King Susan - Całując hrabinę.pdf

(1628 KB) Pobierz
(Microsoft Word - King Susan - Ca\263uj\271c hrabin\3521)
Susan King
CAŁUJ ġ C HRABIN Ħ
Kocha mnie, czy wy Ļ mieje i zostan ħ znów sam?
Szkock Ģ dum ħ przywdziej ħ , bo to wszystko co mam.
Jak odnajd ħ sam siebie? Strugi szmer... łoskot fal...
Nad oceanu brzegiem wbijam wzrok w wielk Ģ dal.
Przeszło Ļę m Ģ zagubion Ģ słoneczny złoci miód...
Biegn ħ przez niesko ı czono Ļę a Ň do wieczno Ļ ci wrót.
Ju Ň nie odnajd ħ szlaków, którymi los nas gnał
Ni pie Ļ ni, co dzieciom do snu, bym Ļ piewa ę chciał...
Przeszło Ļę za burt ħ rzuci ę , mowy za grosz si ħ zby ę ?
Nim kiedy Ļ po nie wrócisz, deszcz... wiatr... i nie ma nic.
Dougie MacLean Eternity (Wieczno Ļę )
342409412.002.png
Prolog
Szkocja, północno-zachodnie pasmo Gór Szkockich
Lato, 1849 rok
Drog Ģ biegn Ģ c Ģ u podnó Ň a Góry Wró Ň ek ci Ģ gn ħ ła niespiesznie procesja szkockich
górali. Było ich ze stu. Niektórzy szli na piechot ħ , z w ħ zełkami na plecach i dzie ę mi na r ħ ku.
Inni jechali na skrzypi Ģ cych wozach, załadowanych pod wierzch ubogim dobytkiem. Dolina
była pełna sło ı ca. Promienie l Ļ niły na za Ļ nie Ň onych szczytach, rozja Ļ niały blaskiem porosłe
wrzosami zbocza, odbijały si ħ od powierzchni jeziora. Ani jedna głowa nie chyliła si ħ , ani
jedne plecy nie uginały, gdy odchodz Ģ cy st Ģ d m ħŇ czy Ņ ni, kobiety i dzieci spogl Ģ dali dokoła,
by zachowa ę w sercu i pami ħ ci pi ħ kno Glen Shee, Doliny Wró Ň ek.
Catriona MacConn przygl Ģ dała si ħ w ħ druj Ģ cym ludziom ze stromego zbocza. Mocno
skrzy Ň owała ramiona na piersi, jakby osłaniaj Ģ c serce, mogła złagodzi ę przejmuj Ģ cy ból.
Westchn ħ ła i spojrzała na brata. Finlay MacConn tak Ň e obserwował przemarsz wygna ı ców.
Jego dło ı sama zacisn ħ ła si ħ w pi ħĻę . Finlay był wysoki i krzepki jak jego młodsza siostra, ale
włosy miał ciemne, jej za Ļ l Ļ niły jak roztopiony br Ģ z. Ubrany był w kurtk ħ i kilt. Pod
po ı czochami rysowały si ħ mocne mi ħĻ nie łydek, wyrobione od wspinania si ħ po górach.
Osłaniaj Ģ c oczy od sło ı ca i powstrzymuj Ģ c łzy, Catriona spogl Ģ dała na m ħŇ czyzn ħ na
l Ļ ni Ģ cym karym koniu, obserwuj Ģ cego scen ħ z pobocza drogi. Hrabia Kildonan widział, jak
jego rz Ģ dca ze swoimi lud Ņ mi przeje Ň d Ň a wzdłu Ň coraz bardziej rozci Ģ gaj Ģ cej si ħ procesji i
wykrzykuje gromkie rozkazy, usiłuj Ģ c pop ħ dzi ę w ħ drowców.
Z przeciwnego ko ı ca doliny przygalopował kolejny je Ņ dziec na gniadym koniu.
Zatrzymał si ħ obok hrabiego i gniewnie wzniósł r ħ k ħ . Catriona nie rozpoznała
ciemnowłosego m ħŇ czyzny, ale zwinno Ļę , elegancki krój br Ģ zowego ubrania, je Ņ dziecka
postawa i swoboda, z jak Ģ zwracał si ħ do hrabiego, Ļ wiadczyły, Ň e jest d Ň entelmenem, by ę
mo Ň e krewniakiem Kildonana.
