcesz zarobić?|- Wyno się stšd!
00:02:23:Nie możesz mnie wylać. Rezygnuję!
00:02:33:Dobra. Ale mam u ciebie|homara za friko.
00:03:07:To mi w zasadzie pasuje,|że masz tę pracę.
00:03:10:Będę miał czas na to, co zaniedbałem,|odkšd się wprowadziłe.
00:03:15:Na przykład pisanie powieci.
00:03:17:Wrócę przed 18.
00:03:18:Tak. Wiem. Teraz jest 9.
00:03:20:Co znaczy, że mam 9 godzin dla siebie.
00:03:23:Kapujesz? Czas własny, Ryan.
00:03:25:Będę się uczył chińskiego,|studiował Talmud.
00:03:28:Wiesz, zagłębię się.
00:03:30:Dasz sobie radę?
00:03:31:Tak. Nim się pojawiłe,
00:03:33:zawsze byłem sam,|więc wrócę do korzeni.
00:03:36:Mamy nie jechać?
00:03:38:Może powiemy Julie,|że nie jedziemy, a pojedziemy.
00:03:42:To nie w porzšdku.|Nie można tak. Prawda, Kirsten?
00:03:45:Absolutnie nie. Ten kurort|jest w planach od miesięcy.
00:03:49:I Julie na to czeka.
00:03:51:A niektórzy mieli w planach|wczesnš emeryturę,
00:03:54:nim jej mšż nas nie okradł.
00:03:56:Tato, co ty wyprawiasz?
00:03:58:Czekam, aż się ulotniš.
00:04:01:Zostawiłem tam aktówkę.|Muszę ić do pracy.
00:04:04:- To id i we.|- Mam z nimi gadać? Nie mogę.
00:04:08:Nie ukradł. To było...
00:04:11:Jest naszš przyjaciółkš.
00:04:13:Nie rozumiem, czemu ich bronisz.|Jimmy to złodziej.
00:04:17:Te baby majš obsesję.
00:04:18:Żartujesz?|Wielki skandal w małym miecie,
00:04:21:będš to dršżyć przez miesišce.
00:04:23:Co zrobiš ich dzieci?|Znaczy, ojciec w więzieniu?
00:04:26:- Mylisz, że go wsadzš?|- Na 10 do 20.
00:04:29:- To prawda, wsadzš go?|- Ukradł mnóstwo forsy
00:04:33:od wpływowych ludzi.
00:04:35:Co Marissa zrobi bez taty?
00:04:37:Nie wiadomo, czy ona chce.
00:04:39:Nie chcę jechać, ale muszę.|To już opłacone.
00:04:43:Poza tym, jak się nie pojawię, będš|obsmarowywać mnie cały weekend.
00:04:48:Trochę z tym przesadzasz.
00:04:49:Wcale nie. Pewno mylš,|że to ja stoję za tym fiaskiem.
00:04:53:Skarbie, to twoje przyjaciółki.
00:04:55:Daj spokój.|To strażniczki tej społecznoci,
00:04:59:w której twoje córki i ja|chciałybymy pozostać.
00:05:02:To moja szansa, by poprosić|pluton egzekucyjny o odroczenie.
00:05:06:Miałem nadzieję,|że pogadamy w ten weekend.
00:05:10:To twój bałagan, Jimmy. Sprzštnij go.
00:05:13:Jak wrócę, wykombinujemy,|co powiemy dzieciom.
00:05:21:Przysmażyłam się.
00:05:24:Chodmy gdzie.|Na zakupy, do kosmetyczki, cokolwiek.
00:05:29:I jak zapłacę? Karty taty|zostały wczoraj zablokowane.
00:05:33:A Luke? Może za ciebie zapłacić.
00:05:35:- To twój chłopak, nie?|- Nie wiem.
00:05:40:Nie wyjanilimy do końca.
00:05:41:- Nie rozmawiała z nim od kotylionu?|- Nie rozmawiałam z nikim prócz ciebie.
