Od powiastki ostrzegawczej do horroru.doc

(79 KB) Pobierz

                                                                                                                Dagmara Wojtowicz

                                                                                                                Akademia Pedagogiczna

Filologia polska, II rok, gr. N4

 

 

 

 

 

Praca zaliczeniowa z literatury dla dzieci i młodzieży

 

 

 

Od powiastki ostrzegawczej do horroru dla dzieci – funkcje i rola strachu we współczesnej literaturze dla dzieci i nastolatków.

 

 

 

Odkrycie świata uczuć dziecka i podjęcie próby jego zrozumienia jest niezwykle ważnym zadaniem dla literatury dziecięcej. Nasuwa się pytanie czy dziecko jest jedynie istotą, która żyje w świecie beztroskim, pełnym ciepła, wszechobecnej radości, zabawy i śmiechu? Myślę, że takie traktowanie dziecka - umieszczenie go jedynie w przestrzeni bezpiecznej i niczym nieskażonej, pozbawionej wszelkich negatywnych emocji - jest niewłaściwe. Kreacja świata jako krainy wiecznego szczęścia wydaje się być kaleka i stanowić jedynie pewien jego substytut, bo przecież pozbawia się go całkowicie jego ciemnych stron, defektów, ułomności, które mają tę ogromną wartość, że pozwalają docenić piękno i dobroć. A przecież dziecko nie jest jedynie istotą bezbronną i płochą. Tak samo jak dorosły, a może znacznie bardziej, zdolny jest do odczuwania, oprócz emocji pozytywnych, także takich uczuć jak smutek, cierpienie, gniew i lęk. Właśnie to dostrzeżenie mrocznych stron samego siebie, własnych lęków, stanowi ważny krok w procesie inicjacji w dorosły świat.

W dominującej obecnie kulturze pragnie się stwarzać pozór, zwłaszcza, jeśli chodzi o dzieci, że ciemna strona człowieka nie istnieje, i wyznaje się optymistyczna wiarę w corazlepszość[1]pisze amerykański psycholog Bruno Bettelhaim. W opinii pedagogów istniało bowiem przekonanie, że strach, groza, świat mroku i ciemności w swym nadmiarze staje się przyczyną nerwic u dzieci i prowadzi do traumatycznych przeżyć. Jednak usuwając całkowicie z dzieciństwa negatywne emocje i doświadczenia, tym samym pozbawiamy dziecko możliwości poznania własnych lęków i uporania się z nimi. Umieszczenie dziecka jedynie w sielskim, idyllicznym świecie, zupełnie nieprzystającym do rzeczywistości i realiów, jest krzywdzące, gdyż pozwala na kiełkowanie w dziecku naiwnej wiary, że ludzie są tylko dobrzy, i że nic nie zagraża jego bezpieczeństwu a w efekcie uniemożliwia mu znalezienie się w dorosłym świecie, w którym pełno jest niebezpieczeństw. Gra na emocjach literackich pozwala dziecku odkryć świat ludzkich uczuć, wyjaśnia motywy zachowań, oddala poczucie samotności, wydobywa na jaw w formie metaforycznej to, co jest dla dziecka źródłem cierpień i lęków, a czego ono samo nie potrafi nazwać ani logicznie wyjaśnić, likwiduje konflikty i napięcia wewnętrzne, przywracając równowagę psychiczną.[2]