-
Kto podjechał do hrabiego? - spytała. - Widzisz tego m ħŇ czyzn ħ z rozwianymi
czarnymi włosami? Ma gro Ņ n Ģ min ħ , jakby co Ļ mu si ħ nie podobało!
-
To chyba syn hrabiego - odparł Finlay. - Odziedziczył imi ħ po ojcu, wi ħ c pewnie
nazywa si ħ George Mackenzie. W Ģ tpi ħ , czy go pami ħ tasz. Była Ļ wtedy malutka.
Wychowywał si ħ w zamku Kildonan, póki hrabina nie zabrała dzieci i nie opu Ļ ciła m ħŇ a na
zawsze.
-Ach! Przypominam sobie czarnowłosego, nie Ļ miałego chłopca, który lubił samotne
górskie wyprawy. Ale teraz chyba bym go nie poznała. Catriona na chwil ħ oderwała my Ļ li od
ponurego pochodu.
- Nie było go tu z dziesi ħę lat. Mieszkał z matk Ģ na Nizinie Szkockiej - wyja Ļ nił
Finlay. - Pani Baird mówiła naszemu ojcu, Ň e chłopak wrócił, Ň eby zapewni ę sobie
dziedzictwo, bo pan hrabia ci Ģ gle wyprzedaje grunta i usuwa mieszka ı ców z zagród. Pani
Baird powiada, Ň e Ň yj Ģ ze sob Ģ jak pies z kotem. A ona wie najlepiej, bo pracuje teraz w
zamku.
- No có Ň ... Jaki ojciec, taki syn. Pewnie si ħ kłóc Ģ o to, komu wi ħ cej si ħ dostanie z
profitu za owce, które b ħ d Ģ teraz hasa ę po hrabiowskich gruntach - prychn ħ ła pogardliwie. -
Złe nastały czasy, kiedy szkocki dziedzic nie dba o swoich ludzi ani własn Ģ ziemi ħ .
-
Nie tak bywało dawniej! Klan miał naczelnika, a nasza dolina była niedost ħ pn Ģ
twierdz Ģ klanu Mackenziech, wojowników i ich rodzin. A ka Ň dy pan dbał o swoich
dzier Ň awców jak o własnych krewnych. Tak przynajmniej mówi Ģ .
-
Wszystko si ħ zmienia. A do przeszło Ļ ci nie da si ħ wróci ę - mrukn ħ ła Catriona.
Znów w milczeniu obserwowała pochód. Dotarł wła Ļ nie do podnó Ň a stoku, na którym
stali z Finlayem.
Niektóre z kobiet płakały, inne zarzucały sobie na głowy kraciasty pled na znak
Ň ałoby. Catriona znów poczuła napływaj Ģ ce do oczu łzy i mocne pulsowanie w Ň yłach.
342409412.003.png
Je Ļ li w Dolinie Wró Ň ek zabraknie ludzi, to stra Ň nicy pokoju, czyli wró Ň ki i elfy we
własnej osobie, pogr ĢŇĢ si ħ w Ň alu. Magiczna siła doliny i jej legendy pójd Ģ w zapomnienie.
Nawet pi ħ kno gór przyblaknie. Wró Ň ki pod brzemieniem Ň ałoby zmarniej Ģ i znikn Ģ . Tak
przynajmniej powiada Morag MacLeod.
-
Wró Ň ki zd ĢŇ yły si ħ ju Ň przyzwyczai ę do „odzyskiwania zagród”, jak to si ħ pi ħ knie
mówi, Catriono - zauwa Ň ył cierpko Finlay. - Tysi Ģ ce ludzi zmuszono w górach i na wyspach
do opuszczenia domów, w których Ň yli od wielu pokole ı . A zacz ħ ło si ħ to ju Ň kilkadziesi Ģ t lat
temu.
-
Musimy wi ħ c si ħ modli ę , Ň eby to wygnanie było ostatnie!
Kto wie? Mo Ň e i b ħ dzie, chocia Ň w naszej dolinie. Hrabiemu Kildonan potrzeba
coraz wi ħ cej pastwisk dla owiec. A opiekowa ę si ħ nimi b ħ dzie garstka Anglików i
mieszka ı ców nizin. Podobno to mniej kosztowne ni Ň utrzymywanie setek górali. A resztka
ziem, niezamienionych na pastwiska, przyda si ħ w sam raz na teren zastrze Ň ony dla
my Ļ liwych. Tak przynajmniej słyszałem.
Na czole Finlaya pojawiła si ħ ħ boka zmarszczka.
- A co si ħ stanie z legendami i pie Ļ niami doliny? - westchn ħ ła Catriona. - Tak bym
chciała ocali ę cho ę troch ħ tej m Ģ dro Ļ ci i pi ħ kna... Przecie Ň to nasze dziedzictwo! Dzieci i
wnuki strac Ģ je bezpowrotnie... Nasz Ģ sztuk ħ tak Ň e zagrabiaj Ģ obcy i wywo ŇĢ Bóg wie dok Ģ d.
Tak chciałabym ocali ę t ħ dolin ħ : ziemie, mieszka ı ców, tradycje... - Catriona wzruszyła
ramionami. - Ale wiem, Ň e to tylko marzenia. Kim Ň e ja jestem? Córk Ģ wiejskiego
proboszcza... który traci dzi Ļ wi ħ kszo Ļę parafian.
Finlay otoczył siostr ħ ramieniem.
- Marzenia te Ň si ħ spełniaj Ģ . Trzeba je piel ħ gnowa ę , bo gdy rozkrzewi Ģ si ħ w naszych
sercach, b ħ d Ģ mocne jak twierdza. - Spojrzał na góry po przeciwnej stronie doliny. Sło ı ce
złociło Ļ nie Ň ne szczyty. - I ja chc ħ ocali ę nasz Ģ dolin ħ . Ale ja przede wszystkim mam na
wzgl ħ dzie ludzi. Pragn ħ odnale Ņę ka Ň dego wygna ı ca i sprowadzi ę go znów w rodzinne
strony. Gdyby nasz brat Donald do Ň ył dzisiejszego dnia, z pewno Ļ ci Ģ pro testowałby przeciw
takiej niesprawiedliwo Ļ ci.
Catriona westchn ħ ła na wspomnienie bystrego i dzielnego Donalda, który zgin Ģ ł na
zboczu tej góry. Przygl Ģ dała si ħ znowu smutnemu pochodowi.
- Gdyby nasz ojciec był pasterzem, a nie proboszczem z Glenachan, my te Ň
musieliby Ļ my st Ģ d odej Ļę . I ani ty, ani Donald, ani nawet ojciec nic by na to nie poradzili.
Nagły podmuch wiatru szarpn Ģ ł spódnic ħ Catriony i kraciasty szal, który miała na
ramionach. Splecione w warkocz włosy rozplotły si ħ i powiewały jak barwny celtycki
proporzec z czerwieni i złota. Dziewczyna odgarn ħ ła je do tyłu i stała obok brata w milczeniu,
pełna smutku. Czuła si ħ dziwnie, jakby nale Ň ała do gwardii honorowej.
Z dołu znów doleciał rozpaczliwy płacz. Catriona ujrzała, jak stara kobieta na zboczu
innego wzgórza wznosi r ħ ce ku niebu. ņ ałosna skarga odbiła si ħ echem od skalnych Ļ cian i
spot ħŇ niała, gdy inne kobiety podj ħ ły lament. Echo te Ň ogromniało i pogł ħ biało si ħ , jakby
same góry płakały nad odchodz Ģ cymi.
Smutek i pi ħ kno tego po Ň egnania bliskie były sercu Catriony. Kochała stare pie Ļ ni i
nie mogła znie Ļę my Ļ li, Ň e w dolinie zapanuje Ň ałoba i pustka zamiast dawnej dobrotliwej
magii i rado Ļ ci.
- Nawet góry płacz Ģ - powiedział Finlay. - Spójrz na te wezbrane strumyki: spływaj Ģ
po zboczach jak łzy po policzkach.
Catriona przytakn ħ ła i wzi ħ ła brata za r ħ k ħ . Na biegn Ģ cej pod nimi drodze pie Ļı nie
cichła, wi ħ c dziewczyna podniosła głow ħ i przył Ģ czyła si ħ do chóru. Z pocz Ģ tku cicho, potem
coraz dono Ļ niej. To był tuireadh, lament szkockich góralek Ļ piewany podczas pogrzebów. Na
Zapłakała razem z wygna ı cami. W Ļ ród odchodz Ģ cych było wielu przyjaciół i krewnych
MacConnów.
-
-
342409412.004.png
d Ņ wi ħ k tej pie Ļ ni Ļ ciskało si ħ serce.
Gdzie zabrzmi nasz błagalny chór,
Gdy głód do Ļ cign Ģ ł nas w Ļ ród gór?
Jak przemóc l ħ k, odegna ę chłód,
Gdy nasza krew si ħ Ļ cina w lód?
Hiri uam, hiri uam...
Melodia zataczała coraz szersze kr ħ gi, wznosiła si ħ ku szczytom gór. Catriona
zamkn ħ ła oczy i cał Ģ dusz Ģ chłon ħ ła muzyk ħ .
-
Oszcz ħ d Ņ mi tych frazesów! - warkn Ģ ł hrabia, pot ħŇ nie zbudowany, gburowaty
m ħŇ czyzna. Wygl Ģ dał ponuro: włosy miał siwe, a ubranie i buty w kolorze zmatowiałej cyny.
- Panie Grant! Pop ħ d Ņ wreszcie tych maruderów, bo zmarnujemy przez nich cały dzie ı ! -
polecił rz Ģ dcy. - Musz Ģ dotrze ę do wybrze Ň a, nim noc zapadnie; prze Ļ pi Ģ si ħ koło doków, a z
rannym przypływem załaduj Ģ si ħ na bydl ħ ce statki.
- Bydl ħ ce statki?!
Evan zmusił wierzchowca do obrotu. Gniademu ogierowi udzieliło si ħ wzburzenie
je Ņ d Ņ ca; zacz Ģ ł parska ę i uskakiwa ę w bok.
- No wła Ļ nie! Zapewnili Ļ my niektórym przejazd do Kanady. Reszta wyruszy do
Glasgow i tam poszuka sobie zaj ħ cia.
-Jakiego?! Ci ludzie Ň yli tu od wielu pokole ı . Wi ħ kszo Ļę z nich nigdy nie była w
mie Ļ cie, a co dopiero w obcym kraju! Nie znaj Ģ niczego oprócz tych gór ani innego sposobu
Ň ycia poza tym, które wiedli od stuleci.
-
To wła Ļ nie najwi ħ kszy problem z t Ģ ospał Ģ band Ģ przygłupów. Chcieliby Ň y ę w
błogim lenistwie, ła ŇĢ c po wzgórzach za swoimi mizernymi stadkami owiec czy kóz,
zbieraj Ģ c n ħ dzne plony, uprawiaj Ģ c przedpotopowe rzemiosła. Nie maj Ģ ani krzty ambicji, nie
znaj Ģ si ħ na niczym prócz tkactwa, pasterstwa i opowiadania bajd! Gdyby zostali tutaj, nigdy
by si ħ niczego nie nauczyli. Mo Ň e rozwin Ģ si ħ i do czego Ļ dojd Ģ z dala od tej doliny.
Wy Ļ wiadczamy im przysług ħ , wysyłaj Ģ c ich w Ļ wiat.
-
Przysług ħ ?! Mo Ň e n ħ dzarze, których pełno w ka Ň dym mie Ļ cie, zawsze głodni, cz ħ sto
z kalekimi dzie ę mi, uwierzyliby, Ň e gdzie Ļ na ko ı cu Ļ wiata czeka ich lepszy los! - odci Ģ ł si ħ
Evan. - Ale to s Ģ szkoccy górale, krzepcy i dumni. Byli szcz ħĻ liwi w swojej dolinie. Kawałek
ziemi i rodzina s Ģ dla nich wszystkim. Je Ļ li wygnasz tych ludzi z rodzinnych stron i ska Ň esz
na rozł Ģ k ħ z krewniakami, pozbawisz ich duszy!
-
W takim razie ta szkocka dusza nie przynosi im Ň adnego po Ň ytku i trzeba j Ģ wyci Ģę
jak rakowat Ģ naro Ļ l. Kiedy uzgodnili Ļ my z twoj Ģ matk Ģ , Ň e powiniene Ļ na jaki Ļ czas
przyjecha ę na północ po uko ı czeniu studiów, nie przypuszczałem, Ň e zaczniesz mnie
cz ħ stowa ę tymi samymi bredniami, co ona! Cholernie m ħ cz Ģ cy s Ģ ci dobrodzieje maluczkich!
-warkn Ģ ł.
- Je Ļ li kto Ļ jest łaskawy dla tych Szkotów, to tylko ja. Ukazuj ħ im inn Ģ drog ħ i lepsze
Ň ycie. Nie skazuj ħ ich na dalsz Ģ n ħ dzn Ģ egzystencj ħ .
- Có Ň za bezduszny wywód, jaka arogancja i chciwo Ļę ! - odparł Evan.
- Miałem nadziej ħ , ojcze, Ň e zmieniłe Ļ si ħ cho ę troch ħ przez te wszystkie lata.
Łudziłem si ħ , Ň e gdy matka odeszła od ciebie i zabrała Jeanie i mnie, przekonałe Ļ si ħ
wreszcie, co naprawd ħ jest najwa Ň niejsze. Szkoccy górale dobrze wiedz Ģ , Ň e najbardziej
nale Ň y ceni ę rodzin ħ i ziemi ħ . Miło Ļę i dary ziemi to jedyne, co nam pozostanie a Ň do ko ı ca.
Ale ty tego nie widzisz. Niszczysz wszystko. - Wskazał zgromadzonych ludzi.
-
Gadaj tak dalej jak miłosierna paniusia, a odbior ħ ci przyrzeczon Ģ ziemi ħ i maj Ģ tek.
Przypadn Ģ twojej siostrze. Ona przynajmniej okazuje mi szacunek - burkn Ģ ł hrabia.
-
Dawniej i ja ci ħ szanowałem, ojcze - odpowiedział Evan. - A je Ļ li ju Ň mowa o
Wysłuchaj mnie, ojcze! Błagam! - zaklinał George Evan Mackenzie, wicehrabia
Glendevon. - Szkocki naczelnik nigdy w ten sposób nie traktuje swoich ludzi!
-
342409412.005.png
maj Ģ tku, to niewiele z niego zostanie prócz stu tysi ħ cy owiec i ogryzionych do czysta zboczy,
je Ň eli pozb ħ dziesz si ħ najcenniejszych skarbów tej doliny: rdzennych mieszka ı ców i Ļ ladów
celtyckiej kultury, i sprzedasz ziemi ħ po kawałku dla dora Ņ nego zysku.
Serce waliło mu jak młotem, gdy spogl Ģ dał na pi ħ kne w swojej pot ħ dze góry, na
wysokie niebo i na ludzi, których twarze Ļ wiadczyły o sile i dumie. Zawsze były drogie jego
sercu dzieci ħ ce wspomnienia z Glen Shee. Kochał t ħ dolin ħ i czuł gwałtown Ģ potrzeb ħ
roztoczenia opieki nad tym skrawkiem ziemi i nad jego mieszka ı cami. W ci Ģ gu kilku dni po
powrocie do miejsca, które zawsze uwa Ň ał za własny dom, mimo rozd Ņ wi ħ ku mi ħ dzy
rodzicami, u Ļ wiadomił sobie gł ħ bi ħ swojego przywi Ģ zania do Glen Shee i Kildonan.
A teraz czuł si ħ bezsilny. Nie mógł przeszkodzi ę temu, co postanowił ojciec.
Wysiedlenia były rozpowszechnione w szkockich górach z przyczyn ekonomicznych. Evana
ani troch ħ nie obchodziły przewidywane zyski, je Ļ li oznaczały niszczenie tego miejsca i
odzierały je z godno Ļ ci. Troszczył si ħ zarówno o ludzi, jak i o ziemi ħ . Przed laty został
wyrwany z tego Ļ wiata, kiedy matka postanowiła opu Ļ ci ę ojca. Dzi ħ ki temu Evan w pewnym
stopniu pojmował, co prze Ň ywaj Ģ w tej chwili wyp ħ dzani, i rozumiał ból widoczny na ich
twarzach.
-
Z pewno Ļ ci Ģ nie Ň ycz ħ sobie szcz ħĻ cia takim kosztem.