00:05:47:Nie możesz tak do tego podchodzić.
00:05:51:Wpadniesz w depresję,|będziesz potrzebowała leków
00:05:54:i przestaniesz się czuć na topie.
00:05:58:Jak mówi moja macocha.
00:06:01:Postawię ci obiad. Tata dał mi kartę|w razie nagłego wypadku.
00:06:05:- A to jest przecież nagły wypadek.|- Dobra.
00:06:09:Dobra, powiem ci w skrócie co i jak.
00:06:13:To...
00:06:16:sš mieci.
00:06:17:Wyrzucamy do mieci.
00:06:19:To wstawiamy tutaj.
00:06:23:A teraz lekcja dla zaawansowanych.
00:06:25:Witam, pani Palmer. Co słychać?|Jeszcze jeden kieliszek merlot?
00:06:30:Już przynoszę.
00:06:33:Pijana.
00:06:34:- Długo tu pracujesz?|- Za długo.
00:06:37:Przychodzš tu same wiry.|Jedzš dania za 30 dolarów na plastikach,
00:06:42:pijš wino za 60 dolarów w plastikach,|a chcš obsługi z umiechem.
00:06:46:Witam w Newport,|gdzie tylko pozornie jest na luzie.
00:06:50:Oczywicie, życie tu ma też pewne zalety.
00:06:53:- Czeć.|- Czeć.
00:06:57:Pierwszy dzień pracy.
00:06:59:Majš tu naprawdę dobre jedzenie.
00:07:03:Tak.
00:07:06:- Jak twój tata?|- W porzšdku.
00:07:09:- A jak ty?|- Coop! Umieram z głodu.
00:07:13:- Muszę wracać do pracy.|- Jasne.
00:07:16:Chcesz się gdzie wybrać? Gdzie wyjć?
00:07:19:- Na randkę?|- Nie na randkę, tylko...
00:07:23:- Teraz nie mogę.|- Nie, jasne.
00:07:26:- No tak.|- Ale dzięki.
00:07:30:Na razie.
00:07:38:Czeć, Jimmy.
00:07:44:- Jak leci?|- Wymienicie.
00:07:47:Słuchaj, może chciałby|darmowš poradę prawnš?
00:07:51:Chcesz być moim adwokatem?|Na ile chcesz mnie wsadzić?
00:07:55:- Co ty, zbyt wysoko się cenię.|- To prawda.
00:07:59:Nie ja bym cię reprezentował. Mam|kolegę, od papierów wartociowych.
00:08:02:Pomógłbym przygotować sprawę.
00:08:04:Czemu? Przecież mnie nie lubisz.
00:08:07:Cóż, jestem obrońcš z urzędu.
00:08:09:Reprezentuję wiele osób,|których nie lubię.
00:08:17:Szkoda, że nie wiedziałam, że tu pracuje.
00:08:20:- Czemu?|- Tak sobie.
00:08:22:A, kto by przypucił? Luke.
00:08:27:- Co za traf.|- Zaprosiła go?
00:08:29:- Muszę siusiu. Na razie.|- Czekaj, Summer.
00:08:34:Czeć, stary.
00:08:40:- Czeć, mała.|- Czeć.
00:08:44:Nie trawię tego gocia.|Serio, nie trawię go.
00:08:49:Chodzi jak ważniak.
00:08:51:Mówię ci, ten Abercrombie & Fitch|od waterpolo
00:08:55:nie przeżyłby dwóch minut w Coronie.
00:08:57:- Jeste z Corony?|- Tak, facet.
00:08:59:- Ja z Chino.|- Chino?
00:09:01:Daleko do domu. Tu nie ma żartów.
00:09:04:Wybacz, że nie oddzwoniłam.
00:09:06:Nie ma sprawy.|Nie musimy o tym gadać.
00:09:09:- Może powinnimy.|- Po co?
00:09:11:Gadanie tylko nas zdołuje.|Lepiej zróbmy co.
00:09:16:- Też nie trawisz tutejszych?|- Ale z ciebie fan.
00:09:19:Wiesz, lubię fale, napiwki, dziewczyny.
00:09:23:Nie wszystko tu takie.|Sš też normalni ludzie.
00:09:26:- Czyżby?|- Wiesz co?
00:09:27:Po pracy pokażę co, o co biega. Styka?
00:09:30:Styka.
00:09:35:Dom Holly. Balanga.
00:09:37:- Nie mam ochoty.|- Czemu nie?
00:09:39:To chore. Przecież jej tata sprał|mojego na moim balu debiutanckim.
00:09:45:To nie wina Holly.|Przecież twój tata zwinšł całš ich for...
00:09:50:To miłe.
00:10:12:Nie dajemy napiwków nowym,|ale starasz się.
00:10:15:- Dzięki.|- Dobra, postawisz mi piwo.
00:10:17:- Wezmę bluzę.|- Dobra.
00:10:29:- Czeć.|- Co jest?
00:10:30:Ale odjazd. Byłem w pobliżu,|patrzę na zegarek, a tu 18.00.
00:10:35:Mylałem, że uczcimy|twój pierwszy dzień pracy.
00:10:38:- Aha.|- Czeć. Idziemy?
00:10:40:Tak. Mam inne plany. To jest Donnie.|Pochodzi z moich stron.
00:10:44:- Donnie, Seth.|- Się masz.
00:10:46:Się masz. Macie pewnie|wiele do nadrobienia.
00:10:50:Mamy do nadrobienia dziewczyny.|Blondynka jest tancerkš.
00:10:56:Tak. Kobitki. Kapuję.
00:11:00:To może chcesz? ...Donnie, styka?...
00:11:02:Nie, nie, nie. Nie trzeba.|Idcie. Ja muszę...
00:11:06:Miałem co do zrobienia.|Donnie, miło było.
00:11:09:- Dobra, to idziemy.|- Na razie.
00:11:11:To zobaczymy się w domu jutro.
00:11:15:Albo dzi wieczór. Nie wiem. Id już.
00:11:17:- Na pewno nie chcesz?...|- Nie. Tylko...
00:11:20:- W porzšsiu.|- Dobra.
00:11:22:Baw się dobrze.
00:11:58:Co czytasz?
00:11:59:W rodę wyszedł nowy Legion.
00:12:02:- Częć 2. z pięciu.|- Lubię pierwszš.
00:12:04:Aha, pożyczę ci, jak skończę.
00:12:08:Dzięki.
00:12:10:Jak było wczoraj?
00:12:12:- Fajnie.|- Super.
00:12:14:Super, że, wiesz,|spotkałe kogo ze swoich stron.
00:12:19:No wiesz, super.
00:12:33:Wiem, że nie jest|najwrażliwszy na wiecie.
00:12:36:Chciałabym, żeby Luke był z tobš.
00:12:39:Ale jeste teraz w strasznym stanie.
00:12:42:Luke to chłopak. Może nie wie, co robić.
00:12:45:Opaliłam schodzšcš skórę?
00:12:49:Aha. Posmaruj 30.
00:12:52:Coop, życie wróci do normy.
00:12:53:Twoi starzy co wymylš.|Mama wyjedzie na weekend,
00:12:57:zatęskniš i pogodzš się przez seks.
00:12:59:- Summer. Boże.|- To prawda.
00:13:04:Marissa.
00:13:07:Czeć.
00:13:10:- Jadę do biura.|- Aha, ja też.
00:13:15:- Wiesz co?...|- Mylałem...
00:13:18:Jak pytałem, czy wyjdziemy,|to na randkę.
00:13:21:- Wiem.|- Chciałem to wyjanić,
00:13:23:bo mam zamiar znowu zapytać.
00:13:25:Chcesz gdzie wyjć dzisiaj?
00:13:27:Muszę pilnować Kaitlin.
00:13:29:Ale robię kolację. Maka...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin