Rozdzial (5)
Gdy wyszedł Bella położyła się na łóżku z rozanieloną miną. Myślała o tym , że niewiele brakowało , by namiętnie kochała się z Edwardem. Minęło trochę czasu , zanim wróciła do świata żywych.
-No, trzeba wstać !- powiedziała do siebie i ruszyła do łazienki , by wziąć prysznic. Zaraz po kąpieli przebrała się , założyła komplet bielizny w kolorze czerwono-czarnym , kierując się tym , że będzie on bardziej pasował do rzeczy , które sobie przygotowała. Zrobiła makijaż , ułożyła włosy ,a następnie ubrała czarne leginsy , czerwoną tunikę podkreślającą jej kształty, oraz czerwone botki na obcasie.
Na sam koniec spryskała się dawno nie używanym perfumem i spojrzała w lustro. Musiała przyznać , że efekt był naprawdę zadowalający. Chwilę później w progu pojawił się Edward ubrany , jak zwykle elegancko w ciemne spodnie i czarną koszulę widoczną dzięki rozpiętej kurtce.
-Już jestem kochanie.
-Szybki jesteś ! – pochwaliła , później rzec – Ale ja też już się wyrobiłam.
-No więc chodź , piękna – szepnął obejmując ją i lekko całując w usta.
-Lubię , gdy to robisz – stwierdziła jeszcze mocniej się do Niego przytulając.
-Lepiej już ruszajmy, rzadko widzę Cię taką roznamiętnioną.
-Ja też…- odparła – Wezmę tylko kurtkę.
Andrzejki były oczywiście w klubie niedaleko mieszkania Belli. Rose i Emmett byli już na miejscu siedząc przy jednym ze stolików.
- Co tak długo? Szliście tyłem , czy jak? – zaśmiała się Rosalie.
-Nie , turlaliśmy się! – odparła ze śmiechem Bella , na co reszta zareagowała podobnie.
-Jak zwykle dowcipna - odparł Emmett.
-Staram się.
-Chodźcie, siedzimy razem przy jednym stoliku – to był głos blondynki. -I tak mamy szczęście, bo wszystkie stoliki są połączone.
-Sporo ich - odparła Bella patrząc na rząd ustawiony pod ścianą. -A nasz gdzie?
- Tam z boku, widzisz?
-To nawet mamy fajne miejsce.
-Trzeba przyznać, że tak.
-Wiecie kogo tu widzę? - to był Edward - Tam siedzi James i Wiki, przecież to twój kumpel Emmett.
-Gdzie oni są? – rozejrzał się sam zainteresowany -A tam, idę się przywitać , chodź Rose.
-Edward – szepnęła Bella - Ja ich znam.
-Kogo?
-Jamesa i Wiki.
-Skąd?
-Wiki jest siostrą Jacoba.
-Co??!! Ale numer, oni byli wczoraj u Emmetta zaraz po tym , jak my wyszliśmy. Rozmawiali o nas.
-Jak to o nas?
- Emmett powiedział, że mam fajną dziewczynę i , że bardzo się zmieniłem. Potem Wiki zaczęła opowiadać o swoim bracie , jaką miał świetną dziewczynę , jak ją zostawił bo narobił dziecka innej. Kiedy wzięli ślub okazało się , że kłamała . Maluch nie był jego , a zaraz po rozwodzie próbował odzyskać byłą. Wszystko wskazuje na to, że chodzi o Ciebie.
-Nie miałam pojęcia o rozwodzie. Z resztą , to nie ma znaczenia. Po tym co dzisiaj zrobił , nie ważne jakie miał intencje.
Wiesz , głupią się czuję zdając sobie sprawę , że Wiki i James o wszystkim wiedzą. Musimy się z nimi przywitać , prawda?
-Myślę , że tak. Załatwmy to szybko – to powiedziawszy Edward chwycił Bellę w pasie i poprowadził do wspomnianego stolika.
-Cześć Wiktoria – dziewczyna przejęła inicjatywę.
-Izzie? Co ty tu robisz?
-Jak widzisz jestem z Edwardem.
Słysząc to James zwrócił się w ich stronę.
- Izzie! Co za spotkanie!
-Cześć , długo się nie widzieliśmy teraz będziemy się razem bawić. Tylko proszę , nie mówicie do mnie Izzie.
- To wy się znacie? – zapytał lekko zagubiony Emmett.
- Kilka ładnych lat.
- Widzę , że mój brat nie ma już żadnych szans – stwierdziła smutno Wiki.
-Już dawno je stracił , źle się za to zabrał.
-To ja już rozumiem! – zawołał Emm – Chodzi o Jacoba?
-Tak , ale jeśli jeszcze raz usłyszę to imię , to nie ręczę za siebie.
Na te słowa Edward lekko się uśmiechnął i szepnął Belli do ucha:
- W to akurat wierzę – potem zwrócił się do reszty – Idziemy do stolika?
-Dobra pomysł – odparła Bella i ruszyła ku siedzącym tam Alice i Jasperze. Po drodze natknęła się na inną parę.
-Angela?
-Izabella? Witaj! – zawołała radośnie Angela i pocałowała Bellę w policzek – Jestem z Benem – wskazała na chłopaka stojącego obok.
-My się znamy – powiedział Edward –Pamiętasz go ? Nasze pierwsze spotkanie.
-Aaaa! Teraz sobie przypominam , mój drugi obrońca!
- Na to wygląda. Już wtedy wiedziałem , że to nie jest wasze ostatnie spotkanie. – powiedział Ben uśmiechając się szeroko.
-Tak wyszło. Jak długo się znacie? – to była Bella.
-Właściwie to kilka lat , ale parą jesteśmy od kilku miesięcy. A wy?
-Chodziliśmy razem do liceum , ale od tamtej pory się nie widzieliśmy.
-Przecież ja byłem na balu maturalnym z Angie!
-To byłeś ty? – spytała zaskoczona Bella – Wiedziałam , że z kimś wtedy była. Siedziałam stolik za wami.
-A ty z kim byłaś na tych imprezach?
-Z bratem Jane. Miała iść z nami , ale rozmyśliła się. Ja była za to na jego studniówce Coś za coś.
-To wyście byli parą?
-Nie, no co ty! Znamy się prawie od pieluch, uważaliśmy się za rodzeństwo i wiele osób tak o nas myślało. Teraz mieszkają w Australii , po śmierci matki wyprowadzili się do ojca . To było rok temu. Teraz utrzymuję kontakt z Jane , strasznie tęskni za śniegiem. Angela , może byś mnie odwiedziła? Mieszkam niedaleko.
- Mieszkacie razem? – spytała patrząc na Bellę i Edwrada.
- Nie , ja mam własne.
-To nie mieszkasz z matką i z ojczymem?
-Nie , wolę o tym nie rozmawiać.
Nadal rozmawiając podeszli do stolika.
-Izabella , daj mi swój numer!- to mówiąc Angela wyciągnęła swoją komórkę.
Po wymianie numerów usiedli na miejscach.
- Co wam tyle zajęło? – zapytała Alice....
croche-lika