Istnieje mnóstwo rozs Ģ dnych powodów takiego post ħ powania. Wysiedlenia wydaj Ģ
si ħ okrutne, ale w gruncie rzeczy wychodz Ģ na dobre i tym ludziom, i nam. Szkoccy górale
Ň yj Ģ jak dzikusy. Kiedy góralska rodzina obejmuje w posiadanie zagrod ħ , z kilkuset akrów
ziemi korzysta setka owiec. Nie licz Ģ c kawałka, który idzie pod ogród warzywny. Jaka z tego
mo Ň e by ę korzy Ļę ? Teraz dopiero nasza dolina zacznie przynosi ę zyski... I to na jak Ģ skal ħ :
tysi Ģ ce owiec i dosy ę wełny, by ubra ę cał Ģ ludno Ļę Europy! I tym wszystkim b ħ dzie sprawnie
zarz Ģ dza ę kilku m ħŇ czyzn wraz z rodzinami.
-
Pozwól wi ħ c tym ludziom pa Ļę swoje owce!
Zrobiłbym tak, ale oni wol Ģ włóczy ę si ħ po wzgórzach i opowiada ę bajdy. Mnie s Ģ
potrzebni odpowiedzialni ludzie, którzy porz Ģ dnie zlicz Ģ owce, oznakuj Ģ je i napas Ģ . A na
wiosn ħ sp ħ dz Ģ wszystkie i ostrzyg Ģ , potem oczyszcz Ģ wełn ħ i zanios Ģ na targ.
-
Przecie Ň oni to wszystko potrafi Ģ ! - obruszył si ħ Evan. - Nie okazujesz im ani krzty
szacunku... i chcesz, Ň eby oni ci ħ szanowali?!
-
Pi ħ tnastu ludzi z nizin potrafi wykona ę robot ħ dwustu leniwych górali. Dobry Bo Ň e!
Ň to za wycie?! - Hrabia odwrócił si ħ raptownie. -A Ň mnie dreszcz przechodzi!
-
To pie Ļı pogrzebowa - burkn Ģ ł Evan. - ņ egnaj Ģ si ħ z domami, które musz Ģ porzuci ę .
Evan znał troch ħ celtycki. Nauczył si ħ go w dzieci ı stwie od szkockiej niani. Nie
musiał jednak rozumie ę słów pie Ļ ni. Wystarczyło jej posłucha ę .
-
Sam bym st Ģ d ch ħ tnie wyjechał - stwierdził Kildonan. - Powierz ħ opiek ħ nad
maj Ģ tkiem Grantowi, jak tylko przyb ħ d Ģ pasterze z owcami. Powróc ħ na kilka miesi ħ cy
polowania i łowienia ryb. Nie zamierzam tkwi ę tutaj przez cały rok. Nigdy nie mogłem znie Ļę
tego miejsca! Góry działaj Ģ mi na nerwy. ń le sypiam. - Rozejrzał si ħ dokoła.
-
A wi ħ c jednak masz sumienie! - powiedział Evan.
Nie Ň ycz ħ sobie, Ň eby szczeniak prawił mi morały! Wracaj do Edynburga i buduj
mosty czy co tam chcesz. To nie jest zaj ħ cie godne para, ale rób, co ci si ħ podoba. Moim
zdaniem powiniene Ļ i Ļę na teologi ħ . Odk Ģ d wróciłe Ļ , bez przerwy wygłaszasz kazania.
-
Szkoda Ň e nie studiowałem prawa. Mo Ň e wtedy znalazłbym sposób, Ň eby poło Ň y ę
kres takiemu bezprawiu!
-
Droga wolna! Pospiesz si ħ lepiej, zanim sam ci ħ wyrzuc ħ , i to raz na zawsze! -
zagrzmiał hrabia. - Miałem nadziej ħ , Ň e potrafisz doceni ę to, czego dokonałem. Ale tobie w
Zawsze spłacam długi, wi ħ c dostaniesz niezły spadek - powiedział ojciec. - Co
wi ħ cej, zbij ħ fortun ħ dla ciebie i twojej siostry na owcach, które b ħ d Ģ si ħ pasły na tych
wzgórzach. W ko ı cu sam docenisz swoje szcz ħĻ cie.
-
-
-
-
342409412.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin