Rozdzia� 5 - Codzienno�� Posz�am si� wyk�pa�, a gdy wr�ci�am na moim pos�anym ��ku le�a� Edward. Zauwa�y�am, �e by� inaczej ubrany.. To, dlatego znikn��. - Mia�a� czeka� � obdarzy� mnie promiennym u�miechem. � Teraz musisz mi zap�aci� za t� zniewag�. Podszed� do mnie i nawet nie zauwa�y�am, kiedy znalaz�am si� w jego ramionach. Zani�s� mnie na ��ko i po�o�y� delikatnie. Odgarn�� niesforny kosmyk i poca�owa� subtelnie. Czy on chcia� kontynuowa� to, co nie uda�o si� poprzedniego dnia?! I jak ja mia�am z tego wybrn��? Jednak po chwili przesta� mnie ca�owa� i powoli po�o�y� si� obok. - Bello, wiem, �e zapewne nie chcesz o tym rozmawia�, ale wiedz, �e ci� kocham i naprawd� jestem pod wra�eniem twojej odwagi. Zaszli�my wczoraj tak daleko. Przepraszam, je�eli sprawi�em ci zaw�d. On my�la�, �e sprawi� mi zaw�d?! To ja poleg�am na ca�ej linii. Najpierw go kusi�am, testowa�am jego siln� wol� zamiast mu wszystko u�atwia�, a potem si� wycofa�am! Nie ma na �wiecie drugiej takiej egoistki jak ja. - Edwardzie.. � nie wiedzia�am, co mam powiedzie�. - Nie rozmawiajmy ju� o tym. Po prostu chcia�em �eby� to wiedzia�a � po tych s�owach przytuli� si� do mnie mocno. By� taki wyrozumia�y. Nigdy nie zrozumiem, czym sobie zas�u�y�am, na to, �e pojawi� si� w moim �yciu. To bez w�tpienia by�a nagroda od samego Boga. - Dzi�kuj� za prezent � wiedzia�am, �e sprawi� mu tym przyjemno��. Chyba nie zdawa� sobie sprawy, �e te s�owa maj� drugie dno. W�a�ciwie, to nie mia�am, o co si� w�cieka�. Prezent by� drobny, mia� raczej charakter symboliczny, wi�c.. A ten drugi.. No c�, przyj�am go rok temu i nigdy nie oddam. - Naprawd� ci si� spodoba�? � spyta� filuternie. - Oczywi�cie � m�wi�c to z�o�y�am poca�unek na jego wp�otwartych ustach. � To mo�e mi powiesz, dlaczego ci� nie by�o? - Bello.. � chyba go rozdra�ni�am � t�umaczy�em ci ju�, �e nie mog�. - Czemu nie mo�esz? � nie dawa�o mi to spokoju. Po g�owie chodzi�y mi takie scenariusze, �e w�osy stawa�y d�ba! Edward w obj�ciach innej, kataklizmy, James.. to by�o za du�o jak na moje nerwy. W nocnych koszmarach nawiedza�y mnie wci�� jakie� czarne wizje. Kiedy Edward by� daleko nie potrafi�am my�le� spokojnie. Czu�am si� jak narkoman na g�odzie. By�am od niego bez w�tpienia uzale�niona. Westchn��. - To dla twojego bezpiecze�stwa. Wierz mi.. to wszystko jest bardzo skomplikowane. Sam nie mog� tego do ko�ca poj��. Chcia�am poci�gn�� go za j�zyk, ale nie by�am w stanie. Widzia�am, �e si� m�czy i nie chcia�am psu� tych kradzionych chwil, kt�re dane nam by�o sp�dzi� razem. - No to, kiedy wejdziesz oficjalnie do mojego domu, jak kulturalny cz�owiek, przez drzwi i przywitasz si� z Charliem? � naprawd� chcia�am sp�dzi� ten dzie� jak najnormalniej. - Naprawd� tego chcesz? � ca�y a� si� rozpromieni�. - Oczywi�cie � widz�c jego zadowolenie, nie mog�am si� powstrzyma� i r�wnie� zacz�am si� cieszy� jak dzieciak. Po chwili ju� go nie by�o. Rozleg� si� dzwonek do drzwi. Szybko zbieg�am na d�, ale m�j ojciec ju� zd��y� otworzy�. Pozostawa�o mi tylko udawa� zaskoczon�. - Edward! � rzuci�am si� na szyj� ukochanego. - Wspomina�em ju�, �e jeste� beznadziejn� aktork�? � szepn�� mi do ucha, tak �ebym tylko ja mog�a to us�ysze� i poca�owa� mnie kr�tko w policzek. � Witaj Charlie. Twarz mojego ojca przybra�a odcie� g��bokiej purpury. Chyba my�la�, �e ju� nigdy nie b�dzie skazany na towarzystwo Edwarda, tymczasem, niespe�na dwa tygodnie od wyprowadzki, pojawi� si� na progu jego domu. Potrzebowa� chwili by przetrawi� t� informacj�. Jego g�os wyra�a� wi�kszy entuzjazm ni� mina, wi�c mo�na powiedzie�, �e pr�bowa� by� mi�y. - Dzie� dobry � lekko zaciska� szcz�k�, ale s�owa by�y zrozumia�e. Sprawia� wra�enie jakby si� stara� nie zrobi� mi przykro�ci. Uzna�am to za dobry znak. - Mam nadziej�, �e nie przeszkadzam � no tak, m�j ukochany jak zwykle nieprzyzwoicie poprawny � przyjecha�em na jeden dzie�. Musz� za�atwi� par� spraw w Forks dla Carlisle�a, no i oczywi�cie chcia�em odwiedzi� Bell� � nie pozwala� sobie na kokieteryjne u�miechy i mrugni�cia. Stara� si� zachowa� pokerow� twarz przed Charliem. - To mi�o z twojej strony. W takim razie wam nie przeszkadzam. Tylko odstaw j� do domu o przyzwoitej porze � usun�� si� w cie�, ale wiedzia�am, �e nie spu�ci z nas oka, przynajmniej dop�ki b�dziemy w zasi�gu jego wzroku. - Oczywi�cie. Dzi�kuj� � Edward u�miechn�� si� do ojca. Krzykn�� jeszcze jakie� s�owa na po�egnanie i wyprowadzi� mnie z domu trzymaj�c za r�k�. Zastanawia�am si�, dok�d on mnie w�a�ciwie ci�gn��. Nie mogli�my zosta� w domu? Oczywi�cie Charlie zacz��by si�, najpewniej, zachowywa� jak typowa, plotkuj�ca mamu�ka z kiepskiej telenoweli i pods�uchiwa�by pod drzwiami mojego pokoju, ale nie takie rzeczy ju� z Edwardem przetrwali�my. - Dok�d idziemy? - Zabieram ci� do restauracji � przerazi� mnie ten b�ysk w jego oczach. - No, ale, po co? Przecie� wiesz, �e nie przepadam za robieniem szumu. Restauracja b�dzie nas tylko ogranicza�. Nie b�dziemy mogli o wszystkim rozmawia� � no c�, nadal mia�am nadziej�, �e wyja�ni mi swoj� nieobecno�� � i w og�le � zarumieni�am si�, znowu. - Ale� kochanie.. Jako ch�opak, kt�ry przyjecha� w odwiedziny do swojej dziewczyny, zabieram ci� na wczesn� kolacj� do najlepszej restauracji w mie�cie. No w�a�ciwie do s�siedniego miasta, bo w Forks �adnej nie ma, ale to nie zmienia faktu, �e zapraszam ci� na randk�. Jego twarz wyra�a�a tak g��bokie zadowolenie, �e mia�am ochot� zetrze� mu ten g�upkowaty u�miech z twarzy. Widzia�am, �e si� ze mn� dra�ni, ale jednocze�nie mia�am dziwne przeczucie, �e ta restauracja, to nie jest jednak �art. - Po, co mamy i�� do restauracji, skoro i tak nic nie zjesz? � ton�cy brzytwy si� chwyta. - �eby mi�o sp�dzi� czas � t�pa ta brzytwa. Zatrzyma�am si� i obj�am go. - Mo�emy wykorzysta� ten czas w inny spos�b � u�miechn�am si� filuternie. No mo�e nie p�jdziemy na ca�o��, ale mogliby�my spr�bowa� czego� nowego. Posun�� si� o krok dalej w naszych fizycznych relacjach. Mog�abym mu si�.. zrewan�owa�. O m�j Bo�e. Jestem na to gotowa? - O nie, nie. Jak na jedn� wizyt� to wystarczaj�co. Co za du�o, to nie zdrowo. Wsiadaj i nie marud�. Ku swojemu zaskoczeniu zobaczy�am jego srebrne volvo zaparkowane przy szosie, kawa�ek dalej. Czy to znaczy, �e nie zabrali ze sob� samochod�w? Mo�e nic nie zabrali ze starego domu? Stwierdziwszy, �e nie mam, po co si� z nim sprzecza�, bo i tak nie wygram, podda�am si� i wsiad�am. Oczywi�cie Edward p�dzi� jak wariat. To by�a kolejna kwestia, w kt�rej si� po prostu podda�am. Tylko si� denerwowa�, kiedy zwraca�am mu uwag�, a ja czu�am si� przy nim tak bezpieczna, �e z czasem przesta�o mi to a� tak przeszkadza�. Chwyci�am jego zimn� r�k�. Od razu poczu�am si� lepiej, kiedy mog�am poczu� dotyk tej twardej sk�ry. Paradoksalnie, bardzo mnie to uspokaja�o. Oczywi�cie zabra� mnie do restauracji w Port Angels. Do TEJ restauracji. *************************************** My�la�em, �e padn� ze �miechu, gdy zobaczy�em w�a�cicielk� lokalu. Oczywi�cie mnie pami�ta�a. O m�j Bo�e! To oni jednak s� razem. Tym razem obejmowa�em Bell� w tali, wi�c nie mia�a �adnych w�tpliwo�ci. Ca�a ta sytuacja by�a dosy� zabawna. Rok temu siedzieli�my w tej samej restauracja, a Bella pyta�a mnie o szczeg�y mojego �ycia, �eby chwil� p�niej oznajmi� mi, �e wie, kim, a w�a�ciwie, czym, jestem. Tyle si� od tamtego czasu zmieni�o. Wtedy mia�em opory przed dotkni�ciem jej r�ki, a teraz ona pr�bowa�a mnie nam�wi� �ebym si� z ni� przespa� i.. no c�.. sz�o jej coraz lepiej. Kelnerka nie pr�bowa�a mnie kokietowa�, tak jak ostatnio, chocia�, mo�e po prostu tego nie zauwa�y�em. By�em zapatrzony w Bell�. Dla zachowania pozor�w zam�wi�em to samo, co Bella, cho� tego nie tkn��em. Naprawd� chcia�em sprawi� jej przyjemno��. Pragn��em by ten dzie� by� normalny, �eby�my cho� przez chwil�, mogli si� poczu� jak zwyczajna para. - To dziwne, ale naprawd� ciesz� si�, �e tu przyszli�my � ul�y�o mi, gdy to powiedzia�a. U�miecha�a si� wprawdzie ca�y dzie�, ale ba�em si�, �e jest jej g�upio za wczoraj i, �e chce mi wszystko wynagrodzi�, a nie chcia�em �eby si� m�czy�a, by nie sprawia� mi przykro�ci. - To fantastycznie. Ju� si� ba�em, �e zapomnia�a�, �e wci�� jeste� cz�owiekiem.. A niech to szlag! � urwa�em nagle. Us�ysza�em najbardziej denerwuj�ce my�li, jakie kiedykolwiek mia�em okazj� pozna�. A� si� we mnie wszystko gotowa�o na sam� my�l. Najgorsze jest to, �e oni mieli zamiar do nas podej��. No i to by by�o na tyle, je�li chodzi o mi�� atmosfer�. - Co si� sta�o? Tylko b�agam nie ka� mi wraca� do domu i nie znikaj! � Bella przestraszy�a si� nie na �arty. - Nie. To nie to. Jessica i Mike tu id� � naprawd� by�em w�ciek�y. Nie mia�em ochoty ogl�da� tych zak�amanych twarzy � dwulicowej Jessici i tego idioty - Mike�a. - No i to jest takie okropne?! Nie strasz mnie tak nigdy wi�cej! � by�a z�a. �O! Witaj Jess! �zawodowa plotkara na si�dmej � Cze�� Mike! Co tu robicie? A niech mnie! Jednak s� razem. Co on widzi w tym chuchrze?! Gdybym tak ja.. - Cze��. Mo�emy si� przysi���? �niby takie niewinne pytanie, a w my�lach burza. Jessica jeszcze dobrze nie usiad�a, a ju� zacz�a papla� bez sensu. Nic nowego. Nie s�ucha�em jej. W pe�ni skupi�em si� na Newtonie i jego my�lach. Szok. Ani s�owa o Belli. Chyba monolog Jess nu�y� go podobnie jak i mnie. Jednak.. by�o co� jeszcze. Smutek, gorycz, �al. Nie potrafi�em tego nazwa�, bo jego my�li mo�na by�o okre�li�, w tym momencie, jako bezkszta�tn�, szar� mas�. Nie skupia� si� na niczym. Jakby jego dusza by�a zawieszona, gdzie� w po�owie drogi do piek�a. Musia�em si� powstrzyma� �eby nie parskn�� �miechem. I kto to m�wi? Wampir? Po chwili Jessica oznajmi�a, �e musi i�� do toalety, zostawiaj�c Mike�a z nami. Wydawa�o mi si�, �e pocz�tkowo wcale nie zauwa�y� jej nieobecno�ci. Przygl�dali�my mu si� z Bell� badawczo. Wygl�da� te� jako� inaczej. By� ubrany w ciemne ko...
kasusi