Jednym z najsilniej oddziaływujących czynników na psychikę dziecka jest strach. Dzieci już w zamierzchłej przeszłości straszono Babą Jagą, wiedźmami, Cyganami, czy bobakiem po to, by były grzeczne. Wzbudzało to protest wielu pedagogów powołujących się na względy wychowawcze.[3] Głęboko zakorzeniony strach w literaturze dziecięcej niemal od samych jej początków istnienia pełni rolę niezwykle ważnego instrumentu dydaktycznego, przyczyniając się do powstania tak zwanej powiastki ostrzegawczej, opartej na mechanizmie: przestroga – nieposłuszeństwo – kara.[4] Przykładem takich powiastek operujących środkami wychowawczej perswazji są bajki i wiersze Jachowicza, a wśród nich utwór zatytułowany „Tadeuszek”. Tytułowy bohater zamyka muszki w butelce, a nie chcąc, żeby zdechły z głodu wrzuca im jeszcze do butelki chleb z miodem. Przyglądający się całemu zdarzeniu ojciec, przynosi chłopcu kawałek piernika, po czym nic nie mówiąc zamyka drzwi na klucz. Kiedy chłopiec to spostrzega zaczyna odczuwać strach, płacząc prosi ojca żeby go wypuścił. Na to ojciec przypomina chłopcu o więzionych przez niego muszkach. Tadeuszek spędza cały dzień w zamknięty pomieszczeniu. „To go nauczyło: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło”[5]. Wiersz ten w bardzo prosty sposób pokazuje mechanizm operowania strachem. Dziecko niezupełnie świadome zła, które robi, ponosząc adekwatną do całego zdarzenia karę zaczyna patrzeć na to, co robi zupełnie z innej perspektywy, bo przesuwa się je z pozycji sprawcy zła do jego ofiary. Wiersze Jachowicza są portretem wad dziecięcych: łakomstwa, wybredności, nieposłuszeństwa wobec dorosłych, okrucieństwa wobec bliźnich i zwierząt. Dla poety rolą nadrzędną było przekazywanie nauki moralnej. Toteż utwory jego wyposażone są w pouczający morał. Uwidacznia się w nich również racjonalizm oraz autorytet wszechwiedzącego rodzica.

Przemawianie do świadomej i racjonalnej sfery psychiki dziecka wydaje się jednak nie aż tak ważne jak przemawianie w sposób subtelny do jego sfery nieświadomej, poprzez obrazy, symbole, archetypy wspólne dla całej ludzkości, których język pełen ukrytych znaczeń, nie do końca przetłumaczalny na język rozumu, pozwoli bardzo znacząco wpłynąć na rozwój dziecka odkrywając przed nim sens własnej egzystencji, o czym pisze Joanna Papuzińska[6].

Ku przestrodze opowiadana jest ludowa baśń Hansa Chrystiana Andersena pt. „Krzesiwo”. Można ją umieścić w trzeciej z proponowanych przez wymienioną wyżej badaczkę grupie tekstów, w których występuje strach[7]. Ich rolą jest uodpornienie i przygotowanie młodego czytelnika do walki ze złem. Ale żeby to osiągnąć, należy najpierw zapoznać dziecko z nim i ukazać mechanizmy jego działania. Strach jest doznaniem obecności zła i nie tyle przedstawia obraz jakiejś zagłady, ale jest skutkiem jej towarzyszącym, stanowi współprzyczynę rozpowszechniającego się zła. Główny bohater „Krzesiwa” – żołnierz - spotyka czarownicę. Ta prosi go o wyświadczenie przysługi, w zamian obiecując pieniądze. Żołnierz schodzi do pustego pnia drzewa. Spotyka tam trzy psy, które strzegą skrzyni z pieniędzmi. Zabiera dla siebie złoto oraz krzesiwo dla czarownicy. Zastanawiający dla żołnierza jest fakt, że czarownica nie chce pieniędzy. Nie chce ona również wyjawić, po co jej ten przedmiot. Każe to przypuszczać bohaterowi, że ma on ogromną wartość. Obcina więc czarownicy głowę szablą i zabiera krzesiwo. Pieniądze pozwalają mu wieść dostatnie życie. W krótkim czasie roztrwania cały majątek, do tego stopnia, że nie stać go nawet na świecę, którą mógłby się ogrzać. Przypomina sobie o krzesiwie i umieszczonym w nim ogarku. W momencie potarcia o kamień, z krzesiwa sypią się iskry. Przed żołnierzem pojawia się również pies z oczami wielkimi jak filiżanki, jeden z trzech spotkanych w pniu, ofiarując spełnienie każdego rozkazu. Historia ta odkrywa przed bohaterem tajemnicę przedmiotu. Znowu wiedzie dostatnie życie. Ale to ciągle zbyt mało dla niego. Pragnie zobaczyć królewnę, której nikt nie może oglądać oprócz króla. Każdej nocy wysyła psa do zamku, aby przyniósł na swym grzbiecie księżniczkę do jego mieszkania. Jednak fakt ten wychodzi na jaw. Żołnierz zostaje skazany na śmierć. Korzystając z prawa do ostatniego życzenia, przy pomocy krzesiwa przywołuje trzy psy. Te zagryzają cały skład sędziowski oraz króla i królową. Tym sposobem przed żołnierzem otwiera się droga do poślubienia księżniczki i objęcia władzy. W baśni tej pełno jest obrazów grozy, czy wręcz horroru. Przerażające są zbrodnie, które popełnia żołnierz. Czyny bohatera nie są dość jednoznaczne i mogą prowadzić do mylnej interpretacji. Wydawać by się mogło, że opowieść ta jest pochwałą ludzkiego sprytu, gdyż bohatera nie spotyka żadne zło ani kara. Tymczasem w bardzo sugestywny sposób ukazuje ona model człowieka, który bez żadnych oporów i wahań „po trupach dąży do celu”. Dziecko czuje, że bohater nie jest pozytywną postacią. Te straszne obrazy ukazane w baśni, bardzo silnie przemawiają do sfery nieświadomości dziecka, ukazując mu brutalny mechanizm działania na człowieka żądzy pieniądza, który od zaspokojenia podstawowych potrzeb ewoluuje do chęci posiadania władzy nad wszystkim.

Zupełnie inaczej atmosferą grozy operuje inna z baśni Andersena. Już na samym początku utworu dziecko styka się ze śmiercią. Umiera chory ojciec Jana. Nie ma on już nikogo bliskiego. Jan ma dziwny sen. Śni mu się radosny ojciec, dumnie patrzący na niego i jego narzeczoną, którą jest śliczna księżniczka. Jan chce być dobrym człowiekiem. Wkrótce po pogrzebie ojca wyrusza w świat. Dobroć Jana emanuje swoim pięknem na zewnątrz, dlatego zwierzęta i cała natura mu się kłania. W czasie podróży na chłopca czeka wiele niebezpieczeństw: zastaje go burza w środku nocy. Postanawiając schronić się przed nią w kaplicy staje się świadkiem bezczeszczenia zwłok nieboszczyka. Jan oddaje swoje ostatnie pieniądze złym ludziom, prosząc ich by pozostawili ciało umarłego w spokoju. Dziecko bardzo wyraźnie czuje, że chłopiec musi być wyposażony w jakieś nadzwyczajne zdolności, bowiem nie odczuwa on strachu, nie lęka się żadnych niebezpieczeństw, a jeśli je spotyka, to dzielnie stawia im czoła. Dzięki swojej wrażliwości ma też możliwość widzenia rzeczy i zjawisk (elfy) niedostępnych dla wzroku przeciętnego człowieka. A kluczem do tej nadzwyczajnej mocy bohatera jest jedna z najważniejszych wartości, jaką jest Bóg. To w modlitwie znajduje Jan ukojenie i wsparcie. Modlitwa pozwala mu wierzyć, że nic złego go nie spotka. Od samego jednak początku straszne wydaje się dla dziecka wyobcowanie bohatera, jego samotność, brak czyjegokolwiek wsparcia. W czasie podróży, do Jana nagle przyłącza się tajemniczy towarzysz. Chłopiec pozwala towarzyszyć mu w swojej podróży, pomimo tego, iż nigdy wcześniej go nie spotkał. Jan się niczego nie obawia, wszystkiemu ufa. Atmosfera grozy budowana jest przez samo tło baśni, na które składają się cmentarze (ten, na którym spoczywa ojciec chłopca, oraz ten mijany po drodze), wędrówka przez ciemny las, ciemne, mroczne noce pełne burz. Mimo, że Jan i tajemniczy towarzysz podróżują razem, wydaje się jednak, że tak naprawdę podróżują osobno. Każdy z nich ma własny cel podróży. Jan zupełnie nie jest świadomy roli, jaką odegra w jego życiu, spotkany mężczyzna. Stanie się on dla niego przewodnikiem, Donatorem służącym radą i pomocą w drodze do osiągnięcia szczęścia. Pełno w tej baśni rzeczy niezwykłych dla dziecka, które dzieją się niejako „przez ręce” towarzysza, jak uzdrowienie staruszki i ożywienie kukiełek. Wydaje się on ponadto osobą bardzo tajemniczą i wszechwiedzącą, bo znającą przecież przyszłe losy bohatera, choć nie ujawnia on tego przed chłopcem. Towarzysz w żaden sposób nie próbuje odwieźć Jana od wyzwania, jakiemu postanowił on sprostać. Przeciwnie, pomimo tego, iż nikomu wcześniej nie udało się wyjść z próby żywym, służy chłopcu własną radą i pomocą, nic w zamian nie oczekując. Jan zdaje się nie przejmować wizją makabrycznej śmierci, na którą skazuje księżniczka śmiałków nieznających odpowiedzi na jej trzy zagadki. Dzięki towarzyszowi Jan wychodzi zwycięsko z próby. Wcześniej jednak dziecko staje się świadkiem kary wymierzanej przy pomocy rózg złej księżniczce przez towarzysza oraz pokonaniem przez niego źródła całego zła, które uosabia stary czarodziej. Jan poślubia księżniczkę, jednak ta, nie przestając być czarownicą nie jest zdolna do miłości. Wtedy towarzysz poleca Janowi, aby popchnął żonę do naczynia z wodą, wcześniej wrzucając do niego ofiarowane trzy łabędzie pióra oraz krople z flakonika, i zanurzył ją w wodzie trzy razy. Dziewczyna przechodzi cudowną metamorfozę, z czarnego łabędzia stając się piękną księżniczką. Jan żyje odtąd bardzo szczęśliwie, a tajemniczy towarzysz, ujawnia przed nim, że jest umarłym, którego ciało ochronił on przed złymi ludźmi. Jego pomoc była spłaceniem długu wdzięczności. Przez opowieść tą, bardzo wyraźnie prześwituje myśl, że człowieka dobrego, żyjącego w wierze i cnocie nic złego nie może spotkać. A co więcej, za krzywdę, której przyszło mu doświadczyć (osierocenie, samotność), zostanie w przyszłości wynagrodzony. Myśl ta ma niezwykle dydaktyczną wartość i bardzo budująco wpływa na psychikę dziecka. Baśń ta, ponadto jest źródłem bardzo wielu ukrytych symbolicznych znaczeń i obrazów. Archetypów przemawiających do sfery nieświadomości człowieka doszukujemy się przede w takich obrazach jak: proroczy sen Jana oraz noc, pod której osłoną dzieje się wszelkie zło. Symbolicznego znaczenia nabiera liczba trzy, a wreszcie sam Towarzysz podróży, który okazując się w istocie duchem zmarłego, wydaje się być pewnego rodzaju Aniołem Stróżem. Baśń tą również możemy przypisać do trzeciej grupy tekstów proponowanej przez Papuzińską[8]. Bohater jednak nie tyle staje w obliczu mechanizmu jakiegoś zła, ale przede wszystkim zmaga się z własnymi lękami. Dla Jana straszne jest poczucie osamotnienia, bycia zdanym tylko na siebie, ale nie wydaje się być bohaterem zdanym na klęskę i niepowodzenie. Jego własną bronią jest chęć bycia dobrym oraz rzucanie wyzwania wszelkiemu złu. Dzięki temu znajduje pomocników i przyjaciół, wśród takich samych słabych jak on. Pomaga to nie tylko odnieść zwycięstwo jemu, ale przede wszystkim uwolnić od zła innych.

Dziecko, w najmłodszym latach swego życia, posiada zdolność myślenia magicznego. Mówi się przecież o omnipotencji, czyli o tzw. myśleniu życzeniowym. Dzięki specjalnej wrażliwości, dziecko, podobnie jak Jan, ma zdolność widzenia rzeczy niezwykłych. Ten świat nadprzyrodzony, fantastyczny zamknięty jest jednak dla przeciętnych śmiertelników, a zwłaszcza dla dorosłych. Fantazmy Homka, bohatera jednego z opowiadań Tove Jansson, stają się przyczyną zmartwień i udręk mieszkańców doliny Muminków. Bohaterowie Jansson – używając terminologii Horney – to typowe „neurotyczne osobowości naszych czasów” nękane przez egzystencjalne niepokoje, fobie i lęki, rozdarte między potrzebą bezpieczeństwa a pragnieniem niezwykłych czynów,, między strachem przed samotnością, a potrzebą wolności i niezależności[9]. Myślę, że Homek to istota pragnąca być zawsze dzieckiem, poprzez chęć życia wyłącznie w swoim wyimaginowanym świecie. Ten świat jest kreacją „na niby”, ale pozwalającą mu wyzbyć się jego własnych strachów i lęków. Czuje on, że jego dziecięcość zostaje zagrożona, gdyż nie jest już najmłodszym dzieckiem swoich rodziców. Z tego powodu nie potrafi zaakceptować swojego brata. Stwarza sobie, więc własną świato-przestrzeń, w której on zajmuje miejsce nadrzędne. Opowieść o Homku ma jeszcze inny wymiar. Jest ona przede wszystkim źródłem wartości niemieszczących się w żadnych granicach doświadczenia emocjonalnego, czy też dydaktycznego pouczenia. Homek rości sobie jedyne prawo do zmyślania. Dla niego rolą nadrzędną jest jego własne poczucie bezpieczeństwa. Nie widzi nic złego w tym, że swoimi wyimaginowanymi potworami straszy i dręczy rodzinę i przyjaciół. Co więcej, pozwala mu się to czuć zauważonym i ważnym, bo mając takie zdolności uchodzi za osobę nadzwyczajną. Mówię o bezpieczeństwie świata „na niby” mam też na myśli to, że Homek ma zdolność panowania nad własnymi fantazjami. Jednak strach, z jakim przyszło mu się pewnego dnia zmierzyć, przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Czując się niezrozumiały przez rodziców udaje się do Mimbli. Opowiada jej o strasznych potworach, żywych rosnących grzybach, przed którymi udało mu się uratować w ostatniej chwili! Tym samych, chce w oczach Małej Mi być bohaterem. Mała Mi zna jednak sztuczki Homka i postanawia mu dać surową lekcję. Zaczyna brnąć w jego wyimaginowany świat, udając, że siedząc na szafie tak naprawdę chroni się przed nadchodzącymi potwornymi kleistymi grzybami, o których przed chwilą wspominał. Buduje takie napięcie i grozę swoimi przypuszczeniami o nadchodzącym niebezpieczeństwie, że Homek zostaje wręcz sparaliżowany własnym strachem. Obraz zagrożenia, w jego oczach rozrasta się do rozmiarów prawdziwego horroru, tym bardziej, że Mi, tłumacząc się brakiem miejsca, nie pozwala mu się schronić na szafie. To już zbyt wiele dla małego Homka do przezwyciężenia, bo potwory nie są już wymysłem jego fantazji i w żaden sposób nie jest zdolny zapanować nad nimi. Czuje się tak bezradny, że najchętniej schowałby się w samym sobie. Ostatnią deską ratunku okazuje się zatamowanie dywanem szpary pod drzwiami, przez którą rosnące grzyby mogłyby się dostać do środka. Nagle do drzwi ktoś puka. Homek w akcie desperacji chowa się pod kanapę. Okazuje się, że to babcia Małej Mi, rzekomo pożarta przez potwory, która przyszła obwieścić Homkowi przybycie jego ojca. Wtedy na jaw wychodzi, że Mimbla zmyśliła całą sytuację. Nauka, jaką wyciągnął z lekcji Małej Mi nasz bohater jest bezcenna. „Tatusiu – powiedział. ­­– Ta dziewczynka… Nie masz pojęcia… Ja tam już nigdy nie pójdę – mówił wzburzony. – Ona, tak strasznie zmyśla, że aż się nie dobrze robi![10]. Wartości, jakie drzemią w opowieściach o dolinie Muminków, niosą ze sobą często smutne, gorzkie przesłanie, bo mówią o samotności, braku zrozumienia, jakie czuje chociażby Filifionka oczekująca cały czas na katastrofę, ale która stając wreszcie w jej prawdziwym obliczu, czuje się uwolniona z własnych fobii i lęków i wyzwolona od niepokoju wiecznego oczekiwania, ale także o cierpieniu, a nawet o śmierci, budzącej grozę jak owa Buka, która jednocześnie wydaje się budzić współczucie. Nie dawno czytałam swojemu pięcioletniemu bratu inną z opowieści Tove Jansson, zatytułowaną „Kto pocieszy Maciupka?”. Tytułowy bohater odkrywa, że taka mała istotka jak on może stać się wielka, poprzez fakt bycia potrzebnym komuś innemu i przyniesieniu tej osobie pomocy. Osobą tą dla niego jest Drobinka bojąca się Buki. Jakiś czas później, mój brat chodził po mieszkaniu nakryty kocem, wołając: - Jestem władcą Buk! Pomyślałam, że jego zachowanie może być próbą przezwyciężenia własnego strachu i jest chęcią uporania się z własnymi lękami pod postacią próby bycia kimś jeszcze straszniejszym od Buki, jest podświadomą chęcią posiadania władzy nad nią a jednocześnie władzy kierowania własnymi lękami. Zachowanie mojego brata w bardzo ładny sposób pokazuje jak emocje, doświadczenie strachu wpływa na sferę nieświadomej sfery psychiki dziecka. Odkrycie dla dziecka, tego nieznanego uczucia, tego, że się lęka jest pasjonujące. Jego doświadczenie pozwala mu  dokonać w sobie pewnego rodzaju oczyszczenia. Spotkanie ze światem Muminków stworzonych przez Tove Jansson może stać się fantastyczną autoterapią. Pozwoli małemu czytelnikowi wywołać ze swojej nieświadomości odpychane i nieakceptowane uczucia, po to by móc je nazwać, wyartykułować, jeśli nie w formie bezpośredniej, to w symbolicznej czy metaforycznej. I wszystko dzięki temu, że dziecku towarzyszy przekonanie, że w swoich lękach nie jest osamotnione.

Należy bronić praw dziecka do odczuwania przez niego strachu, czy lęku, gdyż jest on równie ważnym czynnikiem jego rozwoju jak doznawanie innego rodzaju uczuć.

Bruno Bettelheim, psychiatra amerykański twierdzi, że eliminowanie lęku z tekstów literackich przeznaczonych dla dzieci, usuwanie scen drastycznych baśni albo w ogóle próby stwarzania mu takich warunków życia, aby wcale nie stykało się ono ze strachem, jest zarówno bezprzedmiotowe, jak wobec dziecka nieuczciwe i okrutne. Bezprzedmiotowe, gdyż lęk jest nieodłączny od ludzkiej świadomości i dziecko również go doświadcza. Nieuczciwe zaś i okrutne, gdyż dziecko czuje się dużo bardziej osamotnione i wystawione na działanie lęku, kiedy odczuwa go jako coś, czego doznaje tylko ono, jako coś, co oddziela go od innych ludzi [11]. Papuzińska podaje trzy typy argumentacji przemawiające za dziecięcą literaturą strachu. Po pierwsze - „dzieci to lubią”, bo zmierzają się ze strachem w jego funkcji ludycznej, w formie zabawy, świata na opak, traktowanego nie na serio, ale jako żart, świat absurdu, po drugie - „dzieciom to pomaga”, bo pozwala zgłębić dziecku jego własne mroczne strony i nazywa je, po trzecie wreszcie – „dzieciom trzeba mówić prawdę”, bo odsunięcie ich od przeżywania strasznych rzeczy pozwoli im sądzić, iż nie są one zdolne do ich pokonywania i przeżywania.

             

 

 

 

 

 

Bibliografia:

1.      S. Jachowicz, Dziwne te dzieciaki, wybór Halina Piaście, Nasza Księgarnia, Warszawa 1985.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin